rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Powieść z rodzaju "do przeczytania jednym tchem i zapomnienia". Ot historia pary, która pragnąc własnego dziecka przywłaszcza sobie cudze. Tom i Izabel wydają się być dla siebie stworzeni. On, bohater wojenny, ona - córka dyrektora szkoły w miasteczku, w którym Tom otrzymuje posadę latarnika. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomka. Izabel po trzykrotnym poronieniu traci nadzieję...i wtedy zdarza się cud. Do brzegów wyspy, na której mieszkają przybija łódź. Ze zdumieniem odkrywają, że jej pasażerką jest mała dziewczynka. Niestety odnajdują także ciało mężczyzny, co jednak nie przeszkadza im zataić prawdy i oznajmić światu, że o to Izabel powiła dziecko. Zaślepieni miłością do dziecka przestają odróżniać dobro od zła. Nie biorą pod uwagę tego, że gdzieś na drugim brzegu inna kobieta o imieniu Hanna umiera z rozpaczy po stracie męża i dziecka. Prawda nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie sprawa pechowej grzechotki, którą mała Lucy posiadała w momencie przypłynięcia na wyspę. Zabawka zostaje rozpoznana przez jednego z oficerów statku, który dostarcza zapasy zywności na Janus Rock. Kilkuletnia sielanka kończy się wraz z aresztowaniem Toma. Dręczony wyrzutami sumienia mężczyzna po części sam przyczynił się do wyjawienia wstydliwej tajemnicy. Bez wiedzy Izabel podsyłał prawowitej matce dziecka liścicki z zapewnieniami o zdrowiu malej Lucy i prośbami o wybaczenie. Prawie przypłacił to życiem, jednak w ostatniej chwili, na skutek stawiennictwa w sądzie Hanny, Tom uniknął szubienicy. Skazano go na kilka miesięcy więzenia. Izabel jako współuczestniczka zmowy otrzymała wyrok w zawieszeniu. Największą karą było jednak dla nich cierpienie małej Lucy, która po wielu latach nie rozpoznała w Hannie bliskiej osoby. Jedyną matką, którą znała była Izabel, od której została brutalnie oderwana. Rozpaczy dziecka nie było końca, jednak z czasem i przy udziale dziadka Septimusa Lucy, a właściwie Grace, pogodziła z nową sytuacją. Książka kończy się wraz ze śmiercią Izabel, która po wieloletniej walce z rakiem umiera pogodzona z Tomem i ze światem. W tydzień po pogrzebie do domu swoich przybranych rodziców przybywa Lucy-Grace, która już jako młoda kobieta z dumą prezentuje Tomowi swojego nowonarodzonego syna. Zakończenie zaskakuje czytelnika, ponieważ chyba nikt w miarę rozwoju fabuły nie spodziewa się, że skrzywdzona przez los Hanna będzie zdolna do wybaczenia porywaczom własnego dziecka. A jednak...moja wiara w ludzi została dzięki tej historii umocniona. Polecam gorąco:)

Powieść z rodzaju "do przeczytania jednym tchem i zapomnienia". Ot historia pary, która pragnąc własnego dziecka przywłaszcza sobie cudze. Tom i Izabel wydają się być dla siebie stworzeni. On, bohater wojenny, ona - córka dyrektora szkoły w miasteczku, w którym Tom otrzymuje posadę latarnika. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomka. Izabel po trzykrotnym poronieniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Doroty Terakowskiej niewątpliwie zasługuje na uwagę, lecz nie oszukujmy się, jest to pozycja typowo młodzieżowa i miejscami trudna do przełknięcia dla dorosłego czytelnika. Historia chorej dziewczynki, która straciła swojego anioła stróża wzrusza, ale niestety nie wciąga.

Książka Doroty Terakowskiej niewątpliwie zasługuje na uwagę, lecz nie oszukujmy się, jest to pozycja typowo młodzieżowa i miejscami trudna do przełknięcia dla dorosłego czytelnika. Historia chorej dziewczynki, która straciła swojego anioła stróża wzrusza, ale niestety nie wciąga.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niedawno przeczytałam "Czarwonicę" autorstwa Philippy Gregory i po książce "Dom cudzych marzeń" nie spodziewałam się za wiele, ponieważ styl tej autorki mnie nie porwał. Okazało się jednak, że historia Ruth - młodej matki i żony pochłonęła mnie całkowicie. Książkę skończyłam w dwa dni, choć wydawać by się mogło, że nie mam nic wspólnego z główną bohaterką... A jednak, czasami głęboko zakorzenione lęki i obawy ujawniają się dopiero po przeczytaniu lektury takiej jak ta.
Ruth - sympatyczna młoda dziennikarka z pozoru ma wszystko. Piękne mieszkanie w eleganckiej dzielnicy, kochającego męża Patrica, który na dodatek jest gwiazdą telewizji, satysfakcjonującą pracę w radiu i życzliwych teściów. Sama nie miała rodziny, więc bliskich Patrica traktuje jak swoich prawdziwych krewnych. Na szkle pojawia się jednak rysa. Kiedy Ruth rodzi dziecko i razem z mężem przeprowadza się bliżej teściów, okazuje się, że życie w tej idealnej rodzinie wcale nie jest takie łatwe. Z pozoru stosunki z teściami są poprawne, jednak sytuacja zmienia się radykalnie, gdy Ruth zapada na depresję poporodową. W mniemaniu teściowej jest to oznaką choroby psychicznej i przesłanką do odebrania matce dziecka. Ruth rozpoczyna walkę nie tylko o swoje zdrowie, lecz przede wszystkim o swoją rodzinę - męża zmanipulowanego przez matkę i syna, którego może stracić. Gra pomiędzy synową, a teściową toczy się o wysoką stwakę. Ruth, aby wygrać, jest w stanie posunąć się naprawdę daleko...

Niedawno przeczytałam "Czarwonicę" autorstwa Philippy Gregory i po książce "Dom cudzych marzeń" nie spodziewałam się za wiele, ponieważ styl tej autorki mnie nie porwał. Okazało się jednak, że historia Ruth - młodej matki i żony pochłonęła mnie całkowicie. Książkę skończyłam w dwa dni, choć wydawać by się mogło, że nie mam nic wspólnego z główną bohaterką... A jednak,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Cobenowi zawsze daję najwyższą ocenę. Świetnie uknuta intryga, nieoczekiwane zworty akcji i przystępny język. To pierwszy thriller medyczny w dorobku tego pisarza, napisany na początku kariery, choć w moim mniemaniu już wówczas Coben pretendował do mniana "mistrza kryminałów".

Cobenowi zawsze daję najwyższą ocenę. Świetnie uknuta intryga, nieoczekiwane zworty akcji i przystępny język. To pierwszy thriller medyczny w dorobku tego pisarza, napisany na początku kariery, choć w moim mniemaniu już wówczas Coben pretendował do mniana "mistrza kryminałów".

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka interesująca, jednak język, jakim została napisana bywa miejscami irytujący, choć prawdopodobnie jest to wina kiepskiego przetłumaczenia.
Jeżeli chodzi o treść, to jest to historia dziewczyny, która za wszelką cenę próbuje osiągnąć to, naczym najbardziej jej zależy: wygodę życia i luksus, jednak płaci za to spokojem duszy i wyrzutami sumienia, a może przede wszystkim wiecznym potępieniem.

Książka interesująca, jednak język, jakim została napisana bywa miejscami irytujący, choć prawdopodobnie jest to wina kiepskiego przetłumaczenia.
Jeżeli chodzi o treść, to jest to historia dziewczyny, która za wszelką cenę próbuje osiągnąć to, naczym najbardziej jej zależy: wygodę życia i luksus, jednak płaci za to spokojem duszy i wyrzutami sumienia, a może przede...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dałam pięć gwiazdek z bardzo prozaicznego powodu. Zawiniło moje nastawienie. Po przeczytaniu "Cienia wiatru" i "Więźnia niebios" spodziewałam się czegoś w podobnym klimacie, tymczasem "Pałac Północy" jest książką przygodową dla młodzieży. Dodam, że bardzo dobrą książką, lecz mimo wszystko skierowaną właśnie do nastolatków i mnie, osobie przed 3o-tką, do gustu nie przypadła. 10 lat wcześniej byłabym nią zauroczona, ale teraz opowieść o tajemnym stowarzyszeniu założonym przez przyjaciół z sierocińca po prostu mnie nie wzrusza.
Mimo to, przedstawię krótkie streszczenie. Tytułowy Pałac Północy to zrujnowany pałacyk w Kalkucie, w którym spotyka się grupka przyjaciół z sierocińca St. Patric, aby w mrokach nocy opowiadać sobie historie mrożące krew w żyłach. Ostatnia schadzka ma się odbyć na krótko przed ukończeniem przez członków 16 roku życia. Wkroczenie w dorosłość oznacza bowiem konieczność opuszczenia St. Patric i życia na własny rachunek. Zanim się to jednak stanie, Ben i jego towarzysze przeżyją przygodę, która połączy ich na zawsze, choć już nigdy nie będzie im dane się spotkać.
Na ostatnim spotkaniu dołącza do nich Sheer - dziewczynka, która wraz z babcią przemierzyła całe Indie, nigdy i nigdzie nie zagrzewając miejsca na dłużej, ciągle uciekając przed zagrożeniem, które jak się jej wydawało, było chorym wymysłem jej babci. Okazuje się jednak, że w momencie ukończenia przez Sheer 16 lat zagrożenie to stało się jak najbardziej realne, a był nim duch jej ojca. I tu trzeba wrócić się do roku 1916, kiedy to młody i zdolny inżynier Chandra poślubia piękną dziewczynę imieniem Kylian, która rodzi mu dwójkę dzieci: Bena i Sheer właśnie. Szczęściu nie byłoby końca, tym bardziej, że ku końcowi dobiega projekt życia inżyniera, czyli wspaniały dworzec kolejowy Jheeter's Gate. Niestety jest i mroczna strona tej historii. Chandra, choć zdolny i wrażliwy, od dziecka posiadał drugą twarz - mroczne "ja", które mordowało niewinnych ludzi, siało postrach i zniszczenie. Dowiaduje się o tym pułkownik Liewelyn, który "specjalizuje się" w tłumieniu buntów indyjskiej ludności przeciwko panowaniu Brytyjczyków. Postanawia zaszantażować Chandra, aby ten skonstruował maszynę ziejącą ogniem, zdolną do natychmiastowego stłumienia rebelii. Chandra daje się wciągnąć w układ, tym bardziej, że pułkownik porywa jego żonę i dzieci. Ani jednak myśi oddać śmiercionośnej broni w ręce szleńca, tym bardziej że szczerze nienawidzi kolonizatorów. W maszynie, którą nazywa Ognistym Ptakiem, umieszcza mechanizm, który sprawi, że ulegnie ona samozagładzie, jeśli tylko obca ręka będzie próbowała ją uruchomić. Pułkownikowi nie wystarczyło jednak to, że inżynier przekazał mu broń. Na jego oczach zabił żonę, a samego Chandrę przywiązał do lokomotywy. Po uruchomieniu Ognistego Ptaka w płomienaich staje cały dworzec, a lokomotywa staje się żelazną trumną dla 300 dzieci, które pierwszym pociągiem miały pojechać do nowego domu w Bombaju. Duch, który od zawsze zamieszkiwał w duszy Chandry poprzysiągł zemstę i od tragicznego pożaru tułał się po świecie, czekając aż bliźniaki Ben i Sheer skończą 16 lat, aby móc wniknąć w ciało jednego z nich i dalej żyć żądzą zemsty.

Dałam pięć gwiazdek z bardzo prozaicznego powodu. Zawiniło moje nastawienie. Po przeczytaniu "Cienia wiatru" i "Więźnia niebios" spodziewałam się czegoś w podobnym klimacie, tymczasem "Pałac Północy" jest książką przygodową dla młodzieży. Dodam, że bardzo dobrą książką, lecz mimo wszystko skierowaną właśnie do nastolatków i mnie, osobie przed 3o-tką, do gustu nie przypadła....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która wciąga z każdą kolejną stroną. Pierwsze parę kartek zniechęciło mnie do lektury, ale dalej było znacznie ciekawiej. Główną bohaterką książki jest bywalczyni domów dziecka o imieniu Victoria. Poznajemy ją w momencie jej osiemnastych urodzin, gdy jest już na tyle "stara", aby opuścić dom opieki dla dziewcząt i zacząć życie na własny rachunek. Początki są trudne, ponieważ dziewczyna zna się tylko na kwiatach. Ląduje jako bezdomna w miejskim parku i zakłada tam swój ogródek. Szczęście się jednak do niej uśmiecha i spotyka na swojej drodze Renatę - właścicielkę kwiaciarni, która dostrzega jej niezwyykły talent, jakim jest układanie kompozycji kwiatowych z przesłaniem. Wkrótce potem na giełdzie kwiatowej spotyka Granta - chłopaka, którego poznała w dzieciństwie i który tak samo jak ona kocha kwiaty. Niestety, oprócz miłości, łączą ich także bolesne wspomnienia. Matka Granta - Catherine była siostrą Elizabeth, czyli jedynej kobiety, która chciała aby krnąbrna Victoria została jej adoptowaną córką. Do adopcji nie doszło, ponieważ Victoria wiedziona nienawiścią do Catherine podpaliła winnicę będącą własnością Elizabeth. Nie chciała zgodzić się na pomysł przeprowadzki do posiadłości Catherine, aby Elizabeth mogła się nią opiekować. Pożar i oskarżenie o niego Catherine wydawał się być jedynym rozwiązaniem.
Traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa sprawiły, że Victoria jest osobą niezdolną do miłości. Gdy dowiaduje się, że jest w ciąży opuszcza Granta, bo boi się założenia rodziny. Nawet kiedy rodzi, oddaje dziecko Grantowi, ponieważ wydaje się jej, że nie będzie dobrą matką. Dopiero, kiedy spotyka się z Elizabeth i uzyskuje jej przebaczenie za błędy dzieciństwa, Viktoria uspokaja się i postanawia wrócić do Granta i córki.

Książka, która wciąga z każdą kolejną stroną. Pierwsze parę kartek zniechęciło mnie do lektury, ale dalej było znacznie ciekawiej. Główną bohaterką książki jest bywalczyni domów dziecka o imieniu Victoria. Poznajemy ją w momencie jej osiemnastych urodzin, gdy jest już na tyle "stara", aby opuścić dom opieki dla dziewcząt i zacząć życie na własny rachunek. Początki są...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Carlos Ruiz Zafon jest moim ulubionym pisarzem. Uwielbiam sposób, w jaki kreuje świat w swoich powieściach. Chciałabym pojechać do Barcelony i przejść się uliczkami, które zostały opisane w "Cieniu wiatru" albo w "Marinie" właśnie.

Głównym bohaterem jest Oskar Drai - nastoletni chłopiec, mieszkaniec jednego z barcelońskich internatów. Znudzony lekcjami często zapuszcza się w okolice porzuconych pałacyków - pozostałości po minionej epoce arytokracji. W jednym z nich mieszka Marina - dziewczynka samotnie opiekująca się chorym ojcem. Oskar i Marina szybko stają się nierozłączni. Wspólnie zaczynają śledzić damę w czerni, która co miesiąc odwiedza bezimienny grób na cmentarzu Sarria. Śledząc ją trafiają do dziwnego miejsca - oranżerii wypełnionej manekinami do złudzenia przypominającymi ludzi. Znajdują także album ze zdjęciami przedstawiającymi kalekich ludzi. Od chwili dokonania tego mrożącego krew w żyłach odkrycia Oskarowi wydaje się, że ktoś nieustannie go śledzi. Tym kimś, a właściwie czymś, jest Michał Kolnikov. Zanim znalazł się w Barcelonie, Kolnikov mieszkał w Pradze, a właściwie w jej podziemiach razem ze swoją bezdomna matką i kalekim bratem, kótry wycieńczony chorobą umarł. Gdy umarła jego matka chłopcem zajął się lekarz, który zabrał go z ulicy. Pod okiem przyszywanego ojca Michał zdobywał wiedzę z zakresu medycyny, ale najbardziej interesowały go kwestie związane z kalectwem i deformacją ciała, bo była to choroba, która zabrała mu brata. Po śmierci ojca, Kovelnik przeniósł się do Barcelony, gdzie zrobił zawrotną karierę. Został nawet współwłaścicielem jednej z największych fabryk, a do tego dokonał udanego zabiegu rekonstrukcji ręki, którą stracił syn właściciela fabryki. Jego życie układało się jak we śnie. Poznał piękną dziewczynę - Ewę Irinową, gwiazdę opery i postanowił uczynić ją swoją żoną. Na drodze do ich szczęścia stanął jednak opiekun dziewczyny, który mszcząc się za jej odejście oblał jej twarz kwasem i to w dniu ślubu. Od tej pory wszystko zaczęło się sypać. Kovelnikow oskarzony o malwersacje stracił majątek, odwrócili się od niego przyjaciele i powoli zaczął popadać w obłęd. Zamknął się wraz z Ewą w niedokończonym domu, w którym zaczął hodować dziwną odmianę motyli z czarnymi skrzydłami. Jak się okazuje później jad wytwarzany przez te stworzenia ma właściwości wskrzeszające, a Kolnikov wykorzystuje to do eksperymentów medycznych. Na końcu powieści Kolnikov, ukrywający się dotąd w podziemiach Barcelony, ginie. Ale nie tylko on umiera. Odchodzi także Marina, gdyż okazuje się, że to nie ona opiekowała się chorym ojcem, ale on nią.

Carlos Ruiz Zafon jest moim ulubionym pisarzem. Uwielbiam sposób, w jaki kreuje świat w swoich powieściach. Chciałabym pojechać do Barcelony i przejść się uliczkami, które zostały opisane w "Cieniu wiatru" albo w "Marinie" właśnie.

Głównym bohaterem jest Oskar Drai - nastoletni chłopiec, mieszkaniec jednego z barcelońskich internatów. Znudzony lekcjami często zapuszcza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba nie jestem zwolenniczką prozy Masłowskiej. Nie zrozumiałam przesłania tej książki. Naprawdę nie wiem, o czym właściwie jest ta skomplikowana, jak dla mnie, opowieść.

Masłowska opowiada historię o dwóch przyjaciółkach: Farah i Joanne, tak różnych, że czasem nie sposób uwierzyć w to, że coś może je łączyć. Farah to wrażliwa neurotyczka mająca obsesję na punkcie czystości. Gdy myślę o Joanne przychodzi mi na myśl tylko określenie "lumpeciara". Może dlatego, że kupuje bieliznę i kostiumy kąpielowe na hali w supermarkecie, a do tego maluje poobdzierane obcasy lakierem do paznokci. Jak dla mnie jest odpychająca, ale to właŚnie ona odnajduje miłość, o ile można tak nazwać związek pomiędzy pulchną fryzjerką, a obleśnym sprzedawcą kranów. Zaniedbywana przez przyjaciółkę Farah postanawia poszukać akceptacji gdzie indziej. Na wernisażu poznaje Go, a właściwie Gosię, czyli imigrantę z Polski (!). Go i jej znajomi niczym młodopolska cyganeria szalają się po mieście, piją na umór i zachwycają się pseudosztuką. Po kłótni z facetem Go wprowadza się do Farah, co z jednej strony ją cieszy, bo wreszcie będzie miała kogoś blisko,a z drugiej strony przeraża, bo jej nowa przyjaciółka przytaszczyła ze sobą wtrętnego sierściucha... Ostatecznie przyjaźń kończy się równie szybko jak się zaczłęła, natomiast na końcu ginie człowiek i kot, co w ogóle nie ma z niczym związku.

Bardzo podoba mi się język, którego używa Masłowska. Bardzo trafne wydają się być stwierdzenia typu "zdezorientowani seksulanie chłopcy", które w pełni oddają homogenizację naszej kultury. Do gustu przypadła mi też surrealistyczna narracja o syrenach żyjących na dnie oceanu, który zamienił się w wysypisko smieci. Niestety nic więcej do mnie nie przemawia. Być może nie dorosłam jeszcze do czytania książek na takim poziomie.

Chyba nie jestem zwolenniczką prozy Masłowskiej. Nie zrozumiałam przesłania tej książki. Naprawdę nie wiem, o czym właściwie jest ta skomplikowana, jak dla mnie, opowieść.

Masłowska opowiada historię o dwóch przyjaciółkach: Farah i Joanne, tak różnych, że czasem nie sposób uwierzyć w to, że coś może je łączyć. Farah to wrażliwa neurotyczka mająca obsesję na punkcie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawałoby się, że motyw czarownicy jest na tyle znany i oklepany, że do literatury niczego nowego już nie wniesie. Tym milszą niespodzianką jest więc najnowsza książka Natashy Mostert, która motyw ten nie tylko modernizuje, ale i sprytnie wkomponowuje w fabułę, gdzie tak na dobrą sprawę na żadną czarownicę miejsca nie ma. Pojawiają się natomiast dwie urocze siostry Monk, zamieszkujące bogato urządzony, wiktoriański dom. Już sam ogród, będący swego rodzaju botaniczną anarchią, stanowi zapowiedź dobrobytu i wyrafinowania. Wnętrze posesji przyprawia o jeszcze większy zawrót głowy – afrykańskie maski na ścianach, porozstawiane dookoła róże, uderzające przepychem garderoby z ubraniami od Gucciego i butami od Louboutina robią wrażenie na niejednym gościu. Efekt potęguje też tajemniczy symbol Monas, obdarzony ponoć autentyczną mocą astralną, którym opatrzone zostały nie tylko wszystkie pomieszczenia, ale również ciała sióstr. Na tym magia się nie kończy – siostry okazują się bowiem spokrewnione z doktorem Johnem Dee, największym umysłem epoki elżbietańskiej i zarazem niekwestionowanym znawcą okultyzmu. Kontynuując jego zamiłowanie do alchemii, Morrighan i Minnaloushe postanowiły rozwinąć swoje nadnaturalne zdolności i doskonalić się w przemianie nie tyle proszku w złoto, co ducha w wyższą formę świadomości. Zadanie okazuje się o tyle łatwiejsze, że jedna z nich posiada dar dalekowidzenia, umożliwiający przenikanie do cudzych umysłów, druga zaś jest adeptką sztuki pamięci, dzięki której możliwe okazuje się zbudowanie pewnego niematerialnego pałacu, zdolnego pomieścić miliony informacji. Któraś z nich jest też przy okazji morderczynią, tylko pytanie – która?



Główny bohater książki, Gabriel, może poszczycić się nie lada profesją – wraz ze swym przyjacielem, Izydorem, zajmują się kradzieżą informacji dla potężnych koncernów, pragnących w mało uczciwy sposób wyeliminować konkurencję. Wydaje się przy tym całkiem zwyczajny – ma imponujące mieszkanie, jeździ jaguarem i słucha Chopina. I mało kto wie, że podobnie jak panna Monk, jest dalekowidzący. Za to Izydor okazuje się typowym śmiertelnikiem, zamieszkującym stereotypową hakerską melinę, upstrzoną siecią kabli i pudełkami po pizzy. Gabriel poznaje tajemnicze siostry dzięki nowemu zleceniu – pewien zamożny jegomość wynajmuje go, aby wyjaśnił okoliczności zaginięcia jego jedynego syna. Sprawa jest tym bardziej nagląca, że lada moment ma on umrzeć na pewną nieuleczalną chorobę. Nigdy nie udałoby mu się pozyskać zaangażowania Gabriela, gdyby nie fakt, że ożenił się z jego dawną miłością – to Frankie bowiem okazuje się jedynym powodem, dla którego Gabriel decyduje się powrócić do porzuconego przed laty daru dalekowidzenia. Obraz, który już podczas pierwszego seansu staje mu przed oczami, wydaje się niezwykle surrealistyczny, wręcz wystylizowany – kobieta z krukiem na ramieniu i księżyc wiszący na niebie bardziej przypominają scenkę z chińskiego drzeworytu niż okoliczności zbrodni. Ale przecież ktoś tam jeszcze tonie…



Na tym intryga się nie kończy. Ba, śmiało można przyznać, że to dopiero zapowiedź najlepszego. Natasha Mostert okazała się bowiem nie tylko znakomitą pisarką, ale i uważną badaczką, która w celu urozmaicenia powieści sięgnęła po niesamowicie interesujące chwyty. Biorąc pod uwagę postać głównego bohatera, na plan pierwszy wysuwa się wątek kryminalny – otóż Gabriel, zanim został złodziejem informacji, pracował dla rządowej organizacji Eyestorm, której podstawowym zadaniem było lokalizowanie zaginionych obiektów i osób. Organizacja ta nie do końca stanowi wymysł autorki – inspiracją był dla niej Stargate, tajny program rządu amerykańskiego, zamknięty na początku lat dziewięćdziesiątych. Także wyeksponowana tu sztuka pamięci czy dar dalekowidzenia posiadają swoje kulturowe zaplecze. Dzięki analizie tekstów gnostyckich oraz biografii takich postaci jak wspomniany John Dee czy Giordano Bruno, Mostert wzbogaciła książkę o niebezpieczny w tym przypadku pierwiastek prawdopodobieństwa – jaką mamy bowiem pewność, że wszystko w „Sezonie” naprawdę jest zmyśleniem?

Szalenie stereotypowy wydaje się jednak motyw skontrastowania ze sobą dwóch sióstr – jak nietrudno się domyślić, obie są piękne i inteligentne, a różnicuje je stary jak świat podział na dobrą i złą. I tak też jedna jest cicha i krucha, oddaje się sprzedaży masek, karierze naukowej oraz bezpłatnemu pozowaniu początkującym artystom, druga zaś – śmiała i energiczna, zajmuje się internetową dystrybucją perfum, ochroną środowiska i uprawianiem dość ekstremalnych sportów. Połączyło je wspólne zainteresowanie alchemią i okultyzmem, co z racji ich nietuzinkowego dziedzictwa jest raczej wytłumaczalne. I, jak to w takich przypadkach bywa, obie zapragną uwieść tego samego mężczyznę. Mężczyzną tym okaże się oczywiście Gabriel, którego lata doświadczenia nie nauczyły jeszcze, że wrogów należy trzymać na dystans. A przez swoją głupotę i zbytnią poufałość ryzykuje on – jak się później okaże – nie tylko własnym życiem.



Sezon czarownicy bez obaw polecić można wszystkim. Fenomenalny talent narracyjny Natashy Mostert ani na chwilę nie daje o sobie zapomnieć, a wielowątkowa fabuła niejednokrotnie przewyższa nasze oczekiwania. Interesujący jest również sposób przekształcenia wizerunku współczesnej czarownicy, której daleko do starości, brzydoty i lotów na miotle. Z tradycyjnego ekwipunku pannom Monk pozostał tylko kot, wyraźnie poirytowany każdorazową obecnością Gabriela i ochrzczony imieniem Bruno na cześć wspomnianego już włoskiego filozofa. Wróżenie ze szklanej kuli zostało tu zastąpione przez bardziej wiarygodną zdolność dalekowidzenia, zaś wertowanie ksiąg z zaklęciami – przez konstruowanie pałacu pamięci. O dziwo, wątki kryminalne i romansowe ograniczono tu do minimum, dzięki czemu nie przytłaczają czytelnika swoją powszedniością. Od początku do końca tematem przewodnim są tu nadzwyczajne zdolności bohaterów i ich starania służące zrealizowaniu mocno sprzecznych ze sobą planów. Dodatkowo całość została doprawiona dawką nieprzeciętnej grozy oraz subtelnej erotyki, które perfekcyjnie dopełniają wykreowany przez Mostert świat. A jest to świat doprawdy nie byle jaki.

Recenzja autorstwa Joanny Pachla ze strony http://ksiazki.wp.pl, z którą się całkowicie zgadzam:)

Wydawałoby się, że motyw czarownicy jest na tyle znany i oklepany, że do literatury niczego nowego już nie wniesie. Tym milszą niespodzianką jest więc najnowsza książka Natashy Mostert, która motyw ten nie tylko modernizuje, ale i sprytnie wkomponowuje w fabułę, gdzie tak na dobrą sprawę na żadną czarownicę miejsca nie ma. Pojawiają się natomiast dwie urocze siostry Monk,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Misternie skonstruowana opowieść, w której teraźniejszość w niezywkły sposób znajduje odbicie w przeszłości. Śledztwo rodzinne prowadzone przez Ericę ujawnia prostą prawdę - krzywda wyrządzona kilka pokoleń wstecz zawsze odbija się na potomkach i staje się częścią dziedzictwa, które ciężko jest udźwignąć.

W książce przeplatają się dwie równolegle prowadzone opowieści. Pierwsza z nich, współczesna, dotyczy losów dwóch sióstr - Ericki i Beth, które wywodzą się z arytokratycznego rodu Calcottów. Pewnego dnia dowiadują się, że ich babka - Meredith przepisała na nie rodzinną posiadłość. Jest jednak jeden szkopuł - aby odziedziczyć spadek siostry muszą w niej zamieszkać, co jednak nie będzie łatwe, ponieważ miejsce to przywodzi im na myśl smutne wspomnienia z dzieciństwa. Pewnego lata na terenie posiadłości zaginął Henry - ich wszędobylski, agresywny i złośliwy kuzyn. Prowadzone na szeroką skalę poszukiwania na nic się zdały - Henry przepadł, lecz pamięć o nim na zawsze zmieniła stosunki rodzinne. Erica podejrzewa, że Beth od lat cierpiąca na depresję, wie więcej na temat zniknięcia niż powiedziała śledczym. Podświadomość podpowiada jej, że choroba Beth zaczęła się tutaj - w Storton Manor, po zniknięciu Henrego. Przebywanie w posiadłości jest dla sióstr bardzo trudne również ze względu na pamięć o dwóch kobietach, które na zawsze naznaczyły dom swoją obecnością. Mowa tu o Caroline - prababce, wdowie po lordzie Calcottcie oraz już wspomnianej Meredith. To z nimi związana jest druga historia, która pojawia się w książce.

W starym kufrze na strychu Erica odnajduje zdjęcie Caroline datowane na rok 1904. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zostało zrobione w Nowym Jorku, a Caroline trzyma na swych rękach dziecko, które z pewnością nie zostało spłodzone przez lorda Calcotta, którego poslubiła w roku 1905. Erice udaje się rozwikłać tajemnicę. Historia zdjęcia wyjaśnia, dlaczego Caroline, a w konsekwencji jej córka Meredith, były osobami chłodnymi i pozbawionymi uczuć. Według mnie ta część książki jest najciekawsza.

Caroline po stracie rodziców pozostaje pod opieką swej ciotki Bathildy. W przyszłości, gdy osiągnie odpowiedni wiek, ma odziedziczyć rodzinną fortunę. Cieszy to Bathildę, która ma nadzieję, że jej podopieczna wyjdzie za mąż za któregoś z bywalców nowojorskich balów. Tymczasem Caroline zakochuje się ze wzajemnością w Corinie - hodowcy bydła, który przybył do Nowego Jorku w sprawach rodzinnych. Mimo ostrzeżeń ze strony ciotki, Caroline postanawia wyjechać z Corinem na daleki wschód. To co zastaje na miejscu nijak nie odpowiada jej wyobrażeniom. Dom na prerii w niczym nie przypomina okazałych nowojorskich rezydencji. Zamiast służby dostaje do pomocy Indiankę o iminiu Sroka. Corin nie ma czasu dla młodej żony, ponieważ większość dnia spędza przy zagrodach z bydłem. Przerażają ją nieokrzesani kowboje, ogromne przestrzenie i brak wynalazków cywilizacji. Żyje nadzieją, że pewnego dnia zajdzie w ciążę i dom wypełni się radosnymi okrzykami dzieci. Niestety mimo wielu prób potomek nie zostaje poczęty, a na domiar złego dziecka spodziewa się Sroka. Po narodzinach chłopczyka o imieniu William, Caroline pęka z zazdrości. Popada w obłęd, wydaje się jej, że ojciem dziecka może być Corin, dostrzega nawet podobieństwa między chłopczykiem, a swym mężem. Nie wie jednak, że przed nią najcięższa próba. Pewnego dnia, jej ukochany mąż ginie przygnieciony przez konia, a ona obwinia się o jego śmierć, ponieważ to na jej prośbę Corin wyjechał w prerię polować na kojoty. Caroline zostaje na świecie zupełnie sama - bez męża, bez dziecka, bez rodziny, którą zostawiła w Nowym Jorku. Na farmie rozprzestrzenia się zaraza, ludzie zaczynają umierać i wydaje się, że gorzej już być nie może. Na chorobę zapada również Sroka i William, ale brakuje leków, więc Caroline wyrusza z dzieckiem do miasta w poszukiwaniu lekarza. Sytuacja ją jednak przerasta i pod wpływem impulsu wsiada z Williamem do pociągu odjeżdżającego do Nowego Jorku, a potem na statek płynący do Anglii, gdzie zamieszkała jej ciotka. Dopiero na miejscu dociera do niej, co zrobiła - porwała cudze dziecko i nie może już tego cofnąć, nie może wrócić i naprawić swojego błędu. Oddaje dziecko na opiekę mamce, a sama odnajduje ciotkę Bathildę, którą prosi o pomoc. Ciotka, nie wiedząc o dziecku, szybko swata Caroline z lordem Calcottem, który akurat przyjechał do Nowego Jorku w poszukiwaniu żony. Caroline zamieszkuje w jego domu i wypiera z pamięci Williama. Jej pozorny spokój mąci jednak pojawienie się pani Cox, która odnalazła ją, aby oddać Williama. Zdesperowana Caroline chowa dziecko do poszewki i podrzuca Cyganom koczującym w pobliskim lesie, mając nadzieję, że w najbliższym czasie przeniosą swe obozowisko gdzie indziej. Jakie jest jej oburzenie, gdy okazuje się, że Cyganie mają prawo do koczowania na jej ziemi i gdy uświadamia sobie, że William, któremu Cyganie nadali imię Kosa, będzie dorastał na jej oczach i przypominał jej o hańbe. Życie Caroline upływa pod znakiem nienawiści do koczowników. To niszczące uczucie zaszczepia również w swej córce Meredith.

Beth i Erica nigdy nie rozumiały dlaczego Calcottowie pałają do cygańskiego rodu Dinsdealów taką nienawiścią, tym bardziej, że one same w dzieciństwie przyjaźniły się z Dinnym - cygańskim chłopcem z obozowiska. Kontakt między przyjaciółmi urwał się jednak po feralnym zniknięciu znienawidzonego Henrego. Erica nie dając za wygraną wyciąga wreszcie z siostry i z Dinnego, który nadal mieszka na miejscu, długo skrywaną tajemnicę. Henry nie umarł, a przez te wszystkie lata pozostawał pod opieką Cyganów jako Harry - chłopiec, który stracił pamięć, po tym jak kamień rzucony przez Beth zranił go w głowę. Tajemnicy dzielnie strzegł Dinny, który wziął na siebie całą odpowiedzialność za wypadek.

Dwie historie w tym miejscu łączą się w całość. Oto Caroline - przedstawicielka Calcottów odbiera dziecko innej kobiecie, tylko po to aby podrzucić je Dinsdealom. Dwa pokolenia dalej Dinsdealowie "odbierają" dziecko Calcottom i wychowują je jak swoje, co można uznać za zasłużoną karę za zbrodnię poełnioną w przeszłości i przywrócenie równowagi sił.

Misternie skonstruowana opowieść, w której teraźniejszość w niezywkły sposób znajduje odbicie w przeszłości. Śledztwo rodzinne prowadzone przez Ericę ujawnia prostą prawdę - krzywda wyrządzona kilka pokoleń wstecz zawsze odbija się na potomkach i staje się częścią dziedzictwa, które ciężko jest udźwignąć.

W książce przeplatają się dwie równolegle prowadzone opowieści....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to