-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać55
Biblioteczka
2018-06-25
2018-06-14
Marjane Satrapi napisała i narysowała komiks autobiograficzny. "Persepolis - Historia Dzieciństwa" to komiks równie niezwykły, jak niezwykła jest jego autorka. Marjane, córka wywodzących się z arystokracji lewaków, miała dziesięć lat, gdy Iran pochłonęła najpierw tzw. rewolucja islamska, a następnie koszmarnie wyniszczająca wojna z Irakiem. Terror, aresztowania, tortury, ranni, zabici i nieustanne ataki rakietowe. A w tym wszystkim mała dziesięciolatka z chustą na głowie, którą kazali jej ubrać panowie z brodami...
Album kończy się w momencie, gdy czternastoletnia Mariane opuszcza Iran, by zamieszkać, z dala od islamistów i ich wojen, u znajomej matki w Wiedniu.
Bardzo mroczna historia opowiedziana z jednej strony niezwykle dosadnie, ale z drugiej infantylnie. Opowieść dziecka...
Do tego jeszcze te rysunki... Czarno - białe. Uproszczone. Niemal dziecinne. Kolejne komiksy Pani Marjane uwidaczniają, iż taki ma ona styl, ale do tego albumu pasują niemal idealnie.
Ciąg dalszy w kolejnym tomie dziejów Marjane...
PS.
Posiadam i przeczytałem starsze wydanie dwutomowe z wydawnictwa Post. Aktualnie dostępne na rynku wydanie zbiorcze od Egmontu jest niemal do niego identyczne. Bynajmniej postanowiłem swoją recenzję rozbić na dwie części. W końcu komiksy przeczytałem dwa ;)
Marjane Satrapi napisała i narysowała komiks autobiograficzny. "Persepolis - Historia Dzieciństwa" to komiks równie niezwykły, jak niezwykła jest jego autorka. Marjane, córka wywodzących się z arystokracji lewaków, miała dziesięć lat, gdy Iran pochłonęła najpierw tzw. rewolucja islamska, a następnie koszmarnie wyniszczająca wojna z Irakiem. Terror, aresztowania, tortury,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-29
Cholera... Bodajże pierwszy raz zdarzyło mi się, iż po przeczytaniu albumu komiksowego kołacze mi się w łepetynie pół miliona myśli, których nijak nie mogę zebrać do kupy... Jedynym słowem, które mogę sensownie wyartykułować jest "Wooow!!!"
Wybitne dzieło wybitnego Francuza.
Komiks o wielu twarzach i obliczach... Przede wszystkim historyczny, ale również jako hołd złożony prze Pana Autora morzu i jego ludziom, który następnie przeobraża się w opowieść o dzikiej Afryce oraz wielki manifest abolicjonizmu.
Komiks napisany wręcz fenomenalnie. Moim skromnym zdaniem może on śmiało stawać w jednym szeregu z dziełami Defoe, Stevensona, Haggarda, Londona, czy nawet Verne'a.
Komiks, który kończą słowa jego bohaterki "Piątek, 29 marca 1782 roku.. Tego dnia uświadomiłam sobie, że mam dopiero osiemnaście lat... i całe życie przed sobą".
Mistrzostwo świata!
Zdecydowany kanon komiksu!
PS.
Wszystkim miłośnikom superbohaterszczyzny polecam serdecznie zapoznanie się z niniejszym albumem, aby odkryli wreszcie czym różni się inteligentny komiks od sieczki zza wielkiej wody (którą notabene sam również w zatrważających ilościach czytuję).
PS2.
Obowiązkowo zabiorę się za cykl drugi "Pasażerów Wiatru", gdy tylko ochłonę i dojdę do siebie po cyklu pierwszym.
Cholera... Bodajże pierwszy raz zdarzyło mi się, iż po przeczytaniu albumu komiksowego kołacze mi się w łepetynie pół miliona myśli, których nijak nie mogę zebrać do kupy... Jedynym słowem, które mogę sensownie wyartykułować jest "Wooow!!!"
Wybitne dzieło wybitnego Francuza.
Komiks o wielu twarzach i obliczach... Przede wszystkim historyczny, ale również jako hołd złożony...
2017-06-11
Muszę się przyznać, iż obawiałem się tego komiksu. Ja, który na samą myśl o surrealizmie dostaję torsji, miałem przeczytać komiks do głębi surrealistyczny...
Później okazało się, iż nie tylko udało mi się przez niego przebrnąć, ale nawet, o zgrozo, diabelnie mi się ta lektura spodobała...
Nie mam bladego pojęcia dlaczego... Chyba zostałem kolejną ofiarą magii Moebiusa...
Fabularnie wszystkie, wydawałoby się na pierwszy rzut oka bezsensowne, wątki w Wielkim Finale wykazały się pokręconą, ale jednak, logiką... Jak na efekt eksperymentowania z pewnymi wesołymi grzybkami (do czego sam Pan Autor się przyznaje we wstępie) jest wręcz genialne.
Rysunki zaś, to prawdziwy majstersztyk. Pan Moebius Wielkim Mistrzem jest! I basta!
PS.
Przyznaję się szczerze, iż nawet ta, najbardziej kontrowersyjna, pozycja spośród "Kanonu Komiksu wg wydawnictwa Egmont" ów kanon w 100% stanowi. Kolejny Mistrzowski komiks.
Muszę się przyznać, iż obawiałem się tego komiksu. Ja, który na samą myśl o surrealizmie dostaję torsji, miałem przeczytać komiks do głębi surrealistyczny...
Później okazało się, iż nie tylko udało mi się przez niego przebrnąć, ale nawet, o zgrozo, diabelnie mi się ta lektura spodobała...
Nie mam bladego pojęcia dlaczego... Chyba zostałem kolejną ofiarą magii...
2017-05-11
1978 był bardzo dobrym rokiem. Wówczas święty Polak został Papieżem, a w dalekiej Ameryce sześćdziesięciojednoletni Will Eisner wydał album komiksowy (pierwszy tom prezentowanej tu trylogii), który okrzyknięto pierwszą powieścią graficzną.
Pana Eisnera chyba przedstawiać nie trzeba. Nie darma racji najważniejsza nagroda komiksowa nosi jego imię.
Mistrz i basta.
Mistrzowski jest również niniejszy album składający się z pierwotnie osobno wydanych trzech komiksów, których akcja toczy się na Dropsie Avenue, uliczce na nowojorskim Bronksie (a dokładniej w kamienicy czynszowej numer 55 i w jej okolicach). Genialna opowieść obyczajowa (częściowo autobiograficzna) opisująca ludzi żyjących w czynszówce. Ich tragedie, sukcesy, życie rodzinne, romanse, problemy z pracą, ubóstwem, troską o rodziny i przyjaciół w ogarniętej wojną Europie. Po prostu samo życie. Uwielbiam takie opowieści. Napisane z głową i przepięknie zilustrowane kreską odrobinę kreskówkową.
Cud miód i malina.
Szkoda tylko, iż ci durni Amerykańcy nie poszli w ślady swojego wielkiego mistrza i dalej produkują na kopy sieczkę z superbohaterami, zaś kontynuatorzy powieści graficznych Willa Eisnera kojarzeni są w Stanach z niezależnymi wydawnictwami i komiksem undergroundowym.
Wielka szkoda...
Moje kolejne podejście na egmontowego Kanonu Komiksu i kolejny strzał w dziesiątkę. Dobra robota Panie Kołodziejczak. Oby tak dalej.
1978 był bardzo dobrym rokiem. Wówczas święty Polak został Papieżem, a w dalekiej Ameryce sześćdziesięciojednoletni Will Eisner wydał album komiksowy (pierwszy tom prezentowanej tu trylogii), który okrzyknięto pierwszą powieścią graficzną.
Pana Eisnera chyba przedstawiać nie trzeba. Nie darma racji najważniejsza nagroda komiksowa nosi jego imię.
Mistrz i...
2017-05-04
Zdarzyło mi się obcować z kilkoma dziełami genialnymi. "To" Kinga, "Władca Pierścieni" Tolkiena, "Jonathan Strange i Pan Norell" Suzanny Clarke, siedmioksiąg wiedźmiński Sapkowskiego, "Pieśń Lodu i Ognia" Martina oraz... "Strażnicy" Moore'a i Gibbonsa. Już sam fakt, iż komiks stawiam na równi z dziełami literatury fantastycznej powinien starczyć za samą recenzję. Alan Moore stworzył dzieło kompletne. Istny majstersztyk z nietuzinkowymi bohaterami oraz zagmatwaną i wielowątkową fabułą, a wszystko to podlał gęstym sosem zimnowojennej nieuchronnie nadciągającej nuklearnej apokalipsy.
Rysunki Dave'a Gibbonsa są co najwyżej poprawne, ale idealnie wkomponowują się w scenariusz Moore'a. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, by ten komiks wykreowała kreska innego rysownika.
Muszę się przyznać, iż niemiłosiernie rozwlekałem czytanie "Strażników", by jak najdłużej móc delektować się dziełem Moore'a i Gibonsa. Lecz za każdym razem, gdy do niego powracałem zachwycony pochłaniałem kolejne strony niczym rasowy maniak.
Prawdziwy majstersztyk.
Zdecydowanie zasługuje, by zaliczyć go do Kanonu Komiksu. Jest to jeden z komiksów, po które powinien sięgnąć każdy, kto oć odrobinę interesuje się szeroko pojętą fantastyką.
Oceną może być jedynie dycha, gdyż więcej dać nie można...
PS.
Jak sobie uświadomię ile pomysłów rodem ze "Strażników" zerżnął bezczelnie Millar w swoich "Wojnach Domowych" i innych "Kick-Assach", to aż mnie ogarnia ogromna trwoga...
PS2.
A jak jeszcze do tego pomyślę sobie, jakież to "dzieła" obecnie płodzi Alan Moore ("necronomicon" i jemu podobne), to trwoga mnie ogarnia jeszcze ogromniejsza...
Zdarzyło mi się obcować z kilkoma dziełami genialnymi. "To" Kinga, "Władca Pierścieni" Tolkiena, "Jonathan Strange i Pan Norell" Suzanny Clarke, siedmioksiąg wiedźmiński Sapkowskiego, "Pieśń Lodu i Ognia" Martina oraz... "Strażnicy" Moore'a i Gibbonsa. Już sam fakt, iż komiks stawiam na równi z dziełami literatury fantastycznej powinien starczyć za samą recenzję. Alan Moore...
więcej mniej Pokaż mimo to
Oto kolejne spotkanie z Marjane Satrapi. Oto przed państwem "Persepolis II - Historia Powrotu". Czternastoletnia Marjane mieszka w Wiedniu. Sama. Bez rodziny, bez przyjaciół, bez znajomości języka. Ląduje w internacie prowadzonym przez zakonnice. Emigrantka z Iranu i na pewno nie katoliczka. Kiedy jakoś to wszystko ogarnęła zaczęło się dojrzewanie i kolejne związki z facetami (bardziej lub mniej poważne). A ona nadal była sama. Kiedy przyłapała swojego chłopaka w łóżku z inną spanikowana uciekła. Wylądowała na ulicy. Tam przypętała się choroba. Na szczęście w Austrii wzywają karetki do bezdomnych,którzy stracili przytomność. Cudem odratowana postanowiła przemóc wstyd, skontaktować się z rodziną i wrócić do domu. I tak oto historia zatoczyła koło... Po kolejnych czterech latach osiemnastoletnia Marjane ponownie ubrała chustę i wylądowała na lotnisku w Teheranie.
Ojczyzna przywitała ją tradycyjnie terrorem i nieskończonymi zakazami. Jedynie wojna z Irakiem się skończyła. Na ulicach nadal szaleją Strażnicy Rewolucji, którzy potrafią zatrzymać biegnącą dziewczynę, gdyż jej pośladki wykonują przy tym takie bezwstydne ruchy...
Marjane odkrywa, iż zaczyna się w tym wszystkim dusić. Dojrzewa w niej chęć wyrwania się z tego więzienia. Kończy nieudane małżeństwo i w wieku 24 lat po raz kolejny wyrusza na emigrację. Tym razem świadomą i przemyślaną. Wyjeżdża na studia do Francji z postanowieniem, iż do Iranu już nigdy nie powróci.
Czy ten drugi tom jest gorszy od pierwszego? Może odrobinę. Nie jest może aż tak ksenofobicznie straszny jak poprzedni, ale opowiada za to o samotności, o smutku, o dojrzewaniu, niezwykle trudnej drodze do pewnych nieodwracalnych decyzji. Odkrywaniu na własnych błędach niepodważalnego faktu, iż najbliżsi chcą dla nas zawsze jak najlepiej. Prawdziwa szkoła życia oraz wstrząsające świadectwo tego, co muzułmański fanatyzm potrafi zrobić z dumnym i szlachetnym narodem.
Kanon komiksu jak diabli!
Polecam!!
PS.
Posiadam i przeczytałem starsze wydanie dwutomowe z wydawnictwa Post. Aktualnie dostępne na rynku wydanie zbiorcze od Egmontu jest niemal do niego identyczne. Bynajmniej postanowiłem swoją recenzję rozbić na dwie części. W końcu komiksy przeczytałem dwa ;)
Oto kolejne spotkanie z Marjane Satrapi. Oto przed państwem "Persepolis II - Historia Powrotu". Czternastoletnia Marjane mieszka w Wiedniu. Sama. Bez rodziny, bez przyjaciół, bez znajomości języka. Ląduje w internacie prowadzonym przez zakonnice. Emigrantka z Iranu i na pewno nie katoliczka. Kiedy jakoś to wszystko ogarnęła zaczęło się dojrzewanie i kolejne związki z...
więcej Pokaż mimo to