-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
Bardzo dobra biografia, dużo faktów i ciekawostek, dużo współczesnej historii Polski. Faktycznie czasy po transformacji opisane dosyć oszczędnie, ale może nie jest to aż taki problem.
Dla znających Urbana tylko z pokrzykiwań polityków i legend o "krwiożerczym rzeczniku komunistycznego rządu" może być zaskoczeniem fakt, że Urban to jednak głównie dziennikarz, pisarz, autor kolosalnej ilości tekstów (1800 stron maszynopisu rocznie! szacun!).
Bardzo dobra biografia, dużo faktów i ciekawostek, dużo współczesnej historii Polski. Faktycznie czasy po transformacji opisane dosyć oszczędnie, ale może nie jest to aż taki problem.
Dla znających Urbana tylko z pokrzykiwań polityków i legend o "krwiożerczym rzeczniku komunistycznego rządu" może być zaskoczeniem fakt, że Urban to jednak głównie dziennikarz, pisarz, autor...
Książka trochę mrozi krew w żyłach a podczas lektury coraz bardziej się otwiera oczy w zadziwieniu cóż to się tam nie wyrabia w tej Ameryce. Po przeczytaniu w końcu rozumiem dlaczego prezydentem może zostać kandydat, który dostał mniej głosów, dlaczego tak ciężko jest przepchnąć jakiekolwiek ustawy, łącznie z budżetem, i dlaczego współczesnej, zmanipulowanej republikańsko Ameryce bliżej do Węgier Orbana albo Polski Kaczyńskiego, niż do legendarnej, wzorcowej demokracji z legend o Ojcach Założycielach.
Książka trochę mrozi krew w żyłach a podczas lektury coraz bardziej się otwiera oczy w zadziwieniu cóż to się tam nie wyrabia w tej Ameryce. Po przeczytaniu w końcu rozumiem dlaczego prezydentem może zostać kandydat, który dostał mniej głosów, dlaczego tak ciężko jest przepchnąć jakiekolwiek ustawy, łącznie z budżetem, i dlaczego współczesnej, zmanipulowanej republikańsko...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przeczytałem w końcu wszystkie 6 tomów/12 ksiąg. Zajęło mi to pół roku ale było warto :)
W wielkim skrócie mówiąc: nie jest to książka stricte o działaniach wojennych. Raczej jest to książka o dyplomacji. O polityce. Oczywiście są ogólne opisy działań wojskowych, a nawet poszczególnych ważnych bitew, ale nie to jest sednem - sednem jest dialog i współpraca dyplomatyczna - oficjalne i zakulisowe rozmowy i ustalenia jak pokonać państwa osi.
Całość oparta została o niezliczoną ilość telegramów wymienianych między Churchillem i różnymi ważnymi osobami - Rooseveltem, Stalinem, dowódcami armii, ministrami. Daje to żywy obraz tego co się działo w danej chwili, bez filtra wspomnień i kreacji literackiej. Choć oczywiście jest też sporo komentarzy i wspomnień pisanych z perspektywy powojennej.
Ogólnie nobel zasłużony.
Przeczytałem w końcu wszystkie 6 tomów/12 ksiąg. Zajęło mi to pół roku ale było warto :)
W wielkim skrócie mówiąc: nie jest to książka stricte o działaniach wojennych. Raczej jest to książka o dyplomacji. O polityce. Oczywiście są ogólne opisy działań wojskowych, a nawet poszczególnych ważnych bitew, ale nie to jest sednem - sednem jest dialog i współpraca dyplomatyczna -...
Świetna książka kombatancka :) Spodoba się głownie tym, którzy to wszystko (albo chociaż część) sami przeżyli - tym, których złote lata dojrzewania i słuchania metalu przypadły akurat na lata 80 i 90 - serio sporo wspomnień się uruchamia pod wpływem tych opowiastek. Książka napisana wartko, czyta się szybko, aż za szybko. Trochę brakuje obrazków, no ale rozumiem, że to chyba w ogóle nie byłoby możliwe (odrobina pocieszenia: Instagram).
Świetna książka kombatancka :) Spodoba się głownie tym, którzy to wszystko (albo chociaż część) sami przeżyli - tym, których złote lata dojrzewania i słuchania metalu przypadły akurat na lata 80 i 90 - serio sporo wspomnień się uruchamia pod wpływem tych opowiastek. Książka napisana wartko, czyta się szybko, aż za szybko. Trochę brakuje obrazków, no ale rozumiem, że to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przede wszystkim to nie jest książka o Stalinie, tylko o stalinizmie. Wątków biograficznych w zasadzie brak, raczej jest to kompendium zbrodni systemu, który Stalin stworzył. Wygląda na to, że wydawnictwo bardzo chciało wpasować tę książkę w cykl o zbrodniarzach, ale nie do końca trafnie im to wyszło.
Czyta się też średnio, ogrom szczegółów, nazwisk i interakcji między osobami dramatu trochę przytłacza i nudzi, miejscami trzeba kartkować, bo ileż można czytać o tym samym?
Przede wszystkim to nie jest książka o Stalinie, tylko o stalinizmie. Wątków biograficznych w zasadzie brak, raczej jest to kompendium zbrodni systemu, który Stalin stworzył. Wygląda na to, że wydawnictwo bardzo chciało wpasować tę książkę w cykl o zbrodniarzach, ale nie do końca trafnie im to wyszło.
Czyta się też średnio, ogrom szczegółów, nazwisk i interakcji między...
Jeśli mielibyście przeczytać tylko jedną książkę o substancjach psychoaktywnych - niech to będzie ta.
Dowiecie się wiele nie tylko o tych bardziej nielegalnych narkotykach, ale też o legalnych, takich jak np. nikotyna czy alkohol.
Książka jest konkretna, współczesna, z bardzo dużą dawką bardzo przystępnie podanej wiedzy, bez quasi-religijnego uniesienia i mistycznych opisów stanów po zażyciu, bez lania wody i bajania o niczym, za to z trzeźwym i krytycznym spojrzeniem na aktualną politykę narkotykową, od lat stojącą na głowie.
Naprawdę warto.
Jeśli mielibyście przeczytać tylko jedną książkę o substancjach psychoaktywnych - niech to będzie ta.
Dowiecie się wiele nie tylko o tych bardziej nielegalnych narkotykach, ale też o legalnych, takich jak np. nikotyna czy alkohol.
Książka jest konkretna, współczesna, z bardzo dużą dawką bardzo przystępnie podanej wiedzy, bez quasi-religijnego uniesienia i mistycznych...
Straszna męczybuła. Nie zdźierżyłem, po 120 stronach odpadłem. Umiejętność autora do bicia piany i mnożenia zbędnych informacji mnie przerosła. A czytanie po raz tysięczny opisów tripów to już zupełna pomyłka - to jak czytanie relacji z czyichś snów, fajnie jest przez pierwsze 2-3 opisy, a potem to już taka paplanina, z której nic nie wynika i z której i tak nie da się niczego wyciągnąć.
Jeśli chcesz się dowiedzieć jakichś naukowych konkretów na temat psychodelików, to szkoda czasu na czytanie tego gniota, lepiej zajrzeć do wikipedii albo do portali naukowych.
Straszna męczybuła. Nie zdźierżyłem, po 120 stronach odpadłem. Umiejętność autora do bicia piany i mnożenia zbędnych informacji mnie przerosła. A czytanie po raz tysięczny opisów tripów to już zupełna pomyłka - to jak czytanie relacji z czyichś snów, fajnie jest przez pierwsze 2-3 opisy, a potem to już taka paplanina, z której nic nie wynika i z której i tak nie da się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka, po lekturze której główną myślą jaka zostaje w głowie, jest smutna konstatacja, że "nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić postępowanie funkcjonariuszy kościoła katolickiego".
Serio, wiele zdań i akapitów wywołuje w myśli odruchowe bluzgi na tą zbrodniczą organizację. I serio, każdemu kto przeczytał ten reportaż i mimo wszystko nie wypisał się z KK, serdecznie gratuluję szerokiego rozkroku moralnego.
Książka, po lekturze której główną myślą jaka zostaje w głowie, jest smutna konstatacja, że "nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić postępowanie funkcjonariuszy kościoła katolickiego".
Serio, wiele zdań i akapitów wywołuje w myśli odruchowe bluzgi na tą zbrodniczą organizację. I serio, każdemu kto przeczytał ten reportaż i...
świetna, poruszająca i wstrząsająca.
wraz z filmami dokumentalnymi (są na youtube) daje dość szczegółowy obraz tego co się działo 11.09. Czyta się szybko, jak kryminał, a pierwszoosobowe wypowiedzi pozwalają odczuć dramatyzm sytuacji.
Poza głównym tematem jakim są zamachy jest też druga warstwa - polityczna, co jest pomocne w zrozumieniu działań prezydenta, chaosu towarzyszącemu pierwszemu szokowi, i w zrozumieniu poczucia zagrożenia, nie tylko ludzi których bezpośrednio dotyczyły zamachy, ale ogólnego zagrożenia struktur państwa.
świetna, poruszająca i wstrząsająca.
wraz z filmami dokumentalnymi (są na youtube) daje dość szczegółowy obraz tego co się działo 11.09. Czyta się szybko, jak kryminał, a pierwszoosobowe wypowiedzi pozwalają odczuć dramatyzm sytuacji.
Poza głównym tematem jakim są zamachy jest też druga warstwa - polityczna, co jest pomocne w zrozumieniu działań prezydenta, chaosu...
Szczerze mówiąc książka mnie trochę rozczarowała. Jest dość chaotyczna i nierówna. Ogólnie wydaje mi się, że oryginalny tytuł: "Neuroplemiona" (1. polskie wydanie taki miało też tytuł) jest bardziej adekwatny do zawartości. Oczywiście główną osią jest historia autyzmu, ale jest tu też sporo wątków pobocznych, które słabo wiążą się z autyzmem, a trochę bardziej z ogólniej rozumianą neuroróżnorodnością - jest też sporo wątków które tylko rozwlekają treść: rozumiem, że idea "Rain Mana" i syndromu sawanta jest warta wyjaśnienia, ale nie wiem czemu muszę czytać o poprzedzających pracę nad filmem perypetiach scenarzysty wspomnianego obrazu.
Co mnie jednak najbardziej irytowało w całej książce, to jakieś dziwne symetryzmo-podobne dawanie głosu poglądom, które są błędne - ileż to stron trzeba naklepać by przedstawić ruch antyszczepionkowców, ileż to relacji że rodzice się bali bo "były głosy i plotki, że szczepionki powodują autyzm"? I serio ciężko znaleźć w książce konkretne, jednoznaczne i naukowe stanowisko, że to wszystko bzdury i nieprawda. Niby jest jakieś tam wyjaśnienie, niby jest sprostowanie, ale jakieś takie zastraszająco miałkie, potulne, niestanowcze, tak jakby autor bał się twardo opowiedzieć po stronie nauki i faktów.
Strasznie nietrafiona jest taka konstrukcja treści. Obawiam się, że sporo osób może zacząć czytać, będzie brnąć przez niezliczoną ilość stron o tym jak rodzice panikowali, jakie to publikacje wysmażył Wakefield, o smutkach i niepewności, a pewnie część nie doczyta, że to wszystko nieprawda, i zostanie im w głowie tylko ten fałszywy obraz sytuacji.
Ogólnie da się czytać, ale trzeba czytać z uwagą i odrobiną krytycyzmu.
Szczerze mówiąc książka mnie trochę rozczarowała. Jest dość chaotyczna i nierówna. Ogólnie wydaje mi się, że oryginalny tytuł: "Neuroplemiona" (1. polskie wydanie taki miało też tytuł) jest bardziej adekwatny do zawartości. Oczywiście główną osią jest historia autyzmu, ale jest tu też sporo wątków pobocznych, które słabo wiążą się z autyzmem, a trochę bardziej z ogólniej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Słabiutka książka, niestety.
Co do formy: po pierwsze tłumacz powinien dostać z laczka. Nosz co za koszmarne tłumaczenie, miejscami miałem wrażenie, że ktoś to wrzucił do google translatora i tak to już zostało. Ciężko się czyta całe akapity zupełnie bezsensownych słów, które wyglądają na zbitki angielskich idiomów przetłumaczonych absolutnie dosłownie. Koszmar.
Po drugie: książka jest tragicznie przygotowana - każdy edytor albo wielbiciel ładnych książek się będzie wzdrygał: masa literówek, nierówno ustawione ramki z podpisami obrazków, szarobure, nic nie wnoszące zdjęcia wielkości znaczka pocztowego. Bida.
Co do treści:
Po tytule i grubości spodziewałem się porządnego kompendium obejmującego wiele nurtów i zespołów, a dostałem zgrubną historię kilku grup (Metallica, Mötley Crüe, Judas Priest itp) osadzoną na osi czasu, której głównym kręgosłupem jest istnienie Black Sabbath. Odniosłem wrażenie, że dla autora ewolucja metalu jest niemal prostą linią, że kolejne gatunki po prostu wyrastają z poprzednich, a przecież muzyka ewoluuje raczej tak jak formy życia - na kształt drzewa, z odnogami, ślepymi gałęziami i przekształcaniem jednych form w drugie.
Rozczarowujące jest nieuwzględnienie w tej historii wielu kapitalnych zespołów - jak można wspominać doom metal nie zająknąwszy się nawet o np. My Dying Bride albo Anathemie? To nie jedyne kapele, o których nie ma nawet jednozdaniowej wzmianki - strasznie dużo jest w tej historii zespołów "nieobecnych", pominiętych. Jak można jednocześnie wałkować do znudzenia pudel metal z Def Leppard na jednym z głównych miejsc? Sympatie autora niestety zaważyły na tekście w zbyt dużym stopniu. Bardzo wybiórczo to wszystko wyszło, i mało rzeczowo. Oczywiście jest sporo ciekawostek i kwestii muzyczno-pobocznych, o których często się nie wspomina, ale nie ratuje to całości.
Najlepsze z książki (przynajmniej w drugim wydaniu) są dodatki: nareszcie napisane sprawnie i sensownie po polsku (literówki niestety są i tu) niedługie teksty rodzimych znawców (Maria Konopnicka, Szubrycht, Orbitowski) i ich listy najlepszych albumów.
Słabiutka książka, niestety.
Co do formy: po pierwsze tłumacz powinien dostać z laczka. Nosz co za koszmarne tłumaczenie, miejscami miałem wrażenie, że ktoś to wrzucił do google translatora i tak to już zostało. Ciężko się czyta całe akapity zupełnie bezsensownych słów, które wyglądają na zbitki angielskich idiomów przetłumaczonych absolutnie dosłownie. Koszmar.
Po...
Dobra na dobicie na po "27 śmierciach Toby’ego Obeda" z delikatnym wskazaniem na możliwą lepszą przyszłość (także w PL).
Warto poczytać, książka mimo ciężkiego tematu lekko napisana.
Dobra na dobicie na po "27 śmierciach Toby’ego Obeda" z delikatnym wskazaniem na możliwą lepszą przyszłość (także w PL).
Pokaż mimo toWarto poczytać, książka mimo ciężkiego tematu lekko napisana.