-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2015-04-30
2015-01-15
Jak mogły wyglądać panie de Chasteller czy Grandet, które były szczytowym osiągnięciem francuskiego piękna połowy XIXw? Jak prezentowały się wnętrza pełne przepychu, pałaców, których już nie ma? Jak przy tym wszystkim wypadłaby pani Łęcka z "Lalki"? Jak Warszawa przy Paryżu?.. Powieść wspaniała dla miłośników obserwacji ludzkich charakterów. Taki smaczek na zachętę, wspaniała rada ojca bohatera powieści, sprzed prawie dwóch wieków:
"- Więc kim mam zostać według ojca?- spytał naiwnie Lucjan.
- Łajdakiem- odparł ojciec- to znaczy politykiem, takim jak Martignac;
nie mówię, żeby aż takim jak Talleyrand. W twoim wieku i
w waszych gazetach nazywa się to być łajdakiem. Za dziesięć lat
przekonasz się, że Colbert, Sully, kardynał de Richelieu, słowem, każdy z polityków całą gębą, każdy z ludzi kierujących innymi ludźmi, wzniósł się przynajmniej na ów pierwszy stopień łajdactwa, na którym chciałbym widzieć ciebie".
Cudowne, prawda? Szczere... Albo:
"Posłuchaj, jaka jest zasada: każdy rząd, nawet rząd Stanów Zjednoczonych, łże zawsze i wszędzie; jeśli nie może sfałszować spraw zasadniczych, łże w drobiazgach. Następnie istnieją kłamstwa dobre i złe; dobre to takie, którym dają wiarę drobne rybki, posiadające od 50 ludwików do 12 czy 15000 franków renty; na kłamstwa wyborne łapie się kilku ludzi jeżdżących własnym powozem, w kłamstwa zaś obrzydliwe nikt nie wierzy i powtarzają je tylko bezwstydni urzędnicy różnych ministeriów. To się rozumie samo przez się. Oto zasadnicza maksyma państwa; nie powinna się ona nigdy ulotnić z twojej pamięci, lecz nie powinieneś jej głosić."
Wspaniały ojciec, czyż nie?
Wspaniała lektura, polecam gorąco!
Jak mogły wyglądać panie de Chasteller czy Grandet, które były szczytowym osiągnięciem francuskiego piękna połowy XIXw? Jak prezentowały się wnętrza pełne przepychu, pałaców, których już nie ma? Jak przy tym wszystkim wypadłaby pani Łęcka z "Lalki"? Jak Warszawa przy Paryżu?.. Powieść wspaniała dla miłośników obserwacji ludzkich charakterów. Taki smaczek na zachętę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-01-02
Kompletnie odbiło mi na punkcie Stendhala po "Pustyni...". Pierwsze symptomy pojawiały się już po "Czerwonym i czarnym", ale teraz to już staje się chorobliwe. Jakże miła ta epidemia! Niech się rozwija, czego z premedytacją życzę wszystkim!!! :-)
Kompletnie odbiło mi na punkcie Stendhala po "Pustyni...". Pierwsze symptomy pojawiały się już po "Czerwonym i czarnym", ale teraz to już staje się chorobliwe. Jakże miła ta epidemia! Niech się rozwija, czego z premedytacją życzę wszystkim!!! :-)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-29
Czas na klasykę!
Stendhal- "Czerwone i czarne", czyli: mundur i sutanna...
Do jakże pięknych czasów się nawróciłem. Wiem: wyzysk, obłuda, zakłamanie, ale w jakim pięknym stylu i oprawie!
A teraz, to niby jest specjalnie inaczej? Ale na pewno- kompletnie bez stylu!
W samej treści, to taka nasza "Lalka" ale oprawa, wykwint, subtelność... Ech... Francja, arystokracja, Paryż- można pofantazjować...
Polecam!
Czas na klasykę!
Stendhal- "Czerwone i czarne", czyli: mundur i sutanna...
Do jakże pięknych czasów się nawróciłem. Wiem: wyzysk, obłuda, zakłamanie, ale w jakim pięknym stylu i oprawie!
A teraz, to niby jest specjalnie inaczej? Ale na pewno- kompletnie bez stylu!
W samej treści, to taka nasza "Lalka" ale oprawa, wykwint, subtelność... Ech... Francja, arystokracja, Paryż-...
2014-12-15
Wygląda na to, że znowu będę "w poprzek"... Trudno.
Po "Łuskaniu fasoli", popędzony wcześniejszymi salwami uniesień radiowej trójki, nie pozostawało już nic innego, jak doznać lewitacji przy ostatniej "produkcji" Myśliwskiego. Tymczasem, owszem- gdzieś w połowie, to i powiało ale później dojmująca flauta i siermiężne wiosłowanie do portu...
Pomysł- fantastyczny! Przy fasoli- też, ale skoro sam Autor twierdzi (z czym się absolutnie zgadzam!), że pisać książkę należy wtedy, gdy już absolutnie nie ma wyjścia, to jeszcze powinien wiedzieć, kiedy zamknąć za nią drzwi.
Po wtóre- nie polubiłem się z bohaterem (bo zakładam, że jednak był nim operator notesu), z uwagi na jakąś niespójność, której doznałem w narracji pisarza. Być może kilka innych szczegółów, zamiast użytych- ułatwiło by zrozumienie...
Po trzecie- optymistyczny akcent, który przyświecał mi w finale, pozwalając dobrnąć do ostatniego (nieukończonego!) rozdziału: poczułem się młodziej, znacznie młodziej od "wymęczonego" niezdecydowaniem bohatera. I to od najmłodszych jego lat, toteż reasumując- warto było. ;-)
Wygląda na to, że znowu będę "w poprzek"... Trudno.
Po "Łuskaniu fasoli", popędzony wcześniejszymi salwami uniesień radiowej trójki, nie pozostawało już nic innego, jak doznać lewitacji przy ostatniej "produkcji" Myśliwskiego. Tymczasem, owszem- gdzieś w połowie, to i powiało ale później dojmująca flauta i siermiężne wiosłowanie do portu...
Pomysł- fantastyczny! Przy...
2014-11-12
Przyznam- książka "z półki mojej żony" ;-)
Tak jakoś, nie miałem co czytać i...
I poszło, i to dość sprawnie! Nadziałem się na opis spotkania Einsteina z M. Skłodowską- Curie w biografii tegoż pierwszego (Isaacson'a- doskonała!) i jakoś tak jedynie zarejestrowałem zdarzenie (podparte stosownym zdjęciem z epoki) a tu proszę!
Książka ma wiele wątków, ale bez wątpienia- jest o kobietach. Ciekawa narracja, interesująca fabuła (choć sam już nie wiem, czy nie- dokument) o wartkiej treści. Ciekawe przemyślenia o szerokim zakresie intelektualnym: od prostych (lecz nie- prostackich) obserwacji obyczajowych, po prawdziwe perły filozofii klasycznej. Wciąga, porusza ale nie uzależnia. Mobilizuje do pogłębiania kilku wątków napoczętych w trakcie. Polecam.
Przyznam- książka "z półki mojej żony" ;-)
Tak jakoś, nie miałem co czytać i...
I poszło, i to dość sprawnie! Nadziałem się na opis spotkania Einsteina z M. Skłodowską- Curie w biografii tegoż pierwszego (Isaacson'a- doskonała!) i jakoś tak jedynie zarejestrowałem zdarzenie (podparte stosownym zdjęciem z epoki) a tu proszę!
Książka ma wiele wątków, ale bez wątpienia- jest o...
2014-11-01
Myślę sobie, że powstałaby na podstawie Wrogów ciekawa komedia, pod warunkiem, że wyszłaby spod ręki Woody Alena... Dobrze napisane, bo krótkie, gdyby Singer uległ tak powszechnej manierze bezkresnych zakończeń, zamęczyłbym się razem z pokręconym losem bohatera. To już pod koniec było nie do wytrzymania... Ale dobre! :-)
Myślę sobie, że powstałaby na podstawie Wrogów ciekawa komedia, pod warunkiem, że wyszłaby spod ręki Woody Alena... Dobrze napisane, bo krótkie, gdyby Singer uległ tak powszechnej manierze bezkresnych zakończeń, zamęczyłbym się razem z pokręconym losem bohatera. To już pod koniec było nie do wytrzymania... Ale dobre! :-)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-28
Studiowanie biografii przychodzi chyba z wiekiem. Piszę tu o podejściu "dobrowolnym" a nie, wynikającym z kolejnych etapów koniecznej edukacji :-) . To już druga biografia tegoż autora i przyznać muszę, że jest skrojona dobrze. Narracja bywa męcząca, szczególnie w szczytowych okresach aktywności intelektualnej Bohatera, gdzie autor stara się jakoś nam wytłumaczyć ciąg myślowy, którego kresem jest Teoria Względności. Nie mniej, nie ma co się stresować, skoro sam Einstein w komentarzu do książki opisującej Teorię, sam napisał, że rozumie ją pewnie ze dwanaście osób na świecie... Jak się przez to "przebrnie", to już jest fantastycznie! Einstein był geniuszem, a przy tym- uroczym człowiekiem ponad miarę kilku epok. Po przeczytaniu książki odczułem żal, że już go nie ma... BARDZO brak nam obecnie autorytetów tej miary, takiego formatu i przy tym wszystkim- tak ludzkich... I jeszcze jedno- ja też uważam, że Bóg nie gra w kości!
Studiowanie biografii przychodzi chyba z wiekiem. Piszę tu o podejściu "dobrowolnym" a nie, wynikającym z kolejnych etapów koniecznej edukacji :-) . To już druga biografia tegoż autora i przyznać muszę, że jest skrojona dobrze. Narracja bywa męcząca, szczególnie w szczytowych okresach aktywności intelektualnej Bohatera, gdzie autor stara się jakoś nam wytłumaczyć ciąg...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-11
Bardzo lubię krótkie acz treściwe zdania. Definiują warsztat pisarski, taki jaki lubię. Oczywista- proza iberoamerykańska ma inne prawa. Pięknie poprowadzona historia, która domyka się wspaniale. Wątków mnóstwo, ale czy akurat są polityczne, jak chcą niektórzy? Chyba nie. Albo zatem- otępiałem już od ich codziennego nadmiaru, co bardzo być może, albo otępiałem całkiem, co w tej sytuacji- zaczyna mi się chyba podobać! Podobno- są jakieś ekranizacje książki, otóż- bardzo chciałbym zobaczyć ów bal, z kąpielą w basenie szampana. A tekst kota, że damie nigdy nie podałby wódki, wyłącznie czysty spirytus, to własnie oważ czysta esencja ulotnej filozofii, która ulata gdzieś nad całą powieścią, dodając jej charakteru. Jakiego kota? O nie- przeczytajcie sami!!!
Bardzo lubię krótkie acz treściwe zdania. Definiują warsztat pisarski, taki jaki lubię. Oczywista- proza iberoamerykańska ma inne prawa. Pięknie poprowadzona historia, która domyka się wspaniale. Wątków mnóstwo, ale czy akurat są polityczne, jak chcą niektórzy? Chyba nie. Albo zatem- otępiałem już od ich codziennego nadmiaru, co bardzo być może, albo otępiałem całkiem, co w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDo prozy iberoamerykańskiej- trzeba umieć "usiąść", szczególnie tej "kombinowanej" (Gra w klasy czy Sto lat samotności), toteż nie daje się tegoż- przeczytać, to się czyta. Nie można też odstawić na półkę i wrócić po czasie. Jednak jest tam coś, co nie daje odejść za daleko od iberystyki, klimat, mate, magia... A jeszcze do tego Vargas :-)))). Chce się gadać z ludźmi, którzy takie sprawy sączą, bo dyskusja "o niczym" też może być na wysokim poziomie, i choć później, wymęczeni acz- szczęśliwi wracamy do europejskiego realizmu, to jednak mamy świadomość, żeśmy sobie pogadali- a nic nie załatwili. Bo u nas sprawy się "załatwia" a tam o nich rozmawia. Gorąco polecam prozę południową wszelkiej maści decydentom, zamiast gadać: o żywotnych interesach, interesach narodowych, prawdziwym Narodzie- niech załapią "filing" sjesty, niechże znajdą swoją Katedrę, niech tam zasiądą, niech pogadają i jakoś poleci... Zamiast gadać o kątach natarcia na Brzozę Narodową, zachęcam do rozsądnej dawki soku z brzozy... :-)
Do prozy iberoamerykańskiej- trzeba umieć "usiąść", szczególnie tej "kombinowanej" (Gra w klasy czy Sto lat samotności), toteż nie daje się tegoż- przeczytać, to się czyta. Nie można też odstawić na półkę i wrócić po czasie. Jednak jest tam coś, co nie daje odejść za daleko od iberystyki, klimat, mate, magia... A jeszcze do tego Vargas :-)))). Chce się gadać z ludźmi,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJakoś tak bez entuzjazmu, raczej dla "zaliczenia" autora. Wszystko niby fajnie, ale jakoś- nijako... A może właśnie- jakoś, tylko nie po mojemu? Pewnie tak właśnie.
Jakoś tak bez entuzjazmu, raczej dla "zaliczenia" autora. Wszystko niby fajnie, ale jakoś- nijako... A może właśnie- jakoś, tylko nie po mojemu? Pewnie tak właśnie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-12-26
Grzegorz Ciechowski "wyprodukował": "Mamonę", piosenkę o sposobie, w jaki zarabiał pieniądze. Mam wrażenie, że Remarque "Czas życia i czas śmierci"- napisał w tym samym celu... Takie trochę: "Na zachodzie bez zmian"II. Fabuła niemal (!!!) sprawiła, że zacząłem żałować losu Graebera, po czym musiałem spionować swój pogląd na ten temat: wcale mi go nie żal! W końcu i on doszedł do pewnych wniosków "po czasie". Jak myśmy zwyciężali, to było kolorowo, a teraz- proszę, wszystko się zepsuło... Książka pod tym względem potrafi być "niebezpieczna", nie dajcie się tej manipulacji ale też poczytajcie o pewnym procesie zachodzącym we łbach "rasy panów". Mam nieodparte wrażenie, że jednak była to trochę pozycja "pod pozostałą po wojnie publiczkę"! No i dla utrzymania willi w Szwajcarji (:-)).
Cóż, jak na Remarque'a- dość słabo. Oczekuję teraz na: "Gam", bo mocno mnie interesuje, czy on potrafił pisać o czymś innym, jak ból po- faszystowski.
Polecam gorąco fanom Pisarza, dobra pozycja do całościowych rozważań o Niemcach.
Grzegorz Ciechowski "wyprodukował": "Mamonę", piosenkę o sposobie, w jaki zarabiał pieniądze. Mam wrażenie, że Remarque "Czas życia i czas śmierci"- napisał w tym samym celu... Takie trochę: "Na zachodzie bez zmian"II. Fabuła niemal (!!!) sprawiła, że zacząłem żałować losu Graebera, po czym musiałem spionować swój pogląd na ten temat: wcale mi go nie żal! W końcu i on...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka inteligentna i konsekwentna, co niestety- przeszkadza jej stanąć w jednym rzędzie z prozą iberoamerykańską. Wszystko się przepięknie przeplata i (niestety!)- zgrywa w spójną koncepcję, co tak rozkosznie charakteryzuje Marquez'a czy Corazar'a. Nie wiem czy my, Polacy, potrafimy "odpłynąć" w stylu "mate- powieści" na obrzeża jaźni i malować obrazy onirycznie- piękne, wciągające i ulotne a mimo wszystko- o nas? Pani Tokarczuk zmierza jednak swoją drogą, wydeptując ścieżki swych historii dookoła Wrocławia, Nowej Rudy, Wałbrzycha czy Jedliny. Lubię chyba ten styl, choć brak konsekwencji w budowie fabuły, paradoksalni- pomógłby mi łagodniej przeskakiwać pomiędzy wątkami. Wrocław, słynący z ilości mostów- mógłby posłużyć za metaforę: zamiast konsekwentnie zmierzać do celu, klucząc po uroczych uliczkach, może warto wkomponować "intelektualny mostek", rozpięty, dla fantazji- wzdłuż ulicy? Ale wtedy byłoby po mojemu a tak- pozostał odcisk dłoni Pani Tokarczuk... I bardzo dobrze- jest styl, są wątki (i to przeróżne!) i ta wszech- siermięga.
Książka inteligentna i konsekwentna, co niestety- przeszkadza jej stanąć w jednym rzędzie z prozą iberoamerykańską. Wszystko się przepięknie przeplata i (niestety!)- zgrywa w spójną koncepcję, co tak rozkosznie charakteryzuje Marquez'a czy Corazar'a. Nie wiem czy my, Polacy, potrafimy "odpłynąć" w stylu "mate- powieści" na obrzeża jaźni i malować obrazy onirycznie- piękne,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-08-05
Tak się zastanawiam nad: "Rzeźnią..." i sam nie wiem... Jak na życiowe dzieło pisarza, to ciekawsze już były: "Syreny z Tytana"- świeże, odkrywcze, nieco paranoiczne ale wdzięczne i w dobrym tempie a tu...? Niemalże połknąłem książkę ale jakoś tak niewiele "zgagi" po niej zostało... ale przeczytałem błyskawicznie, zatem i Wam się uda! :-)
Tak się zastanawiam nad: "Rzeźnią..." i sam nie wiem... Jak na życiowe dzieło pisarza, to ciekawsze już były: "Syreny z Tytana"- świeże, odkrywcze, nieco paranoiczne ale wdzięczne i w dobrym tempie a tu...? Niemalże połknąłem książkę ale jakoś tak niewiele "zgagi" po niej zostało... ale przeczytałem błyskawicznie, zatem i Wam się uda! :-)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-01
bardzo szczerze: troszkę już traci na aktualności, mimo oczywistych akcentów od lat przypisanych ludzkości. Czasy a wraz z nimi wszelkie zagrożenia "okołoludzkie" uległy takiej zmianie, że nie bardzo już pasuje moralizowanie na wzór wojenny, stąd i dzisiejsze pokusy, choć tu zgoda- atakujące podobne lub nawet te same sfery- wymagają innych metod i technik. Pomysł dobry ale wymagający upgrejdu :-)
bardzo szczerze: troszkę już traci na aktualności, mimo oczywistych akcentów od lat przypisanych ludzkości. Czasy a wraz z nimi wszelkie zagrożenia "okołoludzkie" uległy takiej zmianie, że nie bardzo już pasuje moralizowanie na wzór wojenny, stąd i dzisiejsze pokusy, choć tu zgoda- atakujące podobne lub nawet te same sfery- wymagają innych metod i technik. Pomysł dobry ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo żałuję, że jestem skazany w tym przypadku na zdolności lingwistyczne tłumacza! Ależ to musi być piękne w oryginale!
Bardzo żałuję, że jestem skazany w tym przypadku na zdolności lingwistyczne tłumacza! Ależ to musi być piękne w oryginale!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-01
Fantastyczna, przewrotna i kunsztowna opowieść! Koniecznie wytrzymajcie do końca! Na dzieci- trzeba uważać. Tarantino powinien nakręcić na jej podstawie etiudę! Brawo!
Fantastyczna, przewrotna i kunsztowna opowieść! Koniecznie wytrzymajcie do końca! Na dzieci- trzeba uważać. Tarantino powinien nakręcić na jej podstawie etiudę! Brawo!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-31
Przy całym szacunku do Nobla Manna- Czarodziejska góra, to trochę "przegadana" powieść. Autor bardzo długo buduje narracje, bezkresne dialogi, nadwyręża wątek uczuciowy i nagle: trach! Kończy wszystko, jakby sam miał już tej historii dosyć. W takiej sytuacji można było ostatni rozdział zakończyć na tytule: Wybuchła wojna.
Wygrywa nadal Remarque!
Przy całym szacunku do Nobla Manna- Czarodziejska góra, to trochę "przegadana" powieść. Autor bardzo długo buduje narracje, bezkresne dialogi, nadwyręża wątek uczuciowy i nagle: trach! Kończy wszystko, jakby sam miał już tej historii dosyć. W takiej sytuacji można było ostatni rozdział zakończyć na tytule: Wybuchła wojna.
Wygrywa nadal Remarque!
Od tego się zaczęło. Ta powieść jest... wprawką Remarque'a do późniejszych filarów jego talentu. Od niej zaczyna się "przygoda" z emigracją. Na scenę wchodzi Ruth Holland, później przywołana w "Iskrze życia", wykuwają się pra- charaktery bohaterów, kształtuje się narracja i tempo zdarzeń. Jeszcze pobrzmiewa pasja do samochodów, li to- nieśmiałe vademecum po alkoholach. Jeszcze brak wyrafinowania, jeszcze reakcje nie nazbyt subtelne, ale kierunek już wybrany...
To ogromna przyjemność śledzić cyzelowanie warsztatu Pisarza.
Trapi mnie jednak dojmujący brak ostatnich (w kompletacji pełnej twórczości Remarque'a) dwóch pozycji: Gam i Dom marzeń, gdyby ktoś wyraźnie cierpiał na ich "nadmiar", to je chętnie... zutylizuję! :-)
Od tego się zaczęło. Ta powieść jest... wprawką Remarque'a do późniejszych filarów jego talentu. Od niej zaczyna się "przygoda" z emigracją. Na scenę wchodzi Ruth Holland, później przywołana w "Iskrze życia", wykuwają się pra- charaktery bohaterów, kształtuje się narracja i tempo zdarzeń. Jeszcze pobrzmiewa pasja do samochodów, li to- nieśmiałe vademecum po alkoholach....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to