-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-04-30
2023-04-03
Wilga i Bertram są potomkami Starych Rodów, które mają na swoim koncie liczne osiągnięcia, ale są ze sobą zwaśnione. Jednak los łączy ścieżki dwójki bohaterów, choć oni nie zdają sobie sprawy z tego, jak silna jest to więź. Wydarzenia jednej nocy sprawiają, że stają się dla siebie siostrą i bratem, ale to Ziarna Relenvel są tym, co tak naprawdę ich do siebie przyciąga.
Z początku polubiłam bohaterów. Bertram wydawał się być sprytnym chłopcem nieco pokrzywdzonym przez zbyt wymagającego ojca, Wilga z kolei była rezolutną dziewczynką, której brakuje uwagi ze strony ojca. Na późniejszych stronach jednak Wilga staje się dla mnie nieznośna, a Bertram nijaki.
Już na pierwszych stronach zostajemy zasypani gradem imion, nazwisk, nazw własnych i strzępkami informacji, które nam niewiele mówią. W późniejszym czasie zapewne ma się to wszystko rozjaśniać, lecz na samym początku nie jesteśmy w stanie wiedzieć, jak wiele z tych wiadomości musimy sobie przyswoić, żeby zrozumieć świat. Autorka stworzyła brutalną rzeczywistość, w której nowa wiara wypiera starą. Czy mi się to podoba? Szczerze mówiąc – nie wiem. Jakoś nie kupiłam tego świata w 100%.
Najbardziej wytrącało mnie z rytmu to, że gdy znaleźliśmy się w naprawdę ciekawym momencie, rozdział został urwany, a następny opowiada historię dziejącą się nawet kilka lat później. Dodatkowo nie znaliśmy aktualnych motywacji, które popędzały bohaterów do działania, a już w połowie książki nie miałam pojęcia co oni robią i w jakim celu.
Biorąc „Śmiech Diabła” do rąk miałam nadzieję na kawał dobrej fantastyki, a okazało się, że ani to dobre, ani fantastyka. Już wiem, że te długie rozdziały i mnóstwo tekstu na stronie wcale nie są zapowiedzią monumentalnej książki fantasy, jednak mimo wszystko chcę się dać jeszcze jedną szansę autorce.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2024/04/smiech-diaba-agnieszka-miela-dzieci.html
Wilga i Bertram są potomkami Starych Rodów, które mają na swoim koncie liczne osiągnięcia, ale są ze sobą zwaśnione. Jednak los łączy ścieżki dwójki bohaterów, choć oni nie zdają sobie sprawy z tego, jak silna jest to więź. Wydarzenia jednej nocy sprawiają, że stają się dla siebie siostrą i bratem, ale to Ziarna Relenvel są tym, co tak naprawdę ich do siebie przyciąga.
Z...
2023-03-20
Główna bohaterka, Jaclyn, to inteligentna i nieco ekscentryczna dziewczyna, która staje się głównym uczestnikiem szkolnych eksperymentów naukowych. Jednak kiedy pewnego dnia odkrywa tajemnicze serum, jej życie zmienia się nie do poznania. Dzięki temu serum, Jaclyn odkrywa niezwykłą zdolność do bycia perfekcyjną, co prowadzi ją do niezliczonych przygód, ale także zagrożeń.
"Jaclyn Hyde" to powieść pełna tajemnic, przygód i niezwykłych zwrotów akcji, która zabiera czytelnika w pasjonującą podróż przez świat szkolnych intryg i magicznych eksperymentów. Autorzy, Annabeth Bondor-Stone i Connor White, stworzyli niezwykłą historię, która nie tylko wciąga od pierwszych stron, ale także zaskakuje i bawi.
Okładka książki jest równie intrygująca co jej treść. Z dominującym obrazem zniekształconej twarzy dziewczyny, która nawiązuje do historii pierwowzoru i odwołuje się do symboliki alchemicznej, już na pierwszy rzut oka wzbudza ciekawość i wywołuje pytania. Kolorystyka oraz detale sugerują, że czytelnik może się spodziewać niezwykłych wydarzeń i surrealistycznych przeżyć.
Bondor-Stone i White doskonale balansują elementy komedii, tajemnicy i przygody, tworząc opowieść, która będzie równie atrakcyjna dla młodszych czytelników, jak i dla tych starszych. Ich styl narracji jest żywy i pełen energii, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2024/03/jaclyn-hyde-annabeth-bondor-stone.html
Główna bohaterka, Jaclyn, to inteligentna i nieco ekscentryczna dziewczyna, która staje się głównym uczestnikiem szkolnych eksperymentów naukowych. Jednak kiedy pewnego dnia odkrywa tajemnicze serum, jej życie zmienia się nie do poznania. Dzięki temu serum, Jaclyn odkrywa niezwykłą zdolność do bycia perfekcyjną, co prowadzi ją do niezliczonych przygód, ale także...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-07
Lana przeżywa najnudniejsze wakacje w swoim życiu. Jej starszy brat Harrison stał się dojrzałym chłopcem i nie chce się już bawić z młodszą siostrą. Wszystko odmienia się, gdy dziewczynka wraz z mamą udają się do pobliskiego, nowopowstałego sklepu, w którym jest całe mnóstwo wspaniałych promocji. Lana szybko przekonuje się, że nie jest to zwyczajny market, a w alejce z cukierkami na wagę znaleźć można tunele prowadzące prosto do baśni. Teraz to w rękach naszej głównej bohaterki jest uratowanie baśniowego świata od złej wiedźmy.
Uwielbiam wszelkiego rodzaju retellingi i tutaj również można uznać, że jest to jeden z nich. W treści mamy przypomnienie historii Roszpunki, Jasia i Małgosi, a przede wszystkim Śpiącej Królewny (choć w odrobinę zmienionych wersjach). Ale oprócz znanych nam historii dostajemy także bardzo interesującą opowieść, w której młodzi bohaterowie muszą poradzić sobie ze złem. Dodatkowo karty powieści skrywają nową, świeżo wymyśloną na potrzeby fabuły baśń „O małym chłopcu, małej dziewczynce i małym staruszku” – jest to świeży powiew w znanym już nam od małego świecie baśni.
Tym, co zachwyciło mnie od samego początku jest wydanie tej książki. Jest ona pięknie ilustrowana – gdzieniegdzie mamy ilustracje przedstawiające daną scenę z powieści, a w innych miejscach, w których przytaczane są baśnie zmieniony zostaje font, a dookoła treści pnie się misterny różany bluszcz. Pod ilustracjami umieszczone zostało zdanie opisujące to, który fragment tekstu przedstawia dany obrazek, co uważam za super dodatek. Skoro mnie, dorosłą osobę, urzekło to wydanie pod względem wizualnym, to jak bardzo przypadnie ono do gustu małemu odbiorcy?
„O dziewczynce, która wpadła w baśń” to przede wszystkim opowieść o wyobraźni i sile, jaką ze sobą ona niesie. Mnie książka wciągnęła tak mocno, że pochłonęłam ją w ekspresowym czasie, ale treść podzielona jest na zgrabne rozdziały, które pozwalają zatrzymać się w dowolnym momencie. Książeczka sprawdzi się najlepiej dla dzieci w wieku 8+, górnej granicy wieku nie przewiduję.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2024/03/o-dziewczynce-ktora-wpada-w-basn-ben.html
Lana przeżywa najnudniejsze wakacje w swoim życiu. Jej starszy brat Harrison stał się dojrzałym chłopcem i nie chce się już bawić z młodszą siostrą. Wszystko odmienia się, gdy dziewczynka wraz z mamą udają się do pobliskiego, nowopowstałego sklepu, w którym jest całe mnóstwo wspaniałych promocji. Lana szybko przekonuje się, że nie jest to zwyczajny market, a w alejce z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-25
Dora i jej nowe moce żyją w miarę spokojnie w porównaniu do przeżyć, jakie toczyły się w “Złodzieju Dusz”. Bohaterka razem ze swoimi przyjaciółmi - diabłem Mironem i aniołem Joshuą prowadzi biuro detektywistyczne w nadprzyrodzonym świecie. Kiedy jednak upiorna bogini nawiedza ją w śnie, przedstawiając koszmarną wizję przyszłości, Dora wie, że jej życie znów będzie pędziło jak zabójczy rollercoaster.
Obawiałam się sięgnąć po tę książkę, ponieważ z licznych opinii na jej temat wiedziałam, że jest to najgorsza część serii. Jednak byłam na tyle uparta, że stwierdziłam, że choćby się waliło, ja muszę przeczytać całą heksalogię. Są to książki tak znane, że głupio byłoby mi ich nie poznać. Zatem zaczęłam i od razu na plus zadziałały rozdziały krótsze niż w poprzednim tomie, co wtedy bardzo mi przeszkadzało.
Tym, co od pierwszych stron rzuca się w oczy jest masa zdrobnień. Po kilku kartkach miałam dość słodko pierdzących kochań, kocurków, ptaszyn, diabełków i wielu, wielu innych określeń, jakimi do siebie zwracają się główni bohaterowie. Na szczęście po kilkunastu stronach odrobinę się to uspokaja, chociaż nie do końca. Takiej ilości słodyczy nie jestem w stanie znieść, więc mam nadzieję, że w następnych częściach będzie tego mniej.
Kiedy już skończył się powyższy etap, przyszła pora na faktyczną fabułę, co do której mam jedno zastrzeżenie. Miałam wrażenie, jakby autorka nie do końca przemyślała przebieg wydarzeń i musiała się w jakiś sposób ratować, dlatego postanowiła wyjaśniać pewne kwestie w najprostszy sposób - po prostu wspominając, że tak już jest i koniec. Rozumiem, że to jej świat i może w nim tworzyć co zechce, ale w tym przypadku jakoś mocniej mnie to raziło.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2023/05/bogowie-musza-byc-szaleni-dora-wilk-tom.html
Dora i jej nowe moce żyją w miarę spokojnie w porównaniu do przeżyć, jakie toczyły się w “Złodzieju Dusz”. Bohaterka razem ze swoimi przyjaciółmi - diabłem Mironem i aniołem Joshuą prowadzi biuro detektywistyczne w nadprzyrodzonym świecie. Kiedy jednak upiorna bogini nawiedza ją w śnie, przedstawiając koszmarną wizję przyszłości, Dora wie, że jej życie znów będzie pędziło...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-30
Literatura popularnonaukowa dopiero od niedawna zapełnia moje półki na regale. Wśród nich najczęściej znajdują się pozycje z dziedziny chemii i biologii. Choć bardzo bym chciała, żeby znalazło się wśród nich więcej woluminów z zakresu fizyki, to nie czuję się na siłach, żeby je czytać. Jednak kiedy zobaczyłam opis tej książki, wiedziałam że to może być początek nowej przygody.
„Droga Mleczna. Autobiografia naszej Galaktyki” liczy sobie zaledwie około 250 stron, ale są to strony po brzegi wypchane wiedzą. Zraziłam Cię już? Samą siebie zapewne bym odstraszyła. Ale jest to wiedza przekazana w tak ciekawy sposób, że nie sposób oderwać się od lektury. Droga Mleczna opowiada nam o sobie sama. Zaczyna od samego początku, a nawet od tego, co było przed „początkiem” i ciągnie swoje opowiadanie aż do aktualnego położenia. Na zdecydowany plus zasługują też liczne przypisy, choć trochę bolało mnie to, że zostały zebrane na końcu książki. Ciągłe kartkowanie trochę mnie irytowało, wolałabym żeby znalazły swoje miejsce na tej samej stronie, co odnośnik.
Tym, co nie spodobało mi się w tym tytule był sposób, w jaki została napisana. Sam pomysł napisania autobiografii jest bardzo fajny, jednak już ocenianie przeróżnych rzeczy nie do końca przypadła mi do gustu. „Galaktyka” mówi źle o nas, jako ludziach, o innych galaktykach i różnych sytuacjach. Jeszcze można byłoby to znieść, gdyby te uwagi nie były napisane w sposób chamski. Uważam, że można było uniknąć tego typu wstawek, Droga Mleczna mogła po prostu opowiadać swoje dzieje bez oceniania czegokolwiek i kogokolwiek. Mogła to być bezstronna, urocza i zabawna opowieść o miejscu, w którym przyszło nam istnieć, a nie do końca to jednak wyszło.
Ilość wiedzy, jaką zdobyłam jako całkowity laik jest spora, martwi mnie tylko to, na jak długo ona ze mną zostanie. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o tym, że według „Galaktyki” nie jesteśmy zbyt inteligentni, co daje nam do zrozumienia na każdym kroku – i takie podejście odrobinę zniechęca mnie do przyjmowania wiedzy, którą książka przekazuje (skoro i tak, według Ciebie zawsze będę na to za głupia, to po co się starać ;) ).
Pomijając jednak całość merytorycznej, typowo naukowej wiedzy, która w tej książce się znalazła, jest też w niej coś, czego się nie spodziewałam, a ogromnie mnie zaintrygowało. A mianowicie mitologia. Autorka umieściła tutaj chociażby różne mity o stworzeniu wszechświata – i dla mnie to była najciekawsza część tej książki. Była ona na tyle ciekawa, że na pewno będę szukała więcej informacji i książek w tym temacie.
Nie wiem, czy dla kogoś, kto ma większą wiedzę w temacie astrofizyki niż ja (czyli jakąkolwiek) będzie to książka ciekawa i czy czegoś nowego się z niej dowie. Ja pomimo tych kilku aspektów, które mi nieco przeszkadzały, połknęłam tytuł w dwa wieczory. Ale o tym, czy chcecie przeczytać tę pozycję musicie zadecydować już sami.
Literatura popularnonaukowa dopiero od niedawna zapełnia moje półki na regale. Wśród nich najczęściej znajdują się pozycje z dziedziny chemii i biologii. Choć bardzo bym chciała, żeby znalazło się wśród nich więcej woluminów z zakresu fizyki, to nie czuję się na siłach, żeby je czytać. Jednak kiedy zobaczyłam opis tej książki, wiedziałam że to może być początek nowej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-06
Ludzkość zdobyła całą wiedzę tego świata. Żyjemy w cywilizacji wolnej od chorób, wojen i biedy. Nie znamy śmierci - nawet jeśli postanowisz popełnić samobójstwo specjalne karetki zabiorą Cię do centrum uzdrawiania, gdzie przywrócą Twoim płucom tlen, Twoim żyłom krew. Jedynym realnym zagrożeniem jest w takim wypadku przeludnienie. Za kontrolę liczby ludności odpowiedzialni są tytułowi Kosiarze, którzy zbierają ludzi jak kłosy zbóż. Dwoje nastolatków Citra i Rowan rozpoczynają praktykę do tego właśnie zawodu, gdzie poznają od podszewki pogardzaną pracę. Zostaną uwikłani w liczne intrygi płacąc przy tym wysoką cenę.
Biorąc do rąk “Kosiarzy” miałam pewne obawy. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu byłam pewna, że mi się spodoba. Wierzyłam, że zachwyty, które czytałam w internecie są jak najbardziej prawdziwe. Ze względu właśnie na stare wydanie miałam jednak wrażenie, że będzie to mocarna książka - taka z wysokim progiem wejścia, z rozbudowanym mocno światem, taka z którą spędzę wiele dni i być może będę nią mocno przeciążona. Och, jak bardzo się myliłam.
“Kosiarze” pomimo faktycznie mocno rozbudowanego świata są lekturą bardzo lekką. Jest to bardzo młodzieżowa młodzieżówka, jeśli mogę to tak określić. Przez tekst się wręcz płynie, nic nas nie przytłacza. Mnogość wątków jedynie zapewnia większą rozrywkę. Fabuła jest wciągająca i nie nuży - z zapartym tchem chciałam dowiedzieć się, co wydarzy się na następnych stronach.
Książka posiada elementy, które są właściwe do jej gatunku i nie sposób jej za to winić. Mamy tutaj młodych bohaterów, którzy wierzą w możliwość uczynienia świata innym. Wyróżnia ich hart ducha, jakim właśnie cechują się młodzi ludzie. Są zaangażowani i odważni, a przede wszystkim dają się lubić. Moją sympatię zdobyły zarówno główne postacie, jak i bohaterowie drugoplanowi.
W “Kosiarzach” znajdziecie całe mnóstwo intryg. Chociaż są one dopasowane ciężarem stosownie do literatury młodzieżowej, to sama momentami byłam mocno zaskoczona zwrotami akcji. Pod żadnym względem nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona tą książką. Co więcej - z niecierpliwością czekam, aż nareszcie zabiorę się za tom drugi Żniw Śmierci.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2023/04/kosiarze-neal-shusterman-zniwa-smierci.html
Ludzkość zdobyła całą wiedzę tego świata. Żyjemy w cywilizacji wolnej od chorób, wojen i biedy. Nie znamy śmierci - nawet jeśli postanowisz popełnić samobójstwo specjalne karetki zabiorą Cię do centrum uzdrawiania, gdzie przywrócą Twoim płucom tlen, Twoim żyłom krew. Jedynym realnym zagrożeniem jest w takim wypadku przeludnienie. Za kontrolę liczby ludności odpowiedzialni...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-13
„Cudowne Lata” opowiadają nam historię trójki przyjaciół, którzy od pierwszego spotkania są nierozłączni. „Étienne był liderem, Nina sercem, a Adrien podążał za nimi bez narzekania.” Historia prowadzona jest z dwóch perspektyw. W jednej widzimy chronologiczne wydarzenia od pierwszego dnia szkoły, kiedy to nasza Trójka się poznaje. W drugiej narratorem jest tajemnicza postać, która zna wszystkie wydarzenia i opowiada historię w czasie teraźniejszym.
Z Étiennem, Niną i Adrienem podążamy przez problemy szkolne, dorastanie, pierwsze zakochania, kłopoty rodzinne i wszystkim innym, co wiąże się z życiem. A ono nie oszczędza naszej Trójki. Wszyscy wierzą, że ich paczka będzie trwała wiecznie – „We troje albo wcale”, jednak los ma dla nich inne plany i miażdżące dusze wydarzenia.
Tajemniczy narrator zdradza nam pewne szczątki historii, insynuując w ten sposób, że zna losy naszych bohaterów. Z jego słów możemy wyczytać, że w przeszłości wydarzyło się coś naprawdę strasznego, co odbiło się na życiu trojga przyjaciół i ich najbliższych. Napięcie budowane jest bardzo powoli. Można powiedzieć, że zbyt powoli – przynajmniej dla mnie. W momencie, kiedy myślałam, że nareszcie nastąpi jakiś przełom, historia ponownie zwolniła. Niestety było to już za połową książki, przez co mój zapał do czytania bardzo ostygł.
Najbardziej przeszkadzało mi tutaj to, że nie wiemy w jakim celu prowadzona jest ta opowieść. Odkrycie tego, co wydarzyło się w przeszłości nie było dla mnie wystarczająco motywujące, skoro nie wiedziałam do czego tamte wydarzenia doprowadziły. Ponieważ odkrywamy tutaj zarówno przeszłość, jak i teraźniejszość, tak naprawdę nie wiemy na czym aktualnie stoimy. I myślę, że z tym miałam największy problem. Opowiadanie czegoś, byleby cokolwiek opowiadać – to zdecydowanie nie dla mnie.
Bardzo nudziłam się podczas czytania tej książki. Walczyłam sama ze sobą, aby jej nie odłożyć tuż przed zakończeniem. Liczyłam na to, że ostatnie strony zmienią mój stosunek do całości, że powiem „WOW! Ale to było dobre!”. Cóż… Tak się nie stało. Wciąż nie wiem, po co poznałam całe życie trojga ludzi, z którymi nie poczułam żadnej więzi.
W pewnym momencie w książkę wpleciony jest motyw, o którym nie mogę opowiedzieć, ponieważ byłby to bardzo duży spojler. Ale to on właściwie jest odpowiedzialny za tak niską ocenę. Uważam, że był tam wepchnięty bez sensu, żeby nie powiedzieć „pod publikę”. Wyglądało to odrobinę tak, jakby autorka w samym środku powieści wpadła na ten pomysł, dla mnie trochę od czapy.
Osobiście nie polecam „Cudownych Lat”, chyba że macie problemy z zasypianiem. Ja wynudziłam się okrutnie, ale wiem, że wielu z Was doceni niespieszność tej opowieści.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat tej książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2023/04/cudowne-lata-valerie-perrin.html
„Cudowne Lata” opowiadają nam historię trójki przyjaciół, którzy od pierwszego spotkania są nierozłączni. „Étienne był liderem, Nina sercem, a Adrien podążał za nimi bez narzekania.” Historia prowadzona jest z dwóch perspektyw. W jednej widzimy chronologiczne wydarzenia od pierwszego dnia szkoły, kiedy to nasza Trójka się poznaje. W drugiej narratorem jest tajemnicza...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-24
Beatrycze zasiada na amerykańskim tronie jako pierwsza w historii królowa. Pełna obaw, niepewna swojej roli obiera pieczę nad państwem. Tymczasem Samanta młodsza księżniczka jest świadoma tego, że nigdy nie będzie dzierżyć takiej władzy, a jednocześnie przez swoją pozycję wciąż jest w świetle reflektorów. Daphne wciąż ubiega się o księcia Jeffersona, a Nina jako przyjaciółka książąt non stop wplątywana jest w ich perypetie.
W tej części dostajemy więcej tego, co otrzymaliśmy już w pierwszym tomie. Czy to źle? Przyznam że nie wiem. Przy „Amerykańskich Księżniczkach” byłam trochę rozczarowana, bo czego innego oczekiwałam od tej książki. Chciałam intryg, walki o tron i tego typu rzeczy, a dostałam wtedy książkę obyczajową, która kręci się głównie wokół wątków miłosnych (aż czterech!). W przypadku tomu „Jej Królewska Mość” otrzymałam dokładnie to samo, ale wiedziałam czego się spodziewać, byłam na to przygotowana i o dziwo sama tego chciałam. Można powiedzieć, że to takie moje guilty pleasure. Ta seria jest trochę jak brazylijskie seriale, czytelnik wie, że niczego z niej nie wyniesie, schematy są nieco oklepane, czasem nierzeczywiste, ale czyta się dalej z zapartym tchem i chęcią poznania wydarzeń z następnych stron.
Mam wrażenie, że działo się tutaj znacznie więcej. Akcja była bardzo wartka, a zdarzyły się też zaskakujące zwroty akcji. Nie mogę zatem narzekać również pod tym względem. Jeśli chodzi o bohaterów – są oni dojrzalsi. W pierwszej części widać było, że wszyscy są nabuzowanymi hormonami nastolatkami, teraz podejmują być może trudne, ale dobrze przemyślane decyzję. Za to, że nie stoją w miejscu, jak to się zwykle zdarza, tylko dorośleją z biegiem czasu (tak, jak to powinno wyglądać) ogromny plus.
Mimo całego progresu jaki nastąpił i tego, że tym razem wiedziałam z jaką kategorią książkową dane mi będzie się zmierzyć, nie mogę być bezkrytyczna w stosunku do mnogości wątków miłosnych, stąd nieco obniżona nota. Jeśli jesteście zainteresowani książką, to polecam, szczególnie wielbicielom romansów i śledzenia perypetii rodzin królewskich. Pamiętajcie jednak, żeby czytać serię za koleją, bo łatwo pogubić się w licznych powiązaniach miłosno-rodzinnych.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2023/04/amerykanskie-ksiezniczki-jej-krolewska.html
Beatrycze zasiada na amerykańskim tronie jako pierwsza w historii królowa. Pełna obaw, niepewna swojej roli obiera pieczę nad państwem. Tymczasem Samanta młodsza księżniczka jest świadoma tego, że nigdy nie będzie dzierżyć takiej władzy, a jednocześnie przez swoją pozycję wciąż jest w świetle reflektorów. Daphne wciąż ubiega się o księcia Jeffersona, a Nina jako...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-13
Książeczka jest nieduża, liczy sobie około 200 stron, z jednej strony uważam to za atut, z drugiej jako przywarę. Osobiście męczyła mnie pierwsza połowa tej pozycji, nie jestem zwolenniczką poradników i zapewne, gdyby książka była dłuższa, to nigdy bym jej nie skończyła. Z drugiej strony jednak uważam, że powinna być ona dłuższa, bo na tak niewielu stronach nie da się przekazać całej wiedzy co do wychowania dzieci. Mam wrażenie, że jest to zrobione pobieżnie i można było wyciągnąć z tematów znacznie więcej.
W książce przeczytamy między innymi o rodzicielstwie, codziennych problemach związanych z byciem rodzicem, o radzeniu sobie z emocjami, czy o wielkich zmianach, jakie czasem muszą nastąpić w rodzinnym życiu. Wszystkie te tematy są bardzo ważne, ale tak jak wspomniałam wyżej, odczuwałam pewien niedosyt, ponieważ żaden z nich nie został wystarczająco rozbudowany.
Z poradnikami mam taki problem, że nie lubię, gdy proste sprawy opisywane są w bardzo zawiły sposób sprawiający, że zwykłe zjedzenie kromki z masłem wydaje się być sprawą ważącą na losach galaktyki. Robienie z igły wideł jest dla mnie nieznośne do tego stopnia, że łatwo się irytuję nawet czytając książkę. Po co zatem sięgałam w ogóle po poradnik? Żeby poszerzać horyzonty, otwierać się na nowe doznania i wyjść ze swojej strefy czytelniczego komfortu. Teraz jednak wiem, że prędko tego nie powtórzę, bo odbiłam się od tej małej pozycji, nie sądzę zatem, żeby z innymi poradnikami było inaczej.
Co tu dłużej mówić – mnie książka nie porwała. Myślę, że większość porad jest dosyć oczywista, nie trzeba być wykwalifikowanym psychologiem dziecięcym, żeby wiedzieć że niektórych rzeczy nie należy robić, a inne wręcz przeciwnie, powinno się. Moim zdaniem jest to pozycja dla osób, które nie miały do czynienia z małymi dziećmi i nie wiedzą kompletnie nic o ich wychowaniu, dlatego to właśnie takim osobom ją polecam. Bo książka nie jest złą pozycją, ja wyniosłam z niej trochę przydatnej wiedzy i wiem, że inni mogą wynieść z niej jeszcze więcej.
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2023/04/jak-wychowac-dziecko-na-fajnego.html
Książeczka jest nieduża, liczy sobie około 200 stron, z jednej strony uważam to za atut, z drugiej jako przywarę. Osobiście męczyła mnie pierwsza połowa tej pozycji, nie jestem zwolenniczką poradników i zapewne, gdyby książka była dłuższa, to nigdy bym jej nie skończyła. Z drugiej strony jednak uważam, że powinna być ona dłuższa, bo na tak niewielu stronach nie da się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po pierwszych 200 stronach byłam już umęczona tą powieścią. Nie dzieje się dosłownie nic, co miałoby jakikolwiek wpływ na posuwanie fabuły do przodu. Bohaterowie wciąż idą i idą, i idą, chyba tylko po to, żeby iść. Jest to tak nudne 200 stron, w ciągu których autorka owszem, popisuje się zgrabnym stylem pisania, ale jak dla mnie same słowa nie wystarczą. Nie tym razem – tutaj za mało mięsa w mięsie.
Ocena tej książki jest naprawdę trudna. Już w poprzedniej części doceniałam zdolności pisarskie autorki. Uważam, że potrafi ona pisać, bo w jakiś sposób przyciąga uwagę czytelnika. Jednak na bardzo krótko, bo nie daje nam żadnych smaczków. Można powiedzieć wręcz, że potrafi pisać, budować ładne, zgrabne zdania, ale nie potrafi pisać tak, żeby opowieść stanowiła jedną, spójną i ciekawą całość.
Mam duży problem z tym, że nie jest to fantastyka, a właśnie tak kwalifikowana jest ta książka. Tak naprawdę poza jakimiś legendami, przypowieściami wplecionymi w fabułę nie doszukałam się żadnych motywów fantastycznych. Te opowieści mają chyba zbudować nam świat i przestrzeń, a ja wciąż tego nie kupuję. Jak dla mnie to wciąż normalna rzeczywistość, przecież w prawdziwym świecie również mamy legendy, które raczej niewiele mają wspólnego z możliwymi wydarzeniami.
Zawiodłam się przy pierwszym tomie, bo oczekiwałam od niego czegoś wow. Od tego tomu nie wymagałam kompletnie niczego i również się zawiodłam. Cóż, najwidoczniej nie są to książki dla mnie. Czy dla kogoś? Nie wiem, komu mogłabym je polecić, poza mrocznym klimatem (którego również jakoś bardzo nie czułam), nie widzę tu żadnych innych pozytywów
________
Na całość recenzji oraz dyskusję na temat książki zapraszam tutaj: https://atramentowaprzystan.blogspot.com/2024/04/grzechy-ojcow-agnieszka-miela-dzieci.html
Po pierwszych 200 stronach byłam już umęczona tą powieścią. Nie dzieje się dosłownie nic, co miałoby jakikolwiek wpływ na posuwanie fabuły do przodu. Bohaterowie wciąż idą i idą, i idą, chyba tylko po to, żeby iść. Jest to tak nudne 200 stron, w ciągu których autorka owszem, popisuje się zgrabnym stylem pisania, ale jak dla mnie same słowa nie wystarczą. Nie tym razem –...
więcej Pokaż mimo to