rozwiń zwiń
MyBooks

Profil użytkownika: MyBooks

Łódź Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 7 lata temu
193
Przeczytanych
książek
320
Książek
w biblioteczce
167
Opinii
995
Polubień
opinii
Łódź Kobieta
Dwie zaczytane dziewczyny, które bez książki przy boku czują się jak bez duszy.

Opinie


Na półkach: ,

Ta książka z jednej strony mnie do siebie przyciągała, a z drugiej skutecznie odpychała. Będąc w księgarni najczęściej brałam ją do ręki, ale dość szybko czymś zastępowałam. Z opisu wydawała się ciekawa, na dodatek była o klonach i w ogóle cud, miód, orzeszki i polewa, ale jakoś nie byłam jej pewna. Czy spełni oczekiwania, a może się zawiodę? Wiadomo, że to będzie typ "przeznaczonych sobie i rozdzielonych", ale wydawało się, że aż tak szablonowo, to nie będzie. Błąd. To był błąd...

Kilka rzeczy zdziwiło mnie już na wstępie. Mamy z tyłu okładki opis i zdanie: Gdy bezduszni ludzie rozdzielają zakochanych, Elizja zaczyna walkę o swoją miłość i szczęście. Znaczy fajnie i w ogóle, bo robi się bardziej tajemniczo, będzie walka, kopniaki w jaja i fajne chwyty, ale... czemu walczy tylko Elizja? A ten mega-super-przystojniak nie może ruszyć swojego jakże zgrabnego tyłeczka i jej w tym pomóc? Nawet ruszyć jednym paluszkiem, cokolwiek? Od razu robi się dziwnie. No bo jasne, są osoby które walczą o prawa kobiet. No i właśnie tak to się potem kończy, że to kobiety toczą walki o facetów, a nie na odwrót.

Lubię pomysł. Naprawdę. Klony to moja bajka, mój świat i mogłabym o tym czytać i czytać. Jeśli jest jeszcze trochę intryg i sensacji, to przepadnę i już nigdy nie wrócę. To musi jednak się trzymać kupy. Oczywiście Rachel Cohn opisała "klonowość" głównej bohaterki, a także przypływy uczuć, ale to wyglądało trochę sztucznie. Naprawiła to trochę przyjaźnią z innym klonem, bo (tutaj byłby spojler) i wątpliwościami Elizji, ale niesmaku trochę na języku pozostało. Cierpkiego z resztą. Na dodatek to było takie połączenie Zmierzchu i Igrzysk Śmierci, czyli nic zachwycającego.



„Oczy, w których nie widać duszy, są przerażające dla oczu, z których dusza wyziera.”


Miłość. Tak, to jest właśnie to. Wypadło niestety tak samo jak pomysł, czyli mizernie. Z jednej strony nie trwała sekundę, ale bohaterowie zdążyli coś do siebie poczuć od pierwszego wejrzenia. Było tyle sytuacji, które kompletnie dezorientowały czytelnika, że sama nawet nie wiem o kim tak naprawdę jest mowa w zdaniu, które ma zachęcić czytelnika do sięgnięcia po powieść, a mianowicie to takie "miłość klona i człowieka". Bez sensu.

Bohaterka była całkiem niezła. No i nie chodzi mi tu o wielkie balony, co zauważył jej brat na pierwszych stronach książki, ani o wygląd blond tipsiary. Miała ciekawą osobowość i dość dobrze mi się patrzyło na otaczający ją świat jej oczami. Czasem irytowały mnie jej wybory i dość skromne myślenie w porównaniu d ilości wykonywanych czynności, ale polubiłam Elizję.

Język autorki jest nużący. To chyba jedyne określenie, które od razu mi wpadło do głowy, gdy starałam się go opisać. Brnąc w opis jak mała dziewczynka po kolana w bagno nie dość, że się zapadałam coraz głębiej, to byłam coraz bardziej zmęczona. Od dawna nie zasnęłam przy lekturze, a tej pozycji udało się mnie uśpić. Po wcześniejszym przespaniu naprawdę sporej ilości (jak na mnie) czasu.

Koniec "Bety" był jednym wielkim zonkiem, niestety mało pozytywnym. Tak naprawdę nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać, a tak naprawdę to miałam ochotę po prostu wyrzucić książkę na śmietnik. Na przemian więc przez ostatnie kilka stron powtarzałam słowo "co" i śmiałam się, kręcąc z politowaniem głową. Na dodatek mają wyjść kolejne części. Też nie wiadomo czy sięgać i mieć nadzieję, że się nie zaśnie i dowie coś więcej, czy będzie tylko gorzej.

„Ogień zaczął płonąć. Teraz może tylko przybierać na sile. Nie da się go ugasić.”

Prawdę mówiąc coś mi się w "Becie" podobało... tylko że teraz nie pamiętam już co. Przypomniało mi się jednak, że miałam wspomnieć o świecie. Wyspa, która jest istnym rajem na ziemi, została opisana naprawdę dobrze. Czytając o czystym powietrzu i milutkiej wodzie prawie mruczałam z zachwytu, w głębi siebie płacząc, że nie mogę tam zamieszkać na stałe w wielkiej rezydencji, z brylantowymi bucikami i księciem z bajki. Ja się tak nie bawię!

Okładka jest śliczna! Jest duży tytuł, wysepka, palmy i dwójka młodych ludzi. Kolory są cudowne, nie można przejść obok książki obojętnie, a nawet jeśli się jej potem nie kupi to dlatego, że nie ma się przy sobie gotówki, a kartę zostawiło w samochodzie (chociaż nie mówię z własnego doświadczenia). No, można jeszcze znaleźć coś lepszego, co przy takim wydaniu może się wydawać trudne, ale jest do zrobienia.

Po przeczytaniu książki biczuję się, bo "Betę" poleciłam już znajomej, która z resztą przy mnie dokonała zakupu. Mam jednak nadzieję, że się jej spodoba. Sporo dobrych rzeczy się o niej słyszało więc możne gdybym przeczytała książkę jeszcze raz w innym momencie, a nie po kilku bardzo dobrych książkach, to opinia by była troszkę inna. Podkreślam słowo "troszkę", bo z pewnością nie zmieniłaby się całkowicie i nagle nie pokochałabym powieści całym sercem.

Pozycja mnie rozczarowała. Autorka poszła po linii najmniejszego oporu i wszystko zepsuła. Gdyby część wydarzeń ułożyło się inaczej, to kochałabym tę książkę i byłaby kolejną, której zrobiłabym ołtarzyk. Obecnie nie zasługuje jednak nawet na stanie w pierwszym rzędzie zamkniętej drzwiczkami biblioteczki, bo aż mi żal tracić miejsce, którego na książki i tak mi brak.

Pełna recenzja: http://my-books-1220.blogspot.com/2014/04/recenzja-ksiazki-beta-rachel-cohn.html
Blog MyBooks - Nasze Recenzje: http://my-books-1220.blogspot.com/

Ta książka z jednej strony mnie do siebie przyciągała, a z drugiej skutecznie odpychała. Będąc w księgarni najczęściej brałam ją do ręki, ale dość szybko czymś zastępowałam. Z opisu wydawała się ciekawa, na dodatek była o klonach i w ogóle cud, miód, orzeszki i polewa, ale jakoś nie byłam jej pewna. Czy spełni oczekiwania, a może się zawiodę? Wiadomo, że to będzie typ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Na "Obcą Pamięć" miałam chrapkę od chwili, kiedy zdałam sobie sprawę z jej istnienia. Już nawet sam opis książki mówi, że to nie będzie pozycja, o której szybko zapomnimy bądź znajdziemy w markecie na przecenie pod innym tytułem. No i z jednej strony myślimy sobie, że borze szumiący, zaraz nam wyjadą z super mocami, podróbką batmana i w ogóle super psa, który potrafi zabijać szczeknięciem, a z drugiej opis naprawdę zachęca, bo pozostawia naprawdę dużo do wyobraźni, dzięki czemu sięgając po tę książkę byłam przygotowana na zupełnie inny rozwój akcji.

Uznaję zasadę, że opis powinien mówić maksymalnie o 1/4 do 1/3 książki. Bo co to za ciekawostka dowiedzieć się kto umrze na końcu książki albo kto był mordercą czytając kryminał? Odpowiem na to pytanie sama. Żadna. Tutaj mamy dość rozległy opis, który pozostawia nutkę tajemniczości i daje czytelnikowi materiał, nad który może pracować czekając na książeczkę (albo stojąc przy kasie i wracając do domu).

Wspomniałam już o rozwoju akcji, na który byłam przygotowana, jednak potoczył się on w zupełnie innym kierunku. Lubię coś takiego. Niektórzy mogą to nazwać "zrobieniem czytelnika w balona" albo "zagubieniem", ale tak naprawdę to doskonale dodaje wszystkiemu pieprzyku. Zaskoczenie jest większe, częste zwroty akcji mogą przyprawić o kolorowy zawrót głowy, jednak gdy już zaczyna mdlić nagle wszystko zaczyna się kręcić w drugim kierunku. To się właśnie nazywa doskonałe zachowanie równowagi i nie, nie chodzi mi o chodzenie po krawężniku.

Podobali mi się bohaterowie. Dobrze wczułam się w Mirandę (czy tylko mnie to imię kojarzy się z podróbką fanty?) i nie miałam problemu ze zrozumieniem jej decyzji. Fajne było to, że reszta postaci nie zeszła mocno na drugi tor, dzięki czemu czytelnik bardzo dobrze może także poznać Petera, Noaha i Olive. Tej ostatniej mi jednak trochę brakowało. Z jednej strony była taką cichą osóbką z charakteru, ale uwaga skupiła się na tym "trójkąciku" ją zostawiając w spokoju.

Wiecie jakie książki stają się bestsellerami? Te, które nie naśladują wcześniejszych, tylko idą innym torem. "Obca pamięć" nie szła więc szablonem, po kilku stronach nie wiedziałam co się wydarzy (a są takie książki) i szczerze mówiąc nawet w ostatnim rozdziale miałam lekko nierozgarniętą minę, bo zwroty akcji szły z czytelnikiem ramię w ramię aż do samego końca. Jestem wdzięczna, że bohaterowie nie byli "dzieciami (zamierzone) z wioski, które stały się bohaterami", tylko już wiedzieli o co chodzi, ale nie byli też wszystkowiedzącymi robotami dzięki amnezji Mirandy.

Wydaniu daję łapkę w górę. Książkę komfortowo się czyta, jest chuda więc grzbiet się nie zagina nawet gdybym bardzo próbowała. Okładka jest niczego sobie, może i nie jest kolorowa, i wzrok skupia się na tym komputerowym czymś (płytce czy coś, która w sumie ma swoją rolę), ale przynajmniej nie wygląda jak powieść kierowana głównie dla dziewczyn.

Dan Krokos doskonale stopniuje przypływ informacji (czyt. czytelnik odkrywa fakty razem z główną bohaterką, nie jest od razu rzucany na głęboką wodę) i tempo akcji, nie przedłuża opisów (w takiej sytuacji kto by przecież patrzył na wygląd kwiatków kwitnących!) i wie o tym, że długo opisywana strzelba na końcu musi oddać strzał. Już po kilku stronach tej książki przepadłam i skończyłam ją na jednym wdechu, nie mogąc doczekać się kontynuacji, którą autor ma w planach (plany planami, ale mam nadzieję, że szybko się pojawi).

Pełna recenzja: http://my-books-1220.blogspot.com/2014/04/recenzja-ksiazki-obca-pamiec-dan-krokos.html#comment-form
Blog MyBooks - Nasze Recenzje: http://my-books-1220.blogspot.com/

Na "Obcą Pamięć" miałam chrapkę od chwili, kiedy zdałam sobie sprawę z jej istnienia. Już nawet sam opis książki mówi, że to nie będzie pozycja, o której szybko zapomnimy bądź znajdziemy w markecie na przecenie pod innym tytułem. No i z jednej strony myślimy sobie, że borze szumiący, zaraz nam wyjadą z super mocami, podróbką batmana i w ogóle super psa, który potrafi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszą część kupiłam... Jakoś tak by wypadło na 28 marca, dzień później zapoznałam się z drugą częścią i nie mogąc się uwolnić od chęci natychmiastowego przeczytania trzeciego tomu prawie zawitałam u wydawnictwa albo w drukarni. Na szczęście czekać długo nie musiałam, bo akurat mi się tak jakoś zeszło z premierą. Nie mniej jednak do tej pory nie wiedziałam, co to znaczy wyczekiwać na premierę książki! Jeszcze nigdy nie chciałam tak bardzo dowiedzieć się co będzie dalej i czy... no właśnie... jak po prostu się to wszystko dalej potoczy. Odliczałam dni, godziny i minuty. Naprawdę, słowo daję i w pełni, całkowicie poważnie.

Wpierw muszę pogratulować wydawnictwu kilku rzeczy. Pierwsza to oczywiście piękne wydanie. No cud, miód, malina. Czcionka spora, strony beżowe i komfortowe, no nic tylko czytać nawet nocą, jak się za dnia czas przy komputerze marnowało. Nie mniej jednak nic nie wywołuje tak pięknej minki, jak ułożenie trzeciego tomu na półce obok dwóch pierwszych i zobaczenie wielkiego czarnego napisu Pascal pod tytułem książki. Znaczy w sumie spoko, nazwa naprawdę śliczna, mogłabym się nawet tak nazywać, ale... na innych tomach jej nie było i cóż... napisanie, że wygląda dziwnie, to z lekka mało powiedziane.

Druga rzecz, także wydawnicza, to okładka. Nie wiem jak innym, ale mnie oryginalne zdecydowanie dużo bardziej się podobają. Jest więcej pocałunków, iskrzy i w ogóle, ale są ładne, choć mogą też i odstraszyć tych mniej pewnych siebie czytelników. Polskie za to przebijają wszystkie. Bo bez dokładniejszego przyjrzenia się mogłabym powiedzieć, że facet na każdej okładce jest inny, na dodatek okładka nie wydaje mi się szczególnie zachwycająca. Nie przyciąga spojrzenia, w pastelowych odcieniach... Teraz modne są neony!

16070903 17029526 17337562

Są takie książki, które są naprawdę... kiepskie. Bo w sumie nie są jakoś bardzo dobrze napisane, bohaterowie są jacy są, ale i tak po prostu musisz wiedzieć co się dzieje dalej. Może to rzeczywiście przez tych bohaterów, którzy byli tak bardzo realistyczni, że płakało i śmiało się razem z nimi, a może po prostu dlatego, że autorka miała ciekawy pomysł i wprowadzała wiele zawiłości, które wciągały czytelnika w swoje sidła i nie wypuszczały aż do końca, gdzie człowiek ma ochotę płakać, bo chce jeszcze chociaż stronę. Jedną, malutką, zapisaną...

Bardzo utożsamiłam się z główną bohaterką. Gdy już naprawdę się wciągnęłam, nawet zapomniałam, że w ogóle czytam i to wszystko nie dzieje się naprawdę. Razem z Blaire miałam ochotę rzucać w Rusha wszystkim co popadnie, uśmiechać się do niego i przytulać, czując się przy nim bezpiecznie. Abbi Glines mimo dość skromnych opisów potrafiła doskonale wprowadzić czytelnika w miejsce, w którym aktualnie przebywali bohaterowie, oddając przy tym wszystkie ich najskrytsze uczucia.

"Rush obiecał jej, że już na zawsze pozostaną razem… ale obietnicę można złamać.
Rozdarty między miłością do rodziny a miłością do Blaire musi znaleźć sposób, aby ocalić jedną, ale nie utracić drugiej. "

Historia była przede wszystkim przyjemna i lekka, z gatunku tych "blogowych historyjek", które ktoś później wydał. W większości są one kiepskie, autorki takich blogów są często zrównywane z błotem i nim także obrzucane. Pozycja "Zacznijmy od nowa" należy jednak do tych, których autorka nie kreśliła językiem, od którego może się w głowie zakręcić, jeśli nie znasz mnóstwa specjalistycznych słówek. Tutaj stawiasz na rozrywkę, bo ostatnie co można powiedzieć o tej książce to "wszechogarniająca nuda". Jeśli chcesz rozpocząć swoją przygodę z czytaniem, to właśnie od takiej książki powinieneś zacząć.

Na pierwszą część trylogii miałam apetyt od jakiegoś czasu, ale jakoś nigdy nie byłam pewna i nie zrobiłam tego pierwszego kroku, czyli zabrania książki do okienka z (nie)miłą Panią Kasjerką. Oczywiście z dużych liter, a najlepiej, żeby jeszcze z Caps Lockiem. Po pochłonięciu książki w tempie błyskawicznym sama na siebie krzyczałam, czemu zwlekałam z tym tak długo? Myślę, że w głębi duszy wyczuwałam, że nie przetrwałabym dłuższego wyczekiwania na kolejny tom o przygodach Blair i Rusha.

Po każdej z przeczytanej części tej trylogii trzeba sobie dać czas na przemyślenia. Z pewnością nie jest to powieść, po której padnie się do łóżka i uśnie błogim snem, jakiego pozazdrościć możemy pulchnym niemowlakom (dopóki nie obudzą się z płaczem). Moi drodzy, tutaj trzeba mieć jeszcze czas na łzy, niekontrolowane wybuchy śmiechu i... wściekłości. Dlatego, z własnego doświadczenia, radzę schować wszystkie wartościowe i mniej lub bardziej kruche przedmioty.

Historia dwójki młodych ludzi jakimi są Blaire i Rush z pewnością ma drugie dno, które autorka już po jakimś czasie sama odsłania i dość dosadnie sugeruje czytelnikowi, że powinien je dostrzec. Te aluzje przegapiłby tylko ślepy, a nie zastosowała się do nich jedynie mucha, która nigdy nie słucha poleceń albo ostrzeżeń. Rozpieszczone, bogate dzieciaki kontra niewinna dziewczyna z Alabamy... Tutaj naprawdę musi się dziać!

Podsumowując, książka naprawdę mnie urzekła. Jest to z pewnością pozycja, do której bardzo często będę wracać, a inne pozycje staną w jej cieniu. Z pewnością miała jakieś wady, wadziki, ale raczej byłam zbyt wciągnięta w jej treść, magię chwili, że... nie zwróciłam na nie uwagi. Nie wpadła mi w oko żadna literówka, historia była spójna i wciągała w wir uczuć czytelnika... Oby więcej takich książek, a wydawnictwo niech się lepiej bierze do wydawania kolejnych książek tej autorki!

Pełna recenzja: http://my-books-1220.blogspot.com/2014/04/przedpremierowo-recenzja-ksiazki.html
Blog MyBooks - Nasze Recenzje: http://my-books-1220.blogspot.com/

Pierwszą część kupiłam... Jakoś tak by wypadło na 28 marca, dzień później zapoznałam się z drugą częścią i nie mogąc się uwolnić od chęci natychmiastowego przeczytania trzeciego tomu prawie zawitałam u wydawnictwa albo w drukarni. Na szczęście czekać długo nie musiałam, bo akurat mi się tak jakoś zeszło z premierą. Nie mniej jednak do tej pory nie wiedziałam, co to znaczy...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika MyBooks Nasze-recenzje

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Ulubione

Kiera Cass Rywalki Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Kerstin Gier Zieleń szmaragdu Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Kai Meyer Przebudzenie Arkadii Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Kai Meyer Przebudzenie Arkadii Zobacz więcej
Maciej Frączyk Nie przejdziemy do historii. Zeznania Niekrytego Krytyka. Część 2 Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Kiera Cass Rywalki Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Kai Meyer Przebudzenie Arkadii Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej
Kai Meyer Przebudzenie Arkadii Zobacz więcej
Maciej Frączyk Nie przejdziemy do historii. Zeznania Niekrytego Krytyka. Część 2 Zobacz więcej
Jessica Brody 52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
193
książki
Średnio w roku
przeczytane
14
książek
Opinie były
pomocne
995
razy
W sumie
wystawione
153
oceny ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
988
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
20
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]