Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

"Przez całe lata, kiedy przychodziłem na jakieś przyjęcie, wiedziałem, że jeśli się ujawnią, to nie od razu. Mogłem rozglądać się godzinami i mój radar nie był w stanie ich wyczuć. Mogłem czekać i nic. Przy mnie nigdy nie przekazywali sobie żadnych znaków.

Jednak od kiedy publicznie się wyoutowałem, wielu już przy uściśnięciu mi ręki deklaruje, że też są. (...)

Kiedy już się ujawnimy, z przyjemnością obserwuję, jak poprawia nam się od razu humor i rozluźniają mięśnie twarzy. Nawet wśród obcego i nieznanego otoczenia – pożądamy się.

Kiedy przez kilka minut przeżywamy odrobinę wspólnej przyjemności, od razu widać, czym dla nas, czechofilów, są Czechy.

Są jak deser, jak bita śmietana, jak polewa czekoladowa, której nie sposób się oprzeć.

Są tą częścią naszej osobowości, której nie mamy."


Dla narodu czeskiego mam czułość.
Czułość taką, która nie przyjdzie jako żadne ze skojarzeń na hasło Polska, bo w żaden sposób nie wpisuje się w nasze narodowe męczeństwo. My łączymy się, płacząc. A Czesi mają komedie.

Moja mała czeska czułość objawia się w tym wszystkim, czego nie znam. W niechęci do patosu ("u nas jest oczywiste, że patos się omija i uczy dzieci od małego, żeby go omijały, tak jak trujące grzyby"), odruchowym dbohaterszczaniu siebie. Braku powagi. Braku zahamowań. Słowniku zdrobnień, w którym króluje "spokoik". A najbardziej w tym, że tak jak "stołowy" przystanek Cernego, Czechów wszystko przerasta. I oni się na to po prostu godzą.

Ta rozległa książka to te wszystkie drobiazgi, które w Czechach dziwią i w Czechach zakochują. A także te jeszcze niepoznane, bo po jej zamknięciu mam obok siebie całą listę tytułów i nazwisk, jako mapę do dalszych podróży. I nie mogę się już doczekać.

To opowieść o miejscu egzotycznym. Nawet jeśli nie widać szerokich plaż i koktajlów z zakręconą słomką, to jest piwna piana, zdrowy rozsądek i łąki zastępujące cmentarze. Szukanie prostego piękna.

Wszystko w pohodie.

"Przez całe lata, kiedy przychodziłem na jakieś przyjęcie, wiedziałem, że jeśli się ujawnią, to nie od razu. Mogłem rozglądać się godzinami i mój radar nie był w stanie ich wyczuć. Mogłem czekać i nic. Przy mnie nigdy nie przekazywali sobie żadnych znaków.

Jednak od kiedy publicznie się wyoutowałem, wielu już przy uściśnięciu mi ręki deklaruje, że też są. (...)

Kiedy już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Warto przeczytać chociażby dla samego fragmentu o Zamarzniętym Mężczyźnie.

Warto przeczytać chociażby dla samego fragmentu o Zamarzniętym Mężczyźnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo solidna, a przy tym interesująca.

Bardzo solidna, a przy tym interesująca.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przeczytać, to trochę jak poznać pana Marka trochę od innej strony. Pozaradiowej, mimo że takiej podobno nie ma. Ponadto dużo pięknych zdjęć.

Przeczytać, to trochę jak poznać pana Marka trochę od innej strony. Pozaradiowej, mimo że takiej podobno nie ma. Ponadto dużo pięknych zdjęć.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mistrzostwo. Pod koniec byłam tak przerażona, że bałam się wyjść z pokoju.

Mistrzostwo. Pod koniec byłam tak przerażona, że bałam się wyjść z pokoju.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudno mi było nie ulec czarom Lelanda Gaunta.

Trudno mi było nie ulec czarom Lelanda Gaunta.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niektóre były naprawdę niesamowite.
Nabokov tak cudownie podkreśla barwę, kształt i kolor każdej myśli, zarysowuje najmniejsze drobiazgi tak szczegółowo, że czuję się, jakbym trzymała w rękach wszystko, co namalował dla mnie słowami.

Niektóre były naprawdę niesamowite.
Nabokov tak cudownie podkreśla barwę, kształt i kolor każdej myśli, zarysowuje najmniejsze drobiazgi tak szczegółowo, że czuję się, jakbym trzymała w rękach wszystko, co namalował dla mnie słowami.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Miałem jednak nadzieję,że się poślizgnie na szkliwie własnej finezji"
"Gdzie poranek wysypał na stół swój śmietnik światła"

Nabokov w swojej akrobatyce słowami jest nieziemski.

"Miałem jednak nadzieję,że się poślizgnie na szkliwie własnej finezji"
"Gdzie poranek wysypał na stół swój śmietnik światła"

Nabokov w swojej akrobatyce słowami jest nieziemski.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia, której się nie zapomina. Postać Maxa Fischera zarysowana bardzo dokładnie. Porusza.
"Zapytałam dziecko niosące świeczkę:
-Skąd pochodzi to światło?
Chłopczyk natychmiast ją zdmuchnął.
-Powiedz mi, dokąd teraz odeszło, wtedy ja powiem ci, skąd pochodzi"

Historia, której się nie zapomina. Postać Maxa Fischera zarysowana bardzo dokładnie. Porusza.
"Zapytałam dziecko niosące świeczkę:
-Skąd pochodzi to światło?
Chłopczyk natychmiast ją zdmuchnął.
-Powiedz mi, dokąd teraz odeszło, wtedy ja powiem ci, skąd pochodzi"

Pokaż mimo to