Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Czy obok takiej książki można przejść obojętnie? Nawet nie ma o czym mówić. W poszukiwaniu mocnych, bezlitosnych emocji konieczne jest sięgnięcie po najnowszą pozycję autorstwa Moniki Madej „Król Pik”. Mam w rękach historię, która jest o podarowaniu drugiej szansy…ale tylko JEDNEJ!

Kontynuacja książki „As Pik” opisująca losy najstarszego z braci Andersonów – Collina. Jednak znajomość poprzedniej książki nie jest wymagana, aby sięgnąć po tą pozycję. Co nie zmienia faktu, że słowo „warto” to za mało, żeby określić jak bardzo zachęcam was do przeczytania książki o naszym kochanym Smuteczku i Adeline.

„Król Pik” jest historią o najstarszym potomku mafijnej rodziny oraz utalentowanej młodej tancerce. W jednej książce jest zawarte wiele lat ich wspólnego życia, od samego poznania przechodząc do tych najszczęśliwszych i najgorszych chwil.

Może zacznę od tej radośniejszej części tej historii. Już po pierwszych paru stronach dało się zauważyć, że Monia jest w doskonałej formie, ponieważ śmiechu było co nie miara 😂 Kto jak kto, ale Nicholas, młodszy brat Collina, był pionierem w dostarczaniu tych napadów śmiechu i rozbawienia. On pod tym względem nigdy nie zawodzi 😂

Z najmniejszymi szczegółami mamy przedstawiony rozwój relacji Collina i Claudii. Myślę, że było to niezbędne, aby mieć niezaprzeczalny dowód na to, zwłaszcza w tych najgorszych momentach, że ich więź zapoczątkowało silne, bezwarunkowe uczucie – miłość. Nie znajdziecie tutaj standardowego schematu, gdzie po ślubie „żyli długo i szczęśliwie”….. Po wielu latach małżeństwa nie zawsze jest kolorowo, a wiele „rzeczy” po drodze może pójść nie tak. Jednak nie brakuje tutaj chwil, które doprowadzają do bezwarunkowego uśmiechu na ustach i pojawienia się iskierek w oczach 🤩

Autorka wykreowała postacie bardzo wyraziście i mam wrażenie, że zrobiła to tak rewelacyjnie jak to było możliwe. Dialogi jak i same opisy były odpowiednio wyważone, czytało je się bardzo przyjemnie i o jakiś znużeniu podczas czytania nawet nie było mowy! Kartki przewracały się same…

Obdarzyłam Claudię wielkim podziwem. Mimo, że była krucha to nieugięta bardziej niż niejeden człowiek. Na drodze swojego życia była na tych dwóch skrajnych i przeciwnych sobie zakrętach, bezwarunkowego szczęścia i największej rozpaczy. Jednak mimo upadku zawsze wstawała i walczyła o siebie i o to czego tak naprawdę pragnie.

Słówko o Collinie. Collin, Collin, Collinnnnn…. Żałuję, że nie liczyłam ile razy miałam w planach jego to#tury. Pewnie wynik byłby pokaźny. Wiele razy mnie pozytywnie zaskoczył, ale również niestety zawiódł. Silny charakter, a jednak złamany i zmanipulowany.

Nie mogę nie wspomnieć o tym genialnym stworzeniu tych naprawdę ‘gorących’ momentów 🔥😈 Te chwile były jak niegasnący ogień, pełne pożądania, namiętności i emocji.
Czy końcówka była przewidywalna? No jak to ma w stylu autorka… wyszła poza wszelkie standardy i zaskoczyła czymś nieoczekiwanym! Baaa… to było po jak bomba, kompletny zwrot akcji, jednoczesnych koniec i początek czegoś nowego.

Po zakończeniu przygody z tą historią potrafiłam tylko siedzieć i patrzeć w jeden punkt, jednocześnie w głowie odtwarzając co było mi dane przeżyć. Obraz tej historii pozostał we mnie jako wspomnienie bardzo trudnych przeżyć, których jednak warto było doświadczyć. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że gdyby ktoś za jakiś czas wspomniał mi o historii tych dwojga ludzi, którzy mają za sobą tak trudną drogę, to najprawdopodobniej bym się zawahała czy to nie wydarzyło się naprawdę. Właśnie tak działa magia dobrego pióra, granica między fikcją, a rzeczywistość zaciera się. Czułam jakbym zatopiła się w tym świecie i stała się jego nieodłączną częścią.

Jasne! To co wydarzyło się w książce jest tylko fikcją literacką! Jednak takie przypadki, takie problemy, takie trudności, przeżycia i ból są prawdziwe! To nasza rzeczywistość i nie jest to absolutnie dalekie od prawdy…

Mogę nieśmiało stwierdzić, że na pewno każdy, a przynajmniej większość czytelników nie było w stanie powstrzymać łez. Nie stanowię wyjątku, ale to było coś więcej niż łzy. To była emocjonalna pustka. Bardzo trudno jest mi powiedzieć, jak skutecznie „Król Pik” wbił mi nóż w serce i pogrążył wiele razy w smutku. Mówi się, że płacz oczyszcza duszę, a ja miałam wrażenie jakby to właśnie duszę dotknął ten emocjonalny płacz.

Książka „Król Pik” była tak intensywna i bliska otaczającej nas rzeczywistości, że wszystko (!) dosłownie każdy moment, każde słowo było w tych najgorszych chwilach jak emocjonalna przemoc i jednak bolesna prawda, którą Monika pokazała nam w najprostszy, ale najbardziej bezlitosny sposób.

Książka nie dała się odłożyć na półkę. Hipokryzją co nie? Wiedziałam, że każda strona będzie boleć na inny sposób, a i tak brnęłam w to dalej. Ale wierzcie mi tak jest. Przeczytajcie, bo słowami nie potrafię tego nazwać, ale doświadczcie tego, ponieważ tylko to jest w stanie ubrać to w pełni wartościową formę i dotknąć serc mocniej, niż można to sobie wyobrazić.

Wraz z przeczytaniem kilku ostatnich słów, tym samym kończąc tą przygodę, poczułam jakbym mogła odetchnąć pełną piersią. Poczułam się taka oczyszczona z wszelkich emocji. Mogłabym nawet nazwać formą terapii, która otworzyła we mnie całkiem nową perspektywę, ale jednocześnie zmusiła do refleksji.

Moja AUTORKO po raz kolejny udowodniłaś, że twoje książki potrafią złamać i uszczęśliwić na tysiąc różnych sposobów ❤ Jak odnaleźć odrobinę nadziei w beznadziejnych sytuacjach, jak przerwać łańcuch negatywnych myśli i odkryć pozytywne aspekty nawet w najtrudniejszych chwilach.

Czy obok takiej książki można przejść obojętnie? Nawet nie ma o czym mówić. W poszukiwaniu mocnych, bezlitosnych emocji konieczne jest sięgnięcie po najnowszą pozycję autorstwa Moniki Madej „Król Pik”. Mam w rękach historię, która jest o podarowaniu drugiej szansy…ale tylko JEDNEJ!

Kontynuacja książki „As Pik” opisująca losy najstarszego z braci Andersonów – Collina....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z upartym prezesem zaczynam kolejny czytelniczy rok.
Proszę żeby każdy rok zaczynał się tak dobrze!
Agnieszka Brückner, kobietko powiedz jak to jest, że można wymyślać tak dobre historię!

To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Ale momencik, jak to leciało? Do trzech razy sztuka? Jednak nie tym razem, bo po „Upartym prezesie” Aga ma mnie w garści. Dosłownie przepadłam dla jej pióra i pomysłowości. Takie klimaty w książkach wręcz ubóstwiam, z tym stylem pisania dla książki mogę nie spać, mogę nie pracować, bo to jest silniejsze ode mnie.

Tym razem przeniosłam się do Jacksonville. Historia zaczęła się od krótkiego epizodu na studiach, gdzie popularny playboy w ramach zakładu ma uwieść największą prymuskę na roku. Jednak sytuacja wymyka się spod kontroli….

Po pięciu latach los ponownie postawił na drodze Emily powód jej młodzieńczego koszmaru. Tylko teraz oni nie są już na studiach, a ona nie jest już tą studentką w workowatych ubraniach i włosami spiętymi na czubku głowy. Teraz on zostaje prezesem w firmie, w której pracuje i zostaje jej szefem.

Dla niego to okazja do zadośćuczynienia wyrządzonych krzywd, a dla niej powrót złych wspomnień.

Zapatrzony w siebie, nadęty buc, przekonany o tym, że może wszystko. Idealny materiał na szefa w klasycznym romansie biurowym, prawda? Gabriel Stone nie poddaje się tak łatwo i w jego słowniku nie ma słowa „nie”. Cel jest prosty i jest nim Emily. A co jeśli status zabrania spoufalania się między pracownikami? Żaden problem, przecież to można usunąć!

Uwielbiam Emily za to jak dzielną kobietą jest. Otacza się tylko zaufanymi osobami, a pozostali wiedzą o niej tylko tyle na ile im pozwoli. Pozostaje tajemnicą, nieodkryta kartą. Nie daje po sobie poznać że jej ciężko. Poznawałam jej postać z niemałym zainteresowaniem i także ogromnym podziwem. Historia Emily chwyciła mnie za serce. Po poznaniu jej tragicznej w skutkach historii na studiach w mojej głowie toczyła się walka czy jestem bardziej rozżalona tymi wydarzeniami czy wściekła na jej winowajców. Autorka stworzyła autentyczną w każdym calu postać. Skrzywdzona kobieta, która nie umie na nowo zaufać, ale jednocześnie nie jest uodporniona na podstawowe, kobiece instynkty w obecności mężczyzn pokroju Gabriela Stone’a.

Gabe od samego początku skradł sobie moją sympatię. Mam wrażenie, że jego postać odstaje od zachowań tych typowych „prezesów” w romansach biurowych. Jasne, wiem, że było widać ciągnące go pożądanie, ale różnica polega na tym, że Em od dawna była dla niego kimś więcej. Jeśli kiedyś miałabym wrócić myślami do tych bohaterów to widzę Gabe nie jako nadętego buca, a starającego się mężczyznę, któremu zależy i jeśli mamy mówić o jego upartości to tylko w kwestii zdobycia tej jednej kobiety. Świetnie wykreowany bohater.

Jest jeszcze jedna postać, której składam wielki pokłon. Oddałam mu calutkie serduszko i co tylko by chciał. Wprowadził tyle ciepła, takiego bezwarunkowego szczęścia do tej historii.

Zachwycona jestem zbudowaną między nimi relacją! Emocje dosłownie wylewają się ze stron. Ich wzajemne dokuczanie, te cięte teksty to był strzał w dziesiątkę. Zwróciłam również uwagę jak autorka dokładała starań, aby każda sytuacja była wyczerpująco opisana.

Zakończenie? Nie mam pytań.
A poważnie to Aga powaliła mnie tym na kolana, że zbierałam szczękę z podłogi. To co się wydarzyło kompletnie nie do przewidzenia, jednak z perspektywy czasu dostrzegam, że autorka przemyciła w tekście parę informacji, które wydawały się nieistotne. W mojej ocenie to zakończenie zostało przeprowadzone w najlepszy możliwy sposób.

Totalnie nie spodziewałam się, że tak przepadnę dla tej historii. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Pisząc to dopiero dociera do mnie, że naprawdę miałam przyjemność przeczytać coś tak cudownego. Kurczę to było naprawdę! Taką perełkę mam u siebie!

Kochani! Historia, w której to on przepadł pierwszy 🥺❤ Motyw drugiej szansy, romans biurowy. Skusicie się? 😏❤

Z upartym prezesem zaczynam kolejny czytelniczy rok.
Proszę żeby każdy rok zaczynał się tak dobrze!
Agnieszka Brückner, kobietko powiedz jak to jest, że można wymyślać tak dobre historię!

To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Ale momencik, jak to leciało? Do trzech razy sztuka? Jednak nie tym razem, bo po „Upartym prezesie” Aga ma mnie w garści. Dosłownie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Romansik biurowy z motywem age gap? 😏 Powiedziałam temu zdecydowane TAK!

Kochani co się tutaj zadziałało! Po prostu nie mogłam się otrząsnąć i ostatnie wolne chwile przed sylwestrową imprezą spędziłam z nietuzinkowym duetem Charlie i Dannego.

Jednogłośnie mówię tu, że to nie ja miałam tę książkę, ta książka miała mnie! Nie do zdefiniowania jest uczucie, gdy przepadam wraz z kilkoma pierwszymi rozdziałami.

Między bohaterami jest 13 lat różnicy.

On jest najlepszym przyjacielem jej starszego brata.

Zakazany romans

Znienawidzony szef

Slow burn!! Tego motywu właśnie potrzebowałam. Między Charlie, a Dannym ciągle coś iskrzyło, ale autorka kazała sobie sporo czekać na coś więcej między nimi. Temperatura powoli sobie rosła, stopniowo uzależniając mnie od tej historii. Nikt się nie mógł o nich dowiedzieć, a szczególnie jej brat, który był dla niej i dla jej siostry jak drugi ojciec.

Tworzenie tak intensywnie zakorzeniających się w umyśle mężczyzn to jest grzech. Autorka tak pobawiła się rysopisem postaci w mojej głowie jakbym miała przed sobą żywą postać z krwi i kości.

W ogólnym rozrachunku wszyscy bohaterowie byli fenomenalnie wykreowani. Autorka konsekwentnie uformowała ich charaktery i zachowania Dannego i Charlie były ich bezwzględnym odzwierciedleniem.

Pióro jest tak lekkie, tak przyjemnie w odbiorze, że czas idzie w niepamięć, a godziny mogą płynąć jak im się podoba.

Końcówka kompletnie wyprała mnie z emocji. Wycisnęła ze mnie łzy i euforyczne szczęście. Przechodziłam ze skrajności w skrajność. Ten zwrot akcji był całkowicie nieoczekiwany. Poczułam się wyprowadzona w pole i miałam ochotę udusić głównego bohatera co to co zrobił. Nie widziałam szczęśliwego zakończenia dla tej dwójki. Dlatego zbierałam szczękę z podłogi po tym co się tam zadziało.

Książka zabrała mnie w inną rzeczywistość. To jedna z tych historii, której kiedyś jeszcze na pewno zrobię reread. W mojej opinii była świetna. Historia standardowo trzymająca się w pewien sposób schematów romansów biurowych, w tym przypadku połączonych z różnicą wieku. Jednak zachowuje w sobie ten magnetyzm, który nie pozwala odłożyć jej na z powrotem na półkę. Czyta się błyskawicznie ❤

Romansik biurowy z motywem age gap? 😏 Powiedziałam temu zdecydowane TAK!

Kochani co się tutaj zadziałało! Po prostu nie mogłam się otrząsnąć i ostatnie wolne chwile przed sylwestrową imprezą spędziłam z nietuzinkowym duetem Charlie i Dannego.

Jednogłośnie mówię tu, że to nie ja miałam tę książkę, ta książka miała mnie! Nie do zdefiniowania jest uczucie, gdy przepadam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Decyzja o sięgnięciu po tą książkę przyszła dość spontanicznie. Po przeczytaniu jej opisu w Internecie zamówienie jej, łącznie z płaceniem, to była raptem minuta 😂

Opis książki zasiał we mnie bardzo silne uczucie ciekawości i zaintrygowania tą historią. Wyczułam tutaj szansę, na odkrycie nowej odsłony romansów mafijnych. Czy udało mi się to znaleźć w tej książce? 😊 Przekonajcie się sami, zapraszam na recenzję 🤭
Absolutnie moje ogromne gratulację dla tak świetnego pomysłu na wciągnięcie czytelnika w fabułę! To było takie nietypowe pierwsze spotkanie bohaterów no i po prostu I’m obsessed. Nietypowe, ale jedyne w swoim rodzaju. Gdy granica czytania została przekroczona w momencie, gdy Hope została przydzielona do opieki na Anthonym nie było szans na nawet krótką przerwę! Dosłownie tak się czułam, jakbym oddychała tą historią. Kompletnie straciłam poczucie czasu.
Przez (może nie całą) pierwszą część książki dosłownie akcja, wydarzenia wychodziły poza strony książki. Było to w pewien sposób uzależniające. Myślę, że styl pisania autorki na tutaj też dużo do siebie. Płynęłam razem z tymi słowami. Jednak już jakoś w półmetku tempo jakby zwolniło. Wydarzenia, codzienność zaczęły się zlewać. Zapanowała monotonia przeplatana kilkoma sytuacjami, które można by policzyć na palcach jednej ręki. I tutaj już nie było tego magnetyzmu, że w pewnym momencie zaczęłam czuć znużenie i brak jakiejś akcji, czegoś co zakłóciłoby tą sielankę, podniosło u mnie ciśnienie. Tego niestety mi brakowało.

Z postacią Anthony’ego połączył mnie jakiś niezdefiniowany sentyment. W pierwszych rozdziałach siedziałam jak na szpilkach czekając na rozdział z jego perspektywy. Przepadłam w tej jego nieskończonej potrzebie otoczenia Hope opieką. Wydał mi się bardzo troskliwym i zaciętym mężczyzną. Kolejny plusik u mnie za to, że to nie na kontakcie fizycznym opierał swoją potrzebę przebywania blisko Hope. Dla niego stała się ważna już w momencie, gdy mógł codziennie słuchać jej głosu. To mnie bardzo ujęło, gdzie nie pożądanie bierze tu górę nad rozwojem relacji między bohaterami. Miła odmiana. I tak jako zakochany mężczyzna ujęła mnie jego postać, tak jako gangster to jakaś porażka 🙈 Przykro mi to mówić, ale postać Anthony’ego w najmniejszym stopniu nie wyrażała sobą: „Jestem gangsterem”. Cel był właśnie taki, ale no tutaj to nie wyszło. Gdy zagłębimy się w całą książkę, sytuacja wygląda podobnie 🙊 Tak naprawdę nie wiemy czym zajmują się bracia Davies poza bardzo okrojonymi strzępkami informacji. Ten motyw tutaj zdecydowanie nie siadł. I jakbym miała chwilowo swojemu umysłowi przysłonić informację o tym, że to miał być romans mafijny i Anthony jest całym cho*****m szefem tej całej mafii to całkiem inaczej patrzyłabym na tę książkę. Anthony wydaje się mega facetem i określenia ze strony jego braci czy pracowników, że nie jest miłym gościem nijak się miały do rzeczywistości.

Przyglądając się postaci Hope, bez zbędnego owijania w bawełnę z tą bohaterką się ani trochę nie polubiłam. Autorka wykreowała ją na taką szarą myszkę, bez swojego zdania, łatwą do zmanipulowania, której ciągle życie rzuca kłody pod nogi. Myślę, że liczba nieszczęść zrzucona na tę dziewczynę była zbyt liczna. Tego było za dużo. Bo jej postać to była taka 100% ofiara i ona swoim charakterem jedynie to podsycała. W książkach takie charaktery bohaterek nie należą do moich faworytów. Sprawą kolejną są jej studia, było coś tam wspomniane o tym w opisie i pierwszej połowie książki. Jednak sprawa później ucichła. Nie chcę rzucać niepotrzebnych zarzutów, bo być może to nie był jeszcze rok akademicki, bo nie bardzo potrafię skojarzyć w jakim czasie akcja się rozgrywała. Ale temat w pewnym momencie był ucięty.
Chciałabym się odnieść jeszcze wyjątkowo do innych postaci poza naszą kochaną dwójką 🥰 Matthew….chyba bardzo, bardzo chciałabym przeczytać książkę z nim w roli głównej. Właściwie odnoszę takie samo wrażenie jak Hope. Może jest on podobny do swoich braci, ale jest w nim coś takiego….coś takiego, że samą swoją osobą roztacza aurę tajemniczości, grozy, chłodu. Jestem tak niesamowicie ciekawa czy jakaś kobieta umiałaby otworzyć jego serce. To przyszła pora na Colina i o mój Boże 😂 uwielbiam go nic dodać nic ująć 😂 Colin to ikona. Myślałam, że padnę ze śmiechu na jakiego rekcję związane z filmem 😂 Cały dzień się z tego śmieje. Dodał tej książce takiego cudownego humoru, po prostu uwielbiam.

Relacja między Anthonym i Hope była trochę taka cukierkowa 😅 Czepiam się tego bo no połączenie mafia i charakter Anthony’ego mi tu nie zagrały. Wtrące tutaj jeszcze coś a propos końcówki. Owszem była niespodziewana, ale trochę taka no taka sama nie wiem. Gryzie mi się to, że Anthony przez cały czas był taki pewny swego i nieustępliwy, a tutaj taka zmiana frontu? Czy uważam, że sytuacja, która miała miejsce była na tyle diametralna, żeby całkowicie zmienić postawę? No nie. Dla mnie dla podjęcia takiej decyzji miała zbyt mały wydźwięk. Mimo to nie chciałaby przekreślić tej książki, bo autorka czarowała mnie samym piórem, swoim stylem pisania. I wierzcie albo nie, ale sytuację kiedy on był jeszcze w szpitalu niezliczoną ilość razy wywoływały u mnie uścisk serca. Także autorce niezaprzeczalnie udało się zagrać na moich emocjach. Wiem, że to jej debiut i nie mam porównania z innymi jej pozycjami książkowymi, ale jestem przekonana, że popchnięta ciekawością sięgnę po następne.
Nie będę ukrywać, że byłam poważnie zdumiona oceną tej książki na LC kiedy ją kupowałam, ale nie mam skłonności zniechęcać się takimi opiniami. Absolutnie mnie to nie rusza, bo zdecydowanie wolę sama coś o tej książce powiedzieć. Także od razu po skończeniu lektury zajrzałam do opinii innych no i muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak otwartej krytyki. Chcę zaznaczyć, że nie we wszystkim się zgadzam. W ogólnym rozrachunku książkę uważam za fajną ❤

Decyzja o sięgnięciu po tą książkę przyszła dość spontanicznie. Po przeczytaniu jej opisu w Internecie zamówienie jej, łącznie z płaceniem, to była raptem minuta 😂

Opis książki zasiał we mnie bardzo silne uczucie ciekawości i zaintrygowania tą historią. Wyczułam tutaj szansę, na odkrycie nowej odsłony romansów mafijnych. Czy udało mi się to znaleźć w tej książce? 😊...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

The science of Temptation to książka, o której, odkąd usłyszałam stała się punktem mojej obsesji. Tiktoki, story na ig, wszędzie, gdzie wpadały fragmenty, wszystko to tylko podnosiło jedynie moje zaintrygowanie i skracało cierpliwość, bo czekanie na premierę, a później na kuriera to była męka. Nie mogłam się zamknąć i non stop mówiłam o tej książce i są osoby, które na własnej skórze się o tym przekonały 🙈 W tym momencie już jestem po lekturze i zapraszam was do poznania mojego zdania o tej książce 📖

Reed jest niczym diabeł zesłany z samego piekła. Grzesznie przystojny i władczy. W jego zachowaniu nie ma cienia zawahania. Boże to odpowiadało za wszystkie moje ciarki. Wszystko co robi wydaje się przemyślane, pewnie i nie do podważenia. Mężczyzna, który wie czym ryzykuje i nie żałuję niczego, bo nie zamierza rezygnować z tego czego pragnie. Ścieżka kariery jaką podążył dała mu przewagę nad innymi, jest zawsze jeden krok do przodu od wszystkich. Władza emanuje z tego faceta. Dajecie wiarę, że ten sam surowy profesor jest jednocześnie cho****** troskliwym i czułym mężczyzną, przy którym Briana znalazła swoją ostoję bezpieczeństwa 😈

Postać Briany niezwykle przypadła mi do gustu. Jej osoba daje mi osobiście takiego mocnego kopa i wywleka z ramion lenistwa. Ambitność, zaangażowanie i pasja. Cudownie było ją poznać. Koooocham jej cięty język i odwagę jaką w sobie ma. Ujęła mnie tym, że w obliczu prawdy jaką wyznał jej profesor Easton nie ugięła się i nie pokazała, że ona jest w tym wszystkim jedyna winną. Briana staje się moją ulubienicą.

Doceniam to jak dobrze autorka ukształtowała bohaterów i była w tym nieustannie konsekwentna. Miewałam spotkania z książkami, w których postacie potrafiły w ciągu całej książki miewać tak skrajnie inne charaktery, że nie mieściło mi się w głowie, że to ciągle jedna i ta sama osoba. Tutaj się o to nie bójcie!! Ten zabieg nie ma tu miejsca. Briana i Reed to tak dokładnie dopracowane postacie, że stworzyły swój wyraźny obraz w mojej głowie 🔥

Fabuła jest tak znakomicie złożona. Wszelkie wątki, zachowania, sytuację są tak starannie wyporcjowane, że nie było ani jednego momentu, w którym bym się nudziła. Myślę, że autorka idealnie wyczuwała momenty, w których czytelnik był już na tyle zatracony, że była pora, aby skończyć gierki między bohaterami i przejść do czegoś więcej. Ja jako taki czytelnik kompletnie straciłam orientacje co i jak, bo pochłonęło mnie to i żyłam chwilą razem z Brianą i Reedem.
Cooo ta książka ze mną zrobiła?!??!?! Rozpierducha w całej głowie 🤯Nie wierzę w to jak duży ślad w moim umyśle zostawia. TSOT z powodów, których nie jestem w stanie nawet podać, staje do szeregu książek, które mój szósty zmysł kwalifikuje do kategorii: WYJĄTKOWE. Nie ma tutaj konkretnych wytycznych to się po prostu czuje, to nienazwane.... coś. Jeeej, książka w mgnieniu oka mi uciekła... Dlaczego tak szybko?! Jestem nienasycona tą historią i czekam na kontynuację.
Przygotujcie się na to, że TSOT zawładnie waszym umysłem. Czytając ją czułam, że całkowicie zyskała kontrolę, bawiła się moimi emocjami jak tylko chciała, trzymała do późnych godzin nocnych i zostawiała z burzą myśli w momencie, kiedy musiałam przerywać czytanie.

Poprzednią książką, która czytałam od Julii był ‘Ryzykowny pocałunek’. Książka bardzo mi się bardzo podobała, ale mając w tym momencie TSOT już w swoich rękach bez absolutnie żadnej dyskusji muszę powiedzieć, że jej warsztat pisarski przeniósł się na powalający poziom. Celowo nie używałam słowa „poprawił się”, bo wcale nie uważam, że wtedy był zły. W tym momencie jest to uzależniający. Z ogromną niecierpliwością czekam na kontynuację historii ❄️❤️❤️❤️

The science of Temptation to książka, o której, odkąd usłyszałam stała się punktem mojej obsesji. Tiktoki, story na ig, wszędzie, gdzie wpadały fragmenty, wszystko to tylko podnosiło jedynie moje zaintrygowanie i skracało cierpliwość, bo czekanie na premierę, a później na kuriera to była męka. Nie mogłam się zamknąć i non stop mówiłam o tej książce i są osoby, które na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pan Masters” zaczarował mnie już od pierwszej strony i za jednym razem miałam około połowę książki już za sobą. Autorka od pierwszych stron wywołała u mnie uśmiech na twarzy i silniejszą ode mnie chęć, aby zgłębić tę historię jak najszybciej.

Absolutnie uwielbiam to jaką aurę wtedy wywoływał wokół siebie Julian. Jego twarda, zamknięta postawa sprawiała wrażenie nieugiętego oraz niedostępnego mężczyzny. To nadawało tej historii zawrotnego magnetyzmu. Nieustępliwy, twardo trzymający się swoich zasad.

Brielle swoją postacią nie za bardzo przypadła mi do gustu. Gdybym nie wiedział, ile ta dziewczyna ma lat to z całą pewnością nie dałabym jej 26. Obserwując jej zachowanie przez większość książki dałabym jej zdecydowanie MNIEJ. Dla mnie była jak taka gówniara, te jest teksty zachowanie to co działo się w jej głowie. To było dziecinne i działało mi na nerwy. Były rzecz jasna momenty, gdzie zbierała pojedyncze plusy, głównie to jeśli chodziło o dzieci. Chociaż właśnie przez to przeszło mi też przez myśl, że dziewczyna ma rozdwojenie jaźni 😂
Do momentu, kiedy doszło do przełamania u nich pierwszych lodów siedziałam jak na szpilkach i dosłownie wzrok sam mi leciał po następnych linijkach. Autorka zbudowała tak ogromne emocje u czytelnika, że nie mogłam pójść spokojnie spać nie wiedząc co wydarzy się na kartkach następnych rozdziałów.

Jednak po tym coś zaczęło zgrzytać. I mówię tutaj o książce, a nie relacji bohaterów. Tutaj zadziało się na odwrót niż zwykle mam szanse doświadczać. Do pierwszej połowy książka była wciągająca. A potem…. już mnie odrobinę irytowała. Jednak pociągnięta ciekawością chciałam wiedzieć, jak będzie dalej, więc już wcześniej wspomniany magnetyzm nadal dawał o sobie znać. Myślę, że w zniechęceniu na dalszych stronach książki przeważający udział miało zachowanie Brelli. Miała przy sobie naprawdę mądrą przyjaciółkę, której nie słuchała i wolała się jak małolata zachowywać. I w dodatku to jak ona jeszcze ciągle wyrzucała sobie, że w ostateczności jest winna wszystkiemu co się złego działo. Taka ofiara, bez chęci walki o samą siebie w tym całym związku.

Kolejną sprawą jest to, że tak jak z wytęsknieniem czekałam, aż między Julianem a Brielle rozpocznie się ten namiętny romans, to tak później miałam już tych scen dość. To był przesyt. Za dużo. Mam wrażenie, że przez pewną część historii w kółko działo się to samo.

Przy czytaniu tej książki zaskoczyłam samą siebie, bo jak zwykle kocham szczęśliwe zakończenia to tutaj widziałam tyle niezgodności między nimi na wielu płaszczyznach, że naprawdę wolałam, żeby się rozstali. Tak jakby jedynie fizyczne przyciąganie sklejało ich jakoś razem.

Jak już wspomniałam w pewnym momencie zdarzenia jakby zataczały koło i było po prostu nudno i irytująco, ale za to końcówka sprawiła, że szerzej otworzyłam oczy! Według mnie otworzyło się wtedy zbyt wiele wątków i były one praktycznie wgl nie przepracowane. Jedynie liźnięte, bo nagle z wielu nieporozumień była jedna wielka zgoda, tęcza i wszyscy szczęśliwi. No to nie było to.

Niemniej cudowne było pióro autorki. Faktycznie tutaj sama historia od pewnego momentu nie zagrała, ale nie rzucało to niechęci, żeby rzucić w ******* tę książkę. Rewelacyjne było przeżywać tą stworzoną przez autorkę kompozycję emocji. Jest w tym naprawdę świetna. Słownictwo, styl wszystko to było szyte na miarę potrzeb czytelników. Dlatego z wielką chęcią sięgnę po kontynuację tej serii ❤️

„Pan Masters” zaczarował mnie już od pierwszej strony i za jednym razem miałam około połowę książki już za sobą. Autorka od pierwszych stron wywołała u mnie uśmiech na twarzy i silniejszą ode mnie chęć, aby zgłębić tę historię jak najszybciej.

Absolutnie uwielbiam to jaką aurę wtedy wywoływał wokół siebie Julian. Jego twarda, zamknięta postawa sprawiała wrażenie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Mogę nosić koronę, ale w sercu już zawsze będę złodziejem”.
Jennifer A. Nielsen

Vincent jest złodziejem.

Niezwykle eleganckim i czarującym.

Zdolność urzekania ludzi i owijania ich sobie wokół palca sprawia, że inni z łatwością wierzą w każde słowo opuszczające jego usta.

Jednak Vincent od pewnego czasu czuje znużenie. Piękne rzeczy, które kradnie, zaczynają sprawiać mu o wiele mniej radości, niż by tego pragnął.

Niespodziewanie pośród ciemnych zaułków Nowego Orleanu dowiaduje się, że do miasta trafił czarny, niezwykle cenny i piękny diament. Święty Graal wśród kamieni szlachetnych.

Vincent wie jedno – musi go mieć za wszelką cenę. Nawet jeżeli zdobycz, którą pragnie skraść, zdobi palec narzeczonej jednego z najpotężniejszych ludzi w Nowym Orleanie.
🖤
Kiedy myślałam o tym co wam napiszę o “Vincencie” miałam pustkę w głowie. Miałam po prostu mieszane uczucia. Książka wydaje się krótka, aczkolwiek zajęło mi parę wieczorów. I samo to było dla mnie takie “nie no to nie jest to”. Jeśli książka mnie wciągnie to ją po prostu pochłaniam. Tutaj po prostu napotkałam taki opór w momencie rozpoczynania kolejnego rozdziału. Myślę, że idealnym wyrażeniem tego co czuję są słowa Charliego Valentine (seria Students) i z tą książką nie poczułam takiego vibe’u. Jednak nie mogę nie wspomnieć, jak końcówka zmieniła wyobrażenie o wszystkim co wydarzyło się wcześniej. Cały pozytyw tej książki dotarł do mnie dopiero po przeczytaniu całości. W trakcie byłam zniechęcona, ale to dopiero zakończenie zazębia tę historię. Zdarzało mi się zacząć jakąś książkę i po prostu ją w trakcie odłożyć, bo się nie dało i była dla mnie nie do przełknięcia. W tym przypadku cieszę się, że historia nie podzieliła takiego losu. Powtórzę to, ale ta historia tak cuuuuudownie się zazębiła. Całe moje spojrzenie na tę książkę nabrało trochę innego wyrazu, a w myślach ułożyło się takie stwierdzenie “To było naprawdę dobre”.

Nie żałuje, że po nią sięgnęłam. Moim okiem ta książka była pełna takiego mroku. Śmiało mogę sięgnąć po stwierdzenie, że drugiej takiej historii nie ma. Na próżno szukać jej powielenia. Z mojego doświadczenia czytelniczego wiem, że niczego podobnego nie czytałam. Pomysł na nią był powalający. Porusza trudne tematy związane z odrzuceniem, tego, że nikt nie chce być samotny i jak w świetle takich okoliczności próbuje łapać się wszystkiego, aby tylko tej samotności nie zaznać.

I kwestia, z którą chyba nie każdy się lubi 🙈 mianowicie narracja trzecioosobowa. Rzadko zdarza mi czytać takie książki i nie jest to tak komfortowe, gdy przyzwyczajona jestem do pierwszoosobowej. To jest jednym z powodów, dlaczego tak mi się dłużyła. Jednak Julia ma tak przyjemne pióro, że wyjątkowo dobrze się to czytało.

Zakochałam się w postaci Vincenta. Był jak taka nieodkryta karta i to tylko pobudzało atmosferę i zaintrygowanie jego osobą. Wręcz frustrujące było to jak pozostawał taki tajemniczy i nigdy nie było wiadomo na jak jeszcze wiele sposobów umie wykorzystać ten swój urok. Bardzo dobrze wykreowana postać i myślę, że na długo zapadnie mi w pamięci. Co do Eleanor to nie chce jej źle ocenić, dziewczyna wiele przeszła, bo tak naprawdę co ona temu światu zawiniła. Jednak jej postać już nie była tak ujmująca. Pierwszą i jedyną rzeczą, która zniechęciła mnie do niej było to, że właściwie ona sama nie wiedziała czego chce. Z jednej strony twierdziła, że kocha Lucasa, z drugiej Vincent nie był jej obojętny, a jeszcze z trzeciej to, że jak sama powiedziała nie chciała być samotna. Więc uczucie do Vincenta było prawdziwe? Czy jednak to potrzeba, żeby wypełnić tą pustkę i ustrzec się od samotności? Myślę, że mogła się gdzieś po drodze pogubić w swoich uczuciach i minęło zbyt mało czasu żeby mogła przepracować to z samą sobą. Jednocześnie widziałam w jej postaci zauważalną zmianę. To jaka się stała, silna, pewna siebie. Tak jak jej to obiecał Vincent.

Jak już zdążyłam zaznaczyć zakończenie to była jedna wielka zagadka. Nie wpadłabym na coś takiego. Obstawiałam raczej banalne zakończenie lub jednak nieszczęśliwe. Wiecie, które z nich się sprawdziło? 🙈 ŻADNE! Ta końcówka zwaliła mnie z nóg i grzecznie zrobiła sobie miejsce w mojej pamięci, bo nie chce wcale wyjść 😂❤️
Książka raczej szybiutka bo zaledwie 300 stron z niebanalną historią. No ja nie złapałam z nią nutki porozumienia, ale jednocześnie uważam, że była bardzo dobra. I widzicie? 😂 Właśnie o tych mieszanych uczuciach mówię. Bo do żadnej większej rzeczy nie mogę się przyczepić, a jednak jakoś nie siadła mi.

Pierwszy raz mam do czynienia z książkami autorki i na tym nie koniec, bo jestem ciekawa co autorka ma tam dalej w zanadrzu. Podobał mi się jej styl pisania i nawet narracja trzecioosobowa nie sprawiała aż takiego dyskomfortu.

Dodam tu jeszcze, że tak jak na ogół nie jestem jakoś bardziej konsekwentna w adnotowaniu to tutaj naprzyczepiałam ich całkiem sporo. Wręcz nie mogłam sobie tego darować. Niektóre cytaty sprawiały, że siedziałam i czytałam je parę razy. Były cudowne, takie głębokie, skłaniające do refleksji. Tym bardziej właśnie muszę wiedzieć co Julia jeszcze równie wartościowego poukrywała w tych swoich książkach.

Mimo wszystko jednak „Vincent” nie będzie należał do moich książkowych perełek. Być może kiedyś zrobię jej reread i jakieś inne refleksje wpadną? 🤭 Ale to się zobaczy kiedyś.

Ciekawostka dla osób, które mają w planach „Vincenta”! Na końcu jest playlista. Ja niestety dowiedziałam się o niej chwilę po przeczytaniu słowa „KONIEC” 😂

Niemniej mimo tych kilku dni, po przeżyciu tej niesamowitej końcówki uważam, że wybroniła się w moich oczach 🖤

„Mogę nosić koronę, ale w sercu już zawsze będę złodziejem”.
Jennifer A. Nielsen

Vincent jest złodziejem.

Niezwykle eleganckim i czarującym.

Zdolność urzekania ludzi i owijania ich sobie wokół palca sprawia, że inni z łatwością wierzą w każde słowo opuszczające jego usta.

Jednak Vincent od pewnego czasu czuje znużenie. Piękne rzeczy, które kradnie, zaczynają sprawiać mu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Red Lies jest książką z motywem age gap. Tylko autorka akurat nie poszła tutaj w standardy i zaserwowała odwrotną sytuację, w której to ona jest starsza!

Ze pewnością książka zaliczka się do grona tych gorących i zmysłowych erotyków 😈❤️

Po raz kolejny jestem zachwycona nietuzinkową książką Asi. Każda jej historia niesie za sobą powiew świeżości. Mnie osobiście zaskakuje niepowtarzalnością w tworzeniu swoich książek. Ma ten swój wyjątkowy styl, który myślę, że śmiało nazwać „stylem Balickiej” 🥰

Historia jest o Caliente Hamilton, żonie senatora i matce dwójki pociech. Z pozoru niezachwiany spokój zostaje zburzony, gdy Caliente dowiaduje się o zdradzie swojego męża. Kobieta, mimo że czuję się załamana nie może tego po sobie pokazać. Zbliżają się wybory na gubernatora i żeby je wygrać wie, że skandal z jej mężem nie może ujrzeć światła dziennego. Mimo to nie zostawia sytuacji bez echa i postanawia spotkać się z kochanką niewiernego męża. Używając pretekstu udaje się do kliniki i gdy jest gotowa stawić jej czoła, dowiaduje się ze w zastępstwie przyjmie ją Xander Weston, piekielnie przystojny doktor. Okazało się, że cel mają ten sam, więc połączyli siły w imię zemsty na Hudsonie Hamiltonie. Jednak w trakcie coś nie poszło zgodnie z planem, bo oni wcale nie mieli stać się sobie bliżsi niż powinni. A jednak. Żeby nie zagrozić swojej karierze politycznej Caliente utrzymuje swój romans w sekrecie jednak z czasem pożądanie jest okazuje się coraz bardziej intensywne.

Ten romans zdecydowanie rozpalił moje policzki do czerwoności i sprawił, że stado motyli poderwało się do lotu. Te sceny, kurczę, czysta namiętność, jest naprawdę gorąco 🔥🌶️ Obalając mylne wyobrażenia niektórych nie jest to książka oparta tylko na tym, uwierzcie, że tu zdecydowanie widać głębsze dno. Xander to mężczyzna, którego największym marzeniem jest założenie rodziny, który swoją kobietę chcę adorować, wspierać, doceniać i sprawiać, że uwierzy w siebie.
Dodał Cali skrzydeł, które czuła, że już dawno utraciła. W obronie swoich najbliższych zaryzykuje nawet własnym bezpieczeństwem. Jednak nadal pozostaje tym mężczyzną, któremu ciężko się oprzeć, władcza postawa sprawia wrażenie jakby swoją osobą wypełniał całe pomieszczenie. Uwielbia jazdę na motocyklu i związaną z tym adrenalinę.

Z drugiej strony ta historia dała mi wiele do myślenia jak wszystko w ciągu paru chwil się może posypać. Może okazać się, że to co budujemy latami z drugą osobą pójdzie w niepamięć, jakby nic nie znaczyło, gdy jedna ze stron odpuści.

Książka pełna intryg, ciętego języka i poczucia humoru. Szczególnie sam początek sprawił, że nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. I tak wtedy pomyślałam to jest niby pierwsze kilka/kilkanaście stron, ale ja już to czuje, że książka jest niezła. To tylko przeczucie, aczkolwiek okazało się słuszne. Zdecydowanie pomysł z marchewkami był genialny 😂🥕 Dla mnie to ikona tej historii 😂

Zakończenie, a wyszczególniając sama akt zemsty na zdradzieckim Hudsonie, sprawiło ze zbierałam szczękę z podłogi 😱 Jeeeejjjj czegoś takiego się nie spodziewałam. Zemsta z pełną klasą, byłam w szoku. Xander odpłacił się po mistrzowsku 😎

Jeśli są tutaj czytelniczki Korepetytora to wspomnę tylko, że Jason Hogan nie da o sobie zapomnieć i również ukaże się w ‘Red Lies’ 😈
Osobiście ‘Red Lies’ bardzo przypadło mi do gustu. Kocham ten styl pisania i jestem z tą książką jednogłośnie na TAK!

Jestem zaintrygowana także postacią Setha, ten powiew tajemniczości, który wisi w powietrzu, gdy jest obecny sprawia, że przechodzą dreszcze. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Red Lies jest książką z motywem age gap. Tylko autorka akurat nie poszła tutaj w standardy i zaserwowała odwrotną sytuację, w której to ona jest starsza!

Ze pewnością książka zaliczka się do grona tych gorących i zmysłowych erotyków 😈❤️

Po raz kolejny jestem zachwycona nietuzinkową książką Asi. Każda jej historia niesie za sobą powiew świeżości. Mnie osobiście zaskakuje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Agentka nieruchomości, Melody Berkley wraz z przyjaciółką przeprowadzają się do małego miasteczka rodzinnego Riley - Sleepy Hollow. Jej życie miało stać się spokojniejsze, jednak już po pierwszej imprezie z okazji Halloween dziewczyna na tyłach klubu znajduje zamordowanego mężczyznę. Zostaje oskarżona i zamknięta w areszcie przez nowego policjanta - Prestona Dillarda. Melody zostaje oczyszczona z zarzutów, ale prawdziwy sprawca nadal pozostaje na wolności. Jednak dopiero początek problemów jakie czekają Melody, prawdziwy dramat miał dopiero nadejść…💀

Czytając opis moja wyobraźnia dorzuciła swoje trzy grosze i spodziewałam się czegoś mrocznego w związku z tą książką. Ale kurczę. To było naprawdę ponad moje wyobrażenia. Zdarzenia ze Sleepy Hollow to połączenie grozy i lęku. Ta historia tak mnie trzymała w napięciu, że oderwanie się od niej graniczyło z cudem. Motyw zbrodni, gdzie sprawca zostaje ujawniony dopiero wraz z ostatnimi stronami lektury jest ekscytująca 🫨😍

Preston to taki rodzaj superbohatera, który nie zostawia ludzi w potrzebie i jednocześnie pozostaje jako nieodkryta karta. Po przeprowadzce do Sleepy Hollow miał nieco zwolnić i nie powtarzać tych samych błędów. Jednak po poznaniu Melody ponownie złamał kilka swoich zasad, żeby pomóc dziewczynie, kiedy wokół niej zaczęły się dziać dziwne i niebezpieczne rzeczy.

Autorka nie zostawiałby nas bez kilku pikantniejszych scen 😈jednak jak to ma do siebie motyw hate-love na początku nie było kolorowo, a na jakieś widoczne poprawy w relacji trzeba było trochę poczekać. Jednak czyhające za rogiem niebezpieczeństwo tylko podkręcało atmosferę. Słowne potyczki pobudzały wyobraźnie, a uczucia między nimi przybierały na sile.

Nie mogłabym tu nie wspomnieć jeszcze o cudownym „Penisławie”, który według mnie był absolutnie fantastyczny 😂 To będzie już nieodłączny element, który będzie mi się kojarzył właśnie z tą książką.
Książka, w której przeszłość jednego z bohaterów pozostaje nie zamknięta. Co stare błędy mogą się jeszcze na kimś odbić?

„Miasteczko Sleepy Hollow” przeczytałam jednym tchem. Zahaczając jeden krótki wieczorek i następny dzień. Bardzo przyjemny romans w nieoczywistych warunkach. Wprowadzone motywy a już szczególnie ten wątek kryminalny sprawiły, że nudą tutaj nawet nie zawiało, bo kto to wie co wydarzy się na następnej stronie 🎃Wszystkie problemy zaczęły się po Halloween, więc może to nie przypadek? Książka nie pozostawiła po sobie choćby namiastki czegokolwiek do czego miałabym uwagi. To było coś specjalnego 🎃

Kolejna pozycja od Igi Daniszewskiej, która skradła moje serce. Z jej każdą książką jestem na bieżąco i w dalszym ciągu nie zawodzi. Tutaj zawitaliśmy w kompletnie inny klimat, jak sama autorka wspomniała w podziękowaniach. I tutaj jestem absolutnie na TAK. Kupuje to i proszę o więcej takich nieoczywistych historii 😍

Agentka nieruchomości, Melody Berkley wraz z przyjaciółką przeprowadzają się do małego miasteczka rodzinnego Riley - Sleepy Hollow. Jej życie miało stać się spokojniejsze, jednak już po pierwszej imprezie z okazji Halloween dziewczyna na tyłach klubu znajduje zamordowanego mężczyznę. Zostaje oskarżona i zamknięta w areszcie przez nowego policjanta - Prestona Dillarda....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Matthew Anderson szanowany biznesmen w jubilerskim świecie, a po godzinach znany pod pseudonimem, który sieję postrach wśród ludzi znających jego pochodzenie, Pik. Zawsze ubrany na czarno i wydawałoby się, że nikt ani nic nie jest w stanie zburzyć tej bezwzględnej i opanowanej postawy. Wyznaje bowiem jedna zasadę “Nie kochać i nie dać pokochać siebie”. Ale czy jest gotowy na Adeline Turner - architektkę, która ma zająć się ogrodem w jego posiadłości? Przecież Matthew nie czuje, nie jest zdolny do uczuć, przecież tego nie potrafi. A może jednak...?

Książka, która bez dwóch zdań wyrwała mnie z butów. Za tą cudowną okładką czeka na nas kompozycja emocji. Fenomenalny styl pisania. Uwierzcie to ta książka was pochłania, a nie wy ją. Obowiązkowa lektura dla fanek romansów mafijnych, które ja osobiście uwielbiam. Te docinki, słowne sprzeczki – temu mówię zdecydowane TAK. Kurczę to jak @monika.madej_autorka kreuje bohaterów to jest niebywałe. Świetne, silne postacie, ale to nie wszystko. Nadzwyczajnie dobrze zbudowane relację między bohaterami. To co się między nimi zadziało spowodowało, że serducho się na chwilę zacisnęło. Wiecie o czym mówię? Czasami o zmianie w zachowaniu bohatera się jedynie piszę, a czasami się ją również samemu dostrzega. Kurczę i to jest właśnie to! Ja to doskonale widziałam, cudowne uczucie dla czytelnika. Mathhew ma dla was nie jedną twarz do pokazania. Adeline długo czekała na swojego rycerza, czy Mattthew okaże się właśnie nim? Przygotujcie się na to, że będzie po prostu gorącoooo

Dla fanów przekomarzanek też się coś znajdzie 😂 Bo co to za zabawa jakby Adeline i Matthew lubili się od początku? O matko 😅 ta dwójka się wręcz ledwo tolerowała. Iskry jakie się sypały były warte uwagi. Poczucie humoru? To również lubicie w książkach? Bez obaw, jest Nicholas są i łzy śmiechu 😂 Jego teksty sprawiały, że w głos się śmiałam. Niektóre momenty mroziły krew w żyłach, bo nie zapominajmy, że mężczyźnie mroczny świat nie jest obcy 🌆
Przyznam się, że ogromnie się zadziwiłam tą książką. Kojarzycie te tt, gdzie mówią, że sporo przed końcem historii jest za spokojnie? I czekają aż coś coś...no wiadomo. Tak właśnie myślałam i pewne osoby będą wiedziały o czym mówię 🤭 I w tym momencie szok to mało powiedziane 🫨 Czy się spodziewałam co się stanie? No NIE. Zdecydowanie nie wpisuje się w szablon zdarzeń jaki bym przypisała tej historii. I albo mi się wydaje, albo po końcówce zapowiada się kontynuacja tej serii ze starszym Andersonem w roli głównej?

Ogromnie się cieszę, że sięgnęłam po tą książkę. Polały się łzy wzruszenia w pewnych momentach ❤️ Z piórem autorki znam się już z jej serii “Famiglia” i znowu się nie zawiodłam. Polecam wam “As Pik” moi kochani. Z czasem z wielką chęcią wrócę do historii Deli i Matta ❤️
Daję wam słowo, to pozycja, o której warto usłyszeć, którą warto czytać i polecać.

Może jest długo, ale zawarłam w tych słowach niemal wszystko co chciałam przekazać. Skusicie się?

Matthew Anderson szanowany biznesmen w jubilerskim świecie, a po godzinach znany pod pseudonimem, który sieję postrach wśród ludzi znających jego pochodzenie, Pik. Zawsze ubrany na czarno i wydawałoby się, że nikt ani nic nie jest w stanie zburzyć tej bezwzględnej i opanowanej postawy. Wyznaje bowiem jedna zasadę “Nie kochać i nie dać pokochać siebie”. Ale czy jest gotowy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zayden Williams zrezygnował ze mnie, a to sprawiło, że ja zrezygnowałam z Anglii”. Drogi Zaydena i Rosie rozeszły się. Rosie jest w Chicago i nie zamierza się stąd ruszać. Jednak propozycja pracy w kancelarii wydaje się być ofertą nie do odrzucenia! Teraz trzeba pakować walizkę i gnać na samolot. Ale jest warto jeśli na miejscu okazuje się, że Zayden także wrócił do Leeds….i to nie sam? Czy chłopak już na dobre zaczął nowy rozdział w swoim życiu? Czy Rosanna będzie w stanie mu wybaczyć? Czy to koniec miłości, której płomień ledwo zaczął się tlić?
Po raz już trzeci widzimy się tutaj w towarzystwie słynnej serii „Students”. Zdaje sobie sprawę, że gdyby ktoś zliczył recenzję powstałe o wspomnianej książce ‘Identical’, ta liczba byłaby z pewnością imponująca 🤭 Mimo to dajcie się zaprosić na recenzję moimi oczami.
Jeśli jeszcze nie czytaliście, a zamierzacie to przedtem ostrzegam, że studenci z Leeds tak łatwo nie opuszczają głowy. Historia absolutnie i niepodważalnie genialna! Wciąga czytelnika niczym tornado w ten wir wydarzeń. Z poprzednim tomem rozstałam się już jakiś czas temu i po ponad miesiącu oczekiwania nareszcie mam dwie ostatnie części.
Po raz kolejny płynny, przyjemny styl pisania, że właściwie korzystałam z każdej wolnej chwili, żeby ją czytać. Akcja jest dość dynamiczna. Sytuacja goni sytuację, choć jest dużo spokojniej niż w ‘Different’. Jest to jednak zderzenie się z rzeczywistością po zatrważających wydarzeniach i próby wprowadzenia harmonii do tej nowej codzienności. Ta część skupia się przede wszystkim na samej paczce, jak to się tam u nich dzieje. Niektóre relację zostają zachwiane, zaufanie nadszarpnięte i padną niepotrzebne słowa.
Zayden zdecydowanie się zmienił. Stał się jeszcze dojrzalszy. Kłótnie zamienił na rozmowy. Otwarcie mówił, na jakiej relacji z Rosie mu zależy. Nie był tutaj już tak skrytą postacią. Z kolei Rosie zdecydowanie pozostała sobą. Dalej ten sam cięty języczek i fenomenalne żarty.
Ale nasza Rosie ma tajemnice, a Zayden zaczyna się o nią niepokoić.
Przeplatana jest wiele razy perspektywa pozostałych bohaterów! W ‘Identical’ nie zabrakło słownych potyczek, a już w szczególności między naszymi faworytami, Rosie i Zaydenem.
W książce dzieję się tyle, że opisanie chociażby po krótce tego co i jak, wydaje się trudne. Jednak w odpowiedzi na całą książkę możemy ponownie przeżyć tu niemały rollercoaster.
Podczas czytania łapałam się na tym, że bombardowanie sytuacjami było tak intensywne, że zaczynałam się gubić. Jednak uważam to za plus, bo po prostu się nie nudziłam! I kończyło się na tym, że zaczynały się teksty „…aaaa jeszcze jeden rozdział” 😂 W kwestii samych rozdziałów to były one pokaźne, jedne z tych, które kwalifikują się w kategorie „dłuuugie”. Wydarzenia jednak były rozbudowane na tyle, że długość rozdziałów wydaje się zrozumiała.
I znowu ta sama historia, że nie jestem w stanie nie sięgnąć w trybie „natychmiast” po kolejny, ostatni już, tom. Końcówka urwana jest w takim momencie, że psycha nie da mi spokoju, dopóki nie dowiem się co dalej 😂 Nooo i miało być krótko…..Nooo i nie jest, nie dało się 🙃😂 Ale jeśli tu jesteś, drogi czytelniku, to znaczy, że udało ci się dotrwać do końca. Dziękuję ❤️

„Zayden Williams zrezygnował ze mnie, a to sprawiło, że ja zrezygnowałam z Anglii”. Drogi Zaydena i Rosie rozeszły się. Rosie jest w Chicago i nie zamierza się stąd ruszać. Jednak propozycja pracy w kancelarii wydaje się być ofertą nie do odrzucenia! Teraz trzeba pakować walizkę i gnać na samolot. Ale jest warto jeśli na miejscu okazuje się, że Zayden także wrócił do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Gotowi na lot? ✈️
Kontrakt jest o Treyvonie, mężczyźnie z trudną i niezamknięta przeszłością. Jego zimne jak stal oczy nie okazywały strachu. Był pewny siebie i tego w czym jest najlepszy. Jego nazwisko to wizytówka. Jednak kapitan nie spodziewał się, że będzie mu dane się mierzyć z kimś pokroju Aurory Grey. Kobiety, która z kolei zaczęła w swoim życiu nowy rozdział i za nic w świecie nie pozwoli nikomu się skrzywdzić. Jednak nie miała pojęcia, że mężczyzna, na którego w efekcie awantury wylała wino, jest kapitanem samolotu, gdzie miała na drugi dzień rozpocząć pracę. Od tamtej pory oboje mieli tylko jeden cel. Trey za wszelką cenę chce doprowadzić do tego, żeby zrezygnowała z kontraktu, a Aurora za żadne skarby na to nie pozwoli.
Z piórem autorki znam się już od niejednej powieści. Jak zawsze niesamowita @joannabalicka przebiła to czego się spodziewałam. Historia wychodząca ponad standardy. Wciągająca od pierwszych stron, że nawet nie wiem, kiedy dobrnęłam do ostatniej kartki!
Jestem pod ogromnym wrażeniem jak autorka wkłada całą siebie w tworzenie dla nas takich świetnych historii. Asia po raz kolejny przeszła samą siebie! Czytając fragmenty z ich lotów czułam się jakbym była tam obecna, przeżycia z kartek papieru wyrwały się i przylgnęły do mnie, odczuwałam pojedyncze turbulencje, burzę, a pioruny tańczyły mi przed oczami. Jakie emocje!
Relacja między Aurorą, a Treyem była pochłaniająca. Nie udało mi się tego czytać z wyłączeniem własnych emocji. Śmiałam się, złościłam i płakałam razem z Grey i Laurentem. Więc cenna rada: Nie rozstawajcie się z chusteczkami! ❤️‍🩹 Zdradzę wam również, że przy piórze Asi chyba nie da się nie spalić buraka w momentach, kiedy robi się naprawdę gorąco 🌶️Więc na nic tu poker face 😅
Teraz mam pytanie do osób, które czytały „Korepetytora” i „Prokuratora”. Kiedy się zorientowaliście, że ten Trey to ten sam Trey od Hogana? 😂
Tak bez bicia to ja na samym końcu książki. Musiałam w tamtym momencie zbierać szczękę z podłogi.
Obowiązkowa lektura dla fanek silnych emocji 🔥 Po dwóch dniach spędzonych wyłącznie z tą cudowną książką czuje się po prostu cudownie. Świetnie spędziłam z nią czas!
Zaborczy mężczyzna? 😏 Prosty układ bez uczuć? 😏 Może relacje zaczęta od nienawiści? 😏 Jak wiadomo od nienawiści niedaleko do …….
Buziaki 🤍

Gotowi na lot? ✈️
Kontrakt jest o Treyvonie, mężczyźnie z trudną i niezamknięta przeszłością. Jego zimne jak stal oczy nie okazywały strachu. Był pewny siebie i tego w czym jest najlepszy. Jego nazwisko to wizytówka. Jednak kapitan nie spodziewał się, że będzie mu dane się mierzyć z kimś pokroju Aurory Grey. Kobiety, która z kolei zaczęła w swoim życiu nowy rozdział i za...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Opisu chyba nie muszę przedstawiać, prawda? A tak poważnie to nie spodziewajcie się tylko różowej chmurki miłości🤭Przyszykuję was na parę zmian; zamiast dwóch przyrodnich sióstr – dwaj przyrodni bracia; zamiast tłamszonej przez macochę dziewczynki – dziewczyna petarda z temperamentem; zamiast białego konia – wściekle pomarańczowe cacko; zamiast pantofelka – kółko od deskorolki.
Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. Jakie to było czadoweeeee. Książka jeszcze zanim do mnie przyszła to energia mnie rozpierała w oczekiwaniu, kiedy nareszcie będę mogła po nią sięgnąć. Euforia, to jest to co wczoraj czułam odbierając paczuchę z tym cudem. Co myślę, kiedy tę książkę mam już za sobą? Wbiła mnie w fotel, a uśmiech nie schodzi z twarzy 😍
Zanim przejdziemy dalej postawmy sprawę jasno. Jest to retelling (niecodzienny), ale jednak retelling. Nie zapominajmy o tym! Tutaj takie oczywisty przebieg, już nam tak dobrze znanej baśni, musiał się pojawić. Ja będąc niegdyś ogromną fanką takich baśni jestem podwójnie nakręcona 😵‍💫 Niby wiedziałam, jak to powinno się potoczyć, ale czy to jest tak, że nie jestem zaskoczona po tej książce? Odpowiedź brzmi NIE! Zachowując pierwotną prostotę autorka jednocześnie podkręciła tę historie. Przewidywalne mogło być jak to się skończy, ale zdecydowanie nie to co miało miejsce po drodze 🥵
Zdecydowanie leciutka lektura na jesienne wieczorki. Autorka urzekła mnie stylem pisania, przez książkę nie tyle co się brnie, przez sią się płynie i to nie wiadomo, kiedy! Pióro Rivy jest niezwykle przyjemne w odbiorze. Nie jest to długa historia, ale wydaje mi się, że taki jej rozmiar jest idealny. Zostawiła u mnie niedosyt. A przecież o to chodzi, no nie? Rozdziały są krótkie i rzeczowe. Ale szczerze? Ode mnie wielkie uznanie dla autorki, kurczę ta kobieta dosłownie w takich małometrażowych rozdziałach tak podkręcała atmosferę, że robiło się naprawdę gorąco! Tak niewiele potrzebowała, żeby sprawić, że przyjemne dreszcze co raz przetaczały się przez moje ciało.
Idąc troszkę bliżej ku naszym bohaterom ogromnie podobało mi się to, że nasz Kopciuszek – Ella, poza tym głównym wątkiem miłosnym miała na swojej drodze cel, do którego tak silnie dążyła. Super to było! Pokaz determinacji, chęci walki, ogromnego talentu. Te jej teksty także niczego sobie, cudowny ten jej temperamencik 🙈 Matthew, nasz POPA (swoją drogą uwielbiam to przezwisko 😂), cóż chyba lepiej bym nie wymyśliła zawodu dla jego postaci, to było takie niestandardowe! Facet, który wie czego chce. To takie przyciągające 🥵 Ich relacja zaczęła się szybko, ale za to z jakim kopem!
Dobra już nie będę was tu dłużej męczyć 😅 Słowa same się sypią, ale mam nadzieję, że to wystarczy, żeby zachęcić was do tej książki ❤️
@autorka Jeśli to czytasz musisz wiedzieć, że oczarowałaś mnie tą książką i już w tym momencie na jednej nie poprzestanę.
Absolutny must have! Nawet nie wiecie jaka jestem pełna energii pisząc to teraz dla was.

Opisu chyba nie muszę przedstawiać, prawda? A tak poważnie to nie spodziewajcie się tylko różowej chmurki miłości🤭Przyszykuję was na parę zmian; zamiast dwóch przyrodnich sióstr – dwaj przyrodni bracia; zamiast tłamszonej przez macochę dziewczynki – dziewczyna petarda z temperamentem; zamiast białego konia – wściekle pomarańczowe cacko; zamiast pantofelka – kółko od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Different to kontynuacja losów studentów z Leeds. Wracamy to nich w momencie przerwy świątecznej, kiedy Rosie wróciła do domu rodzinnego w Chicago. Powraca ktoś z przeszłości. Ktoś to odcisnął swoje piętno na życiu Rosie. Grayson wychodzi z więzienia i dla nieobecnego przy Rose Zaydena jest to powód do zmartwień, bo czy dziewczyna mu ulegnie? Z jakimi zamiarami wrócił? Studenci po świętach zjeżdżają się do Chicago i dużo się dzieje. Akcja na pewno nie pozowali wam pozostać spokojnym.
Powrót do Anglii i nowy semestr. Wracała rutyna, która jedynie na moment usypia czujność U Rosie i Zaydena to nie koniec niezapowiedzianych epizodów. W życiu dwójki studentów dobry początek dnia nie zwiastował nadchodzących problemów. Wszystko stanie na głowie, wydarzy się coś czego nikt się nie spodziewał. Dla Rosi jest to wielki test lojalności, wytrwałości oraz determinacji. Czy uda jej się? Czy wygra z tym czego tak długo się bała?
Zwykle literki na papierze stały się przez te parę dni filmem i jedyną rzeczą, o której tak permanentnie myślałam. Historia, która ponownie mnie porwała. Relacja między Rosie, a Zaydenem była coraz bardzo klarowna. Nic nie jest tak wyjątkowe jak zauważenie u osób, których relacja jest trudna, że coś się zmienia, że te mało uchwytne gesty oznaczają coś więcej.
Rosie od poprzedniej części to nic się nie zmieniła ta sama cudowna, energiczna osoba. Tylko tym razem jest szansa poznać dziewczynę jeszcze dokładniej. Polubiłam się z jej postacią, tak jak wspominałam przy poprzednim tomie, jest moją idolką. Cieszę się, że Ola nie idealizowała Rosie.


Właśnie z takimi wadami jakie ma ją lubię i zyskało to w moich oczach. W końcu każdy znasz jest gdzieś tam wewnątrz siebie samolubny, tylko nie każdy to pokazuje. W tej części darze Zaydena sympatią między innymi za to, że on wiedział już dawno, on wiedział to już, gdy usłyszał delikatne brzmienie pianina przy akompaniamencie głosu Rosie, lecz mimo tej wiedzy czekał. Postawił komfort dziewczyny wyżej, do momentu aż ona nie upora się ze swoimi demonami, aby w końcu tamta puściła i mogła bez przeszkód zrozumieć co czuje. Na zbliżenie naszych bohaterów jednak trzeba było trochę poczekać 😁 Przeważały tu sceny, które szarpnęły mnie między żebrami, powodując szybsze bicie serca 🥹❤️
Cała historia jest niezwykle porywająca i nie zabrakło momentów, które doprowadziły mnie zarówno do śmiechu jak i łez. Wydarzenia są szeroko oraz dokładnie opisane, każdy wątek szczegółowo rozwinięty. Przez książkę się dosłownie płynie, traci poczucie czasu. Ola ma lekkie pióro i czytało mi się tą książkę znakomicie. Do naszych ukochanych studentów dochodzą nowe twarze. Jednym słowem nie mogę nazwać czy jest to na plus czy na minus, bo to zależy o kim mówimy 😂 Wątek mistrzowsko poprowadzony!
Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów serii Students zmieniam trochę zdanie. Myślałam, że to wtedy przepadłam, ale nie! Z jakiegoś powodu po skończeniu Clone nie zabrałam się od razu za Different. Tutaj bez zawahania mogę powiedzieć, że po Different nie mogę się pozbierać. Czuję niedosyt po tej części. Dołuje mnie świadomość, że dwa ostatnie tomy zostaną wysłane dopiero za około dwa tygodnie.

Different to kontynuacja losów studentów z Leeds. Wracamy to nich w momencie przerwy świątecznej, kiedy Rosie wróciła do domu rodzinnego w Chicago. Powraca ktoś z przeszłości. Ktoś to odcisnął swoje piętno na życiu Rosie. Grayson wychodzi z więzienia i dla nieobecnego przy Rose Zaydena jest to powód do zmartwień, bo czy dziewczyna mu ulegnie? Z jakimi zamiarami wrócił?...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przychodzę do was z recenzją książki, do której zapragnęłam wrócić pamięcią. Chęć na tę historię przyszła bez żadnego konkretnego powodu, myślę, że po prostu taka fenomenalna powieść nie daje o sobie zapomnieć ❤️

Vivian jest studentką ekonomii, której udało się uzyskać stypendium i tymczasowo przebywa w Londynie. Miał być to czas na zdobywanie nowych doświadczeń, wiedzy, przyjaciół i odwiedzanie nowych miejsc. Kto by się spodziewał, że zamiast korzystać z uroków Londynu przyjdzie jej się mierzyć z niedojrzałym i rozkapryszonym niczym dziecko księciem Lucasem, następcą tronu Wielkiej Brytanii. Największy londyński podrywacz jakiego widziano przywykł, że każdy napotkany człowiek traktuje go z szacunkiem oraz przymyka oko na chamskie zachowania i odzywki. Z racji tego, spotkanie z charyzmatyczną Vivi jest jak kubeł zimnej wody na głowę. Zamiast go zniechęcić działa to wręcz na odwrót, jak przynęta, zaproszenie do gry. W końcu kto nie lubi wyzwań. Napięcie rosło, a Vivi powoli zaczynała tracić cierpliwość do bezmyślnych i prostackich zachowań księcia. Luke nie pozostawał dłużny, choć ciężko było go zrozumieć, zmiany humorów jakie miewał były gorsze niż u dziecka. Odbiło się to na naszej głównej bohaterce, ale z jakiegoś powodu to ona miała być z czasem odpowiedzialna na ostudzenie jego nieodpowiednich poczynań.

Działają sobie na nerwy….to dlaczego tak lubią swoje towarzystwo? Z nieba ciągle sypią się iskry, raz są to iskry wściekłości raz pożądania.

Absolutny fenomen w mojej biblioteczce. Uwielbiam styl pisania AUTORKA. Książkę dosłownie się pożera. Jakby ktoś z moich bliskich pytał….. 😅 to mnie nie było. Po prostu przepadłam na ten jeden wieczór i noc, bo z tą książką nawet godzina 03:00 w nocy nie była mi straszna. Okropnie wtedy żałowałam, że nie miałam drugiej części przy sobie, bo miałam czytelniczego kaca 😂

Historia inna niż wszystkie, cały czas to trzymanie w napięciu. Powinno być ostrzeżenie, bo ta książka uzależnia! Zanim Vivi i Luke się do siebie zbliżyli trochę to trwało, w powietrzu wisiała ta frustracja, że im bliżej tym bardziej im coś stawało na drodze. To było takie balansowanie na uczuciach czytelnika.

GE-NIAL-NA! Przecudownie było przeczytać to ponownie 🤗 Emocjonalny rollercoaster macie zagwarantowany.

Czytaliście to już czy dopiero zamierzacie? Z doświadczenia wiem, że warto zaopatrzyć się od razu w całą trylogię. Po jednej będzie wam po prostu mało 😁

Przychodzę do was z recenzją książki, do której zapragnęłam wrócić pamięcią. Chęć na tę historię przyszła bez żadnego konkretnego powodu, myślę, że po prostu taka fenomenalna powieść nie daje o sobie zapomnieć ❤️

Vivian jest studentką ekonomii, której udało się uzyskać stypendium i tymczasowo przebywa w Londynie. Miał być to czas na zdobywanie nowych doświadczeń, wiedzy,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta niezwykła historia to coś co rozrywa serce a jednocześnie znajduje miejsce w tej części umysłu, która…….. rozumie 🥺To nie jest kolejna słodka opowieść o dwóch ludziach, którzy się wzajemnie odnajdują. To coś więcej…. Coś o czym mówi się rzadziej. Chcę was najpierw zapytaj ile dziennie masek na siebie zakładacie? Pytam ile bo będąc szczerym sam ze sobą, każdy sam przyzna, że taką miał choć raz 🎭A Natalie jest tego doskonałym przykładem. To ją matka próbowała wykreować na osobę idealną, bez skaz choć to było tylko kłamstwo. Odnoszę wrażenie, że życie kopało pod Natalie coraz to większe dołki, co przeważyła sytuacja gdy Blaise dowiedział się czegoś czego nigdy nie powinien 🤫 I mimo tych trudów, momentów, w których wręcz zatracała samą siebie dało się dostrzec światełko, mała iskierkę, którą okazuje się Blaise. Tak, Blaise, chociaż Natalie nawet w najmiejszym stopniu nie dałaby wcześnej temu wiary. Chłopak, którego społeczeństwo spisało na straty, a jednocześnie chłopak, który wnętrze ma lepsze niż chce pokazać. W moich oczach stworzyli coś…. coś czego nie potrafię nazwać 💚 Ale jednocześnie chce powiedzieć, że ”to” co było między tą dwójka to coś czystego, szczerego 💧♾️Nie chce przez to powiedzieć, że to było coś wzorowego, bez wad. Zarówno te dobre | złe chwile jednak pokazywały prawdziwą Natalie i Blaise’a. I gdy już widziałam albo choć miałam nadzieje na jakieś światełko w ciemności autorka zdecydowanie sprowadziła mnie na ziemie. Po chwilach uniesienia Natalie……Natalie zaczęło się wszystko sypać, osoby które czytały z pewnością zrozumieją jak końcówka była wstrząsająca 😞Jakby trzy niewidzialne sztylety wbijały się w podupadłego ducha dziewczyny 🗡️Czy Blaise ją uratuje? ❤️Czy chłopak zdąży? Nawet ciężko mi sobie wyobrazić jak psychika tak krzywdzonej przez życie osoby musi być nadwyrężona. Jestem ogromnie ciekawa kolejnej części, która pojawi się u mnie w przeciągu paru dni. 😍

Ta niezwykła historia to coś co rozrywa serce a jednocześnie znajduje miejsce w tej części umysłu, która…….. rozumie 🥺To nie jest kolejna słodka opowieść o dwóch ludziach, którzy się wzajemnie odnajdują. To coś więcej…. Coś o czym mówi się rzadziej. Chcę was najpierw zapytaj ile dziennie masek na siebie zakładacie? Pytam ile bo będąc szczerym sam ze sobą, każdy sam przyzna,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zapragnąłem zdjąć maskę z jej twarzy i zobaczyć, co kryje się pod nią. I choć często wydawało mi się, że byłem tego bliski, nagle wyślizgiwała mi się z rąk”

Fenomen, o który miałam przyjemność powiększyć moją biblioteczkę. Nie mogłam się otrząsnąć po zakończeniu poprzedniej części tej dylogii. Dwie części, a ja po pierwszej miałam wrażenie, że za mną dopiero połowa książki. Historia Natalie i Blaise’a ogromnie na mnie wpłynęła. Momenty, które bolały najbardziej to, gdy Natalie niejednokrotnie wewnętrznie się rozpadała, jakby jej duch przechodził destrukcję. Autorka dostarczyła mi tutaj cały wachlarz skrajnych emocji od łez do uśmiechu. Książka jest dla osób o stalowych nerwach. Poruszane są bardzo trudne tematy jak naużywanie narkotyków, samookaleczanie oraz zachowania związane z utratą bliskiej osoby. W tej właśnie części zostają odsłonięte wszystkie karty, każdy sekret znajduje ujście i wszystkie maski opadają. Blaise!!! Nareszcie mamy okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tobie. Ujął mnie swoją postacią i tym kim się stawał w obecności Natalie (tylko dziewczynie w niektórych momentach pozazdrościć 🤫) Zachowanie Adriena czasami poniekąd mnie denerwowało, zważając, że Natalie stanowczo postawiła granicę. Chociaż z drugiej stronie jestem mu również wdzięczna bo to on przyczynił się do tych momentów, które miały miejsce na wycieczce oraz chwile po niej 🤭i dał Blaise’owi do myślenia. Jeśli chodzi o wszystko co działo się potem….cóż.…mogę powiedzieć, że to jak bolesny uścisk serca, mieszanina łez i smutku. Zbliżając się ku końcowi, z tą każdą kolejną kartą moje nadzieję na pozytywny obrót sytuacji powoli malały. I tutaj zdecydowanie końcówka ratuje serce, które łamało się niejednokrotnie w trakcie czytania tej powieści.
Refleksja po tej książce jest ogromna, to dało mi do myślenia żeby nie oczekiwać od życia niestworzonych rzeczy i nauczyć się cieszyć tymi nawet najmniejszymi szczęśliwymi chwilami. A przede wszystkim zrozumieć, że jedyna akceptacji, której nam potrzeba i o którą powinnyśmy dbać jest TEJ OSOBY, którą widzimy w lustrze. 🪞🤍

„Zapragnąłem zdjąć maskę z jej twarzy i zobaczyć, co kryje się pod nią. I choć często wydawało mi się, że byłem tego bliski, nagle wyślizgiwała mi się z rąk”

Fenomen, o który miałam przyjemność powiększyć moją biblioteczkę. Nie mogłam się otrząsnąć po zakończeniu poprzedniej części tej dylogii. Dwie części, a ja po pierwszej miałam wrażenie, że za mną dopiero połowa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Olivia podobała mi się jako postać, która jest jak zwierciadło wielu teraźniejszych kobiet, takich z klasycznym scenariuszem: dobra praca, długoletni związek i ta monotonność. Początek książki bardzo mi się podobał, ta chemia między Olivią i Harrym, nie wiem czy to lubicie, ale akurat podobała mi się ta nutka niedostępności ze strony Olivi, choć była ona spowodowana zazdrością obecnego partnera. Harry okazał się dla mnie dobrym i mega pewnym siebie facetem. Ale jednocześnie myślę, że daleko było mu do takiej klasycznego dup*a. I ten Paryż… dziewczyny co byście zrobiły na miejscu Olivi gdyby wam padła taka propozycja, gdy wasz facet jest zazdrosny (w tamtej sytuacji zanim wszystko całkowicie uległo zmianie? Wracając….wyjazd do Paryża i w tym wszystkim król imprez i życia towarzyskiego, Igor we własnej osobie. On mnie z jednej strony rozśmieszał, zadziwiał, ale nie zabrakło momentów kiedy kręciłam głową z bezradności na jego zachowania. Podczas imprezy na której byli całą trójką był pełen luz, swoboda, który dało się wyczuć w tekście, ale nie rozumiem wtrącenia w wątek tematu byłej Harrego? Kompletnie nie widzę powiązania z tym co ciało się później, niemniej mam przeczucia, że to może pociągnąć się w drugiej części. Czasami zachowanie Harrego w malusieńkim stopniu, ale jednak w jakimś zaczynało mnie irytować. Niby pewny siebie facet, a jednak te chwile popłochu gdzie panikował np. w poranek po pierwszej imprezie. Zachwiało to obraz człowieka, który powstał w mojej głowie.
Jednak całość do momentu aż nadszedł czas na pierwsze zbliżenie uważam za rewelację, za świetnie przeprowadzony przebieg zdarzeń, zachowania bohaterów, te spojrzenia gesty…genialnie zbudowane napięcie. Mocno przeżyłam co stało się później. Harry!! Taki facet, a woli posłuchać tatusia zamiast mieć swój rozum!? Ostatecznie wybaczam jego postaci bo próbował się zrehabilitować. Za to rolę się odwracają i tutaj Olivia nadepnęła mi na odcisk. Ja jej wściekłość rozumiałam, popierałam, nawet tą przyjaźń z Igorem, ale halo? Z Harrym to było takie, no takie.. sama nie wiem. W jednej chwili wielki gniew, nienawiść, a jedna chwila i kilka zdań i co? Koniec? Przecież w podobny sposób już wcześniej chciał rozmawiać i wtedy nic. Trochę za szybko pokonana bariera jak dla mnie 🤷‍♀️ Później właściwie to było już całkowicie kolorowo i były chwile, że dla mnie to napięcie do dalszego czytania zniknęło, więc uważam to za mój martwy punkt tutaj. Ale za to końcówka rozsypała mnie na kawałki, dosłownie. Wow wiedziałam już po kilku innych lekturach autorki, że lubi gdzieś w trakcie książki wtrącić niby nic nie znaczące zdanie/wypowiedź żeby potem wrócić do tego z czymś mocnym. Tutaj kompletnie się tego nie spodziewałam; po prostu szok… Z tym was muszę zostawić bo właściwie to w tak gorącym momencie kończy się część pierwsza.

Olivia podobała mi się jako postać, która jest jak zwierciadło wielu teraźniejszych kobiet, takich z klasycznym scenariuszem: dobra praca, długoletni związek i ta monotonność. Początek książki bardzo mi się podobał, ta chemia między Olivią i Harrym, nie wiem czy to lubicie, ale akurat podobała mi się ta nutka niedostępności ze strony Olivi, choć była ona spowodowana...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomysły jak ten, na który wpadły przyjaciółki Avy działają na mnie jak magnes do sięgnięcia po tą pozycje na liście lektur. Przypadkowy zbieg okoliczności, który wywołał spore zmieszanie u Avy i Cartera. Takie historie same się czytają. Niezmiernie miło było mi obserwować jak Ava po nieudanym związku zbiera się w sobie wystarczająco, aby zawalczyć o to co jej się należy. I nie mówię tu tylko o skradzionych obrazach, ale także o życie, bo jak sama bohaterka przyznała, zasługuje na wiele. Wiele ich dwuznacznych dyskusji, daję rękę uciąć czytałam z wypiekami na twarzy. Ta gorąca atmosfera, to iskrzenie między nimi…..Prawdziwy ogień 🔥🌶️Dokładając na deser to jak Julia swoimi słowami potrafiła stworzyć realistyczny obraz postaci Cartera i Avy w mojej głowie, normalnie miękną kolana 🥵 Carter zostaje dla mnie jako nieokryta karta, chyba ta nutka tajemniczości jest tak silnie przyciągająca i to jak dojrzały, inteligentny mężczyzna w środku chwilami przypomina nastolatka przeżywającego targające nim uczucia, które walczą z rozsądkiem. 👊🏼
W tej książce wszystko jest tak fajnie harmonijne i spójne. Jedyne do czego mam uwagę to, że po złożeniu ’deklaracji’ przez Cartera on kilka stron później już zmienia zdanie? No nie wiem, mam wrażenie, że to szybko, że porzucił tak nagle to czego się trzymał 😬
Ogromnym plusem było, że wątek relacji między Avą i Carterem nie był tutaj jedynym jaki się pojawił.

Niemniej to niezaprzeczalnie on był tutaj wątkiem przewodnim, ale skupiając się na ogóle cieszę się, że autorka poruszyła temat prowadzonej przez Cartera sprawy. Pomogło mi to też spojrzeć na niego z innej strony, poznać tą drugą stronę medalu. Ten wątek intryguję wprowadził mnie w zaintrygowanie i zadumę jak sprawa się potoczy, kto jest winny, czy ma to jakieś drugie dno. Ze strony Avy dowiedziałam się jedynie co nie co więcej o jej rodzinie oraz czym się zajmuję, choć te tematy pojawiły się raptem kilka razy i były dla mnie niezobowiązujący.

Pomysły jak ten, na który wpadły przyjaciółki Avy działają na mnie jak magnes do sięgnięcia po tą pozycje na liście lektur. Przypadkowy zbieg okoliczności, który wywołał spore zmieszanie u Avy i Cartera. Takie historie same się czytają. Niezmiernie miło było mi obserwować jak Ava po nieudanym związku zbiera się w sobie wystarczająco, aby zawalczyć o to co jej się należy. I...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka absolutnie niesamowita! 💝 Mimo, że czas mnie niestety mocno ograniczał to poświęcałam jej każdą wolną chwilę, bo naprawdę ciężko się oderwać. Clone ewidentnie będę teraz zaliczała do lepszych książek jakie czytałam.
Akcja w całej książce była ciągle dynamiczna. I zwrócę tu uwagę, że to książka „cegiełka”, więc moje wielkie uznanie dla Oli, nie mogłam się przy niej nudzić. Rosie…. Ta dziewczyna jest moją idolką, uwielbiam jej poczucie humoru. Clone ma w sobie to co lubię i cenie w książkach, bohaterowie mają twardo określone charaktery, co chce przez to powiedzieć…cóż, krótko mówiąc czasami w książkach bywa, że czytam o jednej osobie, a mam wrażenie, że momentami to ktoś zupełnie inny, jakby kompletnie odmieniony się styl bycia, myślenia, zachowania, dla mnie to po prostu źle wykreowane postacie (ale to tylko taka dygresja ) Wracając, radzę sobie przygotować znaczniki, często warto wrócić do niektórych fragmentów. I właśnie o tym mówię! Książka jest tak supernapisana, każdy wątek jest świetnie zawiązany i rozwinięty!! Wkraczając nieco w fabułę, Zayden to osoba pełna tajemnic, taki typ chamskiego, bogatego dzieciaka z przerośniętym ego. Wiadomo, taki niedostępny i pewny siebie typ chłopaka działa niesamowicie przyciągająco i wierzcie mi, wiem co mówię Ale czy z takim wyobrażeniem o nim skończyłam Clone? Zdecydowanie NIE!

Za sprawą Rosie na światło dzienne wychodzi ten prawdziwy Zayden i jego skrywane intencje. Czy byłam w szoku co nim kieruje? Owszem, bardzo! Niesamowicie ekscytujące było czytać i obserwować rozwijająca się między nimi relacje, która nie twierdze, że była idealna. Ale są dwie rzeczy, które mimo różnych burzliwości zauważałam między nimi najbardziej, lojalność i szczerość. Mimo jak wiele razy sytuacje psuły wiele między nimi to czułam, że to nadal jest silne, trwałe. Bardzo polecam się temu dokładniej przyjrzeć.
Kierując się do pozostałej części tego co chce powiedzieć to pojawia się tutaj wątek problemu z brakiem bycia docenionym, zaburzeniem pewności siebie i braku kontroli nad własnymi emocjami. Z całą pewnością to nie jest wszystko o czym możecie się tutaj dowiedzieć, ale to już was odsyłam do lektury 🤗 Skupiając się na problemach z pierwszego zdania, poznajemy co myśli, czuje osoba, która nigdy nie jest doceniana, jak próbuje sobie z tym radzić, jak ważna jest tutaj obecność przyjaciół. W wielu momentach było mi ogromnie żal Xandera. Lily to z kolei osoba, wobec której miałam mocno mieszane uczucia. Wiele razy jej zachowanie było głupie, złe, ale nachodziła mnie też ta refleksja, że tak naprawdę ona się bała, bała odrzucenia, pozostania tą gorszą, bała się porzucić tą rolę bycia perfekcyjną. I doskonale ją rozumiem, bycie sobą jest czasami bardzo trudne. Ta niewyjaśniona potrzeba pozostania w centrum uwagi.
A między tym wszystkim w trakcie zwykle studenckie problemy, imprezy, tworzenie niezapomnianych wspomnieć. Tego jakie dalsze losy kryją się pod okładka ‚Different’ niebawem się dowiem osobiście 🥹Całym serduchem zachęcam do rozpoczęcia przygody z tą serią ❤️

Książka absolutnie niesamowita! 💝 Mimo, że czas mnie niestety mocno ograniczał to poświęcałam jej każdą wolną chwilę, bo naprawdę ciężko się oderwać. Clone ewidentnie będę teraz zaliczała do lepszych książek jakie czytałam.
Akcja w całej książce była ciągle dynamiczna. I zwrócę tu uwagę, że to książka „cegiełka”, więc moje wielkie uznanie dla Oli, nie mogłam się przy niej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to