rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Tytuł można rozumieć tak, że para zakochanych nastolatków z amerykańskiego liceum radzi sobie wspólnie z licznymi problemami życiowymi lepiej, niż kiedy się jeszcze nie znali. Połączeni uczuciem i poczuciem odpowiedzialności za siebie wzajem, stają są silniejsi, mądrzejsi i bardziej odporni.
Jednocześnie trzeba zauważyć, że obok pary bohaterów działa w powieści także paczka szkolnych rówieśników. Oni też tworzą to "razem", przez silne więzy przyjacielskie, pomocnicze, doradcze.
Oni także stają "przeciw", kiedy trzeba zaangażować się osobiście czy nadstawić karku za grupę.
Akcja "Razem wbrew światu" rozgrywa się w szkole na amerykańskiej prowincji, więc ta grupa nie ma charakteru gangu czy organizacji przemocowej czy przestępczej. Oni pokazują, że istnieje wśród młodych ludzi świat dobrych więzi. To optymistyczne przesłanie pogłębiające ciekawie pokazany wątek miłosny.

Tytuł można rozumieć tak, że para zakochanych nastolatków z amerykańskiego liceum radzi sobie wspólnie z licznymi problemami życiowymi lepiej, niż kiedy się jeszcze nie znali. Połączeni uczuciem i poczuciem odpowiedzialności za siebie wzajem, stają są silniejsi, mądrzejsi i bardziej odporni.
Jednocześnie trzeba zauważyć, że obok pary bohaterów działa w powieści także paczka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W szkolnej, licealnej rzeczywistości Autorka sportretowała dwójkę ciekawych bohaterów.
Mają silne etykietki o negatywnym wydźwięku, ale w gruncie rzeczy nie spycha ich to na margines społeczności szkolnej czy towarzyskiej. Raczej są pozytywnie widziani i odbierani. Jako osoby mocnego charakteru, niezależne, otwarte i chętnie współpracujące z grupami.
Przez to książka nie opowiada o skrzywdzonych, wyśmiewanych i odrzucanych jednostkach.
Te wartościowe jednostki wyróżniają się ze szkolnej masy interesującymi cechami i przyjemnie sie czyta o perypetiach ich uczuciowego zbliżania się. Dużą rolę w ich historii odgrywa sport, zresztą równie ważny dla całej społeczności. Widać, jaką wartość ma sport młodzieżowy i studencki w realiach kanadyjskiej edukacji. Dla polskiego czytelnika to niestety egzotyczna sprawa...

W szkolnej, licealnej rzeczywistości Autorka sportretowała dwójkę ciekawych bohaterów.
Mają silne etykietki o negatywnym wydźwięku, ale w gruncie rzeczy nie spycha ich to na margines społeczności szkolnej czy towarzyskiej. Raczej są pozytywnie widziani i odbierani. Jako osoby mocnego charakteru, niezależne, otwarte i chętnie współpracujące z grupami.
Przez to książka nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jesteś prawdziwym przyjacielem, Pinku! Książka o relacjach z rówieśnikami dla dzieci i rodziców trochę też Urszula Młodnicka, Agnieszka Waligóra
Ocena 9,0
Jesteś prawdzi... Urszula Młodnicka,&...

Na półkach:

Radosna, przyjazna i mądra książka z pięknymi ilustracjami, o dziecięcych relacjach rówieśniczych, którymi rodzice powinni się interesować, obserwować je i moderować dla dobra własnych pociech. Koledzy, koleżanki, znajomi, przyjaciele to codzienność w życiu dzieci, ale dla rodziców to nieraz źródło niepokoju i kłopotów.
Dlatego z pomocą pojawia się futrzany, sympatyczny bohater. Pink to przyjaciel i dzieci i rodziców.
Celnymi pytaniami wywołuje wszystko, co najważniejsze w trudnej sferze zawierania i utrzymywania przez dzieci znajomości i przyjaźni. W szkole, na podwórku, w internecie. W krótkich rozdziałach Autorki nie tylko zgrabnie i zrozumiale pokazują rodzicom różne problemy socjalizacyjne,
ale zamieściły też zadania dla dzieci. Szczerze polecam tę pozycję, bo to znakomita praca utalentowanych i doświadczonych Autorek!

Radosna, przyjazna i mądra książka z pięknymi ilustracjami, o dziecięcych relacjach rówieśniczych, którymi rodzice powinni się interesować, obserwować je i moderować dla dobra własnych pociech. Koledzy, koleżanki, znajomi, przyjaciele to codzienność w życiu dzieci, ale dla rodziców to nieraz źródło niepokoju i kłopotów.
Dlatego z pomocą pojawia się futrzany, sympatyczny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku to bardzo niedobrana para. On przystojniak przybysz, za którym od razu szaleją dziewczyny w szkole a elita chłopaków przygarnia go jak swojego. Ona wyciszona rodzinnym dramatem, przeciętnej urody i przez to drugoplanowa towarzysko. Alec i Riley. Riley i Alec.
Najpierw łączy ich sąsiedztwo okno w okno. Uciążliwe i denerwujące. Chodzą do wspólnej szkoły i tam wchłania ich krąg towarzyski. Z obecności obok siebie i wśród innych zaczynają przechodzić coraz częściej na bycie ze sobą i z dala od innych. Nadal są nastolatkami z głupimi pomysłami, dokuczają sobie i docinają, robią miny i marne dowcipy. Ale ich uczucie jest z czasem bardziej dojrzałe od nich samych. Jeszcze go nie nazywają, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Nie afiszują się za rączkę. Nie zamieniają się w parkę nierozłączek. Jednak wiedzą o sobie coraz więcej i to jest najważniejszy łącznik. Już ich nie rozdzielą podstępy zawistnych panien ani podchody nachalnych amantów.
Bardzo przyjemnie śledzi się tę ewolucję związku Aleca i Riley, prowadzonych przez Autorkę różnymi ścieżkami. Przez pułapki i przeszkody, rozterki, niesnaski i rozczarowania. Na uroczy kamienny mostek, na przepysznego ciasteczkowego szejka z budy na plaży. Na przejażdżkę motorem w przytuleniu. To fajna, czyściutko młodzieżowa opowieść z żywiołową narracją i uczuciową huśtawką.

Na początku to bardzo niedobrana para. On przystojniak przybysz, za którym od razu szaleją dziewczyny w szkole a elita chłopaków przygarnia go jak swojego. Ona wyciszona rodzinnym dramatem, przeciętnej urody i przez to drugoplanowa towarzysko. Alec i Riley. Riley i Alec.
Najpierw łączy ich sąsiedztwo okno w okno. Uciążliwe i denerwujące. Chodzą do wspólnej szkoły i tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo sympatyczny zestaw bohaterów - młoda mama i wspaniały facet z sąsiedztwa. Takim zawsze uda się romans. Wystarczy, że się spotkają na wspólnym korytarzu i zagadają choćby o cienkości ścian, które działają na wyobraźnię. Romans jest w szczycie rozkwitu, buzuje zauroczenie żarliwie spełniane fizycznie, a na dokładkę kochaś jest też wyjątkowo opiekuńczy w stosunku do dziecka samotnej mamusi. I jak w wersecie "kochaj albo rzuć" - zaangażowany na maksa, uczuciowy i ojcowsko wspaniale się zapowiadający "jurny dzięcioł" rzuca... Rzuca kochane kobiety i znika.
Nie, nie okrada ich z biżuterii i gryzaków, to nie nowojorski Tulipan. Uciekł, bo przestraszył się obrazów z przeszłości. Życiowych porażek, które groziły, że mogą się powtórzyć. Słabe, ale cóż - niedojrzałość facetów pod trzydziestkę nie jest niczym szczególnym, nie tylko w literaturze współczesnej. W życiu występuje chyba jeszcze częściej. Rzucił, ale nie porzucił. Poddany ozdrowieńczemu praniu mózgu, hartowaniu woli i pompowaniu ambicji w rodzinnym gronie, powrócił w glorii silniejszego. Pogodzonego z przeszłością, z widokami na dobrą, bezpieczną przyszłość. I zostało mu wybaczone to rzucenie. Został przyjęty, jako lepszy model, naprawiony, skorygowany, przestawiony mentalnie na pewniaka. Takiego, z którym można wykuć nową dziuplę i doczekać wspólnych już piskląt. Opowieść silnie emocjonalna. Nieskrępowanie seksualna.
I niełatwo ją odłożyć bez ważnych przyczyn.

Bardzo sympatyczny zestaw bohaterów - młoda mama i wspaniały facet z sąsiedztwa. Takim zawsze uda się romans. Wystarczy, że się spotkają na wspólnym korytarzu i zagadają choćby o cienkości ścian, które działają na wyobraźnię. Romans jest w szczycie rozkwitu, buzuje zauroczenie żarliwie spełniane fizycznie, a na dokładkę kochaś jest też wyjątkowo opiekuńczy w stosunku do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wychodzi na to, że przez usilne, długie próby przekonania i obłaskawienia Veroniki, dawny palyboy i supermen Caleb tak się spantoflaczył, że dał się podejść swojej byłej miłostce Beatrice-Rose. A ta powróciła do niego z planem utrwalenia luźnego związku i zastała u jego boku Kobietę w Czerwieni, czyli pieszczotliwie zdobywaną dobrymi uczynkami Veronikę. Na swoją zgubę zabrakło Calebowi jaj, żeby odrzucić tę klejącą się byłą twardym gestem no i dał się zaciągnąć pod kocyk. Odwiózł, odprowadził do sypialni, przysiadł. Uległ maślanym uprosinom. Niby niezobowiązująco, tylko jako przytulanka, taki bodyguard-eunuch do nucenia kołysanek. Kiedy się ocknął, było za późno. Za późno, żeby Veronika uwierzyła, że odwiózł przyjaciółkę i po prostu przysnął w jej domu na kanapie.
Dlatego wrócił nad ranem. Do Veroniki. Takie skaleczenie to była ostatnie rzecz, której potrzebowała.
Zawalił się jej cały obraz przemiłego Caleba, uroczo zakochanego z czystym sercem i sumieniem.
Wiadomo, jak wyglądają próby odkręcenia takiej akcji: wszystko gmatwa się jeszcze bardziej, nikt nikomu już nie wierzy, lecą przekleństwa i plaskacze. A ta trzecia tryumfuje i jeszcze skrada się, żeby dla pewności wbić ostatni sztych między zakochanych ale nie skonsumowanych. Jednak jej się wszystko udało tylko połowicznie, bo oni przegrali siebie, ale dla niej już nie było miejsca u boku Caleba. Prawda wypełzła na wierzch, ale spóźniona. Caleb odjechał, a Veronice trudno było go zatrzymać na piechotę. Możliwe, że w drugim tomie to Veronika będzie gonić Caleba.

Wychodzi na to, że przez usilne, długie próby przekonania i obłaskawienia Veroniki, dawny palyboy i supermen Caleb tak się spantoflaczył, że dał się podejść swojej byłej miłostce Beatrice-Rose. A ta powróciła do niego z planem utrwalenia luźnego związku i zastała u jego boku Kobietę w Czerwieni, czyli pieszczotliwie zdobywaną dobrymi uczynkami Veronikę. Na swoją zgubę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Miłość w zamkniętej kopercie Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,8
Miłość w zamkn... Vi Keeland, Penelop...

Na półkach:

Powieść jest stawiana na półkę "ero-romansową", ale porusza bardzo poważny problem samotności małżonków owdowiałych przedwcześnie, którzy zostali z małymi dziećmi. W tej pięknej historii to dziesięcioletnia sierotka przejmująco "aktywizuje" otoczenie swojego ojca-wdowca, żeby powstała nowa rodzina. Jednocześnie zmarła mama jest zaskakująco ważną częścią tego naiwnego, ale w efekcie skutecznego planu. Pomysłowe autorki obrazowo i dosadnie skontrastowały codzienność singla "wtórnego" czyli wdowca obarczonego troską o dziecko i firmę z trzydziestoletnią singielką "z wyboru". Ona nie tylko pokazuje karykaturalną współczesność sieciowego randkowania, ale nawet na nim zarabia dziennikarską wierszówkę. Tak, tak, urocza córeczka doprowadzi sprawę do końca, więc będą żyli długo i szczęśliwie - ona, jej rodzony tato i nowa mama. Powiedziałam "rodzony"?! Yyy... No właśnie w tym kto kogo rodził, tkwi owa tajemnica z zamkniętej koperty. Ta perełka jest wręcz stworzona do ekranizacji jako świetny film familijny. Oczywiście emitowany w okolicach bożonarodzeniowego wzmożenia uczuciowego u widzów.
Po zdecydowanym okiełznaniu drapieżności i schłodzeniu namiętności scen erotycznych.
Ludzkich. Bo te rozgrywające się między szczeniakiem doga i pluszowym jednorożcem mogą zostać.

Powieść jest stawiana na półkę "ero-romansową", ale porusza bardzo poważny problem samotności małżonków owdowiałych przedwcześnie, którzy zostali z małymi dziećmi. W tej pięknej historii to dziesięcioletnia sierotka przejmująco "aktywizuje" otoczenie swojego ojca-wdowca, żeby powstała nowa rodzina. Jednocześnie zmarła mama jest zaskakująco ważną częścią tego naiwnego, ale w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W małych mieścinach też jest dużo miejsca na kryminalne wydarzenia. Trzeba tylko mieć głowę na karku, polot i fantazję pisarską. Jak Ludka Skrzydlewska. Wycisnęła w „Przeczuciu” naprawdę grubą sensację z lichej materii startowej: dziennikarka śledcza od przekrętów biznesowych ucieka przed płatnym zabójcą. Na głęboką prowincję, pod skrzydła FBI, póki nie zostanie świadkiem chronionym w procesie. Typowa nuda - znajdą ją i zabiją czy zdąży zeznać, co ma w zanadrzu? A jednak nie. Izolacja kusi dziennikarkę do wyskoków śledczych. Szybko znajduje punkt zaczepienia - tajemnicze zniknięcia młodych ludzi. W miasteczku, które jest sennie nobliwe?! Tutaj zaczyna się akcja. Ostra, bolesna, powikłana. Kunsztownie zapleciona i efektownie rozwiązana na końcu. Dałam się zaczytać i było warto.

W małych mieścinach też jest dużo miejsca na kryminalne wydarzenia. Trzeba tylko mieć głowę na karku, polot i fantazję pisarską. Jak Ludka Skrzydlewska. Wycisnęła w „Przeczuciu” naprawdę grubą sensację z lichej materii startowej: dziennikarka śledcza od przekrętów biznesowych ucieka przed płatnym zabójcą. Na głęboką prowincję, pod skrzydła FBI, póki nie zostanie świadkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka twórczo i z pomysłem eksploatuje klasyczny pomysł na atrakcyjny romans: bogata ślicznotka z forsą odziedziczoną i ponętny rzeźbą degenerat bez grosza - od dzieciństwa. Czyli sytuacja, w której mezalians ekonomiczny bezsprzecznie uzupełnia się ze społecznym.
Rzecz dzieje się w Nowym Jorku, więc bohaterowie najpierw zaliczają soczyste zbliżenie z szorstkim rozstaniem. Potem zaczynają się ku sobie zbliżać. Słowem słodkim, troskliwym śniadaniem do łóżka, noszeniem na rękach, pocieraniem się nosami. Czyli najpierw powoli, jak żółw ociężale... Żart z tym żółwiem, ale nie do końca. Gabriel Legend to wytłuczony bokser. Ociężałość w kojarzeniu i działaniu byłaby więc uzasadniona. Może przebojowa medialnie i zwinna w interesach Scarlett akurat lubi takich stłumionych miśków ze sklepanym temperamentem? No, jednak nie. Zdecydowanie nawet NIE, ponieważ Scarlett przy każdej okazji fantazjuje o ataku na bokserki Gabriela i oczekuje nokautujących doznań od jego jurności, a nie satysfakcji ze wspólnego lizania miodku z sapaniem.
Lekkie wycofanie i przytłumienie Gabriela Legenda jest konsekwencją aktualnej sytuacji biznesowej.
Długi ciążą, a ich usunięciem chcą zająć się fachowcy od mokrej roboty. W ringu. Znamy i ten motyw, że bycze chłopisko o turzej sile zawsze jakoś da się zapędzić w narożnik wymoczkom. Z gnatem za paskiem od Armaniego. I tacy przyparli Gabriela Legenda do muru jego własnego klubu nocnego. Krwawa jatka sprzedaje się dziś na sto sposobów, dlatego codziennie pączkują jakieś nowe formy i formuły walk. Gale z bitkami trafiają dosłownie pod strzechy a stawki kuszą do wzięcia udziału w - mniej czy bardziej inscenizowanym - mordobiciu aktorów, polityków i szachistów. Jeżeli gala w Sierściszewie wyprzedaje się do ostatniego plastikowego fotela z Castoramy, to co musi się dziać w takim Nowym Jorku?! Właśnie w Nowym Jorku wszyscy mają chęć dobrze zapłacić za odebranie na żywo, jak Gabriel Legend będzie umierał na ringu we własnym klubie. Od potężnych ciosów potężnego przeciwnika. Napędzanego chęcią zmazania poprzedniej porażki oraz... odebraniem Gabrielowi Scarlett. Co będzie dużo łatwiejsze, kiedy Legend zostanie denatem. Bo jak długo taka smakowita, efektowna i lubiąca męskie towarzystwo kobieta jak Scarlett, może rozpamiętywać niegdysiejsze orgazmy z Legendem? Wiadomo, że szybko powie sobie do lustra, twardo i po angielsku, "to se ne vrati...". A niedaleko, pod prysznicem będzie już pluskał swoje olśniewające ciało Bodhi. Krzepki zwycięzca weźmie wszystko, a Scarlett nie zostawi sobie nawet pamięci o Legendzie.
Taka może być sytuacja w ostatnim tomie trylogii. A na razie, w tej części rozstajemy się z bohaterami w stanie narastającego zakochania i na krawędzi rozstrzygnięcia, które może mieć miejsce w ringu.

Autorka twórczo i z pomysłem eksploatuje klasyczny pomysł na atrakcyjny romans: bogata ślicznotka z forsą odziedziczoną i ponętny rzeźbą degenerat bez grosza - od dzieciństwa. Czyli sytuacja, w której mezalians ekonomiczny bezsprzecznie uzupełnia się ze społecznym.
Rzecz dzieje się w Nowym Jorku, więc bohaterowie najpierw zaliczają soczyste zbliżenie z szorstkim rozstaniem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiedzmy sobie szczerze - to nie jest powieść o kłótniach pomiędzy małżonkami spowodowanych temperaturą zupy czy włosami w nosie. Urazy, jakich może doświadczyć skonfliktowana para bohaterów są bliżej postrzałów i otruć niż nerwo-migreny, sińca pod okiem i zadrapania na policzku. Skąd taka, krytyczna wręcz intensywność relacji w sakramentalnym związku?
Z półkowego gatunku "Zła chwila" to romans. Ale rozgrywający się w środowisku narkotykowych interesów i to bardzo dużo zmienia. Do tego Blaire i Phix nie jest to dobrana parka przestępcza, która ściśle współpracuje i w dodatku dobrze im ze sobą w tej "brudnej" robocie. Oni sobie wyrywają władzę na szczytach narkotykowego imperium. Raniąc się do krwi, pożądając i nienawidząc zarazem.
Trzymając się Haner, poznajemy mafię systematycznie i dogłębnie. Nawyki, odzywki, gadżety. Wszystko w jej książkach jest gustownie "z epoki" i bardzo sprawnie użyte.
Szukacie czegoś wyjątkowego na wieczór? Dajcie się rozerwać tą bombą emocjonalną.

Powiedzmy sobie szczerze - to nie jest powieść o kłótniach pomiędzy małżonkami spowodowanych temperaturą zupy czy włosami w nosie. Urazy, jakich może doświadczyć skonfliktowana para bohaterów są bliżej postrzałów i otruć niż nerwo-migreny, sińca pod okiem i zadrapania na policzku. Skąd taka, krytyczna wręcz intensywność relacji w sakramentalnym związku?
Z półkowego gatunku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezmordowana wymyślaczka atrakcyjnych bohaterów i dostarczycielka ostrej jazdy damskiej populacji czytelniczej, Meghan March tym razem wypuściła na ring przegranego boksera i pełną sukcesów damulkę. Na razie to było pierwsze starcie. Udane, emocjonujące, trochę miejscami w wolniejszym tempie na refleksje obronne. Na refleksje powiadam, nie na rekolekcje na klęczkach... Upadły bokser Gabriel jest bliżej biznesowego knockdownu niż bycia archaniołkiem. Nie jest też damskim bokserem i jakoś do panny zabiera się z dystansem, trochę zza podwójnej gardy. Może w następnych rundach pani March obierze dla niego taktykę bardziej ofensywną. Z drugiej strony - pani Scarlett wcale nie zamierza się kurczowo bronić. Swoje wie, swoje przeżyła, wie czego chcieć i jak to dostać. I dostaje. Bęc. Gong. Przerwa.
Poczekamy na kontynuację ciekawego starcia Gabriela ze Scarlett.
Wydawnictwo Editio Red już ją zapowiada.

Niezmordowana wymyślaczka atrakcyjnych bohaterów i dostarczycielka ostrej jazdy damskiej populacji czytelniczej, Meghan March tym razem wypuściła na ring przegranego boksera i pełną sukcesów damulkę. Na razie to było pierwsze starcie. Udane, emocjonujące, trochę miejscami w wolniejszym tempie na refleksje obronne. Na refleksje powiadam, nie na rekolekcje na klęczkach......

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Park Avenue Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,7
Park Avenue Vi Keeland, Penelop...

Na półkach:

Okładka nie kłamie - będzie się działo, będzie ciało i będzie bardzo hetero. Jak tak lubisz, to sobie kup porządny romans „Park Avenue” i używaj do przeżywania po Twojemu. Mniam mniam dla pań i mam.

Okładka nie kłamie - będzie się działo, będzie ciało i będzie bardzo hetero. Jak tak lubisz, to sobie kup porządny romans „Park Avenue” i używaj do przeżywania po Twojemu. Mniam mniam dla pań i mam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Od początku wciągnęła mnie żwawa akcja w realiach Polski międzywojennej, tygiel stosunków włościańsko-szlachecko-hrabiowskich, ostatnie konwenanse, światek elit próbujący bronić swojej pozycji, pierwsze kobiety wyzwolone. Dalej jest tylko lepiej, losy rodziny Bogoszów płyną przez czasy i obyczaje powojenne, stalinowskie, PRL-owskie. Aż po współczesne rodzin łączenia przez Skype'a czy przylotami transoceanicznymi z emigracji - nie zawsze dobrowolnych, nie zawsze świadomych. Jednak zawsze mających w sobie coś z bocianiego powrotu w miejsce uświęcone etosem przetrwania. To piękna, wzruszająca powieść. Od Autorki, która wyraźnie znalazła swoją pisarską ścieżkę do sedna.

Od początku wciągnęła mnie żwawa akcja w realiach Polski międzywojennej, tygiel stosunków włościańsko-szlachecko-hrabiowskich, ostatnie konwenanse, światek elit próbujący bronić swojej pozycji, pierwsze kobiety wyzwolone. Dalej jest tylko lepiej, losy rodziny Bogoszów płyną przez czasy i obyczaje powojenne, stalinowskie, PRL-owskie. Aż po współczesne rodzin łączenia przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W powszechnym zalewie „tanich sensacji”, ta książka jest po prostu bogata. Nie tylko ze względu na centralny punkt wyjściowy , jakim są miliardy petrodolarów ukryte przez Kaddafiego. Do tego wrażenia przyczynia się także rozbudowana i błyskotliwie prowadzona akcja oraz jej wyjątkowo barwne tło złożone z kilku arabskich krajów Afryki Północnej, a potem także nobliwe, europejskie realia Wiednia czy Zurychu. Bogaty jest także główny bohater, Ron Harib. Skromny Polak białoruskiego pochodzenia. Wyposażony w różne nazwiska, paszporty, umiejętności. Te jawne, znane mu i będące raczej powodem do niskiej samooceny, jak i wyjątkowe, o których istnieniu dowie się od innych, a przekona - w chwili próby. Bogactwem wywiezionym z Libii jest dla bohatera egzotyczna żona, księżniczka wielkiej urody i wysokiego urodzenia wśród dumnych Tuaregów. Bez jej pomocy Ron Harib vel Rostilau Gribovskij nie mógłby się na końcu stać również bogaty ludzką miarą, wyrażoną w pieniądzu. Na wysoką ocenę zasługuje także bogactwo rzetelnej wiedzy Autora. O terenach, gdzie umieścił akcję, o ludziach różnych nacji, profesji i przekonań. Ze szczególnym uwzględnieniem zawoalowanych agentur, służb bez mundurów i dyplomacji w gabinetach sterujących mocarstwami.
Jeżeli jest to faktycznie debiut książkowy pana Raczyńskiego, to to jest Debiut, którym autor wzbudza prawdziwą sensację.

W powszechnym zalewie „tanich sensacji”, ta książka jest po prostu bogata. Nie tylko ze względu na centralny punkt wyjściowy , jakim są miliardy petrodolarów ukryte przez Kaddafiego. Do tego wrażenia przyczynia się także rozbudowana i błyskotliwie prowadzona akcja oraz jej wyjątkowo barwne tło złożone z kilku arabskich krajów Afryki Północnej, a potem także nobliwe,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Takie lubię. Męstwo nienachalne, żadnego prucia z mega-ultra-rozpylacza i kładzenia wrogów tuzinami. Niels Oxen jest komandosem, ale ze spartoloną psychiką i przeoranym życiorysem. Misje na Bałkanach to nie była szkółka niedzielna w błękitnych hełmach. Sny Oxena nawiedzają upiory z tamtych stron. Parszywy przypadek sprawia, że jak już nasz komandos jest blisko uporządkowania życia według najnowszego pomysłu, to mu się w obóz w lesie wpieprzają służby specjalne. A oni już nie wypuszczają z rąk. Ubrali go w zlecenie rozwikłania zagadki zgonów znanych osobistości. Szybko odkrywa, że właściwie to chyba jest kozłem ofiarnym, który ma zadeptać prawdziwe ślady i na końcu wystawić się na strzał w plecy. Żeby policja i inni mogli ogłosić społeczeństwu, że sprawa jest załatwiona, że to psychol komandos, samotny wilk z łukiem i nożem dokonywał zemsty na politykach. Po prostu chciał się rozliczyć za życie spaprane wojną w Serbii czy Chorwacji. Na szczęście Oxen jest zwierzęco przebiegły, więc swoje tropy gmatwa, a te kluczowe dla sprawy wydobywa spod ziemi i zabezpiecza jako własny dupochron. Słusznie, bo gra toczy się tak wysoko, że życie bohaterskiego komandosa z najwyższymi orderami jak i wielu policjantów przydzielonych do pomocy w tym śledztwie jest zależna od jednego telefonu, jednego gestu czy mrugnięcia decydentów. Oxen wyjdzie z tego jedynie z przestrzelonym barkiem. Za nim pozostanie sporo trupów rozrzuconych przez Autora w duńskich plenerach, w zamkach i na promach. Dobre dzieło.

Takie lubię. Męstwo nienachalne, żadnego prucia z mega-ultra-rozpylacza i kładzenia wrogów tuzinami. Niels Oxen jest komandosem, ale ze spartoloną psychiką i przeoranym życiorysem. Misje na Bałkanach to nie była szkółka niedzielna w błękitnych hełmach. Sny Oxena nawiedzają upiory z tamtych stron. Parszywy przypadek sprawia, że jak już nasz komandos jest blisko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo zgrabnie i przekonująco skomponowana historia kryminalna. Mamy tu realia współczesnej Szwecji, seryjny morderca grasuje w metrze, które jest symbolem multikulturalizmu i masowości.
Na takim tle pojawia się wyrazista jednostka – doświadczona policjantka śledcza. Autorka naznaczyła ją osobistym dramatem (niedawna śmierć 9-letniego syna), który stanie się ważnym elementem rozgrywki psychologicznej ze sprawcą zbrodni w metrze. Wciąż przytłoczoną żałobą i wątpiącą we własne siły policjantkę mocno wspiera jej grupa śledcza, którą autorka maluje według typowego dla Szwecji multikulturowego wzorca. Razem wygrają, choć zabójca znajdzie się już niebezpiecznie blisko pani detektyw, zanim ona zbliży się do jego rozpoznania...

Bardzo zgrabnie i przekonująco skomponowana historia kryminalna. Mamy tu realia współczesnej Szwecji, seryjny morderca grasuje w metrze, które jest symbolem multikulturalizmu i masowości.
Na takim tle pojawia się wyrazista jednostka – doświadczona policjantka śledcza. Autorka naznaczyła ją osobistym dramatem (niedawna śmierć 9-letniego syna), który stanie się ważnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka o filmie, który powstał na podstawie innej książki? No, to mogła być porażka. Ale jest znakomita lektura. „Robi” ją Wielki Frank Underwood, ucieleśnienie politycznego zła, koleś makiaweliczny i demoniczny. To byłby odpowiedni bohater dla serii polit-kryminałów, a tutaj zajmują się jego paskudną moralnością polityczną różni amerykańscy naukowcy specjalizujący się w filozofii. Używają dzieł Platona, Nietzschego, Hobbesa, Sartra, Rousseau i wielu innych, żeby objaśnić widzowi serialu, że ktoś już wcześniej głęboko zastanawiał się nad istotą władzy. Tacy Frankowie są również wokół nas, w lokalnej skali. Nauczmy się ich rozpoznawać, żeby zdołać się przeciwstawić. Po przeczytaniu tej świetnej książki będzie nam dużo łatwiej ;-)

Książka o filmie, który powstał na podstawie innej książki? No, to mogła być porażka. Ale jest znakomita lektura. „Robi” ją Wielki Frank Underwood, ucieleśnienie politycznego zła, koleś makiaweliczny i demoniczny. To byłby odpowiedni bohater dla serii polit-kryminałów, a tutaj zajmują się jego paskudną moralnością polityczną różni amerykańscy naukowcy specjalizujący się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł taki czysto męski, więc dałam mu się zbałamucić. Jen też wyglądał na faceta, na pewno nie z Japonii, sądząc po nazwisku. Okazało się, że pisze Jennifer - kobieta, raczej po drugiej osiemnastce. Pierwsze zaskoczenie zaliczone. Drugie przychodzi po paru stronach. Przychodzi i zostaje do samego koniuszka. To styl pisania daleki od kobiecego psychologizowania. Nic z wyciszania skłębionych lęków u desperatów. Bez maminej troski o takie czy inne skrzywienie u życiowego pierdoły. Żadnego wygładzania, łagodzenia i pobłażania. Bez stęchłych okładów z biblijnej skrzyni. Jedziemy z Jen Sincero na ostro, na pikantnie, z dożylnym kopem od pożywnej treści. Ważna sprawa – pani Jen nie teoretyzuje, bo zabrała się do pisania książki dla kozaków, będąc w trakcie korzystania z uroków własnego życia przemodelowanego na kozacką modłę. Kto chce, może sobie posprawdzać detale, bo pani Sincero szeroko udostępnia się w mediach społecznościowych. To dla tej książki lepsza rekomendacja, niż naukowe tytuły przy nazwisku na okładce. Z treści nic nie zdradzę. Szkoda rwać kawałki z tak świetnej całości. Powiem tylko, że trzeba się przygotować na oczyszczającą szczerość wobec samego siebie i nieco grzebania w przeszłości, żeby zdołać wyfrunąć w przyszłość. Warto!

Tytuł taki czysto męski, więc dałam mu się zbałamucić. Jen też wyglądał na faceta, na pewno nie z Japonii, sądząc po nazwisku. Okazało się, że pisze Jennifer - kobieta, raczej po drugiej osiemnastce. Pierwsze zaskoczenie zaliczone. Drugie przychodzi po paru stronach. Przychodzi i zostaje do samego koniuszka. To styl pisania daleki od kobiecego psychologizowania. Nic z...

więcej Pokaż mimo to