Najnowsze artykuły
- ArtykułyEdukacja jako klucz do wolności. „Dziewczyna o mocnym głosie” Abi DaréAnna Sierant1
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Drużyna A (A)” Tomasza Kwaśniewskiego i Jacka WasilewskiegoLubimyCzytać2
- ArtykułyTrzeci tom serii o Medei Steinbart już dostępny w Storytel. Wywiad z autorką, Magdaleną KnedlerLubimyCzytać1
- ArtykułyZ Memphis na Manhattan – „Wymiana” Johna GrishamaBartek Czartoryski1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Harry Gordon Frankfurt
4
5,5/10
Pisze książki: filozofia, etyka, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
75 przeczytało książki autora
107 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
O wciskaniu kitu Harry Gordon Frankfurt
5,9
Przymierzałem się do tego eseju już od kilku lat. W końcu przy okazji niedawnych zakupów, podczas których staram się zmniejszać moje listy oczekujących książek w różnych księgarniach sieciowych, zdecydowałem się. Być może to przypadek, zrządzenie losu, podświadome wykorzystanie, ale przy okazji prezydentury Donalda Trumpa znów zaczęto przywoływać tę niewielką rozprawę z 1986 roku. Chodzi o esej Harry’ego Frankfurta On Bullshit, który Hanna Pustuła spolszczyła jako O wciskaniu kitu.
[...]
całość:
http://www.speculatio.pl/post-prawda-gowno-prawda/
O wciskaniu kitu Harry Gordon Frankfurt
5,9
O WCISKANIU GÓWNOPRAWDY
Jest to krótka, ale błyskotliwa rozprawa napisana w poważny sposób na niepoważny temat. Głównym zadaniem jakie stawia przed sobą Harry Fankfurt jest zdefiniowanie wciskania kitu (bullshiting) – chociaż sądzę, że zamiast „kitu”, lepiej byłoby przełożyć słowo „bullshit” na „gównoprawda” (stąd też od teraz będę posługiwał się dalej tym wyrażeniem). Tak więc wedle autora wciskanie gównoprawdy należy odróżnić od zwyczajnego kłamania, które jest świadomym mówieniem fałszu, bądź też celowym wprowadzaniem rozmówcy w błąd. Dlaczego tak? Bowiem zdanie zawierające gównoprawdę wcale nie jest z konieczności fałszywe, równie dobrze może być prawdziwe. Tym co wyróżnia gównoprawdę jest olewczy stosunek nadawcy komunikatu względem prawdziwości / adekwatności tego co mówi. Głosiciel gównoprawdy nie dokonał wystarczającego (albo nawet żadnego) wysiłku intelektualnego, żeby zweryfikować, jak to co mówi ma się do faktycznego stanu rzeczy. W istocie jest mu to zwyczajnie obojętne, przy czym ten brak troski o prawdziwość, brak pewności tego co się mówi – głosiciel gównoprawdy skrzętnie ukrywa. Na tym też polega jego epistemiczny grzech – nie jest subiektywnie pewny prawdziwości tego co mówi, ale sprawia pozór, jak gdyby był. To odróżnia głosiciela gównoprawdy, od człowieka uczciwego intelektualnie, który wyraża przypuszczenia, domysły, spekulacje, bądź wprost deklaruje, że nie posiada wystarczającej wiedzy, aby być w stu procentach pewien tego co mówi. Głosiciel gównoprawdy postępuje bezmyślnie – ponieważ kwestia prawdziwości / adekwatności tego co głosi jest mu zwyczajnie obojętna – bezwstydnie mówi co mu ślina na język przyniesie. Harry Frankfurt surowo gani wciskanie gównoprawdy, będące jego zdaniem gorsze od zwyczajnego kłamstwa – kłamca „By wykreować kłamstwo, musi przynajmniej sądzić, iż wie, co jest prawdą”. Głosiciel gównoprawdy nie musi mieć zamiaru wprowadzania w błąd, nie wie on czy to co mówi jest prawdą czy też nie (w istocie nie obchodzi go to),kłamca ma na względzie faktyczny stan rzeczy, który świadomie zafałszowuje, tym samym dysponuje on możliwością wypowiedzenia czegoś co uznaje za prawdę.
Filozof ponadto odnosi się do sfery społecznej, w której głoszenie gównoprawdy jest współcześnie nagminne. Wskazuje on kilka możliwych przyczyn takiego stanu rzeczy. Przede wszystkim ludzie są wciskają gównoprawdę, kiedy mają możliwość lub konieczność wypowiadania się na tematy, o których nie mają dostatecznej wiedzy. Patrząc bardziej współcześnie (esej był pisany w 1985 roku) – ci pierwsi to wszelkiej maści celebryci czy influencerzy, którzy nadużywając posłuchu w gronie swoich odbiorców, udają ekspertów w dziedzinach, o których nie mają zielonego pojęcia. Do drugiej kategorii – ludzi, których okoliczności zmuszają do wypowiadania rzeczy, których nie są pewni – możemy zaliczyć polityków czy osoby pełniące funkcje autorytetów w ramach pewnych struktur. Frankfurt zauważa, że w społeczeństwach demokratycznych ludzie są szczególnie narażeni na mówienie gównoprawdy, z tej racji, że wymaga się od nich tak zwanego świadomego obywatelstwa i kształtowania pośpiesznej opinii na bieżące, ważkie światopoglądowo, tematy. Jako ostatni motyw dla wciskania gównoprawdy Frankfurt wymienia sceptycyzm, który zakłada, że jest niemożliwym odróżnienie prawdy od fałszu i że nie mamy wiarygodnego poznawczego dostępu do faktów. Odnoszenie się do stanów rzeczy w kategoriach prawdy lub fałszu jest w tym ujęciu niemożliwe, zaś jedynym wiarygodnym źródłem poznania jest wiedza o własnych stanach mentalnych. Osoba, która wpada w sidła sceptycyzmu z opowiada o swoich przeżyciach bez dozy wątpliwości, autor nazywa taką osobę szczerą. Jednakże postawa szczerej ekspresji zostaje przez Frankfurta zdyskredytowana, ponieważ osoba, która twierdzi, że nie mamy wiarygodnego dostępu do rzeczywistości obiektywnej, nie powinna również sądzić, że dostęp do rzeczywistości subiektywnej ma wiarygodny charakter. Autor uważa wręcz odwrotnie – łatwiej jest pomylić się w opisywaniu i wyrażaniu swoich subiektywnych doświadczeń, niż wydawaniu sądów nt. stanów rzeczy, które są od podmiotu niezależne.
KRYTYKA
Czy Harry Frankfurt ma rację? Na pierwszy rzut oka jego esej zgrabnie broni pewnego stanowiska epistemologicznego, które może wydawać się się słuszne. Jednakże epistemologia zakładana przez niego jest w istocie naiwna. Przyjrzyjmy się najpierw presuponowanej teorii poznania – Frankfurt twierdzi, że winniśmy głosić tylko takie poglądy, co do których mamy pewność, że są prawdziwe i ponadto dokonaliśmy odpowiednich wysiłków w celu uzyskania podstaw / przesłanek, do orzekania o ich prawdziwości. Takie stanowisko jest jednak skrajnie nierealistyczne pod względem psychologicznym – ludzie na bardzo bazowym poziomie formowania struktur wiedzy internalizują a priori przekonania dominujące w ich środowisku społecznym, bądź też automatycznie generują sądy, które mogą skutecznie wykorzystać w praktyce. Dzieje się tak dlatego, że cały czas działamy w warunkach niepewności, generujemy hipotezy niekoniecznie poprzedzone starannym, refleksyjnym dociekaniem w aspekcie ich prawdziwości. Takie hipotezy najczęściej pozostają utajone (nieświadome) i uświadamiamy je sobie dopiero wtedy, kiedy okazują się nieużyteczne w porządkowaniu naszego doświadczenia i działania. Nigdy nie mamy wystarczających podstaw do tego, żeby być czegoś pewni w stu procentach, a jednak – często jesteśmy tego subiektywnie pewni, mając do dyspozycji przekonania bardziej lub mniej prawdopodobne. Jeżeli zastosować normy epistemiczne Frankfurta w praktyce, to nasze struktury wiedzy stałyby się ubogie i nie pozwoliłby podejmować nam decyzji (które zawsze opierają się sądach wydanych w warunkach niepewności – na bazie szczątkowych informacji na temat świata zewnętrznego). Ponadto, jeżeli mielibyśmy mówić tylko to, co do czego mamy stuprocentową pewność (bez przypuszczeń, domysłów, spekulacji, generalizacji) to nasza komunikacja byłaby w znacznym stopniu ograniczona, stracilibyśmy sprawność i płynność komunikacyjną. Frankfurt absolutyzuje zatem wartości epistemiczne w formowaniu wiedzy oraz dyskursu, ignorując przez to pragmatyczny oraz społeczny aspekt wiedzy i komunikacji. Narzucony przez niego rygor epistemologiczny nie tylko nie jest możliwy do zrealizowania, ale także okazałby się szkodliwy, gdyby nawet można było zastosować go w praktyce.
Ponadto wydaje się, że oprócz omawianego wciskania gównoprawdy, w sferze społecznej funkcjonują jeszcze inne szkodliwe praktyki epistemiczne. Współcześnie mamy do czynienia z ekspansją pseudonauki oraz teorii spiskowych, które stoją w sprzeczności ze stanowiskiem nauki, ale mimo to są motywowane pragnieniem poznania prawdy oraz są nierzadko poprzedzone starannymi dociekaniami. Co więcej, zwolennicy wiedzy alternatywnej – wszelkiej maści antyszczepionkowcy, płaskoziemcy, covidosceptycy, przedstawiciele teorii inteligentnego projektu – często deklarują, że to właśnie bezinteresowne poznanie prawdy jest naczelną wartością kierującą ich działaniem; twierdząc przy tym, że właśnie tę prawdę starają się ukryć nieuczciwe elity, którym zależy wyłącznie na korzyściach w postaci zysków finansowych i władzy. Powyższa praktyka, chociaż jest epistemicznie szkodliwa, nie wpasowuje się w kryteria wciskania gównoprawdy w rozumieniu Frankfurta. Trzeba zatem czekać na bardziej szczegółowe i złożone omówienie problemów, do których Harry Frankfurt napisał skromny, acz odważny przyczynek.