-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-07-07
2018-07-10
2019-11
2020-04-29
Mam pewien problem, jeśli chodzi o ocenę tej książki. Napisana jest naprawdę sprawnie i mocno mnie wciągnęła. Niestety odnoszę wrażenie, iż jest to historia od początku pomyślana jako bestseller. Zmiksowano tu kilka motywów, które mają na czytelnika oddziałać w określony sposób: wojna, miłość, zbrodnia i zemsta. Zakończenie też w pewnym stopniu mogłam przewidzieć. Chyba jednak potrzebowałam tego typu opowieści, bo specjalnie mi to nie przeszkadzało. Jedyne, co wyrzuciłabym z powieści to z pewnością odrobinę tandetne opisy scen miłosnych.
Mam pewien problem, jeśli chodzi o ocenę tej książki. Napisana jest naprawdę sprawnie i mocno mnie wciągnęła. Niestety odnoszę wrażenie, iż jest to historia od początku pomyślana jako bestseller. Zmiksowano tu kilka motywów, które mają na czytelnika oddziałać w określony sposób: wojna, miłość, zbrodnia i zemsta. Zakończenie też w pewnym stopniu mogłam przewidzieć. Chyba...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tematy choroby i śmierci bardzo często przewijają się w literaturze obyczajowej. Można powiedzieć, że są nieco zgrane, szczególnie gdy nieuleczalne schorzenia dotykają małych dzieci. Potrzeba więc nie lada kunsztu, żeby książka się obroniła. Nie jest to jednak niemożliwie. Dla mnie osobiście bardzo przejmujące świadectwo miłości matki do dziecka możemy odnaleźć w "Historii pszczół" Mai Lunde.
"Niebo na własność" rozpoczyna się pod sam koniec historii, kiedy małżeństwo Luke'a Allnutta i Anny rozpada się. O tym, co przyczyniło się do dramatu wspomnianej dwójki, dowiadujemy się później. Jesteśmy świadkami początków ich znajomości, przyjścia na świat syna Roba i oczywiście zmagań z nieuleczalną chorobą. Autor skupia się na sylwetce głównego bohatera, szukającego wszędzie ratunku dla swojej pociechy. Zdesperowany ojciec czyni to głównie za pośrednictwem Internetu i forów, zrzeszających rodziców chorych dzieci. Dużo w książce cytatów z korespondencji internautów. Można powiedzieć, że historia stanowi pewne ostrzeżenie przez zbyt łatwym zawierzaniem poznanym w sieci osobom oraz podejrzanym metodom kuracji raka, których twórcy żerują na rozpaczy rodziców.
Mam wrażenie, że "Niebo na własność" to przede wszystkim zmarnowany potencjał. Sądzę, że autor mógłby pójść albo w stronę suchego, zwięzłego reportażu, albo w subtelny, acz wzruszający sposób ukazać dramat rodziny. Niestety z jednej strony było za bardzo ckliwie i sentymentalnie, z drugiej - zabrakło literackiego kunsztu. Postacie są wyjątkowo nieprzekonywujące, mało wyraziste. Szczególnie cierpi na tym sylwetka chłopca, który przez większość czasu funkcjonuje gdzieś na marginesie rodzicielskich poczynań. Jego złość, gniew, ból - gdzie one się podziały? Bez tych elementów trudno zbudować wiarygodną postać dziecięcą.
Kiedy czytałam "Niebo na własność", miałam wrażenie, że od bohaterów oddziela mnie mur. Książka nie była w stanie mnie w żaden sposób wzruszyć. Ot, historia jakich wiele. Na pewno znajdzie swoich fanów wśród miłośników literatury obyczajowej. Ja jednak rozstałam się z nią z pewnym żalem z powodu zmarnowanego potencjału. Niestety wspomniana na początku Lunde pozostaje niedoścignionym wzorcem.
Tematy choroby i śmierci bardzo często przewijają się w literaturze obyczajowej. Można powiedzieć, że są nieco zgrane, szczególnie gdy nieuleczalne schorzenia dotykają małych dzieci. Potrzeba więc nie lada kunsztu, żeby książka się obroniła. Nie jest to jednak niemożliwie. Dla mnie osobiście bardzo przejmujące świadectwo miłości matki do dziecka możemy odnaleźć w...
więcej Pokaż mimo to