-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-03-26
2024-02-27
Przytoczę cytat umieszczony w książce:
,,Musisz wiedzieć, że jesteś dobrym człowiekiem. Musisz przyznać, że tkwi w tobie piękna ludzka natura. Żeby pokochać siebie, musisz się sobą zaopiekować".
Gehlek Rimpochle.
Bardzo dobra książka. To nie kolejny poradnik ze złotymi radami, aby lepiej żyć, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. Autorka napisała to w takim przystępnym języku, zupełnie jakby była jednocześnie lekarką i pacjentką. Namawia nas do zmian skrótów myślowych. Zamiast mówić: nie dam rady już... Zmienić to! W każdej chwili możesz zrobić coś, co odmieni twój los. Przeszłość nie ma już nic do powiedzenia, nie ma sensu w niej grzebać, trzeba otworzyć się na to, co jest teraz. Chcesz spotkać miłość życia? Chcesz mieć swój kawałek podłogi? Zacznij działać, niż użalać się nad sobą i odtwarzać w myślach dawne niepowodzenia.
,,Nie jesteś sam. Nie jesteś sama. Masz w sobie dar. Twoje serce zawsze cię wezwie. Zawsze od tysięcy lat i tysięcy żyć. Coś kieruje, jaki od wewnątrz. Słuchaj. Wsłuchaj się w siebie. Wysłuchaj się w swoje serce".
Kluczem do zrozumienia jest nauczenie się, jak żyć obecnie. Samowspółczucie.
Jak najbardziej książka na szóstkę plus.
Przytoczę cytat umieszczony w książce:
,,Musisz wiedzieć, że jesteś dobrym człowiekiem. Musisz przyznać, że tkwi w tobie piękna ludzka natura. Żeby pokochać siebie, musisz się sobą zaopiekować".
Gehlek Rimpochle.
Bardzo dobra książka. To nie kolejny poradnik ze złotymi radami, aby lepiej żyć, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. Autorka napisała to w takim...
2024-01-15
Ratownik moim zdaniem to drugi najdzielniejszy zawód w świecie, zaraz po strażakach. Oni ratują życie z narażeniem własnego. Szkolą, przywracają pracę serca, to bohaterowie bez peleryny. Książka Yanka jest dobrą lekcją dla wszystkich. Nie należy się bać, szturchnąć kogoś i zapytać, czy wszystko z nim okej? Gdy widzisz osobę nieprzytomną, nie bój się przystąpić do RKO. Zaszkodzić, nie zaszkodzisz, a kto wie, może właśnie uratujesz mu życie? To smutna prawda, że wielu zakłada, a tu leży menel. Taki naród, taka mentalność, pijemy dużo, ale zawsze warto podejść i sprawdzić. Jak powie: spadaj, to mu odpowiedz to samo. Podoba mi się język autora, trochę cięty, wulgarny, ale jak to w życiu, czasem nie da się bez polskiej łaciny...
Nawet autor wzbudził moją ciekawość, gdzież on dostaje pełną morfologię krwi po donacji? Wysyłają pocztą? Szok. W śląskim tego nie ma.
Szanuje gościa, pokonał własne demony i pomaga innym. Takich ludzi szanuje, mamy trochę wspólnego, też lubię pomagać, chociaż nie jestem ratownikiem. Kiedy pomoże każdy ciut, ciut to świat może stać się rzeczywiście lepszym miejscem.
Ratownik moim zdaniem to drugi najdzielniejszy zawód w świecie, zaraz po strażakach. Oni ratują życie z narażeniem własnego. Szkolą, przywracają pracę serca, to bohaterowie bez peleryny. Książka Yanka jest dobrą lekcją dla wszystkich. Nie należy się bać, szturchnąć kogoś i zapytać, czy wszystko z nim okej? Gdy widzisz osobę nieprzytomną, nie bój się przystąpić do RKO....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-03
,,Sądzę, że w toku dziejów współuzależnieni występują przeciw niesprawiedliwości społecznej i walczyli o prawa pokrzywdzonych i ciemiężonych. Współuzależnieni chcą pomagać innym".
Jesteśmy takimi idealistami. Bierzemy wiele na swoje barki. Pragniemy naprawić te usterki, które w świecie powstały. Nie zdołamy jednak zmienić świata, głową muru nie przebijemy. Chociaż Ja uważam, że działając w imię własnych zasad, systemu wartości, można osiągnąć sukces i tym zmieniać rzeczywistość. Najważniejsze wkładać serce i duszę w to, co sobie zamarzymy.
***
Współuzależnieni to dobrzy, życzliwi i są uwrażliwieni na cierpienie, krzywdę i niesprawiedliwość.
Potwierdzam. Sam nie raz słyszę taką opinię o sobie z czyichś ust.
***
Większość z nas jest tak zaabsorbowana reagowaniem na problemy innych, że nie ma czasu już nie tylko na uporanie się z własnymi, ale nawet ich rozpoznanie.
Jestem też zdumiony, autorka szerzej otworzyła mi oczy. Kto by uwierzył, że i za przejawem aktów pomocy, dobroci czy też chęci wybawiania kogoś z opresji... Może się czaić demon. Za wiele zdradzać nie zamierzam, warto przeczytać samemu. Jednak taka aktywność, ma podobne działanie do alkoholu, alkohol pijącemu poprawia nastrój, pomaganie dzieciom DDA, a zarazem koalkoholikom pomaga się dowartościować, na krótki moment to sprawia, że czują się potrzebni, że nie są kompletnie bezwartościowi.
Nie należy wybawiać kogoś z opresji, kiedy wiesz, że poradzi sobie sam. Nie wyręczamy innych, nadmierna troska to szkodzenie sobie i przyzwolenie na lenistwo, na bycie wykorzystywanym.
Absolutnie genialna. Czuję, że uśmierzyła mój ból. Polecam wszystkim, którzy na co dzień doświadczają skutków alkoholizmu kogoś bliskiego.
,,Sądzę, że w toku dziejów współuzależnieni występują przeciw niesprawiedliwości społecznej i walczyli o prawa pokrzywdzonych i ciemiężonych. Współuzależnieni chcą pomagać innym".
Jesteśmy takimi idealistami. Bierzemy wiele na swoje barki. Pragniemy naprawić te usterki, które w świecie powstały. Nie zdołamy jednak zmienić świata, głową muru nie przebijemy. Chociaż Ja...
2023-12-20
Nie zamierzam przytaczać inspirującego cytatu, książka jest za dobra, aby zdradzać jej treść. Jako pierwsze, co rzuca mi się w oczy i jest pełne podziwu to religijność autorki. Przeżyła osobistą tragedię, sama była uzależniona od używek, ale wyszła na prostą. Sięgnąłem po jej książkę, bo jestem współuzależniony, bez wątpienia, na dodatek jestem też DDA.
Należy wierzyć, że nadejdą lepsze dni, że kiedyś trafi się nasza kolej. Bonusem, jest dodatek w postaci testów psychologicznych, które dotyczą każdego z rozdziałów. No i gdy tak wypełniam to wiele się zgadza. Wynika też, że jestem pełnym gniewu człowiekiem. Straszne (śmiech). Jednakże, ten swój gniew zamiast wylewać na kogoś, wolę ładować w pracę, w sztukę niczym muzycy zespołu IRA. Stąd też pochodzi ich nazwa.
Autorka napisała, że aby móc pokochać siebie, można też pomagać innym. Nie głupie, uwalniają się endorfiny, zawsze czujemy satysfakcję z robienia dobrego.
Treść wpłynęła na mnie pozytywnie. Nie obwiniam całego świata o to, że miewam gorsze dni. Nie obwiniam już bliskich. To my mamy wpływ na nasze dni, reszta to już zdarzenia losowe, które nie są zależne od nas. Fortuna kołem się toczy. Myślę, że to dobra książka dla każdego, kto jest właśnie osobą współuzależnioną, która żyje i też dorasta w cieniu osoby uzależnionej od substancji psychoaktywnych czy od alkoholu.
Właśnie zdałem sobie sprawę, że przeczytałem od końca, bo to druga część. Jednak to nic, nadrobimy. Nie ważna kolejność, ale fakt, że się czyta i w jaki sposób posługujemy się nabytą wiedzą.
Idealne słowa na zakończenie? Cytat Eleonor Roosevelt: Codziennie rób chociaż jedną rzecz, która Cię przeraża...
Nie zamierzam przytaczać inspirującego cytatu, książka jest za dobra, aby zdradzać jej treść. Jako pierwsze, co rzuca mi się w oczy i jest pełne podziwu to religijność autorki. Przeżyła osobistą tragedię, sama była uzależniona od używek, ale wyszła na prostą. Sięgnąłem po jej książkę, bo jestem współuzależniony, bez wątpienia, na dodatek jestem też DDA.
Należy wierzyć, że...
2023-12-11
Moim zdaniem to najlepsza książka o alkoholizmie, którą miałem przyjemność przeczytać. Autor bierze na warsztat najczęściej występujący problem w społeczeństwie, choroba naszych czasów, czyli właśnie pijaństwo. Porusza temat w sposób ciekawy, interesujący, posługując się oryginalnymi przykładami. Dodatkowo treść wzbogacają rysunki, które obrazują objawy uzależnienia alkoholowego. Kolejnym plusem jest fakt, że choć książka dotyczy głównie alkoholizmu, to autor nie pomija pozostałych. Papierosy, leki, narkotyki to również zmora naszych czasów. Nawet nie wiedziałem, że od nikotyny ludzi umiera więcej niż od wódki. Ciekawe.
Ja jako instruktor terapii uzależnień, wieczny abstynent i stanowczy wróg alkoholizmu mogę z czystym sercem polecić tę książkę każdemu. Zarówno uzależnionym, co chcą się wyleczyć, współuzależnionym i wszystkim, którzy są DDA.
Wyjaśnia wiele spraw. Opisuje wszystkie sztuczki, do których jest zdolny nałogowiec, aby zamydlić oczy innym i twierdzić bezczelnie, że nie ma problemu…
Moim zdaniem to najlepsza książka o alkoholizmie, którą miałem przyjemność przeczytać. Autor bierze na warsztat najczęściej występujący problem w społeczeństwie, choroba naszych czasów, czyli właśnie pijaństwo. Porusza temat w sposób ciekawy, interesujący, posługując się oryginalnymi przykładami. Dodatkowo treść wzbogacają rysunki, które obrazują objawy uzależnienia...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-15
Nie jest to coś wybitnego. Jeśli chodzi o narkotyki, czy alkohol to wolę sięgnąć po Żulczyka. Nie wiedziałem, kim jest Marta Bijan… Uczestniczka X-Factor. Ja sądzę, że nie zawsze w człowieku drzemie wiele talentów, choć jemu samemu może tak się wydaje…
Książka nie robi wrażenia. Jednakże można coś z niej wynieść, jakąś lekcję. Aby nie pić alkoholu nieznanego pochodzenia, pilnować swoich drinków, nie brać podejrzanych substancji. No i zastanowić się trzy razy, gdy grupka maturzystów pragnie spędzić wakacje przez dłuższy czas sama, bez nadzoru dorosłych. Kilku młodych w domku w lesie, to nie wróży nic dobrego.
Książka, może jednak służyć ku przestrodze, aby właśnie zachować zdrowy rozsądek na takich młodzieżowych wypadach za miasto.
Książka przeczytana w ramach akcji Czytaj PL i dzięki uprzejmości WOBLINK.
Nie jest to coś wybitnego. Jeśli chodzi o narkotyki, czy alkohol to wolę sięgnąć po Żulczyka. Nie wiedziałem, kim jest Marta Bijan… Uczestniczka X-Factor. Ja sądzę, że nie zawsze w człowieku drzemie wiele talentów, choć jemu samemu może tak się wydaje…
Książka nie robi wrażenia. Jednakże można coś z niej wynieść, jakąś lekcję. Aby nie pić alkoholu nieznanego pochodzenia,...
2023-06-26
„Nie ma takiego szamba, z którego nie można by się wydostać”.
Absolutnie mocna książka, taka życiowa. Marek Sekielski i Artur Nowak, śmiało i otwarcie opowiadają o swoim uzależnieniu od trucizny naszych czasów. Alkohol, bo to o nim mowa, to fałszywy kolega, który tak naprawdę doprowadza nas do upadku i wyniszcza nasz organizm. Żyjemy w tak komercyjnych czasach, że dziś z pijących ludzi, mało kto zna takie pojęcie jak kultura picia, umiar. Na dodatek, coraz mniej takich ludzi, którzy po pięciodniowym maratonie odpoczywają, relaksują się w piątki/soboty, a w niedziele trzeźwieją, aby mieć dość sił, aby zacząć kolejny tydzień pełny wyzwań.
Moim zdaniem to słabe, że wielu widzi ino dobrą opcję na rozluźnienie w samym piciu lub paleniu (nie tylko papierosów). A czy nie lepiej iść na siłownię i wypocić wszystko? Nikt nie każe nam od razu stawać się kulturystą, ej! Można też oddać się ergoterapii i zacząć tworzyć coś, malować, rzeźbić, cokolwiek, czego dusza zapragnie.
Słusznie autorzy podkreślają, że alkohol to choroba wszystkich, cierpi osoba uzależniona i jego najbliżsi. Ja jako DDA, wiem coś o tym. Nie podoba mi się brutalność leczenia uzależnienia. Musisz chorego zostawić, nie pomagać, niech spadnie na samo dno. Moim zdaniem nie można, bo z doświadczenia wiem, że narobi jeszcze więcej dziadostwa, długów i tylko kamień do szyi…
Można być magistrem, doktorem, robotnikiem, alkoholizm może dopaść każdego. Lubię takie książki, autorzy śmiało pokazują prawdziwą twarz alkoholu, który jest w dziewięćdziesięciu procentach źródłem nieszczęść. Zginął, bo był pijany, cierpiał, bo ojciec pił, stracił wszystko, bo narobił długów, żeby mieć za co się napić. Takich przypadków jest mnóstwo, a główną przyczyną jest uzależnienie…
Fakt alkohol może sprawia, że ludzie nabierają odwagi, są skłonni do wyznawania uczuć, ale i odbiera pijącym rozum, bo jak mówiłem. Mało kto zna umiar. Dlatego uważam, że wybrałem właściwą drogę w ogóle, nie pijąc.
Książka ta, to nie tylko wałkowanie tematu swojego uzależnienia, ale wielka dawka energii, aby zmotywować innych do próby odzyskania swojego życia, naprawienia szkód, do wyjścia na prostą. No i pomysły, jak to życie w trzeźwości mądrze wypełnić.
Czy warto przeczytać? Moim zdaniem tak, jeśli interesujesz się tematyką uzależnień.
„Nie ma takiego szamba, z którego nie można by się wydostać”.
Absolutnie mocna książka, taka życiowa. Marek Sekielski i Artur Nowak, śmiało i otwarcie opowiadają o swoim uzależnieniu od trucizny naszych czasów. Alkohol, bo to o nim mowa, to fałszywy kolega, który tak naprawdę doprowadza nas do upadku i wyniszcza nasz organizm. Żyjemy w tak komercyjnych czasach, że dziś z...
2023-06-11
Cytując z książki: ,,Wszyscy, którzy żyją na tym świecie, są mega bohaterami, bo się nie zabili i walczą dalej".
Ekstra. Nie mówię dlatego, że bardzo się cieszę, kiedy czytam o jakiejś niedoli, której na szczęście nie doświadczyłem na własnej skórze... Inaczej, podziwiam wręcz bohaterów książki, że mimo bólu, mimo wielu przykrych doświadczeń nie dali życiu się, choć bywało ciężko, czasem spadało na nich dużo, ale zdołali pokonać przeciwności. Z reguły nie lubię książek z wywiadami, ale ta jest wyjątkowa. Mówi nam, jak wielu jest ludzi z problemami psychicznymi, i sobie nie radzą w pojedynkę. Zawsze jest potrzebny temu człowiekowi, inny człowiek, który wyciągnie go z dołka, w jakim się znalazł.
Historie rozmówców są też żywym dowodem na to, jak rząd zaszkodził obywatelom, zamykając ich w czterech ścianach. Czasy pandemii i czasy rozkwitu zaburzeń psychicznych.
Znalazłem w książce kawałek siebie, choć nie tnę się, nie piję, nie palę, to sam bardzo lubię pobyć w samotności, nie lubię tłumu, podobnie jak bohaterka Agata.
No i dalej podtrzymuję ten pogląd, że właściwie alkohol i inne używki są źródłem najczęstszych problemów. Gdyby nie to, świat byłby pięknym miejscem, bez patologii i przemocy w domu. Bez uzależnień, życie w trzeźwości... Tak świat stałby się lepszym miejscem.
Alkohol nie sprawia, że mniej boli, może rozluźnia, lecz to tak naprawdę wyzwalacz depresji.
Jakież to smutne, że żyjemy w świecie pełnym uprzedzeń, nienawiści, czasem to nakłada nam klapki na oczy. Nie widzimy, jak cierpią inni, a także nikt nie widzi, kiedy to my mamy gorsze dni. Zupełnie jakbyśmy stali za szklaną ścianą, krzyczeli, a i tak nikt nas nie usłyszy. Życie natomiast ucieka nam... Ta książka udziela solidnej lekcji, by nie topić smutków w strumieniach alkoholu, by nie udawać, że wszystko gra, ale szukać pomocy, nie bać się.
Myślenie, że jest się nienormalnym, czy wariatem, zwyrolem to stereotyp, każdy ma prawo się czegoś bać. Najważniejsze iść do lekarza.
Lubię takie książki, wiele dają do myślenia.
Cytując z książki: ,,Wszyscy, którzy żyją na tym świecie, są mega bohaterami, bo się nie zabili i walczą dalej".
Ekstra. Nie mówię dlatego, że bardzo się cieszę, kiedy czytam o jakiejś niedoli, której na szczęście nie doświadczyłem na własnej skórze... Inaczej, podziwiam wręcz bohaterów książki, że mimo bólu, mimo wielu przykrych doświadczeń nie dali życiu się, choć...
2023-04-21
Na początku powiem, że nie podoba mi się język, którym posługuje się autor tej książki. Za dużo w niej wulgaryzmów. Czytając odniosłem wrażenie, że była pisana przez współczesnego nastolatka z problemami psychicznymi. Tematyka, która jest poruszana ważna rzecz, istotny i wielki problem, z jakim borykamy się po pandemii, dlatego jestem zdania, że powinna być napisana nieco poważniej, a nie tak luzacko, jakby elementem docelowym miałaby być młodzież, a nie dorośli, w tym rodzice dzieci z problemami psychicznymi.
Spotkałem kiedyś znajomą nauczycielkę, wałkowała temat, jak dzieci przetrwały czas izolacji, to wpłynęło negatywnie na ich samopoczucie i rozwój. Ot zasługa „sprawiedliwego rządu”. Po dzień dzisiejszy przychodzą na lekcje dzieciaki, które są pod wpływem czegoś, tylko, czego? To chyba wie tylko pan Bóg. Zazwyczaj środki uspokajające lub antydepresanty.
Wracając do samej książki. Nic mnie nie zaskoczyło, jak już pisałem, zasługa lekcji zdalnych, izolacja, która sprawiła, że jakakolwiek relacja z innym człowiekiem, dla młodzieży jest przerażająca, męcząca i przytłaczająca. Zwłaszcza dla dzieci z rodzin DDA. Nie potrafią czuć się przy kimś bezpiecznie…
Dużo jest też wspomniane o patologii, którą sam w swoim życiu poznałem. Ordynarny język, szczeniackie i chuligańskie zachowanie. Pytam się, serio tak wygląda współczesna młodzież? Pragną kogoś kolokwialnie mówiąc wyruchać, zaliczyć czy zobaczyć młode, kobiece piersi? Świat naprawdę upadł. Zdemoralizowana dziś młodzież, oczywiście ze ,,złych domów”, gdzie panowała jakakolwiek przemoc albo i za wielkie pobłażanie, gdzie rodzic mówi „on z tego wyrośnie, taki wiek, nie krzycz na dziecko”.
Kiedy rówieśnicy śmieją się z Ciebie, stajesz się oschły, nienawidzisz siebie. Zakładasz maskę, tłumisz emocje i śmiejesz się wraz z tymi, którzy uprzykrzają Ci życie…
Fragment z książki:
,,(…) czy ja się dołuję? Bardzo często, praktycznie cały czas. Za każdym razem, jak jestem sama albo jak się nic nie dzieje. Chciałabym się urodzić w normalnej rodzinie, w której rodzice się kochają, ale to się wydaje trochę tandetne. I nierealne(…)”.
Co wskazuje, że nie tylko izolacja, zamknięcie w domach, ale i toksyczny rodzic lub apodyktyczny całkowicie zrył psychikę własnemu dziecku. Kolokwialnie mówiąc.
Nie podoba mi się zbiór bohaterów, wiele, nic niepowiązanych ze sobą historii. W tym wydaniu wyszło to słabo. No i ponownie dodaje, za dużo wulgaryzmów. Zupełnie jakbym słyszał współczesnej młodzieży, która nieudolnie próbuje udawać dorosłych...
Przeczytałem z czystej ciekawości.
Na początku powiem, że nie podoba mi się język, którym posługuje się autor tej książki. Za dużo w niej wulgaryzmów. Czytając odniosłem wrażenie, że była pisana przez współczesnego nastolatka z problemami psychicznymi. Tematyka, która jest poruszana ważna rzecz, istotny i wielki problem, z jakim borykamy się po pandemii, dlatego jestem zdania, że powinna być napisana nieco...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-17
Zawsze lubiłem czytać książki autorów, gdzie opisują problemy z alkoholizmem, które znają z autopsji. No i kolejny raz jestem mile zaskoczony. Holly uwzględnia w swojej książce nie tylko drogę do trzeźwości, ale podstawowe sprawy związane z terapią i życiu po odstawieniu alkoholu.
Najważniejszą rzeczą, jest znaleźć dobrego terapeutę, który będzie Cię motywował, wzmacniał, a nie dołował, ważne, aby była jakaś chemia, na linii koleżeństwa, bo przecież ktoś jest tu po to, aby pomóc Ci wyjść na prostą.
Także zaznaczone jest w książce, dlaczego, choć wkurzamy się na osoby, które są uzależnione, to nie odwracamy się od nich? Nie odwracamy się od nich, ponieważ ich kochamy i pragniemy im pomóc. Jakież to zdumiewające, że trzeźwi alkoholicy i zdrowi odrzucają innych, ponieważ odnajdują w nich cechy charakteru, które sami wręcz nie cierpią.
Podoba mi się pytanie, jakie zadano autorce: Skoro nie pijesz, nie palisz i nie bierzesz? To, w jaki sposób odczuwasz przyjemność?
A czy zawsze trzeba uciekać do używek? Ona akurat powiedziała: O tak i wskoczyła do wody, pływała gdzieś na wakacjach we Włoszech. Nie trzeba palić, ani pić, żeby dobrze się bawić.
Używki nie są nam potrzebne, aby osiągnąć szczęście, sukces. Tutaj akurat autorka nawróciła się, po odstawieniu alkoholu, i wyszło jej to na plus. Absolutnie godna uwagi.
Zawsze lubiłem czytać książki autorów, gdzie opisują problemy z alkoholizmem, które znają z autopsji. No i kolejny raz jestem mile zaskoczony. Holly uwzględnia w swojej książce nie tylko drogę do trzeźwości, ale podstawowe sprawy związane z terapią i życiu po odstawieniu alkoholu.
Najważniejszą rzeczą, jest znaleźć dobrego terapeutę, który będzie Cię motywował, wzmacniał, a...
2023-04-13
Czasem zastanawiam się, czy nie bylibyśmy lepsi, gdybyśmy mieli nieuzależnionych rodziców? Dziś jednak, choćby za sprawą tej książki i własnego doświadczenia wiem, że choć wiele rzeczy wynosimy z domu, wiele odziedziczamy po krewnych, taki balast lub skarb po przodkach, to nie decyduje o tym kim jesteśmy. Ma wpływ, ale nie decyduje. Największy udział mamy my sami. Niczym autorzy książki, to my decydujemy, co ma być, a czego nie. Najważniejsze w życiu, aby mimo życiowych niepowodzeń, tragedii i dramatów, nie poddawać się, żyć, nie krzywdzić nikogo, i próbować żyć po swojemu, oczywiście - nie czyimś kosztem. Można życiowy ciężar z siebie zrzucić, można przeszkody pokonać… wszystko tkwi w umyśle. Kiedy czytałem tę książkę, zdałem sobie sprawę, że inni mieli znacznie gorzej. Z niektórymi bohaterami się utożsamiam, czuję i znam ich ból, sam miewałem takie historie. Nie podaję imion, to nie istotne. Sam często zastanawiam się, czy jako DDA, ale nigdy niepijący, mam prawo do szczęścia? Otóż każdy ma, w szarej codzienności niby niczym się nie różnimy, według mnie DDA to są typy nadwrażliwca, oni czują bardziej. Książka wiele pomaga, to taka biblioterapia na przykładzie historii innych. Mamy w sobie tę moc, aby życiowe niepowodzenia przekuć w wielkie coś! I to może być mega rzecz! Kolokwialnie mówiąc, bo jak mówiłem o naszym życiu decydujemy my sami. Cytując Macieja, bohatera z książki, jeśli skupimy się wyłącznie na traumach z dzieciństwa, to sobie całkiem zatrujemy życie. To jest przeszłość, ona już nie ma nic do powiedzenia, należy żyć tym, co jest teraz. Należy cieszyć się z tego, co się ma, czyli małymi rzeczami. Mnie osobiście cieszy fakt, że Maciej jest szczęśliwy, nie ważne czy z kobietą, czy z mężczyzną, ważne, że po prostu znalazł swoje „siódme niebo”.
Przykro jest też czytać, ale wcale mnie to nie dziwi, że ponad półtora miliona dzieci cierpi, z powodu alkoholizmu rodzica lub rodziców… Najgorsze, że państwo nie robi nic przeciw pijaństwu. W ogóle wstyd przyznać, ale komuniści to, chociaż coś robili w tym kierunku, jak prohibicja. Ograniczona sprzedaż.
Lubię takie książki, są o bólu doświadczanym w domu, ale przynajmniej autentyczne, i każdy, kto zechciał podzielić się swoją historią, może być przykładem dla innych, nie tylko dla DDA, że mimo niepowodzeń, można znaleźć własną drogę, która da Ci ogromną satysfakcję.
Polecam z całego serca. Ubolewam, że taka krótka…
Czasem zastanawiam się, czy nie bylibyśmy lepsi, gdybyśmy mieli nieuzależnionych rodziców? Dziś jednak, choćby za sprawą tej książki i własnego doświadczenia wiem, że choć wiele rzeczy wynosimy z domu, wiele odziedziczamy po krewnych, taki balast lub skarb po przodkach, to nie decyduje o tym kim jesteśmy. Ma wpływ, ale nie decyduje. Największy udział mamy my sami. Niczym...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-11
Podziwiam ludzi, którzy swoje życiowe niepowodzenia przekuwają w coś dobrego. Książka może nie jest dziełem wybitnym, ale autor opisuje przebieg procesu, kiedy rozstaje się z alkoholem, czyli tak zwana droga do trzeźwości. Mnie, jako przyszłemu instruktorowi bardzo pomogła, szerzej oczy otwiera na parę spraw i dodatkowo inspiruje.
Po przeczytaniu odnoszę wrażenie, że osoba uzależniona od alkoholu, która pragnie rzucić, przypomina mi wampira na głodzie… pragnie tej krwi, i nie spocznie dopóki nie ugasi pragnienia. Ciekawa rzecz, kiedy jesteś długo na głodzie, nic sobie nie wszyłeś, to nadal czujesz smak ulubionego alkoholu. Słyszałem, że ponoć jak ziewasz, czujesz smak niedawno jedzonej potrawy, ale żeby czuć alkohol na głodzie? To pierwszo czytam.
Temat jest ciężki, trudny dla wielu uzależnionych ludzi, dlatego autor zasługuje na ogromny szacunek. Po mojemu alkohol dziś, to taka współczesna trucizna. Zabijać nie zabija, jak cyjanek, ale powolutku, stopniowo przemienia życie pijących w piekło. Jestem zdania, że dziś już mało, kto wie, co znaczy „picie z umiarem” czy ,,Kultura picia”.
Książka bardzo dobra. Sama opinia, jest już ogromnym poleceniem. Nie ma kompletu gwiazdek, bo w zakończeniu czegoś mi ewidentnie zabrakło…
Podziwiam ludzi, którzy swoje życiowe niepowodzenia przekuwają w coś dobrego. Książka może nie jest dziełem wybitnym, ale autor opisuje przebieg procesu, kiedy rozstaje się z alkoholem, czyli tak zwana droga do trzeźwości. Mnie, jako przyszłemu instruktorowi bardzo pomogła, szerzej oczy otwiera na parę spraw i dodatkowo inspiruje.
Po przeczytaniu odnoszę wrażenie, że osoba...
2023-03-12
Można przejść dziesiątki możliwych światów, a nie znajdziesz idealnego ojca... Dziś myślę, że inni mieli/mają gorzej niż Ja, w porównaniu z moimi przeżyciami i z własnym ojcem. Narobił wiele złego, ale przy Mireczku to jest jak ten piesek z małych ras, taki jamnik, kiedy sam bohater to doberman.
Powiem tak, wielki podziw dla autorki, która napisała książkę o własnym ojcu, to taka demaskacja jego alkoholizmu. Uważam, że każdy DDA dysponuje podobnym materiałem, lecz nie wszyscy mają tyle odwagi to z siebie wyrzucić, duszą to w sobie. Sam mam wiele wspomnień...
Według mnie to książka, która zyskuje po głębszym poznaniu. Początek nudny trochę, ale potem akcja zmienia się na korzyść. Książka Aleksandry Zbroi, również wyjaśnia mi parę spraw, jakich nie rozumiałem, nie znałem, a byłem ich świadkiem, dorastając w cieniu ojca alkoholika.
Bardzo spodobało mi się uwikłanie w tę historię, wydarzeń z okresu ludowej Polski. Wiem, komunizm zła rzecz, ale czy faktycznie każdy ich produkt był zły? Reglamentacja alkoholu i zwalczanie pijaństwa to jest moim zdaniem słuszna rzecz. Sam generał Jaruzelski był abstynentem, niechlubnie zapisał się na kartach historii, ale mimo wszystko go podziwiam, ale jako Wojciecha abstynenta, nie jako pachołka Moskwy.
Podzielam zdanie, że dziś alkoholizm to taki rak Polski.
,,Gdyby nie alkohol, byłbym piłkarzem, byłbym inżynierem, byłbym ojcem i dziadkiem..."
To z książki. Jakie to prawdziwe. Mireczek to nic innego, jak historia, gdzie jeden człowiek niszczy życie wielu ludziom.
Na dodatek statystyki picia w Polsce do lat '90 szokują, dziś pewnie czterokrotnie większe. Nawet mnie to nie dziwi, że zaraz po Rosjanach pijemy dużo. Ja na szczęście wieczny abstynent. Natomiast za książkę dziękuję i za fakt, że mogłem przeczytać. Sam mam patoopowieść i kto wie? Może kiedyś ujrzy świat dzienny?
Sama ta wypowiedź, to już polecenie, z całego serca. Dla DDA obowiązkowa pozycja.
Można przejść dziesiątki możliwych światów, a nie znajdziesz idealnego ojca... Dziś myślę, że inni mieli/mają gorzej niż Ja, w porównaniu z moimi przeżyciami i z własnym ojcem. Narobił wiele złego, ale przy Mireczku to jest jak ten piesek z małych ras, taki jamnik, kiedy sam bohater to doberman.
Powiem tak, wielki podziw dla autorki, która napisała książkę o własnym ojcu,...
2023-03-09
Ogólny pogląd w świecie, dobre dziecko, to dzielne dziecko, które nie uroni żadnej łzy, jest nagradzane za tłumienie uczuć. Uważam, że nikt nie powinien skrywać swoich emocji, nawet negatywnych, bo niszczą nas od środka. Psycholożka i partnerzy podchodzą do tematu optymistycznie. Podoba mi się definicja dorosłości i dojrzałości, a to nie jest to samo. Niektóre fragmenty nadają też sens naszym działaniom, tak! Ponieważ niezależnie, co się będzie działo, warto robić swoje, a jeśli dopadnie nas jakieś poważne rozczarowanie, jakaś przeszkoda, to, dlatego, że jak to w życiu, czasem dzieje się coś, na co wpływu nie mamy. Należy się z tym pogodzić i żyć dalej. Takim przykładem jest choćby śmierć bliskiego człowieka.
Dodaję: Nie lubię wywiadów. Jestem zdania, że autorka nie potrzebowała gości do nowej książki, bo jest zdolna bez wsparcia innych. Ta książka nie przewyższa "Współuzależnionych", poprzednia jest o tyle wyjątkowa, bo napisana wyłącznie przez panią psycholog, bez rozmów.
Chciałem skazać książkę na straty, ale zyskała od trzy setnej strony. Mile mnie zaskoczyła. Odnalazłem coś dla siebie, choć Ja jestem DDA, a nie DDD, na którym się głównie skupia autorka.
Czy warto przeczytać? Owszem, ale z tej tematyki znalazłyby się o dużo lepsze. Autorka mnie lekko rozczarowała, smutne, ale prawdziwe.
Ogólny pogląd w świecie, dobre dziecko, to dzielne dziecko, które nie uroni żadnej łzy, jest nagradzane za tłumienie uczuć. Uważam, że nikt nie powinien skrywać swoich emocji, nawet negatywnych, bo niszczą nas od środka. Psycholożka i partnerzy podchodzą do tematu optymistycznie. Podoba mi się definicja dorosłości i dojrzałości, a to nie jest to samo. Niektóre fragmenty...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-16
Dobra książka w sam raz dla DDA i nie tylko, także dla przyszłych terapeutów i instruktorów terapii, jakim będę za jakiś czas.
,,Naszym zadaniem w procesie zdrowienia jest nauczyć się rozpoznawać problemy, kiedy też się pojawiają. Rozmawianie z osobami, przy których czujemy się bezpiecznie, pomaga rozświetlać i wyjaśniać nasze problemy".
,,Tworzymy własną historię na podstawie naszych przekonań, myśli i działań. To, w co wierzymy, o czym myślimy i co czujemy w umyśle i w sercu, zasadniczo kreuje nasze doświadczenie i życie. Otrzymujemy to, co dajemy. Jak wewnątrz, tak na zewnątrz".
Jako dzieci pragniemy prędko dorosnąć, nie licząc się z urokami beztroskiego życia, później jako dorośli cierpimy, bo nasze wewnętrzne dziecko odczuwa jakiś brak. Żyjąc w dysfunkcyjnej rodzinie, z ojcem alkoholikiem nie jesteśmy skazani na beznadziejną przyszłość, możemy wszystko zmienić, pracując nad sobą i rozmawiając z ludźmi, którzy mogą nam pomóc.
Podobała mi się sztuka odkrywania wiernych słuchaczy, odróżnia ich od ignorantów. Teraz już wiem, kiedy szkoda sobie język strzępić, a kiedy nie.
Mogę śmiało powiedzieć, że moje wewnętrzne dziecko jest spokojne.
Dobra książka w sam raz dla DDA i nie tylko, także dla przyszłych terapeutów i instruktorów terapii, jakim będę za jakiś czas.
,,Naszym zadaniem w procesie zdrowienia jest nauczyć się rozpoznawać problemy, kiedy też się pojawiają. Rozmawianie z osobami, przy których czujemy się bezpiecznie, pomaga rozświetlać i wyjaśniać nasze problemy".
,,Tworzymy własną historię na...
2023-01-24
Co sądzę o książce? Myślałem, że to kolejna książka z serii szkodliwego coachingu. Pojawia się jakiś mądrala, który postanowił podyktować uzależnionym, jak żyć lepiej? Jednak się myliłem, zaskoczenie pozytywne. Napisał o szkodliwości palenia. O manipulacji koncernów nikotynowych. Wykładają milion na sponsoring wydarzeń sportowych lub kulturowych, a zarabiają trzy miliony, bo ludzie kupują papierosy i palą na potęgę. Trochę to dziwne, bo przecież sport to zdrowie, a nikotyna szkodzi zdrowiu, w takim połączeniu to istny oksymoron!
Co rzuciło mi się w oczy? Autor pisał o tak zwanej terapii zastępczej, czyli jedno uzależnienie zastąpić innym. Nie głupie, o ile nie zamienisz nikotyny na alkohol, ale na coś zdrowego, jak sport czy nawyk zdrowego jedzenia.
Napisał też o złożeniu przysięgi, oświadczenia nie będę już palił. A czyż to nie jest nieco abstrakcyjne w realizacji celu?
Przytoczę słowa autora: Palenie daje chwilowe poczucie ulgi, to zupełnie jakbyś włożył/włożyła zbyt ciasne buty i zdjął/zdjęła tylko po to, aby stopy odetchnęły.
Żeby było nam wygodnie, zmieniamy robocze obuwie na sportowe, obuwie do chodzenia po podwórku na kapcie, szpilki na trampki, to tak też trzeba zrobić z fajkami. W sensie, że jak masz stresującą pracę, albo dużo spraw na głowie, poszukaj jakiegoś zajęcia.
Polecam zarówno palącym i niepalącym, aby razem tę nikotynę zwalczać. Po mojemu koncerny wyrobów tytoniowych mogą upaść. Ja na szczęście nie palę, a przeczytałem z ciekawości.
Co sądzę o książce? Myślałem, że to kolejna książka z serii szkodliwego coachingu. Pojawia się jakiś mądrala, który postanowił podyktować uzależnionym, jak żyć lepiej? Jednak się myliłem, zaskoczenie pozytywne. Napisał o szkodliwości palenia. O manipulacji koncernów nikotynowych. Wykładają milion na sponsoring wydarzeń sportowych lub kulturowych, a zarabiają trzy miliony,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-18
Jako DDA wiem dużo, ale nie dość i cieszę się, że mam szansę poszerzać swoją wiedzę w tematyce uzależnień. Co wiem?
Uzależniony jest jedną wielką otwartą raną, który ciągnie ostatkiem sił, ale tak być nie musi! Możesz dokonać radykalnych zmian, aby twoje życie powróciło na właściwe tory.
,,Traktowanie życia jako daru sprawia, że staje się ono darem. Znajdowanie sensu i celu w prowadzonym przez nas życiu jest tym właśnie, co nadaje mu sens i cel".
,,Trzeźwi emocjonalnie z reguły zdają sobie sprawe ze swoich braków i niepokojów, nie mają poczucia, że muszą być idealni, aby mogli być zadowoleni z siebie. Wiedzą, że ich wady i lęki mogą stawać się przyczyną kłopotów, jeśli człowiek nie będzie dość czujny, aby zauważać, kiedy zaczynają dochodzić do głosu".
,,Wszelkie formy uzależnienia są sygnałem choroby duszy, kiedy zaleczamy ją używkami, zasypujemy na chwilę egzystencjalną pustkę"
Jaki wniosek? Używki to fałszywi przyjaciele, dają chwilową radość, a w rzeczywistości doprowadzają do twojego upadku... Życzę każdemu, kto ma problem. Obudzenia się, powiedzenia dość i otwarcia nowego rozdziału, pod tytułem: w trzeźwości.
Jako DDA wiem dużo, ale nie dość i cieszę się, że mam szansę poszerzać swoją wiedzę w tematyce uzależnień. Co wiem?
Uzależniony jest jedną wielką otwartą raną, który ciągnie ostatkiem sił, ale tak być nie musi! Możesz dokonać radykalnych zmian, aby twoje życie powróciło na właściwe tory.
,,Traktowanie życia jako daru sprawia, że staje się ono darem. Znajdowanie sensu i...
2023-01-08
Fragmenty z książki:
,,Ty sam jesteś swoim uzdrowieniem, albo żyjesz nim na co dzień w swoim życiu, albo nie. Jeżeli korzystasz z pełni swojego potencjału (...).
,,Jeżeli unikasz rozmowy, pozwalasz, aby twoja duma stawała na drodze zdrowemu rozsądkowi. Duma nie ma związku z twoim bólem, ale może powodować jego dalsze trwanie. Rozmowa z kimś nie uwłacza twojej męskości, świadczy, że masz dość rozumu, aby zdać sobie sprawę, że powinieneś zwrócić się o wsparcie. Na świecie jest mnóstwo ludzi. Trzeba tylko ich odszukać. Będą ci służyć pomocą, nie osądzając".
,,Kiedy zbieramy ciosy, właśnie raz duch mówi nam, abyśmy się podnieśli, a duchowość daje nam do tego siłę. Człowiek nie wstaje, jeśli zostaje złamany na duchu".
Nie wstydem jest poprosić kogoś o pomoc. Czasem rozmowa z obcą osobą, bywa lepsza od fachowej poradni terapeutycznej. Wiem, po sobie. Sam jestem DDA. Dzięki tej książce odkryłem kolejny sekret swojej osobowości, blisko mi do pracoholizmu i z tego wynika, że jestem hiperdojrzały z domieszką mistrza skuteczności. Znajomość tego typu sprawia, że mogę bardziej pokochać siebie.
Jedyna rzecz, która komplikuje życie każdego z DDA, to właśnie ta duma i błędne przekonanie, że dasz radę sam, bez wsparcia innych... Warto rozmawiać, kobieta z kobietami, mężczyzna z mężczyznami, to jest dobra sesja terapeutyczna. Zupełnie jak w polskim filmie ,,Testosteron".
Trzy dominujące cechy DDA: Nadmierna powaga, bezlitosne osądzanie siebie, i ciągłe poszukiwanie zewnętrznej aprobaty i dowartościowania.
Cierpieliśmy z niedostatku ojcostwa. Przeszłości nie zmienisz, ale mimo to, możesz żyć, życiem, jakim chcesz, wszystko zależy od Ciebie.
,,Życie to ciąg doświadczeń, gdzie każde z nich czyni nas silniejszymi" - Henry Ford.
Moim zdaniem to najlepsza książka autora, jaką przeczytałem, to moja jedynka roku 2023.
Fragmenty z książki:
,,Ty sam jesteś swoim uzdrowieniem, albo żyjesz nim na co dzień w swoim życiu, albo nie. Jeżeli korzystasz z pełni swojego potencjału (...).
,,Jeżeli unikasz rozmowy, pozwalasz, aby twoja duma stawała na drodze zdrowemu rozsądkowi. Duma nie ma związku z twoim bólem, ale może powodować jego dalsze trwanie. Rozmowa z kimś nie uwłacza twojej męskości,...
2023-01-01
,,Życie wymyka się spod kontroli wskutek naszych działań. Nie można pójść do przodu, nie rozbijając ściany zaprzeczenia".
,,Osoba uzależniona jest jak szczeniak, kręci się w pogoni za własnym ogonem. To konsekwencja odmowy i racjonalizacja swojego uzależnienia".
,,Bóg nie zmienia tego, co jest w ludziach, dopóki oni sami nie zmienią tego, co jest w nich" - Koran.
,,Nasze mózgi zależą od tego, jak ich używamy".
Nie znam problemu z autopsji, ale czytałem z dużą ciekawością. Dobry przewodnik dla mnie, bo chcę działać jako instruktor dotyczący terapii uzależnień.
Jest też wątek dotyczący osób, które są współuzależnione albo są DDA, jak Ja:
,,Jeżeli osoba uzależniona żyje swoim życiem, i Ty mentalnie jej życiem, to kto żyje Twoim? Bycie mentalnie w czyichś sprawach, to nie obecność w swoich, co sprawia, że Twoje życie nie działa".
Kiedy żyjemy uzależnieniem pacjenta, bliskiej osoby, zapominamy o własnych sprawach, zaniedbując własne życie, jednocześnie czując zmarnowanie czasu.
,,Duchowe ubóstwo zwiększa podatność na uzależnienie".
Jeżeli dana osoba nie ma silnego poczucia wartości ani nie posiada zasad, to łatwo mu wpaść w sidła nałogu.
,,Umysł osoby uzależnionej zaludniają demony bardziej przerażające niż te, z którymi musi się zmierzyć większość z nas. Jednak gdy podejmie ona podróż, zobaczy, że demony nie stają się bardziej wredne, ani silniejsze. Nagrodą na końcu drogi, skarbem, którego poszukiwał bohater, jest poznanie swojej prawdziwej natury".
Uważam, że każdy jest w stanie pokonać swojego, wewnętrznego demona...
,,Życie człowieka opiera się na czterech filarach: zdrowie fizyczne, emocjonalna integracja, intelektualna świadomość i praktyka duchowa".
Tym trzeba kierować się w życiu! Podoba mi się, nudny początek, ale po głębszym poznaniu zyskała na wartości w moich oczach. Autor dodał strategie walki z uzależnieniami, metodę dwunastu kroków, i metody 4+1, bardzo ciekawe, wykorzystam je. No i opisał za liberalną politykę Stanów w kwestii narkotyków, które nawet przyzwala na ćpanie. O Kolumbii też, jako o jednym z największych producentów środków odurzających.
Ja jestem zdania, że tak zwana redukcja szkód i przyzwolenie na dystrybucje leczniczych i miękkich narkotyków, nie zostanie mądrze wykorzystane, nawet gdyby plan wdrożenia był z najszlachetniejszych pobudek. Polecam.
,,Życie wymyka się spod kontroli wskutek naszych działań. Nie można pójść do przodu, nie rozbijając ściany zaprzeczenia".
,,Osoba uzależniona jest jak szczeniak, kręci się w pogoni za własnym ogonem. To konsekwencja odmowy i racjonalizacja swojego uzależnienia".
,,Bóg nie zmienia tego, co jest w ludziach, dopóki oni sami nie zmienią tego, co jest w nich" - Koran.
,,Nasze...
Naprawdę wciągająca historia. Urzekła mnie ta powieść. Pani Marzena podjęła się nie lada wyzwania. Połączyła problem alkoholowy z dobą pandemii oraz uwikłała w tym wątek kryminalny. Po mojemu taki majstersztyk. Podoba mi się. Prawdziwy obraz, co robi alkohol z człowiekiem. Żaneta, młoda księżniczka z Wrocławia, ma wszytko, bogatych, ale apodyktycznych rodziców, nie jest jednak szczęśliwa. Nie ma możliwości być z chłopakiem, którego kocha, bo jest z biednego domu, nie należy do elity.
Co w tej książce takiego? Mówi o skutkach alkoholizmu, o depresji, jak przez jeden błąd można stracić wszystko, rodzinę, pracę i przyjaciół. Okrada z życia, z czegoś, czego nie da się przywrócić z powrotem.
Dodatkowo wplątany wątek kryminalny jak zazdrosny mąż, morderca (czyj? Tego nie powiem, lepiej samemu przeczytać). Także dobry przykład, że łajdactwo nigdy nie popłaca, winnych zawsze spotka zasłużona kara.
No i fakt, że miłość jest w stanie wszystko wybaczyć.
Wiem, to powieść, ale gdy pomyślę, ileż jest takich problemów, wynikających z nadużywającego używek rodzica lub rodziców. To ręce opadają. Czasy najnowsze, a dziwne, że jeszcze nikt nie znalazł skutecznego środka na uzależnienie od alkoholu.
Pani Marzenie dziękuję za tę powieść! Teraz pora szykować się na spotkanie autorskie...
Naprawdę wciągająca historia. Urzekła mnie ta powieść. Pani Marzena podjęła się nie lada wyzwania. Połączyła problem alkoholowy z dobą pandemii oraz uwikłała w tym wątek kryminalny. Po mojemu taki majstersztyk. Podoba mi się. Prawdziwy obraz, co robi alkohol z człowiekiem. Żaneta, młoda księżniczka z Wrocławia, ma wszytko, bogatych, ale apodyktycznych rodziców, nie jest...
więcej Pokaż mimo to