EmmanuelKafka

Profil użytkownika: EmmanuelKafka

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 30 tygodni temu
86
Przeczytanych
książek
189
Książek
w biblioteczce
37
Opinii
182
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 3 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

WSZYSTKIE DZIECI NASZE SĄ: http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=413&artykul=8321

Wszystkie dzieci nasze są, nawet te istniejące tylko potencjalnie (czyli de facto nieistniejące) – tak mogłoby brzmieć motto tej książki. Antynatalizm jest bowiem doktryną etyczną, która traktuje głównie o prawach istot potencjalnie istniejących, czyli niepoczętych (co brzmi niefortunnie w aktualnym polskim kontekście). Tematyka najnowszej publikacji Mikołaja Starzyńskiego – kulturoznawcy, fotografa, autora książki poświęconej nowemu ateizmowi – wydaje się być żywa, przystająca do swoich czasów, mimo że korzeniami sięga nawet do wczesnochrześcijańskich tradycji gnostyckich. Pojawia się ona na peryferiach debaty publicznej poświęconej kwestii aborcji, chociaż nie zajmuje żadnego ze standardowych stanowisk w tym zakresie. W szerszym kontekście wpasowuje się także w Zeitgeist zachodnich społeczeństw, które stają się sceptyczne wobec posiadania potomstwa, a także są coraz bardziej świadome swoich praw reprodukcyjnych. Zazwyczaj rosnącą niechęć wobec posiadania dzieci wyjaśnia się indywidualistycznym stylem życia, egoizmem i unikaniem silnych zobowiązań – nie jest to jednak racja stojąca za poglądami antynatalistycznymi. Antynatalizm nie wynika z braku empatii czy egoizmu, a wręcz przeciwnie – z troski moralnej o cudze (za)istnienie i obowiązku niezadawania cierpienia. Antynatalizm nie jest także nihilizmem (zob. s. 48), czyli negacją istnienia i obowiązywania zasad moralnych, ponieważ zakłada się tu określone normy moralne, co sugeruje już sam podtytuł publikacji – „O niemoralności płodzenia dzieci”.

WSZYSTKIE DZIECI NASZE SĄ: http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=413&artykul=8321

Wszystkie dzieci nasze są, nawet te istniejące tylko potencjalnie (czyli de facto nieistniejące) – tak mogłoby brzmieć motto tej książki. Antynatalizm jest bowiem doktryną etyczną, która traktuje głównie o prawach istot potencjalnie istniejących, czyli niepoczętych (co brzmi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem zaraz po „Samotniku”. Ionesco wychodzi tu o niebo lepiej, być może dlatego, że za bardzo się nie wczuwa. Nie kupuję interpretacji dramatu, jakoby miała to być „dogłębna metafora ludzkiej egzystencji”, jeżeli tak – to wszystko może być dogłębną metaforą ludzkiej egzystencji. Dla mnie to prześmiewcza satyra na angielską klasę średnią – jej zmanierowanie, zadufanie w sobie i sformalizowany sposób prowadzenia życia towarzyskiego. Bełkotliwe rozmowy nie prowadzą donikąd, nic z nich nie wynika. Wynika to z ich powierzchowności, nieumiejętnością wyjścia poza ustalone ramy konwersacyjne. Można powiedzieć, że jest to dramat o niemożności komunikacji, ale nie jakiejś uniwersalnej, tylko osadzonej w konkretnym kontekście społecznym.

Przeczytałem zaraz po „Samotniku”. Ionesco wychodzi tu o niebo lepiej, być może dlatego, że za bardzo się nie wczuwa. Nie kupuję interpretacji dramatu, jakoby miała to być „dogłębna metafora ludzkiej egzystencji”, jeżeli tak – to wszystko może być dogłębną metaforą ludzkiej egzystencji. Dla mnie to prześmiewcza satyra na angielską klasę średnią – jej zmanierowanie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O WCISKANIU GÓWNOPRAWDY

Jest to krótka, ale błyskotliwa rozprawa napisana w poważny sposób na niepoważny temat. Głównym zadaniem jakie stawia przed sobą Harry Fankfurt jest zdefiniowanie wciskania kitu (bullshiting) – chociaż sądzę, że zamiast „kitu”, lepiej byłoby przełożyć słowo „bullshit” na „gównoprawda” (stąd też od teraz będę posługiwał się dalej tym wyrażeniem). Tak więc wedle autora wciskanie gównoprawdy należy odróżnić od zwyczajnego kłamania, które jest świadomym mówieniem fałszu, bądź też celowym wprowadzaniem rozmówcy w błąd. Dlaczego tak? Bowiem zdanie zawierające gównoprawdę wcale nie jest z konieczności fałszywe, równie dobrze może być prawdziwe. Tym co wyróżnia gównoprawdę jest olewczy stosunek nadawcy komunikatu względem prawdziwości / adekwatności tego co mówi. Głosiciel gównoprawdy nie dokonał wystarczającego (albo nawet żadnego) wysiłku intelektualnego, żeby zweryfikować, jak to co mówi ma się do faktycznego stanu rzeczy. W istocie jest mu to zwyczajnie obojętne, przy czym ten brak troski o prawdziwość, brak pewności tego co się mówi – głosiciel gównoprawdy skrzętnie ukrywa. Na tym też polega jego epistemiczny grzech – nie jest subiektywnie pewny prawdziwości tego co mówi, ale sprawia pozór, jak gdyby był. To odróżnia głosiciela gównoprawdy, od człowieka uczciwego intelektualnie, który wyraża przypuszczenia, domysły, spekulacje, bądź wprost deklaruje, że nie posiada wystarczającej wiedzy, aby być w stu procentach pewien tego co mówi. Głosiciel gównoprawdy postępuje bezmyślnie – ponieważ kwestia prawdziwości / adekwatności tego co głosi jest mu zwyczajnie obojętna – bezwstydnie mówi co mu ślina na język przyniesie. Harry Frankfurt surowo gani wciskanie gównoprawdy, będące jego zdaniem gorsze od zwyczajnego kłamstwa – kłamca „By wykreować kłamstwo, musi przynajmniej sądzić, iż wie, co jest prawdą”. Głosiciel gównoprawdy nie musi mieć zamiaru wprowadzania w błąd, nie wie on czy to co mówi jest prawdą czy też nie (w istocie nie obchodzi go to), kłamca ma na względzie faktyczny stan rzeczy, który świadomie zafałszowuje, tym samym dysponuje on możliwością wypowiedzenia czegoś co uznaje za prawdę.
Filozof ponadto odnosi się do sfery społecznej, w której głoszenie gównoprawdy jest współcześnie nagminne. Wskazuje on kilka możliwych przyczyn takiego stanu rzeczy. Przede wszystkim ludzie są wciskają gównoprawdę, kiedy mają możliwość lub konieczność wypowiadania się na tematy, o których nie mają dostatecznej wiedzy. Patrząc bardziej współcześnie (esej był pisany w 1985 roku) – ci pierwsi to wszelkiej maści celebryci czy influencerzy, którzy nadużywając posłuchu w gronie swoich odbiorców, udają ekspertów w dziedzinach, o których nie mają zielonego pojęcia. Do drugiej kategorii – ludzi, których okoliczności zmuszają do wypowiadania rzeczy, których nie są pewni – możemy zaliczyć polityków czy osoby pełniące funkcje autorytetów w ramach pewnych struktur. Frankfurt zauważa, że w społeczeństwach demokratycznych ludzie są szczególnie narażeni na mówienie gównoprawdy, z tej racji, że wymaga się od nich tak zwanego świadomego obywatelstwa i kształtowania pośpiesznej opinii na bieżące, ważkie światopoglądowo, tematy. Jako ostatni motyw dla wciskania gównoprawdy Frankfurt wymienia sceptycyzm, który zakłada, że jest niemożliwym odróżnienie prawdy od fałszu i że nie mamy wiarygodnego poznawczego dostępu do faktów. Odnoszenie się do stanów rzeczy w kategoriach prawdy lub fałszu jest w tym ujęciu niemożliwe, zaś jedynym wiarygodnym źródłem poznania jest wiedza o własnych stanach mentalnych. Osoba, która wpada w sidła sceptycyzmu z opowiada o swoich przeżyciach bez dozy wątpliwości, autor nazywa taką osobę szczerą. Jednakże postawa szczerej ekspresji zostaje przez Frankfurta zdyskredytowana, ponieważ osoba, która twierdzi, że nie mamy wiarygodnego dostępu do rzeczywistości obiektywnej, nie powinna również sądzić, że dostęp do rzeczywistości subiektywnej ma wiarygodny charakter. Autor uważa wręcz odwrotnie – łatwiej jest pomylić się w opisywaniu i wyrażaniu swoich subiektywnych doświadczeń, niż wydawaniu sądów nt. stanów rzeczy, które są od podmiotu niezależne.

KRYTYKA

Czy Harry Frankfurt ma rację? Na pierwszy rzut oka jego esej zgrabnie broni pewnego stanowiska epistemologicznego, które może wydawać się się słuszne. Jednakże epistemologia zakładana przez niego jest w istocie naiwna. Przyjrzyjmy się najpierw presuponowanej teorii poznania – Frankfurt twierdzi, że winniśmy głosić tylko takie poglądy, co do których mamy pewność, że są prawdziwe i ponadto dokonaliśmy odpowiednich wysiłków w celu uzyskania podstaw / przesłanek, do orzekania o ich prawdziwości. Takie stanowisko jest jednak skrajnie nierealistyczne pod względem psychologicznym – ludzie na bardzo bazowym poziomie formowania struktur wiedzy internalizują a priori przekonania dominujące w ich środowisku społecznym, bądź też automatycznie generują sądy, które mogą skutecznie wykorzystać w praktyce. Dzieje się tak dlatego, że cały czas działamy w warunkach niepewności, generujemy hipotezy niekoniecznie poprzedzone starannym, refleksyjnym dociekaniem w aspekcie ich prawdziwości. Takie hipotezy najczęściej pozostają utajone (nieświadome) i uświadamiamy je sobie dopiero wtedy, kiedy okazują się nieużyteczne w porządkowaniu naszego doświadczenia i działania. Nigdy nie mamy wystarczających podstaw do tego, żeby być czegoś pewni w stu procentach, a jednak – często jesteśmy tego subiektywnie pewni, mając do dyspozycji przekonania bardziej lub mniej prawdopodobne. Jeżeli zastosować normy epistemiczne Frankfurta w praktyce, to nasze struktury wiedzy stałyby się ubogie i nie pozwoliłby podejmować nam decyzji (które zawsze opierają się sądach wydanych w warunkach niepewności – na bazie szczątkowych informacji na temat świata zewnętrznego). Ponadto, jeżeli mielibyśmy mówić tylko to, co do czego mamy stuprocentową pewność (bez przypuszczeń, domysłów, spekulacji, generalizacji) to nasza komunikacja byłaby w znacznym stopniu ograniczona, stracilibyśmy sprawność i płynność komunikacyjną. Frankfurt absolutyzuje zatem wartości epistemiczne w formowaniu wiedzy oraz dyskursu, ignorując przez to pragmatyczny oraz społeczny aspekt wiedzy i komunikacji. Narzucony przez niego rygor epistemologiczny nie tylko nie jest możliwy do zrealizowania, ale także okazałby się szkodliwy, gdyby nawet można było zastosować go w praktyce.
Ponadto wydaje się, że oprócz omawianego wciskania gównoprawdy, w sferze społecznej funkcjonują jeszcze inne szkodliwe praktyki epistemiczne. Współcześnie mamy do czynienia z ekspansją pseudonauki oraz teorii spiskowych, które stoją w sprzeczności ze stanowiskiem nauki, ale mimo to są motywowane pragnieniem poznania prawdy oraz są nierzadko poprzedzone starannymi dociekaniami. Co więcej, zwolennicy wiedzy alternatywnej – wszelkiej maści antyszczepionkowcy, płaskoziemcy, covidosceptycy, przedstawiciele teorii inteligentnego projektu – często deklarują, że to właśnie bezinteresowne poznanie prawdy jest naczelną wartością kierującą ich działaniem; twierdząc przy tym, że właśnie tę prawdę starają się ukryć nieuczciwe elity, którym zależy wyłącznie na korzyściach w postaci zysków finansowych i władzy. Powyższa praktyka, chociaż jest epistemicznie szkodliwa, nie wpasowuje się w kryteria wciskania gównoprawdy w rozumieniu Frankfurta. Trzeba zatem czekać na bardziej szczegółowe i złożone omówienie problemów, do których Harry Frankfurt napisał skromny, acz odważny przyczynek.

O WCISKANIU GÓWNOPRAWDY

Jest to krótka, ale błyskotliwa rozprawa napisana w poważny sposób na niepoważny temat. Głównym zadaniem jakie stawia przed sobą Harry Fankfurt jest zdefiniowanie wciskania kitu (bullshiting) – chociaż sądzę, że zamiast „kitu”, lepiej byłoby przełożyć słowo „bullshit” na „gównoprawda” (stąd też od teraz będę posługiwał się dalej tym wyrażeniem). Tak...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika EmmanuelKafka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Slavoj Žižek
Ocena książek:
7,0 / 10
42 książki
2 cykle
90 fanów
Louis-Ferdinand Céline Podróż do kresu nocy Zobacz więcej
Louis-Ferdinand Céline Podróż do kresu nocy Zobacz więcej
Luc Ferry Jak żyć? Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
86
książek
Średnio w roku
przeczytane
11
książek
Opinie były
pomocne
182
razy
W sumie
wystawione
86
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
342
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
8
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
3
książek [+ Dodaj]