rozwiń zwiń
Justine

Profil użytkownika: Justine

Kraków/Tarnów Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 lata temu
399
Przeczytanych
książek
404
Książek
w biblioteczce
56
Opinii
1 321
Polubień
opinii
Kraków/Tarnów Kobieta
Dodane| 66 książek
Nieuleczalna książkofilka, dla której dzień bez przeczytania jednej strony jest dniem straconym;)Fanka fantastyki, od święta przeczyta trochę SF i romansów na poprawę nastroju;) Prywatnie studentka rachunkowości i finansów;)

Opinie


Na półkach: , , , , , , ,

Nie ukrywam, że od czasu do czasu lubię czytać fantastykę. Zwłaszcza kiedy za oknem ciemno i szaro, mrozik zabija wszelkie ciepło, a na horyzoncie pojawia się niewdzięczna sesja. Taki czas jest dla mnie najlepszy, by choć na chwilę przenieść się tam, gdzie świat toczy się w trochę innym rytmie a codzienne problemy nie mają racji bytu, gdyż to, co jest ważne ma zabarwienie paranormalne, więc jest tak bardzo oderwane od mojej szarej codzienności. Dlatego niesamowicie cieszyłam się na kolejne spotkanie z polskimi Czarownicami, znającymi ból normalnego życia, które starały się godzić z całym tym nadnaturalnym światem – lustrzaną, ale znacznie bardziej pokręconą i fantastyczną rzeczywistością.

Główną postacią, która spaja całą historię jest teraz Amelka – młodziutka czarownica, która niedawno dowiedziała się, że pochodzi z rodu znanych czarownic. Dziewczyna się buntowała, wpadała w kolejne konflikty z matką, zakochiwała i walczyła – ale głównie z samą sobą. Przeznaczenie czasami jednak daje po kościach i to, co powinno mieć happy end, najzwyczajniej w świecie kończy się tragedią. Perun, stary i potężny słowiański bóg od piorunów zabija najbliższą rodzinę Amelki, niszczy jej rodową siedzibę Wolfenstein oraz na dokładkę wiąże ze sobą Diega, bratnią duszę dziewczyny. Dla Amelii świat się kończy, pozbawiona opieki najbliższych musi pogodzić się ze sobą, nauczyć się nagle żyć samodzielnie oraz … dojrzeć w iście ekspresowym tempie. Mówi się, że koniec jest początkiem czegoś nowego, czasami lepszego, czasami gorszego, a wszystko zależy tylko od intencji danej osoby.

W tej części Ami, wygnana z Polski rusza w podróż do Włoch, by poukładać swoje rozsypane i zniszczone życie. Dziewczyna jest pełna pretensji do świata i przez większą część książki pokazuje dosyć roszczeniową postawę. Ma być tak jak ona chce i nie inaczej. Uważa siebie za najmądrzejszą i najodważniejszą, nie widząc, że zachowuje się jak mała smarkula, która jeszcze raz przechodzi młodzieńczy bunt. Oczywiście, jej zachowanie można w jakiś sposób wytłumaczyć, gdyż jest to kolejny etap pogodzenia się ze śmiercią najbliższych, ale nic nie poradzę na to, że jej postawa niesamowicie mnie irytowała. Może miał na to wpływ jej destrukcyjny styl życia, może chęć „narkotyzowania” się magią rodowych pereł, może jej pokręcona relacja z Diegiem i negatywny stosunek do wszystkich otaczających ją ludzi. Nawet jej stopniowa przemiana, która spowodowała wyjście z tego swoistego destrukcyjnego letargu mną nie ruszyła i dalej traktowałam ją jako głupiutką nastolatkę.

Autorka w tej części wprowadza troszkę więcej magii niż to było w pierwszym tomie. Poznajemy nową czarownicę oraz innych drugoplanowych bohaterów, którzy stając się nową rodziną Ami starają się naprowadzić ją na nową, lepszą i bardziej racjonalną drogę życia. Oczywiście nie mogło również zabraknąć starych i znanych bohaterów - milutkiego Diega, który stara się pogodzić z nową i dosyć niewygodną sytuacją marionetki boga; Peruna, który kreuje siebie na nowego najlepszego kumpla dla wilkołaka, a w istocie realizuje przewrotny, iście szalony i złowrogi plan oraz zepchniętych daleko w tył Welesa i Roda, którzy małymi kroczkami knują jakby tu znowu wrócić do panteonu słowiańskich bogów i przeciągnąć kolejne samotne duszyczki w swoją stronę.

Na „Czarownice” czekałam długo, ale niestety trochę rozczarowałam się tą książką. Oczywiście czytało się przyjemnie, ale „Wstęga i kamień” nie wciągnęła mnie tak bardzo jak na to liczyłam. Miałam nadzieję na rozwiązanie wątku z Małgorzatą, ale się przeliczyłam. Z drugiej strony, rozumiem, że Ami nie była gotowa, by mierzyć się ze swoją duchową rodziną, ani tym bardziej, by stawić czoło Perunowi. Małymi kroczkami najpierw musiała zaakceptować to kim jest. Jednak obawiam się, że zakończenie obecnej części wprowadzi jeszcze większy zamęt w jej życie. Chociaż kto wie? Może to co znowu zrobił jej Perun da jej większego kopa do działania? Ale tego racjonalnego i przemyślanego, gdyż w jej wypadku działanie pod wpływem emocji z reguły przynosiło więcej szkód niż pożytku. Dlatego nie ukrywam, że z niecierpliwością czekam na ostateczne zwieńczenie historii. A na chwilę obecną dalej pozostaje mi się tylko cieszyć ciętym językiem jakim posługują się bohaterowie, gdyż nie raz ich ostre docinki powodowały olbrzymi uśmiech na mojej twarzy i sprawiały, że dzień stawał się od razu weselszy.

http://pozytywnie-zaczytana.blogspot.com/2015/02/magiczna-depresja-czarownice-z.html

Nie ukrywam, że od czasu do czasu lubię czytać fantastykę. Zwłaszcza kiedy za oknem ciemno i szaro, mrozik zabija wszelkie ciepło, a na horyzoncie pojawia się niewdzięczna sesja. Taki czas jest dla mnie najlepszy, by choć na chwilę przenieść się tam, gdzie świat toczy się w trochę innym rytmie a codzienne problemy nie mają racji bytu, gdyż to, co jest ważne ma zabarwienie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Wraz z walentynkowym szałem na ekranizację Greya postanowiłam się zbuntować i zamiast iść za tłumem w stronę kina zrobiłam coś innego. Jako że wszędzie widziałam serduszka i misie, a ogrom miłości, który czułam w powietrzu zaczął mnie delikatnie mówiąc przytłaczać, zdecydowałam się jednak dorzucić swoje trzy grosze to tego narodowego ruszenia i wzięłam się za erotyk. Wiem, mama zawsze mówiła, żebym się uczyła na błędach i wyciągała z nich wnioski. I co? Znowu się wzięłam za czytanie książki, która nic nie wnosi, ani tym bardziej nic nie zmieni w moim życiu. Sprawiła jedynie, że dobrze mi się nad nią usypiało. I to jest jedyny plus owej historyjki.

O czym tak naprawdę jest „Piękny drań”? Ano mamy super seksownego szefa, młodego boga i rekina biznesu, któremu ledwo trzydziestka stuknęła na karku. Bennet Ryan, gdyż tak nazywa się nasz pogromca niewieścich serc, wraca po paru latach pracy dla koncernu L’Oreal na stare chicagowskie śmieci i zostaje uwaga – dyrektorem strategicznym marketingu. Facet oczywiście ma wszystko o czym marzą kobiety:
-ciało atlety - cudowne mięśnie zarysowujące się pod koszulami, garniturami + inne niewidoczne dla oka przymioty,
-cudowny głos sprawiający, że kobiety z miejsca zrzucają ciuchy,
-odpowiedni wzrost, którym przytłacza i pokazuje swoją siłę i dominację,
-przenikliwe spojrzenie, które śni się po nocach niewinnym asystentkom,
-drogie i markowe garnitury – nasz amant, nie może oczywiście pokazać się w jakiś szmatkach, wszystko musi być z najwyższej półki i z odpowiednią metką rodem z haute couture,
-na koniec nie może zabraknąć kasy! I to tony kasy. Bez zielonych Bennet prawdopodobnie nie byłby takim ciachem, prawda?

Zbierając te wszystkie cechy mamy o ironio kolejnego pana Greya! Myślałam, że autorkom już się to znudziło, jednak świat aż taki piękny nie jest. Na szczęście bohaterka „Pięknego drania” ma w sobie o wiele więcej ikry niż Ana Steel. Nie modli się do swojej wewnętrznej bogini, za to nadużywa rynsztokowego języka, a w pracy tylko myśli jak zaliczyć swojego szefa, gdzieś tam w międzyczasie nad czymś pracując. Normalnie praca ideał. Można zarobić i się nie narobić oraz przy okazji zaliczyć. Chloe tylko ładnie wygląda, oczywiście ubiera się u najlepszych światowych projektantów, zawsze pięknie pachnie i tylko kusi naszego szefa, który o dziwo nie jest w stanie się jej w żaden sposób oprzeć.

Autorki, gdyż pod tym pseudonimem kryją się dwie panie, starają się jak mogą i próbują budować fabułę historyjki. Coś im w tym jednak nie wychodzi, gdyż „Piękny drań” fabuły żadnej nie ma. Każdy rozdział składa się z trzech powtarzających się elementów. Mamy kłótnię bohaterów (1), słowne przepychanki (2) oraz godzenie się (3), które obejmuje mniej lub bardziej gorący szybki numerek. Autorkom w tym polu raczej brakuje polotu, gdyż jedyne w czym pokazują swoją wyobraźnie są miejsca, gdzie Bennet i Chloe poznają się lepiej. Mamy więc o zgrozo biuro i jeszcze więcej biura, windę, schody, kilka toalet oraz przymierzalni, nawet zahaczyli raz o hotel! Żeby było jeszcze gorzej każdy, potarzam każdy rozdział zaczyna się lub kończy szybkim numerkiem. Biorąc pod uwagę objętość książki 50% zawiera sceny erotyczne, 45% kłótnie bohaterów, 4% nijaką fabułę i 1%, w którym można się co nieco dowiedzieć o bohaterach. Są, a jakby ich nie ma. Nie wiemy co lubią, ani czego nie lubią (za wyjątkiem awersji Chloe do róż), nie poznamy ich przemyśleń, może za wyjątkiem tych o ulubionych pozycjach, a pozostali bohaterowie? W sumie, nie mogę sobie żadnych przypomnieć!

Boleję nad tym, że takie „dzieło”, które notabene było fanficiem słynnego i znienawidzonego „Zmierzchu” trafiło do Polski i dziwnym trafem znalazło wydawcę oraz nabywców. Ani to porywa, ani nie rozgrzewa do czerwoności. Coś z tym jest nie tak? Niestety już dawno pogodziłam się z myślą, że nie trafię na dobry erotyk. Każda książka pretendująca do tego zaszczytnego miana jest nijaka i powielająca całą masę przeróżnych schematów. Nie wiem? Może współczesne kobiety śnią po nocach o bogatych biznesmenach i finansistach? Dziewczyny – nie ma o czym marzyć. Finanse są jedną z najbardziej pokręconych branż, która tylko wypluwa kolejnych znerwicowanych pracusiów. Dlatego „Piękny drań” jest (nie)piękną historyjką nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością. Taka płytka bajka bez morału w sam raz na walentynki żeby się jeszcze bardziej dobić marzeniami o jakimś nierealnym księciu z Wall Street.

http://pozytywnie-zaczytana.blogspot.com/2015/02/50-odcieni-benneta-ryana-piekny-dran.html

Wraz z walentynkowym szałem na ekranizację Greya postanowiłam się zbuntować i zamiast iść za tłumem w stronę kina zrobiłam coś innego. Jako że wszędzie widziałam serduszka i misie, a ogrom miłości, który czułam w powietrzu zaczął mnie delikatnie mówiąc przytłaczać, zdecydowałam się jednak dorzucić swoje trzy grosze to tego narodowego ruszenia i wzięłam się za erotyk. Wiem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Nie sądziłam, że dożyję takich czasów, kiedy przyjdzie znowu mi się spotkać z Wiedźminem - naszym dobrem narodowym i towarem eksportowym (przynajmniej jeśli chodzi o gry komputerowe). Geralta każdy zna. A nawet jak nie zna, to kojarzy. Białe włosy, przerażające spojrzenie, pragmatyczne podejście do otaczającego go świata oraz jego wierna kompania, która wspomoże słowem, śpiewem, a niekiedy też i ciałem. Kiedy Andrzej Sapkowski ogłosił wskrzeszenie Geralta wielu pukało się po głowie, wylewało swoje żale, że nie warto odgrzebywać starych historii, ale wielu też trzymało kciuki i czekało, czekało i czekało, by jeszcze raz, może ten ostatni, spotkać się z naszym białowłosym obrońcą uciśnionych i pogromcą złoczyńców, wszelkiej maści stworów i genetycznych mieszańców.

W najnowszej książce Wiedźmin przeżywa kolejne i coraz to wymyślniejsze przygody. Nie ma tu jednak jednego wątku głównego, gdyż nasz białowłosy bohater co chwila pakuje się w nowe i przeważnie nieciekawe historie. Autor jednak uśmiecha się do czytelnika i przeważnie większość przygód ma wspólny mianownik. W tym wypadku są to zaginione wiedźmińskie miecze. Skarb nad skarby dla kolekcjonerów, jednakże dla naszego bohatera jest to narzędzie pracy. I to dosłownie. Dziwnym, ale bynajmniej nie przypadkowym zrządzeniem losu, miecze zniknęły. Najzwyczajniej w świecie słuch o nich zaginął. Nie pomogły pokazy siły, złowrogie spojrzenia, używanie pięści, bratanie się z czarodziejkami. Miecze przepadły jak kamień w wodzie. Tym sposobem razem z bohaterami po omacku szukamy wskazówek, które pozwolą nam dojść do rozwiązania zagadki. W międzyczasie spotkamy się z Kapitułą i dosyć nieprzyjaznymi czarodziejami lubującymi się w dziwnych eksperymentach, nie tak do końca etycznych i legalnych, weźmiemy udział w swoistej grze o tron małego państewka, utkniemy uwięzieni na rzece, która oferuje klimat rodem z horroru, nie raz i nie dwa skrzyżujemy miecze i inne przyrządy z lokalnymi zabijakami i potworkami. Tak … Sapkowski nie szczędzi nam tu wrażeń. Jest głośno, jest krwawo i jest brutalnie, czyli swoisty survival po polsku.

Dla wielu niestety może być to zaskoczeniem, i to raczej smutnym, ale „Sezon burz” opowiada o przygodach Wiedźmina za jego młodości. Z tej książki nie dowiemy się jak zakończyła się historia z „Pani Jeziora”. Pewnie wielu czytelników takich jak ja liczyło na chociaż mały okruszek informacji, jakąś zachętę rzuconą mimochodem przez autora. Czekało się i czytało, zaciskając pięści, pochłaniając kolejne strony w poszukiwaniu odpowiedzi. Autor nie zostawia nas jednak samych i na samym końcu puszcza do nas oko. Może nie jest to odpowiedź na jaką wszyscy czekali, ale cieszy mnie ogromnie to, że autor o czytelnikach pamięta i nie naciągając historii, nie tworząc sztucznych zakończeń dalej daje nam wolną rękę w interpretacji co się tak naprawdę stało i jak się to skończyło (bądź jak to się mogło skończyć).

Dla mnie powrót do świata Wiedźmina był cudowną przygodą. Nie znaczy to jednak, że książka ta jest bez wad. Wiadomo, że nic na świecie nie jest bez skazy. To samo tyczy się „Sezonu burz”. O ile do akcji nie można się jakoś specjalnie przyczepić (chociaż niektóre wątki były dosyć dziwne, a dosadniej niesmaczne), to nie mogłam przejść obojętnie wobec sposobu, w jaki autor przedstawiał kobiety i jakich porównań do tego używał. Z założenia może miało wyjść śmiesznie, mnie to niestety dosyć irytowało podczas czytania o „damskich bicepsach o rozmiarach wieprzowych szynek” (str. 22), czy „rozstępach na dupsku” (str. 31). Męskim bohaterom jakoś mniej się dostało, jedyny zarzut jaki kieruje w ich stronę autor to jedynie … zniewieściałość. No nic, wychodzi na to, że płeć piękna, wcale piękną nie jest – przynajmniej w świecie Geralta, gdzie rządzi władza i magiczne sztuczki.

Mimo tych paru mankamentów „Sezon burz” czyta się nadzwyczaj dobrze i wyjątkowo szybko. Są łzy podczas spotkania dawno nie widzianych znajomych, radość podczas słuchania śmiesznych i nieco dziecinnych komentarzy Jaskra, napięcie czy Geralt wróci do swej miłości Yennefer, złość podczas wygrażania pięściami Kapitule i co najważniejsze – szczęście, że Geralt, choć przez krótką chwilę jest cały i zdrowy. Dla tego momentu warto było czekać tyle lat. I warto będzie poczekać jeszcze więcej, jeśli Sapkowski postanowi jeszcze kiedyś, może za kolejne 14 lat, reaktywować starych znajomych. Niektórym długie przerwy szkodzą, jednak nie Geraltowi. On się nigdy nie zmieni, a historia … ona zawsze kołem się toczy. Coś się zaczyna, a coś się kończy i nigdy od tego nie uciekniemy.

http://pozytywnie-zaczytana.blogspot.com/2015/02/samotny-posrod-wilkow-sezon-burz.html

Nie sądziłam, że dożyję takich czasów, kiedy przyjdzie znowu mi się spotkać z Wiedźminem - naszym dobrem narodowym i towarem eksportowym (przynajmniej jeśli chodzi o gry komputerowe). Geralta każdy zna. A nawet jak nie zna, to kojarzy. Białe włosy, przerażające spojrzenie, pragmatyczne podejście do otaczającego go świata oraz jego wierna kompania, która wspomoże słowem,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Justine

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [13]

Andrzej Sapkowski
Ocena książek:
7,6 / 10
65 książek
7 cykli
Pisze książki z:
9838 fanów
Iga Wiśniewska
Ocena książek:
7,1 / 10
11 książek
2 cykle
27 fanów
Joe Abercrombie
Ocena książek:
7,3 / 10
18 książek
4 cykle
490 fanów

Ulubione

Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Jane Austen Duma i uprzedzenie Zobacz więcej
J.R.R. Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem Zobacz więcej
Andrzej Sapkowski Wieża jaskółki Zobacz więcej
George R.R. Martin Gra o tron Zobacz więcej
J.R.R. Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem Zobacz więcej
Lew Tołstoj Anna Karenina Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
399
książek
Średnio w roku
przeczytane
29
książek
Opinie były
pomocne
1 321
razy
W sumie
wystawione
399
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
2 806
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
35
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
66
książek [+ Dodaj]