rozwiń zwiń
michalsidlo

Profil użytkownika: michalsidlo

Wrocław Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 23 tygodnie temu
75
Przeczytanych
książek
139
Książek
w biblioteczce
37
Opinii
285
Polubień
opinii
Wrocław Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Nie mam ilościowego podejścia do czytelnictwa. Lubię natomiast systematyzować to, co czytam i wracać później do przeczytanych powieści. Temu przede wszystkim służy ten profil. Im powieść bardziej oderwana od codzienności, tym lepsza. I nie myślę tu o fantastyce

Opinie


Na półkach:

Jeśli nie możecie podróżować, to czytajcie. A jeśli chcecie odbyć podróż do serca Andaluzji, po prostu zanurzcie się w lekturze bezbłędnej publicystyki Aleksandry Lipczak.

Andaluzja jest wyrazista i kolorowa. Słynie z sewilskiego złota i islamskiej geometrii La Mezquity. Południe Hiszpanii to brzdąknięcia gitary, sevillana, którą Andaluzyjki tańczą na wiosennych feriach. Kojarzy się z upałem, mięsnymi tapas, do których zapraszają nas na każdym rogu, spontanicznymi botellones, w czasie których popija się gengibrę. Ale podziwiając Andaluzję możemy nie zdawać sobie sprawy ze splotu wydarzeń, postaci, migracji, które przez wieki kształtowały tożsamość tego regionu.

Jej kolory, piaskowa czerwień i biel, drzewa, na których rosną soczyste (ale niejadalne!) pomarańcze, to dziedzictwo islamskiej estetyki. Smaki, czyli wieprzowina i jamón serrano (serio nie rozumiem fenomenu tych wielkich kopyt do kupienia w Mercadonie), spożywana praktycznie przy każdej okazji, stanowi przypomnienie, że „my, wyznawcy Jezusa Chrystusa”, to już nie ci dawni „moros”. Z kolei nauka i filozofia, pierwsze księgi opisujące X-wieczny świat to żydowski pierwiastek, spuścizna Majmonidesa, Ibrahima ibn Jakuba i Józefa Karo. Ten ostatni pisał już swoje teksty po wygnaniu z „oczyszczającej się” etnicznie Hiszpanii w 1492 roku.

W „Lajla znaczy noc” opowieść o Andaluzyjczykach, ich kulturze i trudnej przeszłości, nabiera uniwersalnego charakteru. Jest lekcją o tolerancji, pokojowym współżyciu chrześcijan, żydów i muzułmanów, którzy rano witali się na ulicach Kordoby, a wieczorami wspólnie celebrowali święta, jedli i bawili się, zapraszali do swoich domów, tak jak dzisiaj mieszkańcy Kordoby zapraszają do siebie turystów w czasie majowego Fiesta de los Patios. Bajkowa opowieść brutalnie naznaczona polityką, walkami dynastycznymi i uprzedzeniami, które ostatecznie doprowadziły do skonfliktowania współżyjących ze sobą kultur. To również opowieść o tym, jak tożsamość narodowa bywa konstruowana na wątłych, jednostronnych narracjach politycznych, które na dekady odciskają swoje piętno w zbiorowej świadomości (i przyjmują tak groteskową formę jak chociażby klip z Santiago Abascalem jadącym na koniu, a do tego niektórzy się na to nabierają i zapraszają lidera Vox do sojuszu w Parlamencie Europejskim). Lipczak pokazuje również w swojej książce, jak wyrywkowa i ugrzęzła w narodowych mitach jest współczesna narracja Hiszpanów o ich własnej przeszłości.

Podejrzewam, że A.L. pisząc o Andaluzji, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że opisywana przez nią historia może okazać się całkiem aktualna dla polskiego czytelnika początku trzeciej dekady XXI wieku, czyli w czasie kiedy rząd odmawia przyjmowania muzułmańskich uchodźców i odwołuje się przy tym do naprawdę prymitywnych instynktów. Tylko nieuważny czytelnik nie dostrzeże aluzji do współczesnego świata, współczesnych narodowych fobii, tlącego się w Europie antysemityzmu i islamofobii.

A teraz krótka prywata: w 2018 roku spędziłem w Kordobie mojego Erasmusa. Przeszywał mnie więc lekki dreszczyk, kiedy czytałem o życiu miasta, które miałem okazję poznać i przechadzać się wśród tych samych białych ścian kordobańskiej starówki, które opisuje Lipczak. Nawet zdarzyło mi się, że mieszkałem rzut beretem od La Mezquity (dokładnie na Calle Dr. Barraquer 33). Mogę jedynie żałować, że „Lajlę…” przeczytałem dopiero teraz, bo jest to lektura zdecydowanie godna polecenia!

Tak, wiem, że strasznie osobista ta opinia, ale inaczej nie mogłem :)

Obejrzyjcie też koniecznie to: https://www.youtube.com/watch?v=0Tc01YLHwpk

Jeśli nie możecie podróżować, to czytajcie. A jeśli chcecie odbyć podróż do serca Andaluzji, po prostu zanurzcie się w lekturze bezbłędnej publicystyki Aleksandry Lipczak.

Andaluzja jest wyrazista i kolorowa. Słynie z sewilskiego złota i islamskiej geometrii La Mezquity. Południe Hiszpanii to brzdąknięcia gitary, sevillana, którą Andaluzyjki tańczą na wiosennych feriach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłe kompendium podstawowej wiedzy o judaizmie. Przystępna forma. Ale zastanawiam się, jak to możliwe, że do oryginalnego wydania wkradło się tyle błędów i niezbędne były spore poprawki (o czym wspomina się we wstępie). Od tak zwartej publikacji wymagałbym jednak precyzji, zwłaszcza, że informacje w niej zawarte dotyczą podstawowych aspektów judaizmu, a autor jest wykształconym rabinem. Poza tym odnoszę wrażenie, że popełniono kilka błędów w tłumaczeniu - niektóre zdania brzmiały nienaturalnie, jakby przetłumaczone zbyt dosłownie, znowu, błąd, którego nie spodziewałbym się po tak krótkiej książeczce

Miłe kompendium podstawowej wiedzy o judaizmie. Przystępna forma. Ale zastanawiam się, jak to możliwe, że do oryginalnego wydania wkradło się tyle błędów i niezbędne były spore poprawki (o czym wspomina się we wstępie). Od tak zwartej publikacji wymagałbym jednak precyzji, zwłaszcza, że informacje w niej zawarte dotyczą podstawowych aspektów judaizmu, a autor jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźmy sobie białą przestrzeń, czystą jak płótno, które malarz zabryzga zaraz kolorami. Przestrzeń wielką jak obrazy, które może namalować. Wyobraźmy sobie, że na tym białym polu, wielkim jak tabelka w Excelu, znajduje się szarawy prostopadłościan, który będziemy oświetlali z różnych stron latarką. Tego typu trójwymiarową figurą jest dla mnie powieść „Mapa i terytorium” M. Houellebecqa. Odczytuję ją bowiem z kilku różnych perspektyw.

Pierwszą warstwą jest dla mnie opowieść o życiu artysty. „Mapę i terytorium” potraktować można jako biografię wyimaginowanego przez Houellebecqa plastyka. Jego subiektywna perspektywa posłużyła autorowi do opisu świata przedstawionego. Zwracamy więc uwagę na barwy i tekstury przedmiotów. Wyczuwamy frustrację malarza w momentach porażki, współweselimy się w chwili sukcesu wystawy jego obrazów.
Podobnie artystą jest sam Houellebecq, który umieścił siebie jako jednego z bohaterów tej powieści. Zaglądamy nieco za kulisy pracy pisarza, do jego notatek, zapoznajemy się z metodą pracy i obrzydliwym mieszkaniem. Oczywiście H. osadził swoją postać w fikcji literackiej, ale mam poczucie, że przemycił kilka opisów tego, jak rzeczywiście wygląda jego dzień. Zrobił zresztą z siebie wybitnie obrzydliwą figurę człowieka śmierdzącego, odartego z jakiejkolwiek empatii czy uniesień, sprowadzoną do reakcji biologicznych i krwawiących strupów grzybicy.
Trzecim artystą jest ojciec Jeda, architekt, bohater smutny. Trochę taki Jarosław Gowin: odniósł sukces, ale się nie cieszył. Słowem, sporo jest o prądach artystycznych, co przysłużyło się dalej do rozstrzygnięcia zagadki brutalnego morderstwa, które ma miejsce na kartach powieści.

Drugą warstwą jest rynek sztuki i rządzące nim reguły ekonomiczne i zasady marketingu. Interesujące dla laika takiego jak ja, który ma lichą wiedzę w tym temacie.

W „Mapie i terytorium” mamy też typowo houellebecqowskie dywagacje na temat śmieci i celu życia współczesnego człowieka. Francuz bierze na tapetę temat eutanazji i, tak to przynajmniej odczytałem, polemizuje z tezą o absolutnej wolności w dostępie do „dobrej śmierci” dla osób starszych w Europie Zachodniej. Tak sądzę, że polemizuje. Zgadzałoby się to z jego głośnym listem, który kilka miesięcy temu ukazał się na łamach Le Figaro. Houellebecq krytykuje w nim nieograniczone prawo do eutanazji (link do źródła poniżej).

Houellebecq podejmuje też refleksję na temat transformacji, jaką przechodzi społeczeństwo francuskie na początku XXI wieku, a jednym z jej symptomów jest fascynacja regionalizmem, która, jak wszyscy wiemy, bywa niekiedy potwornie kiczowata.

Powieści Michela Houellebecqa łączną podobne dywagacje i wątki. Każdą wieńczy poetyckie zakończenie („faza chodzącego ducha”, jak określił swoje zakończenia H. w wywiadzie poniżej). Jak twierdzą jego czytelnicy, dominują w nich seks, nieskrępowana wolność i degeneracja świata.
Co wyróżnia więc „Mapę i terytorium”? Depresyjne wątki nie przećmiewają, moim zdaniem, umiarkowanie optymistycznego wydźwięku wielu fragmentów. Bohaterowie wydają się całkiem zrelaksowani. Nie chorują aż tak na depresję jak dajmy na to narrator w „Serotoninie”. Sam Houellebecq na stronie 219 opisany jest jako „szczęśliwy”. Czy możliwe więc, że Francuz czytał Leibniza, kiedy pisał „Mapę i terytorium”? No bo raczej nie Ciorana.
Tak, wiem, że uśmiech i radość bywają niekiedy, a nawet całkiem często, objawem psychozy.

https://www.facebook.com/plotkiparyskie/posts/2685080575117129
https://www.youtube.com/watch?v=8IyJEFbBhXo&t=489s

Wyobraźmy sobie białą przestrzeń, czystą jak płótno, które malarz zabryzga zaraz kolorami. Przestrzeń wielką jak obrazy, które może namalować. Wyobraźmy sobie, że na tym białym polu, wielkim jak tabelka w Excelu, znajduje się szarawy prostopadłościan, który będziemy oświetlali z różnych stron latarką. Tego typu trójwymiarową figurą jest dla mnie powieść „Mapa i terytorium”...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika michalsidlo

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [6]

Flora Woźnica
Ocena książek:
7,6 / 10
29 książek
2 cykle
Pisze książki z:
2 fanów
Michel Houellebecq
Ocena książek:
6,7 / 10
20 książek
0 cykli
899 fanów
Umberto Eco
Ocena książek:
7,2 / 10
67 książek
3 cykle
1110 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
75
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
285
razy
W sumie
wystawione
61
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
414
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]