-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-03-03
2015-02-22
7/10 - BARDZO DOBRY
"Człowiek, który się śmieje" to bardzo dobry komiks, który przedstawia dwie (wg mnie pierwsza lepsza) klasyczne opowieści o Batmanie. Brubaker przywołuje tu Mrocznego Rycerza w mojej ulubionej postaci - detektywa pracującego umysłem i dedukcją, a nie tylko gadżetami rodem z produkcji science-fiction. Każdy z tych epizodów rozgrywa się w innym momencie kariery bohatera, w obu jednak niepoślednią rolę odgrywa James Gordon.
Pierwsza historia przedstawia nową odsłonę debiutanckiego starcia Batmana z jego największy wrogiem - Jokerem. Jest to dobrze napisany, nastrojowy thriller z naprawdę fajnie nakreślonymi postaciami, który nawiązuje do znakomitego "Zabójczego żartu" Alana Moore'a.
Druga opowiastka zawarta w tym albumie to konwencjonalny kryminał, który dzięki gościnnemu występowi oryginalnego Green Lanterna, odwołuje się do złotej ery komiksów superbohaterskich. "Z drewna zrobiony" to przyzwoita historia, której brakuje jednak klimatu oraz większej dozy nieprzewidywalności.
Identycznie jak i pod względem fabularnym, również graficznie trochę lepiej prezentuje się pierwsza historia. Rysunki Douga Mahnke'ego są według mnie nieco ciekawsze niż klasycznie pospolita kreska Patricka Zirchera.
Moim zdaniem album ten może być dla fanów Mrocznego Rycerza ciekawą odskocznią od często przepakowanych całkiem bzdurną akcją współczesnych komiksów o Batmanie. Zdecydowanie polecam.
Fabuła: 7/10 (bardzo dobry)
Ilustracje: 6/10 (dobry)
Jakość wydania + bonusy: 7/10 (bardzo dobry)
Więcej szczegółów: https://comicbookbastard.blogspot.com/2019/02/batman-czowiek-ktory-sie-smieje.html
7/10 - BARDZO DOBRY
"Człowiek, który się śmieje" to bardzo dobry komiks, który przedstawia dwie (wg mnie pierwsza lepsza) klasyczne opowieści o Batmanie. Brubaker przywołuje tu Mrocznego Rycerza w mojej ulubionej postaci - detektywa pracującego umysłem i dedukcją, a nie tylko gadżetami rodem z produkcji science-fiction. Każdy z tych epizodów rozgrywa się w innym momencie...
2019-02-01
5/10 - PRZECIĘTNY
Pierwszy tom serii "JLA" to typowe dla końca lat dziewięćdziesiątych nieco tandetne superbohaterskie sci-fi, pełne technologicznych supergadżetów oraz pseudonaukowej nomenklatury. Scenarzysta Grant Morrison zdecydował się postawić na akcję i to na niej oparł fabułę tego komiksu, która toczy się w szybkim, ale jednostajnym tempie. Jedna rozwałka goni kolejną i tak non stop. Nie ma chwili oddechu, stopniowania tempa akcji i dozowania napięcia. Bohaterów widujemy jedynie w ich kostiumach, nie mając ani na chwilę dostępu do ich prywatnego życia, co mocno zubaża ten komiks. Widoczny jest podział na doświadczonych członków Ligi (m.in. Batman, Superman, Marsjański Łowca Ludzi) oraz tych nowszych, bardziej niepewnych swoich możliwości (Green Lantern, Green Arrow). Poziom tego albumu jest bardzo nierówny. O ile konfrontacje z Hiperklanem oraz Kluczem stoją na dobrym poziomie, to niestety reszta historii prezentuje się co najwyżej nijako.
Pod względem graficznym też nie ma się czym zachwycać, prace głównego rysownika serii Howarda Portera nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Moim zdaniem Oscar Jiménez, który zilustrował dwa zeszyty (epizod z Kluczem) jest warsztatowo dużo lepszym rysownikiem.
Ogólnie rzecz biorąc jest przeciętnie, bez błysku, momentami kiczowato. Superhero z lat dziewięćdziesiątych w pełnej krasie. Tylko dla największych fanów.
Fabuła: 5/10 (przeciętnie)
Ilustracje: 4/10 (nijaki)
Jakość wydania + bonusy: 7/10 (bardzo dobry)
Więcej szczegółów: https://comicbookbastard.blogspot.com/2019/01/amerykanska-liga-sprawiedliwosci-jla.html
5/10 - PRZECIĘTNY
Pierwszy tom serii "JLA" to typowe dla końca lat dziewięćdziesiątych nieco tandetne superbohaterskie sci-fi, pełne technologicznych supergadżetów oraz pseudonaukowej nomenklatury. Scenarzysta Grant Morrison zdecydował się postawić na akcję i to na niej oparł fabułę tego komiksu, która toczy się w szybkim, ale jednostajnym tempie. Jedna rozwałka goni...
2019-02-02
4/10 - NIJAKI
Komiks ten można podzielić na trzy różne historie utrzymane w mocno kiczowatej stylistyce komiksów superbohaterskich końca lat dziewięćdziesiątych. Pierwsza jest najbardziej rozbudowana fabularnie i przedstawia starcie bohaterów z dowodzonym przez Lexa Luthora Gangiem Niesprawiedliwości, a następnie samym Darkseidem. Dzieje się tu bardzo dużo, ale wszystko w klimacie sporego chaosu, więc moje odczucia są mieszane. Kilka fajnych motywów (m.in. starcie dwóch wybitnych strategów Luthora i Batmana) zostało przykrytych przez inne, często mocno przekombinowane rozwiązania fabularne.
Kolejna historia wprowadza na scenę postać nowego łotra Prometeusza i ukazuje pierwszą potyczkę Ligi z tym niezwykle dobrze zorganizowanym przeciwnikiem. Tę opowieść również oceniam niejednoznacznie. Akcja jest dynamiczna, a intryga nienajgorzej skonstruowana. Pewne ułomności wiążą się nierozerwalnie z osobą samego Prometeusza. Przeszkadzały mi mocno wątpliwe motywacje łotra oraz fakt, że w dużej mierze swoje moce pozyskiwał on... z płyt CD.
Najsłabiej z całego albumu prezentuje się ostatni epizod będący crossoverem wydawnictw DC Comics oraz WildStorm, w którym to Liga Sprawiedliwości łączy siły z Wild C.A.T.S. przeciwko samozwańczemu władcy czasu Epochowi. W tej historii wszystko jest tandetne. Intryga, akcja, dialogi, wróg, ilustracje... Dosłownie wszystko!
W tamtym czasie sporo kuriozalnych rzeczy działo się też z samą Ligą Sprawiedliwości oraz wchodzącymi w jej skład bohaterami. Superman był wtedy niebieskim kolesiem z dziwnymi "elektrycznymi" mocami. Aquaman miał hak zamiast dłoni. Wonder Woman (Diana) została zastąpiona przez swoją matkę Hipolitę. Całkiem nowi Green Lantern oraz Green Arrow wymienili swoich oryginalnych poprzedników (Hal Jordan oszalał, a Oliver Queen był martwy). W końcu w zamian za Hawkmana w szeregach Ligi pojawił się anioł Zauriel.
Drugi tom JLA to album tylko i wyłącznie dla fanów komiksów spod znaku superhero, i to takich, którzy będą potrafili zaakceptować wszechobecny kicz, średniej jakości ilustracje oraz wiele dziwnych rozwiązań fabularnych.
Fabuła: 4/10 (nijaki)
Ilustracje: 4/10 (nijaki)
Jakość wydania + bonusy: 7/10 (bardzo dobry)
Więcej szczegółów: https://comicbookbastard.blogspot.com/2019/01/amerykanska-liga-sprawiedliwosci-jla_27.html
4/10 - NIJAKI
Komiks ten można podzielić na trzy różne historie utrzymane w mocno kiczowatej stylistyce komiksów superbohaterskich końca lat dziewięćdziesiątych. Pierwsza jest najbardziej rozbudowana fabularnie i przedstawia starcie bohaterów z dowodzonym przez Lexa Luthora Gangiem Niesprawiedliwości, a następnie samym Darkseidem. Dzieje się tu bardzo dużo, ale wszystko w...
2019-02-03
4/10 - NIJAKI
Trzeci tom "JLA" nie różni się specjalnie od obu swoich poprzedników. Kompletnie zwariowane i nad wyraz kolorowe przygody Ligi Sprawiedliwości oparte są głównie na intensywnej oraz szybkiej akcji. Bohaterowie nie dostają nawet chwili oddechu, co chwila będąc zmuszonymi do ratowania świata z poważnych opresji. Przerost formy nad treścią nie jest jednak jedynym zarzutem jaki stawiam runowi Morrisona, ponieważ nawet pod względem czysto rozrywkowym historie zawarte w tym albumie są bardzo nierówne. Z jednej strony mamy tu dobry epizod przedstawiający starcie Ligi ze Starro oraz przyzwoitą historię o Oddziale Ultrażołnierzy, z drugiej natomiast bardzo słabą i mocno przekombinowaną opowiastkę o gościach z piątego wymiaru.
Grant Morrison bardzo chętnie korzysta ze sporej ilości postaci, skwapliwie rozszerzając szeregi Ligi o następnych członków. Ja akurat nie jestem fanem powiększania zespołu o kolejne drugorzędne i mało znaczące postacie takie jak: Huntress, Plastic Man czy też Zauriel. Jeśli dodać do tego gościnne występy m.in. Sandmana, Kapitana Marvela oraz herosów z Amerykańskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwości, to okazuje się, że w komiksie tym zetknąłem się niemal z całym panteonem superbohaterów uniwersum DC. Nagromadzenie tylu postaci generuje niestety spory chaos.
Pod względem graficznym stagnacja. Większość stron tego albumu ilustruje doskonale znany z poprzednich tomów Howard Porter. Chyba już przywykłem do jego kreski, chociaż nadal uważam ją za średnio atrakcyjną.
Nie da się ukryć, że Grant Morrison kreuje w tym komiksie historie wtórne, kiczowate, patetyczne i infantylne... ale jednocześnie w jakiś sposób ujmujące. Seria "JLA" to nostalgiczna podróż w jakże barwne dla komiksu superbohaterskiego lata dziewięćdziesiąte. Na pierwszy rzut oka komiks ten generuje fajne wspomnienia, ale na dłuższą metę obcowanie z nim jest jednak troszkę męczące.
Fabuła: 4/10 (nijaki)
Ilustracje: 4/10 (nijaki)
Jakość wydania + bonusy: 7/10 (bardzo dobry)
Więcej szczegółów: https://comicbookbastard.blogspot.com/2019/02/amerykanska-liga-sprawiedliwosci-jla.html
4/10 - NIJAKI
Trzeci tom "JLA" nie różni się specjalnie od obu swoich poprzedników. Kompletnie zwariowane i nad wyraz kolorowe przygody Ligi Sprawiedliwości oparte są głównie na intensywnej oraz szybkiej akcji. Bohaterowie nie dostają nawet chwili oddechu, co chwila będąc zmuszonymi do ratowania świata z poważnych opresji. Przerost formy nad treścią nie jest jednak jedynym...
2019-02-04
4/10 - NIJAKI
Ostatni tom runu Granta Morrisona nie odbiega poziomem od tego co widziałem w trzech poprzednich odsłonach. To cały czas ta sama przerysowana i kiczowata stylistyka. Album ten można podzielić na dwie historie. Pierwsza z nich to obszerna i wielowątkowa "Trzecia wojna światowa", w której bohaterowie ścierają się z kolejną reinkarnacją Gangu Niesprawiedliwości (tym razem w innym składzie), by ostatecznie ratować świat przed niszczącym atakiem Maggedona. Dużo szumu, mnóstwo efektownych starć, ale wrażenia raczej średnie. Tak sobie myślę, że Morrison za bardzo się starał wykreować niezwykle widowiskową superbohaterską space operę i przedobrzył. Zamiast epickiego dzieła wyszła mu efekciarska i nieco tandetna kosmiczna rozpierducha z udziałem kolesi w kolorowych trykotach. W dodatku średnio narysowana przez Howarda Portera.
Druga historia z tego albumu to zwieńczenie wątku Korpusu Ultrażołnierzy. Chyba ten niedomknięty rozdział nie dawał scenarzyście spokoju, bo w końcu po nieco ponad pięciu latach (tyle czasu minęło od wydania "JLA #24-26" do opublikowania "JLA Calssified #1-3") zdecydował się go ostatecznie sfinalizować. Historia jest trochę chaotyczna i niespecjalnie porywająca, ale przynajmniej fajnie zilustrowana przez Eda McGuinnessa.
Reasumując cała seria "JLA" wypada dość nijako i jej ostatni tom nie jest tu wyjątkiem. Komiksowe superbohaterskie lata dziewięćdziesiąte obfitowały w niezwykle kolorowe, często mocno kiczowate akcyjniaki, które poza walorem czysto rozrywkowym nie oferowały sobą nic więcej. Niniejszy komiks jest kwintesencją podobnego podejścia i jeśli macie ochotę zanurzyć się właśnie w takim klimacie, to nie mogliście trafić lepiej. Jeśli jednak szukacie po prostu dobrego komiksu z gatunku superhero to raczej nie ten adres.
Fabuła: 4/10 (nijaki)
Ilustracje: 5/10 (przeciętny)
Jakość wydania + bonusy: 7/10 (bardzo dobry)
Więcej szczegółów: https://comicbookbastard.blogspot.com/2019/02/amerykanska-liga-sprawiedliwosci-jla_3.html
4/10 - NIJAKI
Ostatni tom runu Granta Morrisona nie odbiega poziomem od tego co widziałem w trzech poprzednich odsłonach. To cały czas ta sama przerysowana i kiczowata stylistyka. Album ten można podzielić na dwie historie. Pierwsza z nich to obszerna i wielowątkowa "Trzecia wojna światowa", w której bohaterowie ścierają się z kolejną reinkarnacją Gangu Niesprawiedliwości...
5/10 – PRZECIĘTNY
FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Jim Starlin
Niniejszy komiks opowiada o destrukcyjnym wpływie sekt religijnych na ludzkie życie, skupiając się w szczególności na dwójce pierwszoplanowych postaci. Diakon Blackfire przedstawiony został tutaj jako ktoś na styl niesławnych Charlesa Mansona lub Jim Jonesa – charyzmatycznym guru, cierpiącym na kompleks mesjasza fałszywym prorokiem, skupiającym wokół siebie podatne na wpływy słabsze jednostki, które łatwo można zmanipulować i wykorzystać do własnych niecnych celów. Batman został natomiast ukazany w sposób bezprecedensowy. Rzadko bowiem zdarza się, by akurat ten bohater okazywał jakiekolwiek słabości w tak jawny sposób. Złamany, przestraszony, niepewny siebie i swojej roli heros sprawia przygnębiające wrażenie. Sama historia ma całkiem spory potencjał. Najmocniejszymi jej stronami są sprawnie budowane napięcie oraz niepokojący klimat. Starlin całkiem trafnie przestawił również nastroje społeczne, skupiając się na reakcjach zwykłych ludzi na działania Blackfire’a i dowodzonej przez niego bandy bezdomnych. Gorzej natomiast wypada finał tej opowieści, który zwyczajnie nie dojeżdża. Rozwiązanie wątku Diakona Blackfire’a wydało mi się być niekompletne. Brakowało pełniejszego wyjaśnienia genezy czarnego charakteru lub chociaż położenia nieco większego nacisku na osnucie go aurą tajemnicy. Starlin miał całkiem fajny pomysł na opowieść, ale moim zdaniem nie zadbał wystarczająco o dwa bardzo ważne elementy fabuły – zabrakło mi tu zarówno nieco bardziej sensownego wprowadzenia na scenę postaci Blackfire’a, jak i błyskotliwej puenty wieńczącej tę historię.
ILUSTRACJE - 3/10
Szkic: Bernie Wrightson
Tusz: Bernie Wrightson
Kolor: Bill Wray
Srogie rozczarowanie… Bernie Wrightson był bez wątpienia znakomitym rysownikiem. Aby się o tym przekonać, wystarczy poszukać w internecie jego znakomitych ilustracji zdobiących chociażby jedno z wydań „Frankensteina”. Urzekające niezwykłą szczegółowością rysunki do tej książki, a także prace przy powieści Stephena Kinga „Rok wilkołaka”, ugruntowały pozycję Wrightsona jako mistrza w sztuce ilustrowania gatunku horroru. Sięgając po niniejszy komiks spodziewałem się więc poziomu artystycznego ocierającego się o geniusz. Otrzymałem niestety rysowane na kolanie byle jakie prace, okraszone dodatkowo koszmarnie brzydką kolorystyką. Z jakiegoś powodu komiks ten przypomina mi „Powrót mrocznego rycerza” Franka Millera, który pod względem graficznym również pozostawia wiele do życzenia. O ile jednak Miller nigdy nie miał jakiegoś wielkiego talentu rysowniczego, to Wrightson był przecież pieprzonym geniuszem. Czemu więc rysując „Sektę” popełnił taki paździerz? Nie rozumiem…
WYDANIE – 6/10
Bardzo ładnie wydany album, ale oprócz bardzo ciekawego wstępu napisanego przez Jima Starlina, nie ma w nim praktycznie żadnych innych bonusów. Zdecydowanie mniejszy zawód niż w przypadku ilustracji, ale i tak spodziewałem się nieco więcej.
Dodatki:
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Wstęp autorstwa Jima Starlina
• Biogramy twórców okraszone ilustracjami Bernie’ego Wrightsona
Szczegóły wydania:
• Wydawca: Egmont Polska
• Wydawca oryginalny: DC Comics
• Cykl: -
• Seria: -
• Data wydania: 20 styczeń 2021
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 200
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-281-5935-8
• Cena okładkowa: 79,99 zł
Zawartość:
• Batman: The Cult vol.1 #1 – „Ordeal” (sierpień 1988)
• Batman: The Cult vol.1 #2 – „Capture” (wrzesień 1988)
• Batman: The Cult vol.1 #3 – „Escape” (październik 1988)
• Batman: The Cult vol.1 #4 – „Combat” (listopad 1988)
PODSUMOWANIE
Sięgając po ten komiks nastawiałem się na przepyszną komiksową ucztę i o ile w sferze scenariuszowej otrzymałem całkiem przyzwoite danie, to warstwa graficzna „Sekty” okazała się być ciężką do przełknięcia, niezwykle gorzką pigułką. Ta wydana oryginalnie w 1988 roku miniseria ma jakiś swój urok, który opiera się głównie na specyficznym, przesiąkniętym deliryczną grozą klimacie. Historia ta została w mojej głowie na nieco dłużej, ponieważ poruszyła ciekawy temat niebezpiecznych religijnych sekt oraz ich wpływu na jednostki. Mimo to nie rozpaliła jednak moich zmysłów. Reasumując, można przeczytać, ale nie należy spodziewać się nie wiadomo czego. Lektura raczej tylko dla zagorzałych fanów Mrocznego Rycerza.
5/10 – PRZECIĘTNY
więcej Pokaż mimo toFABUŁA - 6/10
Scenariusz: Jim Starlin
Niniejszy komiks opowiada o destrukcyjnym wpływie sekt religijnych na ludzkie życie, skupiając się w szczególności na dwójce pierwszoplanowych postaci. Diakon Blackfire przedstawiony został tutaj jako ktoś na styl niesławnych Charlesa Mansona lub Jim Jonesa – charyzmatycznym guru, cierpiącym na kompleks mesjasza...