-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-11-17
2023-11-07
2023-11-02
2019-11-17
2019-11-16
2019-11-16
2019-11-14
2019-11-11
Całkiem przyzwoite opowiadanie. Właściwie można powiedzieć, że „Sauna umarłych” to slasher, którego akcja dzieje się podczas obozowania w lesie przy ognisku. Ocenę wyżej podnosi informacja na temat fińskich zwyczajów. Nigdy wcześniej nie słyszałem o święcie Kekri, a ponieważ kraje nordyckie są w kręgu moich zainteresowań, więc fajnie było dowiedzieć się czegoś nowego o jednym z nich. Historia, choć krótka jest dobrze skonstruowana. Od razu widać, że Marko Hautala nie jest debiutantem i niejedno już w swoim życiu napisał. Na pewno ten krótki audiobook będzie niezłą ciekawostką dla osób interesujących się Finlandią oraz ogólnie krajami nordyckimi.
Całkiem przyzwoite opowiadanie. Właściwie można powiedzieć, że „Sauna umarłych” to slasher, którego akcja dzieje się podczas obozowania w lesie przy ognisku. Ocenę wyżej podnosi informacja na temat fińskich zwyczajów. Nigdy wcześniej nie słyszałem o święcie Kekri, a ponieważ kraje nordyckie są w kręgu moich zainteresowań, więc fajnie było dowiedzieć się czegoś nowego o...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-13
2019-11-12
Oryginalny pomysł i dużo źródeł potwierdza, że nie jest on tylko wymysłem autora. Aż mnie dziwi, że motyw zamurowywania żywcem tak rzadko pojawia się w opowieściach grozy. Jak świat długi i szeroki, przez wieki zamurowywano żywych ludzi z różnych powodów. Kara za przestępstwo, asceza, morderstwo, praktyka religijna, złożenie w ofierze, a nawet samobójstwo [samozamurowanie (?) ech, czego to nie wymyślą ci Japończycy :)]. Jeśli chodzi o zamurowywanie człowieka w celu zapewnienia pomyślności dopiero co powstającej budowli, to w Europie mamy całkiem sporo różnego rodzaju legend i podań na ten temat. Podejrzewam, że niektóre z nich mogą być jak najbardziej oparte na autentycznych wydarzeniach. Całkiem nieźle udokumentowane jest za to zamurowywanie zwierząt. Bez trudu można znaleźć sporo zdjęć w internecie. Na Wyspach Brytyjskich oraz generalnie w Europie Północnej praktykowany był zwyczaj umieszczania truchła wysuszonego kota w ścianie. Miało ono chronić dom przed złem oraz zapewnić szczęście jego mieszkańcom. Przed złem miały także chronić czaszki koni umieszczane pod podłogą lub w fundamentach. Duńczycy zasadniczo zamurowywali jagnięta, choć nie gardzili także świniami, kurami oraz psami. Wszystko zależało od rodzaju wznoszonej budowli. Znalazłem też informację o tym, że w Szwecji wmurowywano żywe koty w fundamenty lub ściany nowo powstających kościołów. Po śmierci koty miały stawać się strażnikami miejsca i chronić go przed złodziejami. Jak na razie „W ścianach” jest najlepszą częścią serii „Świat Grozy”.
Oryginalny pomysł i dużo źródeł potwierdza, że nie jest on tylko wymysłem autora. Aż mnie dziwi, że motyw zamurowywania żywcem tak rzadko pojawia się w opowieściach grozy. Jak świat długi i szeroki, przez wieki zamurowywano żywych ludzi z różnych powodów. Kara za przestępstwo, asceza, morderstwo, praktyka religijna, złożenie w ofierze, a nawet samobójstwo [samozamurowanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-12
2019-11-11
2019-11-11
Najbardziej nastrojowa opowieść w serii „Świat Grozy”. Większość akcji dzieje się w starym, zabytkowym kościele. Do tego wszystko jest spowite melancholijną, jesienną atmosferą. Jest to chyba też najambitniejsze opowiadanie w serii, gdzie pewne sprawy musimy sobie sami dopowiedzieć na podstawie podanych przez autorkę tropów. Dlaczego więc tylko cztery gwiazdki? Po pierwsze, klimat to nie wszystko. Po drugie, mam duże wątpliwości czy autorka naprawdę postanowiła stworzyć coś ambitnego i świadomie mobilizuje intelekt słuchacza, czy może nie miała pomysłu jak to wszystko zgrabnie posklejać i tylko udaje, że chodzi tu o coś więcej.
Najbardziej nastrojowa opowieść w serii „Świat Grozy”. Większość akcji dzieje się w starym, zabytkowym kościele. Do tego wszystko jest spowite melancholijną, jesienną atmosferą. Jest to chyba też najambitniejsze opowiadanie w serii, gdzie pewne sprawy musimy sobie sami dopowiedzieć na podstawie podanych przez autorkę tropów. Dlaczego więc tylko cztery gwiazdki? Po pierwsze,...
więcej Pokaż mimo to