Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Do żadnej książki nie miałam tak emocjonalnego stosunku jak to "Szczurów Wrocławia". Bo nosz k**** mać! Tych cholernych zombie w żaden sposób nie da się zabić. Zapomnijcie o prostym strzale w głowę. Spalenie ich też jest kiepskim rozwiązaniem. I jeszcze się regenerują! Prawo Murphiego szaleje na ulicach Wrocławia nie mniej niż nieumarli... Jak coś może się nie udać, to się nie udaje w możliwie najbardziej spektakularny sposób... Po prostu świetna książka! Czekam na więcej

Do żadnej książki nie miałam tak emocjonalnego stosunku jak to "Szczurów Wrocławia". Bo nosz k**** mać! Tych cholernych zombie w żaden sposób nie da się zabić. Zapomnijcie o prostym strzale w głowę. Spalenie ich też jest kiepskim rozwiązaniem. I jeszcze się regenerują! Prawo Murphiego szaleje na ulicach Wrocławia nie mniej niż nieumarli... Jak coś może się nie udać, to się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Budzi tęsknoty. Wydawało się, że uśpione, poza zasięgiem świadomości, jednak obecne. Za tym, co kiedyś było lub co się nie przytrafiło.
Mąci w głowie i zostaje w niej na długo.
Dosadność opisów i sformułowań, intensywność uczuć stanowi o wyrazistości „Kusiciela”. Konkurencję w postaci morza miałkich Greyów dystansuje wyraźnie.
A karkołomność sceny tramwajowej spowodowała u mnie, codziennego tramwajowego podróżnika, wyłączenie zdolności do czytania w tym środku lokomocji. Bo człowiek jedzie i się zastanawia: że jak?! Że w ten sposób?! Którędy?! W tym ścisku, gdzie każdy koło każdego?! Nie ogarniam. Podróż tramwajem już nigdy nie będzie taka sama.

Budzi tęsknoty. Wydawało się, że uśpione, poza zasięgiem świadomości, jednak obecne. Za tym, co kiedyś było lub co się nie przytrafiło.
Mąci w głowie i zostaje w niej na długo.
Dosadność opisów i sformułowań, intensywność uczuć stanowi o wyrazistości „Kusiciela”. Konkurencję w postaci morza miałkich Greyów dystansuje wyraźnie.
A karkołomność sceny tramwajowej spowodowała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę się wystraszyłam. Jakby nie patrzeć, początek końca przedstawiony w „Kompleksie” jakoś za bardzo przypomina to, co aktualnie dzieje się na Bliskim Wschodzie. Z tym większa ulgą przeczytałam w internetach informację, że we Wrocławiu znajduje się ok. 400 obiektów o charakterze schronów przeciwatomowych…

A książka sprawia wrażenie nieco niewyważonej: początek obfitujący masą opisów, wartka akcja w środku i pospieszne zakończenie. Jakby autorowi zabrakło pary na trochę bardziej rozbudowane zamknięcie historii. Niemniej jednak przedstawiony świat, pomijając kilka naciągnięć, o których sam autor wspomina w posłowiu, sprawia wrażenie całkiem możliwego do zaistnienia. Podobał mi się sposób, w jaki zostały opisane „polskie smaczki” w podziemnej Warszawie. Ponadto mam słabość do ryżowłosych jegomościów, a jeśli ów jest na dodatek ryżobrody to tym lepiej.

Trochę się wystraszyłam. Jakby nie patrzeć, początek końca przedstawiony w „Kompleksie” jakoś za bardzo przypomina to, co aktualnie dzieje się na Bliskim Wschodzie. Z tym większa ulgą przeczytałam w internetach informację, że we Wrocławiu znajduje się ok. 400 obiektów o charakterze schronów przeciwatomowych…

A książka sprawia wrażenie nieco niewyważonej: początek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wcale nie chodzi o to, jak i dlaczego 2 % ludzkości rozpłynęło się w powietrzu. Zniknięcie jest tylko pretekstem. Główny nacisk autor kładzie na odpowiedź na pytanie: jak sobie z tym wydarzeniem radzi reszta. A radzi sobie bardzo różnie.

Jeśli potencjalny czytelnik spodziewa się opowieści science fiction, oczekiwania te powinien czym prędzej porzucić. „Pozostawieni” to nic innego jak powieść obyczajowa o ludziach postawionych w sytuacji kryzysowej. Każdy na swój sposób próbuje opanować chaos, jaki powstał w wyniku globalnego zniknięcia. Jedni próbują po prostu żyć, inni dają się wciągnąć w krąg oddziaływania różnego rodzaju sekt czy guru.

O ile fabuła przez większość książki toczy się raczej powolnie, o tyle zakończenie bardzo zaskakuje. W życiu każdej z wiodących postaci następuje zwrot, który miesza jeszcze bardziej.

Otwarte zakończenie jest moim zdaniem atutem książki, każdy może interpretować wydarzenia na swój sposób. I mam nadzieję, że pan Perrotta nie pokusi się o kontynuację. Odpowiedź na pytanie, ”DLACZEGO?” nie jest bowiem sednem tej historii.

Wcale nie chodzi o to, jak i dlaczego 2 % ludzkości rozpłynęło się w powietrzu. Zniknięcie jest tylko pretekstem. Główny nacisk autor kładzie na odpowiedź na pytanie: jak sobie z tym wydarzeniem radzi reszta. A radzi sobie bardzo różnie.

Jeśli potencjalny czytelnik spodziewa się opowieści science fiction, oczekiwania te powinien czym prędzej porzucić. „Pozostawieni” to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdybym miała napisać kiedyś książkę, chciałabym, żeby to było coś jak "Ofiara Polikseny". Mam tu na myśli research totalny tematu archeologia, stworzenie pełnokrwistego bohatera głównego, wobec którego nie można pozostać obojętnym oraz ładnie zazębiająca się fabułę. Czyli wszytko to, czym powinno charakteryzować się porządne czytadło.

Gdybym miała napisać kiedyś książkę, chciałabym, żeby to było coś jak "Ofiara Polikseny". Mam tu na myśli research totalny tematu archeologia, stworzenie pełnokrwistego bohatera głównego, wobec którego nie można pozostać obojętnym oraz ładnie zazębiająca się fabułę. Czyli wszytko to, czym powinno charakteryzować się porządne czytadło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fakt, że wygooglowałam nazwisko Georga Mallory'ego i poznałam jego historię, w żaden sposób nie zniweczył przyjemności czytania tej książki. Potencjalnym czytelnikom należy się natomiast słowo ostrzeżenia: wzruszenie niejednokrotnie chwyta za gardło. Bezkresna tęsknota i bezwarunkowa miłość kontra nieprzezwyciężona chęć wejścia na cholerny szczyt generują bowiem wzruszenie niepostrzeżenie.

Fakt, że wygooglowałam nazwisko Georga Mallory'ego i poznałam jego historię, w żaden sposób nie zniweczył przyjemności czytania tej książki. Potencjalnym czytelnikom należy się natomiast słowo ostrzeżenia: wzruszenie niejednokrotnie chwyta za gardło. Bezkresna tęsknota i bezwarunkowa miłość kontra nieprzezwyciężona chęć wejścia na cholerny szczyt generują bowiem wzruszenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo zgrabnie napisana książka. I bez sensu jest ocenianie jej przez pryzmat "Hiszpańskiego smyczka", bo to zupełnie inna historia, z mniejszym rozmachem, bardziej kameralna. Romano-Pax opowiada o kilku dniach z życia młodego Niemca, który dostał zadanie dostarczenia bardzo ważnej, bardzo starej i bardzo pięknej rzeźby do Monachium. I jak te kilka spędzonych we Włoszech dni wpłynęło na całe jego życie. Autorka poruszająco i z niezwykłym wyczuciem ukazała, jak Wielka Historia wpływa na małe, jednostkowe życia.

Bardzo zgrabnie napisana książka. I bez sensu jest ocenianie jej przez pryzmat "Hiszpańskiego smyczka", bo to zupełnie inna historia, z mniejszym rozmachem, bardziej kameralna. Romano-Pax opowiada o kilku dniach z życia młodego Niemca, który dostał zadanie dostarczenia bardzo ważnej, bardzo starej i bardzo pięknej rzeźby do Monachium. I jak te kilka spędzonych we Włoszech...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na przykładzie tej książki potwierdza się, że najwyższe wyniki sprzedaży osiągają niekoniecznie książki najlepsze, a te, które mają najlepszą promocję. Szczerze mówiąc, czegoś innego się spodziewałam. Trochę Dan Brown, trochę… „Pamiętnik księżniczki”.
Nierówna i momentami niedopracowana; pomysł przerósł chyba autorkę. Bo warsztat pisarski z pani Montero noblistki nie zrobi.
Przewidywalna, szczególnie, jeśli chodzi o wątki romansowe.
Podobała mi się konstrukcja książki; przeplatanie wątku teraźniejszego z historycznym. Podoba mi się również przerysowana postać Teo, jednej z bardziej wyrazistych w książce. Bo Ana to się pani Montero nie udała.

Ale cieszę się, że „Szmaragdową tablicę” przeczytałam. Na długie podróże w korkach wrocławskimi tramwajami jak znalazł.

Na przykładzie tej książki potwierdza się, że najwyższe wyniki sprzedaży osiągają niekoniecznie książki najlepsze, a te, które mają najlepszą promocję. Szczerze mówiąc, czegoś innego się spodziewałam. Trochę Dan Brown, trochę… „Pamiętnik księżniczki”.
Nierówna i momentami niedopracowana; pomysł przerósł chyba autorkę. Bo warsztat pisarski z pani Montero noblistki nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko o głównej bohaterce książki, która jest kobietą irytującą, mówi pewien kawał, który pozwolę sobie przytoczyć:
- Co jest przyczyną pozwu?
- Noooo... eeeee...
- Mąż pije?
- Nie
- Narkotyki?
- Nie
- Mało zarabia?
- Nie, nieźle zarabia
- Bije panią?
- Nie
- Nie zajmuje się dziećmi?
- Zajmuje
- Zdradza panią?
- Ależ skąd!
- Nie zaspokaja panią seksualnie?
- Nie, z tym wszystko OK.
- Nie pomaga pani przy pracach domowych?
- Pomaga, robi wszystko, co potrzeba
- To, co jest przyczyną rozwodu?!
- Wysoki Sądzie, musiałby Wysoki Sąd zobaczyć, z jaką miną on to robi...

Wszystko o głównej bohaterce książki, która jest kobietą irytującą, mówi pewien kawał, który pozwolę sobie przytoczyć:
- Co jest przyczyną pozwu?
- Noooo... eeeee...
- Mąż pije?
- Nie
- Narkotyki?
- Nie
- Mało zarabia?
- Nie, nieźle zarabia
- Bije panią?
- Nie
- Nie zajmuje się dziećmi?
- Zajmuje
- Zdradza panią?
- Ależ skąd!
- Nie zaspokaja panią seksualnie?
- Nie, z tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wypacza psychikę. Po lekturze przez jakiś czas człowiek rozpatruje każde miejsce pod kątem ewentualnego starcia z zombie, co osobom nie wtajemniczonym może wydać się lekko dziwne...

Wypacza psychikę. Po lekturze przez jakiś czas człowiek rozpatruje każde miejsce pod kątem ewentualnego starcia z zombie, co osobom nie wtajemniczonym może wydać się lekko dziwne...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka stanowi pewne rozwinięcie niektórych wątków poruszanych na blogu. Ja osobiście odebrałam ją jako dziwnie smutną i nostalgiczną.
Sprawnie napisana, autor nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu, do czego zresztą przyzwyczaił zarówno czytelników bloga, jak i pierwszej części "Faceta". Ma godzien pozazdroszczenia dar niesamowitej lekkości w formułowaniu myśli. Kiedy trzeba buduje obraz w subtelny, delikatny sposób, a czasem jak dowali konkretem... I nie mam tu na myśli wyłącznie strefy erotycznej, choć nie ukrywam, że to ona spowodowała,że sięgnęłam po książki sygnowane przez pana A.J.Garyela. Chodzi też o portrety kobiet. Bardzo różnorodne. Tak sobie myślę, że tę książkę powinni faceci przede wszystkim poczytać. Żeby poszerzyć horyzonty myślowe i przekonać się, że seks dla kobiet jest bardzo ważny. Bo mam wrażenie, że powszechnie panuje wprost przeciwne przekonanie...

Książka stanowi pewne rozwinięcie niektórych wątków poruszanych na blogu. Ja osobiście odebrałam ją jako dziwnie smutną i nostalgiczną.
Sprawnie napisana, autor nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu, do czego zresztą przyzwyczaił zarówno czytelników bloga, jak i pierwszej części "Faceta". Ma godzien pozazdroszczenia dar niesamowitej lekkości w formułowaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno żadna książka nie poruszyła mnie tak bardzo. I kiedy próbuję sformułować jakiś spójny komentarz, mam spory problem.
Pierwsze kilkaset stron czyta się lekko i beztrosko. Wydaje się, jakby życie głównych bohaterów było ciekawą i niezwykle barwną anomalią. Henry w końcu podróżuje w czasie. A potem na karty książki wkracza cień, zwątpienie i cierpienie. "Zaklętych w czasie" kończyłam z twarzą mokrą od łez.
Dobra książka powinna moim zdaniem charakteryzować się tym, że nawet podczas przerw w czytaniu, czy już po jej skończeniu, bohaterowie jeszcze przez jakiś czas są obecni w naszej głowie. Jak przyjaciele, których losy są nam bliskie...

Dawno żadna książka nie poruszyła mnie tak bardzo. I kiedy próbuję sformułować jakiś spójny komentarz, mam spory problem.
Pierwsze kilkaset stron czyta się lekko i beztrosko. Wydaje się, jakby życie głównych bohaterów było ciekawą i niezwykle barwną anomalią. Henry w końcu podróżuje w czasie. A potem na karty książki wkracza cień, zwątpienie i cierpienie. "Zaklętych w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam wrażenie, że Zafona trzeba czytać w solidnych odstępach czasowych. W innym wypadku fabuła poszczególnych książek zaczyna się nieco zlewać. Pewna schematyczność wysuwa się na pierwsze miejsce. Dwójka młodych ludzi, wielka tajemnica, którą wspólnie starają się rozwiązać, parę trupów po drodze, a na koniec poukładanie cząstek tajemnicy w jedną całość w wyniku opowieści osoby, która w tajemnicę od pierwszego jej tchnienia zamieszana była.
Styl, aura grozy i nieustannego zagrożenia, cała metafizyka- wszystko jest niezwykłe, ale nie za często. Bo to trochę tak, jakby Zafon pisał tę samą książkę tylko na inny sposób.

Mam wrażenie, że Zafona trzeba czytać w solidnych odstępach czasowych. W innym wypadku fabuła poszczególnych książek zaczyna się nieco zlewać. Pewna schematyczność wysuwa się na pierwsze miejsce. Dwójka młodych ludzi, wielka tajemnica, którą wspólnie starają się rozwiązać, parę trupów po drodze, a na koniec poukładanie cząstek tajemnicy w jedną całość w wyniku opowieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakbym sama wyszła z lekkiej delirki... Plugawy język i plugawe towarzystwo. W czasach zamierzchłej młodości używałam słowa "banioryjny". Taka jest ta książka.

Jakbym sama wyszła z lekkiej delirki... Plugawy język i plugawe towarzystwo. W czasach zamierzchłej młodości używałam słowa "banioryjny". Taka jest ta książka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ku przestrodze" powinno być w podtytule.
Nie jest to jakoś specjalnie głęboka książka, z nie wiadomo jak ważnym przesłaniem. Ale czyta się nieźle. Bo Nick Hornby po prostu potrafi opowiadać.

"Ku przestrodze" powinno być w podtytule.
Nie jest to jakoś specjalnie głęboka książka, z nie wiadomo jak ważnym przesłaniem. Ale czyta się nieźle. Bo Nick Hornby po prostu potrafi opowiadać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wypędzonego" Jacka Inglota czyta się świetnie, w napięciu oczekując kolejnych zdarzeń.
Szczególną uwagę zwraca genialnie sportretowany umierający niemiecki Breslau, rodzący się polski Wrocław. Człowiek idąc ulicami dobrze znanego miasta nie może się ocknąć, bo ciągle z tyłu głowy majaczy opis ruin, zniszczeń i ludzkich dramatów, które niestety nie były jedynie literacką fikcją.
Tylko momentami przeszkadza mi delikatnie nachalność moralizatorska autora w kwestii win niemiecko-polskich, polsko-niemieckich.

"Wypędzonego" Jacka Inglota czyta się świetnie, w napięciu oczekując kolejnych zdarzeń.
Szczególną uwagę zwraca genialnie sportretowany umierający niemiecki Breslau, rodzący się polski Wrocław. Człowiek idąc ulicami dobrze znanego miasta nie może się ocknąć, bo ciągle z tyłu głowy majaczy opis ruin, zniszczeń i ludzkich dramatów, które niestety nie były jedynie literacką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ubawiłam się. Ktoś gdzieś napisał, że ma dobrą ścieżkę dźwiękową, z czym się wypada jedynie zgodzić. Miło i dość odkrywczo móc przekonać się, że nie tylko kobiety za dużo myślą. I kilka razy złapałam się na tym, że kurde, też tak mam.

Ubawiłam się. Ktoś gdzieś napisał, że ma dobrą ścieżkę dźwiękową, z czym się wypada jedynie zgodzić. Miło i dość odkrywczo móc przekonać się, że nie tylko kobiety za dużo myślą. I kilka razy złapałam się na tym, że kurde, też tak mam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja wewnętrzna bogini, która zarumieniła się na bordowo, ponieważ zaiskrzyło, a ona chce więcej, idzie rozpaść się na tysiąc kawałków, bo zagryzając wargę przewróciła oczami, podczas gdy on próbuje kontrolować to, co z nim wyprawiam. . Matko… Proste, schematyczne, toporne, przewidywalne. I buduje jakiś przearcydziwny obraz seksu przede wszystkim w warstwie fizjologicznej. Ana, niedoświadczona totalnie, potrzebuje ledwie muśnięcia, by być gotową na zbliżenie. A Christian zaspokaja ją raz za razem, fundując obezwładniające orgazmy. A może ja zazdrosna jestem…? Para głównych bohaterów jest tak mało przekonująca pod względem emocjonalnym, że aż żeby bolą.
Książka ta jest bardzo jaskrawym przykładem na to, że fan-fiki swoje miejsce mają w internecie. Bo papier jest jakąś szlachetniejszą formą przekazu niż monitor komputera. Szkoda mi bardzo tych drzew, które musiały zostać wycięte na papier pod opis wszystkich oblicz pana Greya.

Moja wewnętrzna bogini, która zarumieniła się na bordowo, ponieważ zaiskrzyło, a ona chce więcej, idzie rozpaść się na tysiąc kawałków, bo zagryzając wargę przewróciła oczami, podczas gdy on próbuje kontrolować to, co z nim wyprawiam. . Matko… Proste, schematyczne, toporne, przewidywalne. I buduje jakiś przearcydziwny obraz seksu przede wszystkim w warstwie fizjologicznej....

więcej Pokaż mimo to