rozwiń zwiń
Zee

Profil użytkownika: Zee

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
399
Przeczytanych
książek
487
Książek
w biblioteczce
170
Opinii
826
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
czytam i pijam herbatę obie czynności w nadmiarze

Opinie


Na półkach:

Na książkę wpadłam zupełnie przypadkowo, co więcej bardzo niewiele dotychczas czytałam literatury japońskiej, więc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, choć muszę przyznać, że Japończycy w jakimś stopniu zazwyczaj jawią mi się jako dość, hm, inni ludzie. Chodzi mi tu przede wszystkim o grupę ludzi 'wyzwolonych artystycznie' nie o przeciętnego obywatela, bo kilku z nich poznałam i nie dość, że są oni całkowicie normalnymi ludźmi, to w dodatku każdy z nich jest jakoś uzdolniony muzycznie i plastycznie (aż pozazdrościć można).

To, co przede wszystkim rzuca się w oczy w tym zbiorze opowiadań to totalny absurd. Nawet nie wiem czy jest ona absurdalnie urocza, czy raczej uroczo absurdalna.

Może o samych opowiadaniach. Pomimo dość obrazowego tytułu zbioru, jakby się wydawało, opowiadania rzadko oscylują w temacie seksualności. Mnie najbardziej spodobała się Armia Dojeżdżająca, którą wymieniają na początku w blurbie.

Plotki o Mnie, które są doskonałym przekazem jak działają mass media . Zwyczajny człowiek siedząc w domu przed telewizją nagle słyszy swoje nazwisko w wiadomościach: "Morishita dziś znów zaprosił na kawę Mikawa, a ona odmówiła. Czwarty raz w tym miesiącu." I tak tych wiadomości zaczyna pojawiać się więcej. W gazetach pokazują się całe kolumny tekstu z jego życia, a to wspomnienia, a to ulubione potrawy. Jego życie zmienia się radykalnie. Mikawa w końcu się z nim umawia, co wywołuje lawinę artykułów, ale Morishita ma dość. Chce przede wszystkim uciec od ciągłej, choć pozornie niewidzialnej inwigilacji. W końcu udaje mu się to wszystko powstrzymać, ale w tej samej chwili okazuje się, że pozostał tylko zwykłym nikim.
Naprawdę niesamowite jest to, jak telewizja potrafi zrobi z nikogo gwiazdę, po czym w chwilę potem ją bezlitośnie pochować. Fenomen telewizyjny opisany tu przez autora jest do bólu prawdziwy wśród coraz mniej samodzielnie myślących jednostek społeczeństwa, gdzie to właśnie one - media, kreują nam życie, a przynajmniej bardzo się starają.

Kolejne, które daje dużo do myślenia, a przynajmniej dla mnie stanowiło intrygującą pożywkę, to Na krawędzi Szczęścia. Tu wydaje mi się, że główną przyczynowością do zagłady społeczeństwa staje się nasz konsumpcjonizm. Niby wszystko mamy, ale już jest coś innego, co moglibyśmy mieć i tak w kółko, aż w końcu nic nas nie cieszy i jak te lemingi...

W zasadzie nie będę opisywać każdego z opowiadań, ponieważ zajęło by mi to sporo objętości a nie czytając powiadań i tak nie da się wyobrazić ich zawartości, ja z pewnością nie tego się spodziewałam, choć z gruntu starałam się nie spodziewać niczego. Przytoczę tu natomiast malutki fragment jednego z opowiadań Bravo Herr Mozart! Żebyście mogli jakby naocznie choć spróbować wyobrazić sobie co tam w środku piszczy.

Mozart urodził się w wieku lat trzech. Przyczyna tego stanu nie jest znana. Urodził się w domu swojego ojca w Salzburgu, prawdopodobnie dlatego, że nie miał matki.
Mówi się, że jak tylko się urodził zasiadł do pianina należącego do kogoś imieniem Klavier i zagrał trzy dźwiękowy akord. Jak możemy wywnioskować z tej wciąż żyjącej anegdoty, stało się tak, ponieważ Mozart miał tylko trzy palce.

I tak dalej.

Jedno, co mnie drażniło w tych opowiadaniach to sposób obrazowania i traktowania kobiet. Drażniło mnie to, bo jestem z Europy i choć wiem, że w Japonii wciąż często sprowadza się kobietę do zajmowania się domem, to nie bardzo odpowiadało mi dyscyplinowanie swoich żon przez mężów, a wykazanie jakie to kobiety są żądne pieniędzy swojego męża, kupowania coraz to nowych i lepszych rzeczy. No ale cóż na różnice kulturowe nic nie poradzimy, no a przynajmniej niewiele.

Na książkę wpadłam zupełnie przypadkowo, co więcej bardzo niewiele dotychczas czytałam literatury japońskiej, więc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, choć muszę przyznać, że Japończycy w jakimś stopniu zazwyczaj jawią mi się jako dość, hm, inni ludzie. Chodzi mi tu przede wszystkim o grupę ludzi 'wyzwolonych artystycznie' nie o przeciętnego obywatela, bo kilku z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak widać niezbyt długo zabrało mi zakupienie i przeczytanie kolejnego tomu cyklu Powiernika Światła. Czy nadal jestem pod wrażeniem? Och tak. Brent Weeks jest autorem, który skradł moje serce kolejnym już cyklem. Na chwilę obecną wiem, że cokolwiek ten autor opublikuje to wezmę w ciemno, ponieważ jego książki poruszają dokładnie tę strunę w mojej pożądliwej literackiej części duszy, która chce być zaspokajana opowieściami snutymi w sposób w jaki to robi Brent Weeks.

Oślepiający Nóż przedstawia nam dalszą część życia bohaterów z poprzedniej części, ale także podstawia nowe, interesujące figury, które niekoniecznie żyją długo i szczęśliwie. Kontynuacja opowieści jest bardzo dynamiczna i rzadko kiedy jest chwila na nudę. Zresztą wystarczy wziąć pod uwagę fakt, że przeczytanie jej zajęło mi około 3 dni, a objętość książki to jakieś 900 stron. Książki 'standardowe' o wielkości około 1/3 objętości Oślepiającego Noża zajmują mi czasami i tydzień i nie mówię tu wcale o nudnych książkach. Tej książki po prostu nie da się odłożyć na stolik, cięgle chce się więcej.

Autor dość sprawiedliwie podzielił czas książki pomiędzy swoich bohaterów, więc dla każdego coś dobrego w odpowiedniej proporcji. Postaci ciekawie się rozwijają, a Kip zaczynając naukę w Czarnej Gwardii staje się bardziej dojrzały, choć nadal nie brakuje typowych dla niego słownych, i nie tylko, wpadek, które nadal wprowadzają do książki to fantastyczne satyryczne poczucie humoru. Również cały świat rozszerza się w stosunku do pierwszej części. Pojawienie się Wyspy Jasnowidzów wraz z ich mieszkańcami stanowi bardzo interesujący element, ale nie tylko nowe miejsca zostają odkryte. Tak jak pisałam trochę wcześniej wprowadzone zostaje wiele intrygujących postaci również z dość oryginalnymi umiejętnościami. Dzięki tym nowym postaciom autor odkrywa nam kolejny kolor magii, który, z różnych względów, został dawniej uznany za heretycki.

Oślepiający Nóż zawiera w sobie znacznie głębszą warstwę religijno-filozoficzną. Do życia w drugiej części cyklu Brent Weeks budzi starych bogów, co pociąga za sobą rodzące się wątpliwości bohaterów i zachwianie ich własnej wiary, co może czasami doprowadzić do wręcz dramatycznych skutków. Dodajmy do tego całą masę różnorodnych dodatków jak, Zwierciadła, czarne karty historii, przepowiednie i dostaniemy naprawdę świetną książkę. Chyba nawet nie pomylę się zbytnio twierdząc, że ta część okazuje się bardziej nawet dostosowana do dojrzalszego i bardziej wymagającego czytelnika. Teraz czas na The Broken Eye :)

Jak widać niezbyt długo zabrało mi zakupienie i przeczytanie kolejnego tomu cyklu Powiernika Światła. Czy nadal jestem pod wrażeniem? Och tak. Brent Weeks jest autorem, który skradł moje serce kolejnym już cyklem. Na chwilę obecną wiem, że cokolwiek ten autor opublikuje to wezmę w ciemno, ponieważ jego książki poruszają dokładnie tę strunę w mojej pożądliwej literackiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odległa przyszłość, po odległej wojnie, która przemieniła znany nam świat w pustkowie, którym targają porywiste wiatry roznoszące trujące powietrze. Niebo pokryte ciężkimi ołowianymi chmurami rzadko pokazuje inny obraz niż nadąsany krajobraz po dewastacji środowiska z widocznymi w oddali szkieletami wielkich drapaczy chmur stojących kiedyś dumnie wzbijając się w niebo.
Ci, którzy przeżyli żyją w silosie. Silos jest ogromnym, podziemnym schronem, który podzielony na poziomy utrzymuje swoich mieszkańców przy życiu dzięki olbrzymim betonowym ścianom oddzielającym ich od skażonej rzeczywistości na górze.
W silosie ludzie podzieleni są na grupy robocze i funkcjonują całkiem przyzwoicie jako społeczeństwo. Oczywiście istnieje kontrola narodzin, związków. bo w tak ograniczonej przestrzeni nie można pozwolić sobie na spontaniczność. Są loterie, w których można wygrać potomka, tzn. staranie się potomka, czyli zdjęcie implantu antykoncepcyjnego i próby spłodzenia kolejnego pokolenia. Niektórym się udaje, innym nie. Jak to w naturze bywa.
Życie silosu nie bywa bardzo łatwe, choć i takie okresy się zdarzają. W silosie na górze, na górnych piętrach, tam, gdzie mieści się polityka, zarządzanie i tego typu sprawy, tam są też i konflikty. Przecież wiadomo ryba zawsze psuje się od głowy.


Zaczynając lekturę Silosu miałam w głowie sprecyzowaną lekturę. Spodziewałam się Metra tyle, że w silosie. Nie mogłam się mylić bardziej. To NIE jest Metro i bardzo dobrze. Choć muszę przyznać, że spodziewając się w głowie amerykańskiej wersji Metra byłam na początku rozczarowana. Rozległość i ogrom silosu oraz jego funkcjonalność. W sumie to życie opisane na początkowych stronicach Silosu wydaje się dość sympatyczne, sprawne, choć nico klaustrofobiczne. Z drugiej strony znaczną przesadą była dla mnie tak wspaniale zorganizowana społeczność z sokami owocowymi, różnorodnością warzyw i mięsa. Ludzie, w końcu była zagłada ludzkości, a tu takie rarytasy. Jak? Skąd?

W każdym razie przyzwyczaiwszy się do amerykańskiej wizji post-apokaliptycznej rzeczywistości zaczęłam nawet rozkoszować tym niecodziennym klimatem. Do tego wszystkiego doszły intrygi, kłamstwa, na początku dość subtelna walka o władzę, a potem wszystko runęło. I od tego momentu książka mnie pochłonęła. Już nie było chęci klimatu metra pozostała tylko czysta chęć dowiedzenia się jak to wszystko się rozwiąże.

Jeśli ktoś nie czytał Metra lektura Silosu będzie świetną post-apo, jeśli ktoś czytał, ale mu się nie spodobało jest szansa, że ten rodzaj rzeczywistości po zagładzie bardziej do niego przemówi, a jeśli ktoś uwielbia całe Uniwersum Metro, jak ja, będzie zaskoczony, parę rzeczy wyda mu się niewiarygodne, ale, mam nadzieję, że podobnie jak ja zauważy w tej książce potencjał jaki ona ze sobą niesie. Pomimo wszelkich udogodnień jakie otrzymali ludzie w silosie, człowiek nadal pozostanie człowiekiem. I czy to będzie koniec świata, czy zwykła codzienna rzeczywistość, nikt nie będzie w stanie zmienić w niektórych narastającej chciwości, dążenia do władzy, czyli filozofii, którą skrócić można do zwykłego 'moje i tylko moje'.

Hugh Howey przedstawił czytelnikom świat, w którym nawet nie jest tak trudno żyć pomimo tego, że nasz świat już nie istnieje. W tym świecie osadził ciekawe postaci, które przeżywają swoje własne rozterki kiedy zostają rzucone w bieg wyższych wydarzeń. Książka jest napisana językiem łatwym, wszystko jest dokładnie narysowane. Rzeczywistość większa i lokalna jest przekazana w detalach, wydawać by się mgło, że nic już nie pozostanie czytelnikowi do wyobrażenia, ale nic bardziej mylnego, autor pozostawia całą sferę potencjalnych przyszłych wydarzeń, nad którymi czytelnik może się jeszcze długo zastanawiać.

Odległa przyszłość, po odległej wojnie, która przemieniła znany nam świat w pustkowie, którym targają porywiste wiatry roznoszące trujące powietrze. Niebo pokryte ciężkimi ołowianymi chmurami rzadko pokazuje inny obraz niż nadąsany krajobraz po dewastacji środowiska z widocznymi w oddali szkieletami wielkich drapaczy chmur stojących kiedyś dumnie wzbijając się w niebo.
Ci,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Zee

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
399
książek
Średnio w roku
przeczytane
33
książki
Opinie były
pomocne
826
razy
W sumie
wystawione
396
ocen ze średnią 7,0

Spędzone
na czytaniu
2 762
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
41
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]