rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Studiuję medycynę, niedawno skończyłam moje pierwsze praktyki - pielęgniarskie właśnie. Wiem dlatego, mniej więcej, jak tak na prawdę wygląda praca pielęgniarek i pielęgniarzy, do których mój szacunek po tychże praktykach wzrósł niepomiernie. Stwierdziłam więc, że dobrym pomysłem byłoby sięgnięcie po tę książkę, bym mogła jeszcze bardziej sobie przybliżyć to, jak wygląda życie codzienne tego personelu medycznego. No i co ja mogę powiedzieć? Spodziewałam się książki o pracy pielęgniarskiej, jak chyba każdy, kto tę książkę kupił. Co dostałam? Nieskoordynowany zlepek wypowiedzi różnych ludzi pracujących w tym zawodzie. I zaniam ktoś mnie oskarży o jakieś wywyższanie się czy inne głupoty, same wypowiedzi moim zdaniem super, bardzo były wszystkie ciekawe, pouczające i warte lektury, no ale kurde no. Cała ta książka składa się w zasadzie tylko z tych wypowiedzi. Nie ma tu jakiejkolwiek spójności między nimi, autorka napisała osobiście, mam wrażenie, ledwie kilka stron sama. Całość przeczytałam w jeden dzień, szybko mi ten reportaż minął, znudziłam się może tylko z 2-3 razy, czyli w zasadzie całkiem nieźle jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że ja żadko kiedy jestem przeczytać coś na jednym posiedzeniu. Parę razy się zaśmiałam, parę razy się szczerze wzruszyłam; nie mogę powiedzieć, że nie warto sięgnąć po tę lekturę - wręcz przeciwnie, moim zdaniem trzeba! Ale to, co mnie boli to właśnie brak narracji, spójności, jakiejś osi, która by trzymała to wszystko jakoś bardziej w kupie - wszystko co dobre w tej książce jest zasługą ludzi, którzy przytaczali swoje historie. Same pytania autorki zadawane w wywiadach - moim zdaniem czasem były dobre, a czasem zbyt nieobiektywne i naprowadzające na odpowiedzi, no ale tu nie miałam z tym aż tak dużego problemu i było to coś co osobiście mogłam po prostu zignorować i cieszyć się książką.
Wachałam się między 5 a 6 gwiazdkami, stwierdziłam, że jakoś tak z solidarności dam 6. Gdyby była lepiej napisana, wiem, że moja ocena poszybowałaby w górę, bo jak mówię: same historie są na prawdę ciekawe i uważam, że powinna być to obowiązkowa lektura dla wszystkich, a szczególnie dla ludzi, którzy na codzień nie mają w ogóle styczności ze służbą zdrowia więc wydaje im się, że wszystko w szpitalach wygląda jak w serialach - może w końcu wybiliby sobie z głowy stereotypy i uprzedzenia wobec pielęgniarek i nauczyli się odrobiny szacunku.

Studiuję medycynę, niedawno skończyłam moje pierwsze praktyki - pielęgniarskie właśnie. Wiem dlatego, mniej więcej, jak tak na prawdę wygląda praca pielęgniarek i pielęgniarzy, do których mój szacunek po tychże praktykach wzrósł niepomiernie. Stwierdziłam więc, że dobrym pomysłem byłoby sięgnięcie po tę książkę, bym mogła jeszcze bardziej sobie przybliżyć to, jak wygląda...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Śniadanie mistrzów" zaskakuje i wciąga. Autor zalewa nas masą ironii i absurdu, humoru i sarkazmu. Z jednej strony zwraca się do czytelnika jak do dziecka albo idioty; z drugiej jednak przekazuje coś naprawdę wartościowego i mądrego - poprzez głupkowate obrazki lub absurdalne dialogi.
Ciężko jest mi opisać tę książkę. Wiem, że warto ją przeczytać, wiem że się na tym dużo zyska. Jednak dlaczego? Sama do końca nie wiem.

"Śniadanie mistrzów" zaskakuje i wciąga. Autor zalewa nas masą ironii i absurdu, humoru i sarkazmu. Z jednej strony zwraca się do czytelnika jak do dziecka albo idioty; z drugiej jednak przekazuje coś naprawdę wartościowego i mądrego - poprzez głupkowate obrazki lub absurdalne dialogi.
Ciężko jest mi opisać tę książkę. Wiem, że warto ją przeczytać, wiem że się na tym dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Mistrz i Małgorzata" jest książką wyjątkową. Ma w cobie coś, czego nie spotkałam dotąd w żadnej powieści. Zaskakująca, nieprzewidywalna i tajemnicza, czasem absurdalna do poziomu geniuszu. Zostaje w pamięci i nie daje o sobie zapomnieć. Szczerze mówiąc wiem, że muszę ją przeczytać ponownie (conajmniej raz), aby zrozumieć wszystko, co Bułhakow chciał przekazać. Ale w najmniejszym stopniu mi to nie przeszkadza - cieszę się nawet, ponieważ ta książka to arcydzieło i przeczytanie jej tylko po to, żeby móc powiedzieć, że się przeczytało, bez zagłębienia się w nią i zrozumienia, było by grzechem.

"Mistrz i Małgorzata" jest książką wyjątkową. Ma w cobie coś, czego nie spotkałam dotąd w żadnej powieści. Zaskakująca, nieprzewidywalna i tajemnicza, czasem absurdalna do poziomu geniuszu. Zostaje w pamięci i nie daje o sobie zapomnieć. Szczerze mówiąc wiem, że muszę ją przeczytać ponownie (conajmniej raz), aby zrozumieć wszystko, co Bułhakow chciał przekazać. Ale w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest na prawdę świetna. Napisana z humorem, odrobiną autoironii i wielkim dystansem do siebie. John Cleese opowiada o swoim dzieciństwie, dorastaniu, nauce i drodze do sławy.
No właśnie - drodze. Jeśli kogoś interesuje jedynie historia Monty Pythona, jak wyglądały spotkania członków zespołu i tego typu rzeczy, nie znajdzie ich tutaj. Jedyny Python, który przewija się dosyć często przez karty tej książki to Graham Chapman. O innych Cleese też oczywiście wspomina, jednak dopiero na końcu. Na ostatnich kartkach zapisana jest historia powstania samego Monty Pythona, potem książka się kończy. Nie jest to historia tej legendarnej grupy - jest to historia legendarnego człowieka. W drodze wyjaśnienia, to wcale nie sprawia, że ta biografia jest nudna!
Jak już wspomniałam, książka jest pełna humoru. Naprawdę rzadko zdarza mi się wybuchnąć prawdziwym śmiechem przy czytaniu, tutaj jednak co chwilę musiałam się hamować. Lekki język, ten wszechobecny dystans do siebie, cudowne zdjęcia (z równie cudownymi, często zabawnymi podpisami) i HUMOR sprawiły, że gdy w czwartek wieczorem kupiłam tę książkę, w piątek wieczorem już miałam ją skończoną (a nie był to tydzień wolny!). Była to pierwsza w moim życiu biografia, którą pochłonęłam w takim tempie. Żadnych dłużyzn, nudniejszych momentów. Żadnych!
Więc cóż, polecam tą książkę z całego serca.

Ta książka jest na prawdę świetna. Napisana z humorem, odrobiną autoironii i wielkim dystansem do siebie. John Cleese opowiada o swoim dzieciństwie, dorastaniu, nauce i drodze do sławy.
No właśnie - drodze. Jeśli kogoś interesuje jedynie historia Monty Pythona, jak wyglądały spotkania członków zespołu i tego typu rzeczy, nie znajdzie ich tutaj. Jedyny Python, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co można by o tej pozycji powiedzieć? Richard Dawkins w swojej książce przedstawia nam swoje stanowisko odnośnie religii. Pisze on językiem przystępnym i łatwym w odbiorze, podaje przekonujące argumenty za nieistnieniem Boga, ale także przytacza "argumenty" używane przez ludzi próbujących istnienie Boga jakimś sposobem udowodnić. Pokazuje największe religijne absurdy, czytając o których człowiek ma ochotę złapać się za głowę i zapłakać.
Książka oczywiście idealna nie jest. Mimo mojego uwielbienia dla twórczości Dawkinsa, wiele razy miałam wrażenie, iż autor powtarza się. Dobrze jest gdy ktoś piszący książkę robi to z prawdziwą pasją, jednak w tej pozycji wydawało mi się, że Dawkins odrobinę przesadzał. Nie dziwię mu się, pisząc o tym o czym pisał on sama pewnie nie mogłabym do końca opanować emocji, nie zmienia to jednak faktu, iż "Bóg urojony" tylko na tym ucierpiał. Niewiele, ale jednak.
Osobiście uważam, że jest to pozycja jak najbardziej godna polecenia. Wszystkie fakty i argumenty przytoczone przez pana Dawkinsa były niezwykle przekonujące, nie zostawiające żadnych wątpliwości, czy jakikolwiek bóg istnieje, czy też nie.

Co można by o tej pozycji powiedzieć? Richard Dawkins w swojej książce przedstawia nam swoje stanowisko odnośnie religii. Pisze on językiem przystępnym i łatwym w odbiorze, podaje przekonujące argumenty za nieistnieniem Boga, ale także przytacza "argumenty" używane przez ludzi próbujących istnienie Boga jakimś sposobem udowodnić. Pokazuje największe religijne absurdy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szczerze boleję nad małą popularnością tej książki. Jest po prostu świetna, cudowna, niesamowita i niestety dosyć trudno dostępna (na początku pożyczyłam ją, potem sama długo szukałam). Na prawdę, trudno jest ją gdziekolwiek znaleźć. Czyżby to była wina okładki, która, według mnie, nie zachęca nikogo do lektury, a może nawet odstrasza i ni w cholerę (przepraszam za zwrot) nie nawiązuje do książki? Możliwe, bo ja, widząc tą okładkę i opis, sięgnęłam po "Szczęście w mrokach" z czystej desperacji, nie mając co czytać. I jakże się z tego faktu cieszę!
Moim zdaniem rzadko spotyka się dobrą książkę. Fabuła momentalnie wciąga czytelnika, a bohaterów z miejsca można polubić. Dialogi są pomysłowe, a akcja dynamiczna. I oczywiście, nie można zapomnieć o dużej dawce humoru! Widać początki wątku romantycznego, który- chwała Bogu- nie dominuje, czego szczerze nie cierpię w tego typu książkach. Bohaterowie, jak i przedstawiany świat, są niezwykle dobrze dopracowani i szczegółowi.
Od razu jednak ostrzegam, z całej serii przetłumaczono jedynie dwie pierwsze pozycje, więc trzeba się przygotować do tego, że aby poznać dalsze losy bohaterów będzie się zmuszonym przebrnąć przez książki po angielsku. Nie zrażajcie się tym jednak, gdyż zakończenie drugiej części nawet nieźle mogłoby się sprawdzić jako zakończenie "całej" serii- zamyka wątki części pierwszej i nie otwiera kolejnych, których nie moglibyśmy sami sobie dopowiedzieć. Sama po zakończeniu czytania drugiej części przez jakiś czas myślałam, że to już koniec i mimo iż tęskniłam za bohaterami, byłam zadowolona.
Więc, czy polecam? ZDECYDOWANIE.

Szczerze boleję nad małą popularnością tej książki. Jest po prostu świetna, cudowna, niesamowita i niestety dosyć trudno dostępna (na początku pożyczyłam ją, potem sama długo szukałam). Na prawdę, trudno jest ją gdziekolwiek znaleźć. Czyżby to była wina okładki, która, według mnie, nie zachęca nikogo do lektury, a może nawet odstrasza i ni w cholerę (przepraszam za zwrot)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podobała mi się. Jednak... Nie wiem, czy czegoś tu zabrakło, po prostu nie była aż tak wciągająca jak inne książki pana Brandona Sandersona. Bohaterowie wydawali mi się odrobinę zbyt naciągani, a jeden wątek niestety nudził mnie przez większość czasu. Lecz ta książka nadal, według mnie, jest godna polecenia. Sanderson sam jest sobie winien niższej oceny niż dałabym jej kiedyś, jednak "Siewca wojny" po prostu nie dorównuje jego "Archiwum burzowego światła", które sprawiło, że niektórym książkom (nie tylko Sandersona) musiałam obniżyć odrobinę ocenę. Aczkolwiek, jak już mówiłam, warto się z tą książką zapoznać.

Podobała mi się. Jednak... Nie wiem, czy czegoś tu zabrakło, po prostu nie była aż tak wciągająca jak inne książki pana Brandona Sandersona. Bohaterowie wydawali mi się odrobinę zbyt naciągani, a jeden wątek niestety nudził mnie przez większość czasu. Lecz ta książka nadal, według mnie, jest godna polecenia. Sanderson sam jest sobie winien niższej oceny niż dałabym jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Horror. Istny horror. Ta książka jest tak denna, tak głupia, nudna i przewidywalna, a dialogi są tak... Nawet nie mam właściwego słowa. Szczerze mówiąc, wyraziłam już swoją opinię o "Zmierzchu" i ani trochę się ona nie zmieniła w stosunku do tej, więc ograniczę się do jednej prostej rady: NIE. CZYTAJCIE. TEGO.
(dla waszego własnego dobra)

Horror. Istny horror. Ta książka jest tak denna, tak głupia, nudna i przewidywalna, a dialogi są tak... Nawet nie mam właściwego słowa. Szczerze mówiąc, wyraziłam już swoją opinię o "Zmierzchu" i ani trochę się ona nie zmieniła w stosunku do tej, więc ograniczę się do jednej prostej rady: NIE. CZYTAJCIE. TEGO.
(dla waszego własnego dobra)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Będąc w czwartej klasie podstawówki niestety stwierdziłam, że chcę tą książkę przeczytać. Boże... Dlaczego skazałam się na ten kretynizm?
Miałam 11 lat i już wtedy zauważyłam, że... to nie jest zbyt dobra książka. Jednak, ku mojej hańbie, przeczytałam ją całą i zabrałam się za kolejne części. Parę lat później, wciąż widząc okropne oceny "Zmierzchu", postanowiłam sprawdzić, czy to ze względu na mój młody wiek nie byłam aż tak porażona kretynizmem tej książki. Szczerze? Tak właśnie było. Otwierając "Zmierzch" ponownie, nie do końca byłam pewna, czego się spodziewać. Jednak gdy przejrzałam parę pierwszych stron, zdumiona byłam jak kiedyś to "coś" nazywane książką mogło wydawać mi się "nie aż tak złe". Debilizm i kretynizm- to przewijało mi się przez myśli gdy ponownie próbowałam przeczytać tą książkę. Po prostu niesamowitym moim zdaniem jest fakt, że ktokolwiek powyżej 12 lat mógłby polubić tą książkę. Rozumiem, że o gustach się nie dyskutuje i każdy ma własny, ale... "Zmierzch" jest tak głupi, tak nudny, żałosny i tak przewidywalny, iż nie sądzę aby jeszcze kiedykolwiek miała powstać tak beznadziejna książka.
Moja rada? Nawet nie próbujcie brać tej książki do ręki!

Będąc w czwartej klasie podstawówki niestety stwierdziłam, że chcę tą książkę przeczytać. Boże... Dlaczego skazałam się na ten kretynizm?
Miałam 11 lat i już wtedy zauważyłam, że... to nie jest zbyt dobra książka. Jednak, ku mojej hańbie, przeczytałam ją całą i zabrałam się za kolejne części. Parę lat później, wciąż widząc okropne oceny "Zmierzchu", postanowiłam sprawdzić,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jurgen Thorwald stworzył książkę o początkach i rozwoju medycyny. Nie brzmi to zbyt emocjonująco, czyż nie? A szkoda, bo mimo opisu sugerującego, że to książka bardziej dla studentów medycyny niż dla prostego, szarego człowieczka, sądzę, iż KAŻDY może to przeczytać, nawet osoba zupełnie nie w temacie.

Wydaje mi się niesamowitym fakt, że ktoś mógłby napisać książkę o historii medycyny, którą osoba w moim wieku będzie czytać z wypiekami na twarzy. Kupiłam tą książkę, ponieważ interesuję się medycyną, biologią itp. Chciałam poszerzyć swoją znajomość tematu, więc zdecydowałam się na lekturę. I jakże byłam zaskoczona, gdy dostałam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Zaskoczona, oczywiście, pozytywnie.

Z książki dowiadujemy się o początkach medycyny, pierwszych operacjach (udanych i nie), pierwszych próbach i staraniach. Widzimy ignorancję człowieka, jego strach i egoizm, lecz także chęć pomocy, potrzebę rozwoju osobistego i jakże ludzką ciekawość. Widzimy ludzi poświęcających swoim odkryciom całe swoje życie i innych, którzy przerażeni i zaślepieni zawiścią, strachem lub nienawiścią, odmawiają przyjęcia odkryć tamtych, kradną je czy próbują zwalczyć. Autor nie zarzuca nas suchymi faktami, zamiast tego przedstawiając nam całe historie opisywanych ludzi. Historie, które naprawdę potrafią poruszyć czytelnika.
Czy polecam? Zdecydowanie.

Jurgen Thorwald stworzył książkę o początkach i rozwoju medycyny. Nie brzmi to zbyt emocjonująco, czyż nie? A szkoda, bo mimo opisu sugerującego, że to książka bardziej dla studentów medycyny niż dla prostego, szarego człowieczka, sądzę, iż KAŻDY może to przeczytać, nawet osoba zupełnie nie w temacie.

Wydaje mi się niesamowitym fakt, że ktoś mógłby napisać książkę o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest po prostu... Niesamowita. Po części pierwszej, która była przecudowna, bałam się, że autor "nie przeskoczy" poprzeczki, którą postawił sobie częścią pierwszą. Jak się okazało, niesłusznie. Pan Sanderson, zgrabnie i zręcznie zrobił salto za 10 punktów nad poprzeczką, "Słowami światłości" podnosząc ją jeszcze wyżej i drwiąc sobie z innych autorów, którzy najprawdopodobniej mogą jedynie marzyć o osiągnięciu takich wyników. Gdzieś na tej stronie przeczytałam, że ktoś musiał pozmieniać skalę swoich ocen, bo książki z "Archiwum burzowego światła" sprawiają, iż większość innych książek zostaje daleko, daleko w tyle. Ja niestety miałam tak samo. Brandon Sanderson "Drogą królów" i "Słowami światłości" sprawił, że zaczęłam oczekiwać po autorach fantastyki znacznie więcej, niż wcześniej. Szczerze mówiąc, jest to jedna z najlepszych książek, jaką kiedykolwiek czytałam.

Ta książka jest po prostu... Niesamowita. Po części pierwszej, która była przecudowna, bałam się, że autor "nie przeskoczy" poprzeczki, którą postawił sobie częścią pierwszą. Jak się okazało, niesłusznie. Pan Sanderson, zgrabnie i zręcznie zrobił salto za 10 punktów nad poprzeczką, "Słowami światłości" podnosząc ją jeszcze wyżej i drwiąc sobie z innych autorów, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po świetnej części pierwszej, pora na jeszcze lepszą część drugą...

Przeczytawszy "Tysiąc imion", nie mogłam się doczekać kontynuacji. Cudowne zakończenie, które zaserwował nam tam Django Wexler sprawiło, że nie mogłam usiedzieć z ekscytacji. Długo szukałam jakichkolwiek informacji, kiedy ma zostać wydany "Tron cieni" w języku polskim- niestety bezskutecznie. Stwierdziłam jednak, że to mnie nie powstrzyma i postanowiłam przeczytać tą oto książkę po angielsku... Czy było warto? ZDECYDOWANIE!

O ile w pierwszej części akcja toczy się w Kahandarze, o tyle w drugiej przez większość czasu obserwujemy naszych bohaterów będących w Vordanie, stolicy królestwa. W "Tysiącu imion" ciągle przewijały się jakieś walki, potyczki itp., za to w "Tronie cienia" mamy mniej bitew (choć ciągle są obecne i tak samo dobre) i wiele więcej polityki. Nie sprawia to jednak, że książka jest nudniejsza- co to, to nie! Akcja toczy się szybko, wartka fabuła wciąga i poznajemy paru nowych bohaterów, których doprawdy trudno nie polubić. Autor zaznajamia nas z paroma interesującymi faktami z przeszłego życia Winter, Marcusa i Janusa, i muszę powiedzieć, że byłam bardzo przyjemnie zaskoczona. Cudownie mi się tą książkę czytało, a zakończenie, które zaserwował nam pan Wexler, sprawia, że po prostu nie sposób jest przestać myśleć o tym, co będzie dalej. Jasno widać, że przed nami jeszcze wiele, wiele chwil spędzonych z bohaterami.

Ta książka, jej "cudowność", wynagradza każde sięgnięcie po słownik, kiedy po raz koleiny zacinałam się na jakimś słowie.

A także ogromny plus za autora, z którym- UWAGA, UWAGA- rozmawiałam, i który jest naprawdę miłym i sympatycznym gościem.

Czy polecam? OCZYWIŚCIE.

Po świetnej części pierwszej, pora na jeszcze lepszą część drugą...

Przeczytawszy "Tysiąc imion", nie mogłam się doczekać kontynuacji. Cudowne zakończenie, które zaserwował nam tam Django Wexler sprawiło, że nie mogłam usiedzieć z ekscytacji. Długo szukałam jakichkolwiek informacji, kiedy ma zostać wydany "Tron cieni" w języku polskim- niestety bezskutecznie. Stwierdziłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka cudowna. Dobrze napisana, wciągająca i ogólnie świetna.

Książka cudowna. Dobrze napisana, wciągająca i ogólnie świetna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oto książka pani Megan Whalen Turner, której głównym bohaterem jest najlepszy złodziej na świecie. A przynajmniej on tak twierdzi.
Ciekawy opis książki i naprawdę interesująca okładka skłoniły mnie do bliższego zapoznania się z treścią "Złodzieja". Szczerze uwielbiam wszelkie książki o podobnej tematyce i z radością sięgnęłam po wyżej wymienioną pozycję.
Jak już wspomniałam, głównego bohatera, Gena, przedstawionego mamy jako najsprytniejszego, najlepszego złodzieja w kraju, kontynencie itp. Utrzymuje on, że potrafi wykraść wszystko. Dlatego dosyć sporym zaskoczeniem było dla mnie to, że już na początku książki poznajemy go siedzącego w więzieniu (choć to samo w sobie nie byłoby czymś aż tak niezwykłym- w końcu każdemu zdarza się wpadka) za- UWAGA, UWAGA- przechwalanie się w podłej winiarni, przed nieznajomymi, że udało mu się ukraść królewski sygnet (czy coś w ten deseń, dokładnie nie pamiętam). Podobno chodziło o jakiś zakład. A więc mamy bohatera, supermegadobrego złodzieja, który zdradza się przed nieznajomymi z popełnionego przestępstwa i jednocześnie utrzymuje, że jest najlepszy. Kupy się to dla mnie nie trzymało. Dalej mamy maga, niebędącego magiem w naszym pojęciu "maga", lecz będącym kimś w rodzaju uczonego i doradcy króla.
Tego wszystkiego dowiadujemy się na pierwszych stronach powieści. Ja, kiedy to przeczytałam, przez chwilę zastanawiałam się, czy by nie odłożyć książki na bok i sięgnąć po coś bardziej "sensownego". Cieszę się że tego nie zrobiłam. W zasadzie po kolejnych kilku stronach, Gen zdołał wzbudzić we mnie taką sympatię, że powoli zapominałam o tych (tak mi się wydawało) nieścisłościach.
Aby nie zdradzać fabuły, napiszę jedynie, że mag wyciąga Gena z więzienia oferując mu śmierć lub ułaskawienie, zależnie od tego czy Gen zgodzi się pofatygować swój tyłek na wyprawę, mającą na celu znalezienie i wykradnięcie tajemniczego przedmiotu z tajemniczego miejsca. Wszystko to oczywiście po cichu. Nie brzmi to zbyt zachęcająco, Gen jednak nie ma zbytniego wyboru, zgadza się więc i wyrusza z magiem i paroma innymi osobami. I tak właśnie zaczyna się owa przygoda.
Język autorki jest prosty, przyjemny, pozwalający cieszyć się książką. Zabawne dialogi i humor co chwilę wywołują uśmiech na twarzy czytelnika, a opisy- niezbyt długie i rozlazłe- nie nudzą. Dodatkowo, z czasem, początkowe motywy postaci w pierwszej chwili uznane przeze mnie (jak się okazało niesłusznie) za bezsensowne, wyjaśniają się i wszystko składa się w jak najbardziej sensowną całość.
Podsumowując: książka dobra, przyjemna, warta poświęconego czasu. Postacie prawdziwe, pozwalające się lubić.
Polecam.

Oto książka pani Megan Whalen Turner, której głównym bohaterem jest najlepszy złodziej na świecie. A przynajmniej on tak twierdzi.
Ciekawy opis książki i naprawdę interesująca okładka skłoniły mnie do bliższego zapoznania się z treścią "Złodzieja". Szczerze uwielbiam wszelkie książki o podobnej tematyce i z radością sięgnęłam po wyżej wymienioną pozycję.
Jak już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie chciałam rozwodzić się nad wspaniałością tej książki. Jest już wiele takich opinii, a wszystko co chciałabym o niej powiedzieć zostało już napisane. Mimo to...
Wystarczy rzec, iż nie ma na świecie- moim zdaniem- drugiego tak wspaniałego dzieła. Wciąga jak czarna dziura, a kiedy skończy się ją czytać, żyje się jeszcze w tolkienowskim świecie wiele, wiele dni. Po przeczytaniu całości nawet i cztery razy, nie nudzi- przeciwnie, wydaje się tak samo wspaniała jak była na początku. Myślę, że jest to coś w stylu klasyki gatunku fantasty.

Nie chciałam rozwodzić się nad wspaniałością tej książki. Jest już wiele takich opinii, a wszystko co chciałabym o niej powiedzieć zostało już napisane. Mimo to...
Wystarczy rzec, iż nie ma na świecie- moim zdaniem- drugiego tak wspaniałego dzieła. Wciąga jak czarna dziura, a kiedy skończy się ją czytać, żyje się jeszcze w tolkienowskim świecie wiele, wiele dni. Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest naprawdę świetna. Pomysłowa, z humorem i niesamowitymi bohaterami. Polecam.

Ta książka jest naprawdę świetna. Pomysłowa, z humorem i niesamowitymi bohaterami. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie było to moje pierwsze spotkanie z panem Brandonem Sanderosem. Byłam już w tym czasie po jego "Siewcy Wojny", "Elantris" i pierwszej części cyklu "Ostatnie imperium", więc kiedy tylko zobaczyłam tą książkę na półce, nie mogłam się powstrzymać, od razu kupiłam. Szczerze mówiąc, z samego początku trudno było mi się wczuć. Autor zasypuje nas tam morzem nowych nazw, informacji, postaci. Czytałam i nie wiedziałam o co chodzi. Po pewnym czasie to nieprzyjemne uczucie minęło i zaczęłam pochłaniać tą książkę. Czytałam wszędzie gdzie się dało- nie mogłam się oderwać. Fabuła jest niezwykle dobrze napisana, bohaterowie prawdziwi, budzący sympatię. Pan Sanderson ma niemożliwie bujną wyobraźnie, dzięki czemu w jego książkach nie natkniemy się na nic, co "już było". Wszystko jest nowe, niezwykłe. Autor zaskakuje wieloma dziwnymi, ale niepozbawionymi uroku rozwiązaniami. Mimo wielkiej ilości stron książka nie znudziła mnie ani razu, można powiedzieć że pod koniec wciąż było mi mało. "Droga Królów" zostawiła mnie z sporym uczuciem niedosytu, co na pewno spowoduje natychmiastowy zakup następnej części.
Polecam z całego serca.

Nie było to moje pierwsze spotkanie z panem Brandonem Sanderosem. Byłam już w tym czasie po jego "Siewcy Wojny", "Elantris" i pierwszej części cyklu "Ostatnie imperium", więc kiedy tylko zobaczyłam tą książkę na półce, nie mogłam się powstrzymać, od razu kupiłam. Szczerze mówiąc, z samego początku trudno było mi się wczuć. Autor zasypuje nas tam morzem nowych nazw,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rzadko spotyka się tak dobrą książkę. Mnie wciągnęła od razu, choć na początku zobaczywszy niektóre imiona bohaterów, przestraszyłam się iż będzie to kolejna książka dla "dzieci". Jest w niej humor, są pełnowymiarowe postaci, jest rozbudowany świat i ciekawa fabuła. Mogło by się wydawać, że wiele jest takich książek, bardzo podobnych, lecz mimo to pani Robin Hobb oferuje nam coś zupełnie innego, czego aż żal byłoby nie przeczytać.
Polecam z całego serca.

Rzadko spotyka się tak dobrą książkę. Mnie wciągnęła od razu, choć na początku zobaczywszy niektóre imiona bohaterów, przestraszyłam się iż będzie to kolejna książka dla "dzieci". Jest w niej humor, są pełnowymiarowe postaci, jest rozbudowany świat i ciekawa fabuła. Mogło by się wydawać, że wiele jest takich książek, bardzo podobnych, lecz mimo to pani Robin Hobb oferuje...

więcej Pokaż mimo to