Powróciłem do lektury po latach. Pierwszy raz czytałem ją natychmiast po wydaniu, to były jeszcze te lata kiedy o nowo wydanych książkach we wszelkiego rodzaju mediach mówiło i pisało się więcej niż o perypetiach Majdanów czy kulkach mocy. I muszę przyznać, że wciąż bawi i zaciekawia - jeśli nie uczy, to na pewno pobudza wyobraźnię i zachęca do własnych poszukiwań i zgłębiania tematu.
Po kilkunastu latach od premiery oraz po wielokrotnych emisjach ekranizacji z Tomem Hanksem nie da się napisać o książce niczego nowego. Dlatego chciałbym dać wyraz swojemu oburzeniu, w jakie wprawiło mnie posłowie do książki w wydaniu Sonii Dragi. Nie pamiętam, czy ten skandaliczny tekst pojawił się w oryginalnym wydaniu - jeśli tak, to niemal na pewno go wówczas pominąłem. Oburzające jest, że wydawca używa posłowia jak listka figowego, tak jakby chciał przykryć fakt chęci zysku swoistymi przeprosinami dla potencjalnie urażonych chrześcijan. Połajanki wobec Dana Browna, któremu autor posłowia odmawia prawa do nazywania kościoła katolickiego "Watykanem", przekonywanie czytelników o zacności Opus Dei, dyskutowanie z tezami stawianymi w powieści - przypominam! - rozrywkowej i sensacyjnej to obraza dla czytelnika. O ile literówki w puszczonych do druku bez korekty książkach też są wyrazem braku szacunku dla nabywcy i czytelnika, to przynajmniej bywają śmieszne. Tu poczułem, że wydawca mną gardzi i ma mnie za idiotę. I dokładnie tak samo traktuje Dana Browna.
Powróciłem do lektury po latach. Pierwszy raz czytałem ją natychmiast po wydaniu, to były jeszcze te lata kiedy o nowo wydanych książkach we wszelkiego rodzaju mediach mówiło i pisało się więcej niż o perypetiach Majdanów czy kulkach mocy. I muszę przyznać, że wciąż bawi i zaciekawia - jeśli nie uczy, to na pewno pobudza wyobraźnię i zachęca do własnych poszukiwań i...
Powróciłem do lektury po latach. Pierwszy raz czytałem ją natychmiast po wydaniu, to były jeszcze te lata kiedy o nowo wydanych książkach we wszelkiego rodzaju mediach mówiło i pisało się więcej niż o perypetiach Majdanów czy kulkach mocy. I muszę przyznać, że wciąż bawi i zaciekawia - jeśli nie uczy, to na pewno pobudza wyobraźnię i zachęca do własnych poszukiwań i zgłębiania tematu.
Po kilkunastu latach od premiery oraz po wielokrotnych emisjach ekranizacji z Tomem Hanksem nie da się napisać o książce niczego nowego. Dlatego chciałbym dać wyraz swojemu oburzeniu, w jakie wprawiło mnie posłowie do książki w wydaniu Sonii Dragi. Nie pamiętam, czy ten skandaliczny tekst pojawił się w oryginalnym wydaniu - jeśli tak, to niemal na pewno go wówczas pominąłem. Oburzające jest, że wydawca używa posłowia jak listka figowego, tak jakby chciał przykryć fakt chęci zysku swoistymi przeprosinami dla potencjalnie urażonych chrześcijan. Połajanki wobec Dana Browna, któremu autor posłowia odmawia prawa do nazywania kościoła katolickiego "Watykanem", przekonywanie czytelników o zacności Opus Dei, dyskutowanie z tezami stawianymi w powieści - przypominam! - rozrywkowej i sensacyjnej to obraza dla czytelnika. O ile literówki w puszczonych do druku bez korekty książkach też są wyrazem braku szacunku dla nabywcy i czytelnika, to przynajmniej bywają śmieszne. Tu poczułem, że wydawca mną gardzi i ma mnie za idiotę. I dokładnie tak samo traktuje Dana Browna.
Powróciłem do lektury po latach. Pierwszy raz czytałem ją natychmiast po wydaniu, to były jeszcze te lata kiedy o nowo wydanych książkach we wszelkiego rodzaju mediach mówiło i pisało się więcej niż o perypetiach Majdanów czy kulkach mocy. I muszę przyznać, że wciąż bawi i zaciekawia - jeśli nie uczy, to na pewno pobudza wyobraźnię i zachęca do własnych poszukiwań i...
więcej Pokaż mimo to