-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać292
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2021-09-24
2021-07-01
Podjęcie się lektury „Szeptuna” było nad wyraz (jak na mnie) spontaniczne. Na szybko przeleciałam wzrokiem opis, bym za chwilę mogła usłyszeć głos lektora. I powiem Wam, że była to jednak z najlepszych, podjętych przeze mnie decyzji, a wierzcie mi, nie podejmuję ich wiele…
Czytając opis, miałam wrażenie, że w książce znajdę jakieś cuda z pogranicza fantastyki, okraszone szczyptą słowiańskich wierzeń. Jedynym i niepowtarzalnym cudem w tym przypadku jest TA KSIĄŻKA! Minęło kilkanaście dni, a ja nadal nie potrafiłam sklecić recenzji tego tytułu. Nadal nie potrafiłam ubrać w słowa emocji, jakimi obdarowała mnie ta lektura.
Julia wraz z dziećmi, za namową i z pomocą finansową rodziców, wyjeżdża na wakacje w Bieszczady. Zupełnie nieświadoma, jak bardzo odmienią one życie całej tró….czwórki… Na zawsze… Czy wyklęty przez lokalną społeczność Waldek okaże się tym, za kogo mają go miejscowi?
„Szeptun” to jedna z tych niewielu książek, które pomimo odsłuchania chciałabym (będę!) mieć w swoim zbiorze (wiem, wiem, miejsca brak, ale ruszyły negocjacje z Niemałżem o nowym regale! – miejsca nie braknie). Dlaczego? Ponieważ jest to wyjątkowy tytuł, to swoista encyklopedia pełna ukrytych znaczeń i przekazów, skąpana w morzu życiowej mądrości.
Autor czaruje słowem. Maluje niesamowite, bieszczadzkie obrazy, którym tak łatwo poddaje się ludzka wyobraźnia. Przy pomocy magii słów czytelnik ląduje w zupełnie innym świecie. Przenosi się w malownicze, pełne uroku Bieszczady, by brać czynny udział w wydarzeniach, by być częścią, tej wyjątkowej całości. Pod wpływem opisów przyrody, która otacza książkowe postaci, z serca czytelnika wychodzą najgłębsze tęsknoty.
Książka Pana Tomka w wyjątkowy sposób przenosi człowieka w zupełnie inną rzeczywistość, jednocześnie trzymając go przy tym, co ludzkie i ziemskie. Pozwala czytelnikowi zastanowić się nad sobą, swoim życiem i nad wartościami, którymi się kieruje. Ta historia obnaża ludzkie przywary. To jak łatwo jesteśmy w stanie zaszufladkować drugiego człowieka, jak szybko oceniamy kogoś po przysłowiowej okładce, nie wiedząc, jak wartościowym człowiekiem może być.
Autor na stronach powieści stwarza pewnego rodzaju idyllę, którą ściera z problemami, jakie życie stawia nam na drodze. Sielskie, bieszczadzkie krajobrazy kontrastują z biedą, w jakiej żyje romska społeczność przy granicy. Najistotniejszym jednak problemem, jaki zostaje podjęty, jest kwestia wykluczenia społecznego ze względów narodowościowych, czy też kulturowych. Ludzie tak łatwo kierują się stereotypami, Rom kradnie, blondynka jest głupia, Polak to pijak, Niemki są brzydkie itp. Itd. Jedno krótkie zdanie, jedna myśl, która ma dużą siłę rażenia i potrafi wyrządzić wiele szkód. Człowiek o człowieku potrafi powiedzieć tak wiele złego, jeszcze się przy tym szyderczo uśmiechając… Dziecko, dziecku potrafi zrobić krzywdę nie dlatego, że jest złe, lecz dlatego, że takie wartości i przekonania wyniosło z domu… A nie ma bardziej szczerych istot niż dzieci…
Zdarzenia, opowieści, mity i legendy, które zdobią tę książkę, czynią ją niesamowicie bajkową. „Szeptuna” mogę śmiało okrzyknąć bajką terapeutyczną dla dorosłych. Chociaż określenie bajka może godzić w realizm, jakim emanuje ta historia. W tym miejscu szczególnie polecam zachwycający fragment, w którym pojawia się „Bajka o Miłości i Szaleństwie”! Łzy lecą same.
Z książki, którą miałam ogromną przyjemność odsłuchać płynie tak wiele pięknych i życiowych mądrości, że do jej lektury niezbędny jest zeszyt, w którym warto wszystko skrzętnie notować i zaglądać raz dziennie by zmienić nieco życie. Po tym ile cudownych emocji spotkało mnie na stronach powieści, pozwolę sobie napisać, że jest ona lekiem, a sam jej autor lekarzem; Szeptunem czytelniczych dusz.
Jedyne czego nie jestem w stanie podarować autorowi, to końcowy zwrot akcji! Kończąc tę wyjątkową podróż, moje serce na chwilę zamarło… Rozpadło się w drobny mak, a chwilę później zostało umiejętnie posklejane, by bić blaskiem zachwytu. Dziękuję za poranną dawkę adrenaliny!
„Szeptun” stał się dla mnie, najlepszą książką przeczytaną w tym roku! I jestem pewna, że z Panem Tomkiem spotkam się jeszcze na kartach, jego kolejnych powieści!
Panie Tomku! Czarodzieju! Szeptunie, czytelniczych dusz! Dziękuję za każde słowo przelane na strony tej wspaniałej książki. Życzę Panu wielu wspaniałych podróży, z których przywiezie Pan nam (czytelnikom), tak wyjątkowe pamiątki, jak „Szeptun”!
Podjęcie się lektury „Szeptuna” było nad wyraz (jak na mnie) spontaniczne. Na szybko przeleciałam wzrokiem opis, bym za chwilę mogła usłyszeć głos lektora. I powiem Wam, że była to jednak z najlepszych, podjętych przeze mnie decyzji, a wierzcie mi, nie podejmuję ich wiele…
Czytając opis, miałam wrażenie, że w książce znajdę jakieś cuda z pogranicza fantastyki, okraszone...
2021-05-25
Zbliżając się ku końcowi książki, pomyślałam, że pisząc recenzję, powinnam określić „Jej portret” mianem niejako życiowego przewodnika zarówno dla Niej, jak i dla Niego. I kiedy dotarłam do końca, przeczytałam słowa Pani Ani i przepadłam. Dotarło do mnie, jak ważna jest ta książka, jak głęboki jest jej przekaz.
Tak łatwo oceniamy innych, krytykujemy, komentujemy ich życie. Chowamy się pod płaszczykiem słów „Ja bym tak nigdy nie postąpiła”, nieświadomi tego, jak szybko może nadejść nasze NIGDY.
Książka „Jej portret” była dla mnie emocjonalną karuzelą, sama nie wiedziałam, po której stronie stanąć, za którym bohaterem stać murem. Na początku byłam zła na Marcela, później nastąpiła stagnacja, złość na Maję, Ewę, Daniela, a na koniec. Na koniec dostrzegłam, jak różnorodne są te postaci. Nie da się jednoznacznie stanąć po stronie, którejś z nich. Każdy z bohaterów, jak w kryminale, ma swój motyw. Pani Ania w niesamowity sposób dopieściła portrety psychologiczne, szczególnie Marcela i Mai. I choć pozornie książka wydawała się lekką lekturą, to na chwilę po jej zakończeniu czułam całą sobą ciężar emocjonalny tej powieści.
Autorka podjęła się jakże podstawowego, a zarazem ciężkiego i znanego wszystkim tematu, jakim jest proza życia, codzienność. Na stronach „Jej portretu” wyraźnie dała do zrozumienia, że w życiu nie warto kierować się „ja nigdy” czy „zazdroszczę jej/jemu”. Ludziom często wydaje się, że u sąsiada w ogródku trawa jest bardziej zielona. Gonią za tym, by mieć coś lepszego sąsiad, sąsiadka, kolega lub koleżanka z pracy. Każdego dnia zatracają się w pędzie za czymś, co jak im się wydaje, da im to szczęście. Zupełnie nieświadomi tego, jaką cenę przyjdzie im zapłacić za to rzekome szczęście. Często nie potrafimy żyć tym, co mamy obok. Nie doceniamy dnia danego od Boga, który spędzamy z ukochaną osobą. Zapominamy, jak wielką wartość mają drobne gesty, a jak wielką moc i siłę za długo skrywane emocje i problemy. Zatracamy się w pędzie życia, własnych i cudzych wyobrażeniach. Zapominamy podstaw życia na rzecz cudzych marzeń. Najważniejszym jednak o czym zapominamy, jest miłość. I to, że nie każda miłość jest tą, która może lub powinna zaistnieć, czasem kochamy, wiedząc, że nie powinniśmy. Często jednak kochamy, nie wiedząc, że nam nie wolno.
Nie wyolbrzymię, gdy powiem, że tytuł ten powinien być obowiązkową lekturą w terapii dla par. Pani Ania za pomocą słów i na pozór nieskomplikowanej historii stawia przed nami gotową receptę, którą tylko wystarczy dokładnie przeczytać. I jak zawsze staram się dawać drugie życie przeczytanym książkom, tak tym razem wiem, że „Jej portret” zostanie ze mną na zawsze, jako moja Mała Encyklopedia o Miłości.
Pani Ania zaczarowała słowem, tak pięknie zobrazowała ludzkie uczucia i emocje, że momentami czułam się jak bezpośredni uczestnik wydarzeń. Kochana Pani Aniu! Nie jestem w stanie lepiej wyrazić tego, co czuję po lekturze „Jej portretu”. Wiem tylko jedno… Miłości nie da się opisać, ponieważ „Naprawdę jaka jest, nie wie nikt. To prawda, niepotrzebna wcale mi”. Od dziś dzięki Pani książce mogę tworzyć w sercu i w głowie własny „Jej portret”. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Zbliżając się ku końcowi książki, pomyślałam, że pisząc recenzję, powinnam określić „Jej portret” mianem niejako życiowego przewodnika zarówno dla Niej, jak i dla Niego. I kiedy dotarłam do końca, przeczytałam słowa Pani Ani i przepadłam. Dotarło do mnie, jak ważna jest ta książka, jak głęboki jest jej przekaz.
Tak łatwo oceniamy innych, krytykujemy, komentujemy ich życie....
2019-08-03
Gordian - grzech to pierwszy tom erotycznej serii, który pojawił się na rynku wydawniczym wprost spod pióra autorki Melissy Darwood. W 2013 roku autorka debiutowała książką Larista. Wśród pozostałych tytułów autorstwa Melissy Dawrodd znajdują się: Pryncypium, Luonto, Tryjon, Guerra. Melissa Darwood to polska pisarka tworząca pod pseudonimem książki zarówno dla kobiet, jak i dla młodzieży.
Poznajcie najbardziej nietypowego bohatera, którego do tej pory udało mi się poznać. Gordian jest trenerem sztuk walki, a zarazem bardzo inteligentnym studentem inżynierii, marzącym o własnym wynalazku. W dodatku jest bardzo przystojny i ma greckie korzenie. Takiemu mężczyźnie mogło by się wydawać, że żadna kobieta nie jest w stanie się oprzeć. No chyba, że mowa o jego przybranej siostrze.. Odważna i waleczna Kira, podobnie jak jej przybrany brat doznała w życiu krzywdy, która zmieniła ją na zawsze.
Gordian to młody człowiek, którego życie skrzywdziło na tyle, że musiał sam stawić czoła truciźnie wsączającej się w jego i matki życie. Czyn, którego się dopuścił nęka go każdej nocy, a nawet w dzień. Tylko trzy rzeczy pomagają Gordianowi stawić czoła nocnym demonom i wizjom za dnia. Czekolada, seks i bieganie po lesie, pozwalają mu oczyścić umysł i rozładować emocje, które trawią go doszczętnie. Czynu jakiego się dopuścił nie da się zapomnieć i nie da się wymazać. Demony przeszłości czekają za rogiem...
Często mam tak, że po zakończeniu jakiejś książki dokładnie wiem co o niej napisać w przypadku tej publikacji, kompletnie nie wiem, jak zacząć, gdyż jeszcze nie pozbierałam szczęki z podłogi.
Gordian- grzech to moje pierwsze spotkanie z autorką Melissa Darwood i z pewnością nie ostatnie! Podchodziłam do tego tytułu dwa razy, za pierwszym odstraszyła mnie bezpośredniość i pikantność. Za drugim razem zauroczył mnie mrok...
Książka napisana jest lekko, narracja zbliża ją niejako do pamiętnika. Rozdziały zostały nazwane imionami osób, których bezpośrednio dotyczą, a sam bohater wykreowany na mrocznego, lecz wrażliwego faceta, który świetnie pasuje do czasów dawno minionych.
I z tego miejsca pragnę bardzo serdecznie podziękować autorce za tą książkę i pogratulować warsztatu, jakim dysponuje. Melissa Darwood wspaniale połączyła pikantny romans z fantastyką! To niesamowite, że na jednej stronie można przeczytać tak szczegółowy i pikantny opis sytuacji w jakiej często znajduje się Gordian, a na drugiej stronie doświadczyć można zjawisk paranormalnych, wciągających do cna. Czym jeszcze zachwyciła mnie książka?
Oprócz tego, ze jej główna część toczy się w malowniczej Grecji, którą tak bardzo uwielbiam, to właśnie tam w swoich rodzinnych stronach Gordian poznaje znaczną cześć prawdy o swojej rodzinie, okoliczności w jakich poznaje prawdę przyprawiają o dreszczyk.
Kim tak naprawdę jest ten przystojny student inżynierii? Co lub kto w nim siedzi? Kogo i dlaczego widzi w swoich wizjach i koszmarach?
Na te i inne pytania z pewnością odpowie nam druga część książki Gordian - kara, której premiera będzie 4 września 2019 roku.
Trudne portrety psychologiczne bohaterów, jakie tworzy Melissa Darwood, nie czynią tej książki banalnym romansem z popapraną historią w tle, ponieważ tragiczne wydarzenia, których w dzieciństwie doświadczał główny bohater nie zostały wyssane z palca. Wręcz przeciwnie taka tragedia dosięga w rzeczywistości bardzo dużo kobiet i ich dzieci i dzieje się za drzwiami nawet w Twoim bloku...
Sploty wydarzeń, jakimi częstuje autorka, realizm pomieszany z fantastyką i fragmenty poprzez, które na twarz niejednej czytelniczki wypłynie rumieniec, zdecydowanie stawiają tą książkę na pierwszym miejscu w mojej bibliotece!
*** Mam nadzieję, że ten kto jej jeszcze nie przeczytał, nadrobi zaległości do września, ponieważ ta niezwykła i PIEKIELNIE ŚWIETNA KSIĄŻKA od Wydawnictwa Niezwykłe jest tego warta.***
~ Molik :)
Gordian - grzech to pierwszy tom erotycznej serii, który pojawił się na rynku wydawniczym wprost spod pióra autorki Melissy Darwood. W 2013 roku autorka debiutowała książką Larista. Wśród pozostałych tytułów autorstwa Melissy Dawrodd znajdują się: Pryncypium, Luonto, Tryjon, Guerra. Melissa Darwood to polska pisarka tworząca pod pseudonimem książki zarówno dla kobiet, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-26
Podobno kiedy pojawia się dziecko, zmienia się caly świat! Nie wiem. Nie mam, jeszcze. Od znajomych wiem, że to nie lada wyzwanie pogodzić bycie rodzicem z byciem sobą i takich WAS (rodzicow) jak pisze Maciej Stuhr należało by sklonowac. By każdy rodzicowy klon mógł robić "swoje", A sam oryginal się nie wypalił. Bycie rodzicem to nie lada wyzwanie (wiem to po swoich...). Do życia powołuje się niczemu niewinna, nieskazitelna miniaturowa osóbkę, którą właśnie z racji tej niewinności trzeba ponad wszystko chronić. NA KAZDYM KROKU. Gdyby tego było mało to z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc,z roku na roku temu małemu człowiekowi trzeba pokazać świat. Dokładnie ten sam przed, którym od pierwszych dni życia trzeba chronić. I jak to zrobić? Co począć? Jak nie zwariować? (Zarówno z ilości wyzwań jakie stawia przed nami tenże świat do pokazu, jak i z miłości to tegoż ściśle chronionego skarbu).
Z felietonami Macieja Stuhra spotkałam się jakiś rok temu w miesiączku "Zwierciadło" i nie będę ukrywać, że akurat wtedy był to jeden z lepszych "tekstów" które tam znalazłam. Lekkość pióra połączona z ogromną dawką humoru, luzu, dystansu do siebie i swiata oraz nietuzinkowego podejścia do życia daje taki oto efekt jaki ukaże się oczom i duszy czytelnika gdy sięgnie po książkę "Tata Tadzika". Niejeden z was drodzy rodzice i nie uśmiechnie się już na pierwszych stronach.
Mnie lektura zajęła dwa dni, dwa najprzyjemniejsze wieczory jakie spędziłam po pracy.
Podobno kiedy pojawia się dziecko, zmienia się caly świat! Nie wiem. Nie mam, jeszcze. Od znajomych wiem, że to nie lada wyzwanie pogodzić bycie rodzicem z byciem sobą i takich WAS (rodzicow) jak pisze Maciej Stuhr należało by sklonowac. By każdy rodzicowy klon mógł robić "swoje", A sam oryginal się nie wypalił. Bycie rodzicem to nie lada wyzwanie (wiem to po...
więcej mniej Pokaż mimo to
BARDZO WAŻNA, KOBIECA (i nie tylko) POZYCJA KSIĄŻKOWA TEJ JESIENII!
Ciepła, lekka, otulająca, pachnąca, przyjemna i niezwykle merytoryczna!
Wow! Tak przyjemnie nie słuchało mi się jeszcze żadnej książki obyczajowej, zwykle po chwili nudziła mnie fabuła. A tutaj. Tutaj wszystko było tak dobrze dopracowane, że historia sącząca się ze słuchawek była przyswajana z ogromną przyjemnością i bez zbędnego wysiłku. Książka Pani Ani wciąga bez reszty! (daję gwarancję :D). Momentami zapominałam, gdzie jestem i czułam, jakbym przeniosła się do kawiarni, w której unosi się zapach jesiennej kawy. Naprawdę ciężko jest stworzyć klimat, który tak wciągnie czytelnika. A tu proszę. Nawet pisząc tę recenzję, czuję zapach cynamonowych bułeczek, które Greg włożył do piekarnika.
Dobra książka zawsze ma to coś, czyli temat/problematykę, które niby stanowią wątek poboczny, ale tak naprawdę są kluczem całej historii. Uwielbiam, gdy autor porusza tematy na pozór trudne i przedstawia je w sposób łagodny (nienarzucający) dla czytelnika. Pani Ania pod płaszczykiem historii Pauliny i Grega przemyca kwestie akcji charytatywnych na rzecz zwierząt, ekologii, rozwoju osobistego, wglądu w siebie i mobbingu ze strony pracodawcy w tym zachowań o podtekście seksualnym. Jednakże najważniejszym problemem widocznym w „Zaproś mnie na pumpkin latte” jest powszechnie znany wszystkim rak piersi. Ogromne chapeau bas dla Pani Ani za umieszczenie w swoim dziele właśnie tej tematyki i to w sposób tak subtelny, a jednocześnie tak dosadny. Październik jest Miesiącem Świadomości Raka Piersi i dla mnie „Zaproś mnie na pumpkin latte” jest pozycją obowiązkową, właśnie w tym czasie.
Książka Pani Ani jest wyjątkowa, nie tylko przez tło tematyczne, ale również albo głównie dlatego, że jako debiut jest tak doskonale dopracowana. Postaci są niesamowite, widać ile pracy zostało włożone w ich stworzenie. Nie są to infantylni bohaterowie, którzy sami nie wiedzą, czego chcą, miotają się od problemu do problemu. Autorka stworzyła bardzo dojrzałych bohaterów, których życie zdążyło już doświadczyć, są świadomi problemów swoich i świata. Dialogi występujące w powieści nie są banalne byle zapchać czymś miejsce. Każde słowo, każda sytuacja wydają się naprawdę przemyślane i umiejscowione po coś. Dodatkowym atutem książki jest również to, że spośród gąszcza erotyków, czy obyczajówek, w których na siłę umieszcza się fragmenty miłosnych uniesień okraszone dosadnymi szczegółami – wyłania się „Zaproś mnie na pumpkin latte” - diament dosłownie. Ta pozycja napisana jest w niesamowicie smaczny (i to dosłownie!) sposób. Tutaj nic nie jest na siłę upchnięte. Sceny, które w większości aktualnych pozycji książkowych wręcz wylewają się na czytelnika, tutaj są naprawdę pięknym zwieńczeniem tej wyjątkowej powieści.
Dla mnie „Zaproś mnie na pumpkin latte” to jesienny „MUST READ”! Historia idealnie komponuje się z aktualną porą roku i zdecydowanie nadaje się do czytania w kawiarni. Pachnące kawą strony porywają czytelnika, który już po chwili czuję się częścią powieści. Gratuluję autorce z całego serca, tak wspaniałego debiutu. I z niecierpliwością czekam na kolejne tytuły spod pióra Pani Ani.
BARDZO WAŻNA, KOBIECA (i nie tylko) POZYCJA KSIĄŻKOWA TEJ JESIENII!
więcej Pokaż mimo toCiepła, lekka, otulająca, pachnąca, przyjemna i niezwykle merytoryczna!
Wow! Tak przyjemnie nie słuchało mi się jeszcze żadnej książki obyczajowej, zwykle po chwili nudziła mnie fabuła. A tutaj. Tutaj wszystko było tak dobrze dopracowane, że historia sącząca się ze słuchawek była przyswajana z ogromną...