rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jeśli zabiera się za biografię autora, o którym niewiele wiadomo, wypadałoby mieć coś nowego i ciekawego do powiedzenia w temacie. Tu mamy niestety do czynienia z pozycją sztucznie napompowaną przez rozliczne przydługie cytaty z dzieł Mostowicza. Całość sprawia w dodatku mocno chaotyczne wrażenie: wiele kwestii jest przywoływanych kilkukrotnie, za każdym razem tak, jakby wspominano o nich po raz pierwszy. Krytyczny osąd różnych wersji wydarzeń czy plotek na temat Dołęgi sprowadza się do gdybania i działania na tzw. czuja. Nawet sprawa tajemniczej śmierci pisarza opiera się tutaj o odwołanie do przeprowadzonych już badań. Mocno rozczarowująca pozycja.

Jeśli zabiera się za biografię autora, o którym niewiele wiadomo, wypadałoby mieć coś nowego i ciekawego do powiedzenia w temacie. Tu mamy niestety do czynienia z pozycją sztucznie napompowaną przez rozliczne przydługie cytaty z dzieł Mostowicza. Całość sprawia w dodatku mocno chaotyczne wrażenie: wiele kwestii jest przywoływanych kilkukrotnie, za każdym razem tak, jakby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po czwarty tom przygód Anne sięgnęłam z dużą ciekawością - z czasów nastolęctwa zapamiętałam go jako wyjątkowo nudny, zastanawiałam się więc, czy jako dorosła osoba inaczej odbiorę tę część i czy nowy przekład będzie miał jakiś wpływ na moją opinię. Niestety, mimo świetnej pracy tłumaczki książka wciąż nuży i bawi swoją naiwnością. W wielu miejscach przypomina raczej zbiór luźno powiązanych ze sobą opowiadań niż pełnoprawną fabułę. Wiele postaci pojawia się raptem raz, może dwa, a ich problemy Anne rozwiązuje niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szczególnie kiepsko poprowadzony został wątek "wojny" Anne z Pringle'ami - przecież to świetny materiał na bazę dla całej powieści, tymczasem rozwiązuje się go w trymiga, jakby w pragnieniu, by broń Boże nikt za długo się z Anne nie znosił. Po lekturze zostało mi niemiłe wrażenie, że na tym etapie LM Montgomery po prostu odcinała kupony od raz wymyślonej i pokochanej przez czytelników postaci.

Po czwarty tom przygód Anne sięgnęłam z dużą ciekawością - z czasów nastolęctwa zapamiętałam go jako wyjątkowo nudny, zastanawiałam się więc, czy jako dorosła osoba inaczej odbiorę tę część i czy nowy przekład będzie miał jakiś wpływ na moją opinię. Niestety, mimo świetnej pracy tłumaczki książka wciąż nuży i bawi swoją naiwnością. W wielu miejscach przypomina raczej zbiór...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zbiór reportaży-opowieści o różnych aspektach życia Katowic w ostatnim stuleciu, które mają dać obraz miasta i jego problemów. Niestety język książki jest nieciekawy, styl nie wciąga, a dla kogoś, kto w Katowicach mieszka całe życie, spora część reportaży nie jest zaskakująca. Książka ma swoje momenty, ale są to wciąż tylko momenty.

Zbiór reportaży-opowieści o różnych aspektach życia Katowic w ostatnim stuleciu, które mają dać obraz miasta i jego problemów. Niestety język książki jest nieciekawy, styl nie wciąga, a dla kogoś, kto w Katowicach mieszka całe życie, spora część reportaży nie jest zaskakująca. Książka ma swoje momenty, ale są to wciąż tylko momenty.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla koneserów. Temat niezwykle ciekawy, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że autor chciał książkę napompować niczym uczeń szkolne wypracowanie, w którym sztywno określa się minimalną akceptowaną liczbę stron. Dużo tu lania wody i roztkliwiania się nad tragedią wojny. Dość infantylna w odbiorze.

Dla koneserów. Temat niezwykle ciekawy, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że autor chciał książkę napompować niczym uczeń szkolne wypracowanie, w którym sztywno określa się minimalną akceptowaną liczbę stron. Dużo tu lania wody i roztkliwiania się nad tragedią wojny. Dość infantylna w odbiorze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To była moja druga książka Łopuszańskiego i niestety, trzeciego razu nie będzie. Trzeba oddać autorowi sprawiedliwość - bibliografia "Warszawy literackiej przełomu..." jest imponująca, ale co z tego, skoro język książki mocno kuleje? Pełno w nim niezręczności, potknięć stylistycznych, potocyzmów, a równocześnie silenia się na naukową polemikę... Tekst jest chaotyczny, wiele kwestii jest powtórzonych kilkukrotnie w różnych rozdziałach i dopiero po kilku napomknięciach o tej samej sprawie autor decyduje się ją należycie rozwinąć. Sprawia to wrażenie, jakby poszczególne rozdziały powstawały jako osobne całości, a na końcu ktoś je naprędce sklecił w jedną całość. Już zupełnie zabawny jest przytyk skierowany do redaktorow Karoliny Beylin, gdy równocześnie w "Warszawie..." puszczane są takie kwiatki, jak przekręcanie nazwiska pisarza (tak!). Choćby ta pomyłka sprawia, że podaję w wątpliwość wszystko, co w tej książce zawarto.

To była moja druga książka Łopuszańskiego i niestety, trzeciego razu nie będzie. Trzeba oddać autorowi sprawiedliwość - bibliografia "Warszawy literackiej przełomu..." jest imponująca, ale co z tego, skoro język książki mocno kuleje? Pełno w nim niezręczności, potknięć stylistycznych, potocyzmów, a równocześnie silenia się na naukową polemikę... Tekst jest chaotyczny, wiele...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 1 Francesco Artibani, Graziano Barbaro, Alessandro Barbucci, Paolo Campinoti, Barbara Canepa, Bruno Enna, Elizabetta Gnone, Gianluca Panniello, Donald Soffritti, Daniela Vetro
Ocena 8,3
Czarodziejki W... Francesco Artibani,...

Na półkach: ,

Powrót po latach był bardzo nostalgiczny, ale niestety, również rozczarowujący. Słabe podbudowanie historii, niemal do końca księgi nie wiadomo, dlaczego Elyon nagle stała się zła (a kiedy już wiadomo, nie jest to moim zdaniem przekonujące wyjaśnienie). Meridian, Kondrakar, Wyrocznia - wszystkie wątki są bardzo leciutko zarysowane, mamy tu jakąś odwieczną walkę dobra ze złem, ale tak naprawdę niewiele o tej walce wiadomo, jak i o roli Strażniczek w tej całej historii. Kiedy czytałam te komiksy w dzieciństwie, bardziej skupiałam się na codziennym, niemagicznym życiu bohaterek i tak było i tym razem.

Powrót po latach był bardzo nostalgiczny, ale niestety, również rozczarowujący. Słabe podbudowanie historii, niemal do końca księgi nie wiadomo, dlaczego Elyon nagle stała się zła (a kiedy już wiadomo, nie jest to moim zdaniem przekonujące wyjaśnienie). Meridian, Kondrakar, Wyrocznia - wszystkie wątki są bardzo leciutko zarysowane, mamy tu jakąś odwieczną walkę dobra ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, która w moim odczuciu powinna stać się lekturą obowiązkową dla każdego mieszkańca województwa śląskiego.

Pierwsza część, choć niezwykle prywatna, jest też zadziwiająco uniwersalna - autor na kanwie dziejów własnej rodziny snuje historię Ślązaków na przestrzeni ostatnich stu lat z małym okładem, odtwarzając skomplikowane relacje narodowościowe, polityczne i państwowe. Nie udziela jasnych, arbitralnych odpowiedzi, stawia raczej pytania, przedstawiając fakty i zarysowując w świadomości czytelnika pewne procesy, światopoglądy, postawy. Uświadamia, jak trudne było wyznaczenie po I wojnie światowej sztywnych granic między nowym państwem polskim a Niemcami i jak bolesne okazały się dla wielu podjęte wtedy decyzje. Równocześnie sygnalizuje już, jak bardzo te granice wpłynęły na dalsze losy mieszkańców tych ziem, szczególnie w okresie II wojny i później, aż do lat 60.

Te spostrzeżenia płynnie przechodzą w drugą część książki, przedstawiającą największe i najbardziej znane powojenne problemy Górnego Śląska: m.in. obóz koncentracyjny na Zgodzie, szkody górnicze, utajoną epidemię ołowicy (nazwaną trafnie "polskim Czarnobylem"), kwestię narodowości śląskiej i języka śląskiego oraz problematykę Ruchu Autonomii Śląska. Przez te fragmenty przewija się duch polityczny - Rokita niejednokrotnie zaznacza negatywny stosunek rządu do tego regionu, szczególne nasilony w ostatnich latach (autorowi udało się jeszcze zawrzeć w tekście nawiązanie do słów premiera z pierwszej fazy epidemii koronawirusa, porównujących towarzyskie usposobienie Górnoślązaków do Włochów). Ta część jest już moim zdaniem nieco słabsza - być może dlatego, że bardziej interesująca i lepiej napisana wydała mi się pierwsza połowa. Odniosłam wrażenie, że Rokicie lepiej idzie opisywanie historii odległej, kleconej z rozproszonych źródeł i opowieści, niż relacjonowanie spotkań z działaczami.

Przede wszystkim jednak jest to opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, o kurczowym trzymaniu się pewnych - nie zawsze prawdziwych - legend i przekonań. O powolnym budzeniu się świadomości, o potrzebie namacalności własnej historii i własnego pochodzenia. Wszystkie fragmenty, w których autor cieszy się z odnalezienia dawnej fotografii, dzięki czemu jego papierowi przodkowie nabierają kształtów i trójwymiarowości, były mi bardzo bliskie. Muszę jednak dodać, że mnogość pamiątek, źródeł, dokumentów, odnalezionych nierzadko na strychu własnego domu, wzbudziła we mnie małą zazdrość ;)

Książka, która w moim odczuciu powinna stać się lekturą obowiązkową dla każdego mieszkańca województwa śląskiego.

Pierwsza część, choć niezwykle prywatna, jest też zadziwiająco uniwersalna - autor na kanwie dziejów własnej rodziny snuje historię Ślązaków na przestrzeni ostatnich stu lat z małym okładem, odtwarzając skomplikowane relacje narodowościowe, polityczne i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest w tej historii coś, co nie pozwala jej odłożyć, mimo niezbyt dobrego warszatu pisarskiego. Zabrakło mi dosłownie pół godziny, by skończyć drugą część "Stulecia Winnych" w jeden wieczór.

Będę szczera - nie znałam Ałbeny Grabowskiej przed powstaniem serialu na podstawie sagi. Do ekranizacji zresztą też podchodziłam sceptycznie, ale w końcu się przełamałam i dzieje rodu Winnych pochłonęły mnie na dobre. Po książki sięgnęłam w drugiej kolejności - szukałam uzupełnienia losów moich ulubionych bohaterów, wytłumaczenia niektórych sytuacji i zachowań. Niestety, na tym polu się zawiodłam. Drugi tom znacznie odbiega od serialu i mam wrażenie (choć może być złudne i stronnicze, w końcu serial obejrzałam najpierw), że w większości przypadków decyzje podjęte przez scenarzystów były jednak lepsze od książkowych pierwowzorów. Szczególnie rozczarował mnie wątek Michała, który jest jednym z moich ulubieńców, spodziewałam się większego podbudowania jego historii i relacji z Anią, wyjaśnienia, dlaczego Ania zniknęła z jego życia bez słowa. W książce niektóre wydarzenia mają miejsce wcześniej i to rzeczywiście nadaje sens całemu wątkowi, to jednak nie zaspokoiło to mojej ciekawości. Brakowało mi należytego rozpoczęcia tego wątku.

Problem "wrzucenia" bohaterów w sam środek jakiejś narracji dotyczy zresztą większości wątków w powieści. Nie raz zastanawiałam się, czy przypadkiem nie skleiły mi się kartki i czy nie ominęłam jakiegoś wprowadzenia do sytuacji. Ponownie - być może jest to powodowane serialem, który część wątków rozszerzył, pozwolił nam nacieszyć się postaciami czy relacjami. W książce sporo tematów jest przedstawionych powierzchownie, skrótowo.

Zaciekawiła mnie za to konstrukcja powieści, która teoretycznie jest podzielona na roczne epizody, ale w ich ramach fabuła często wybiega w przód lub tył, dając szerszy obraz całości. Niestety, czasem trudno złapać sens w tym "skakaniu", postaci też się mnoży.

A jakimś cudem, mimo to, ta książka nie pozwala się odłożyć, wręcz przeciwnie! Każe zostać z bohaterami do samego końca.

Jest w tej historii coś, co nie pozwala jej odłożyć, mimo niezbyt dobrego warszatu pisarskiego. Zabrakło mi dosłownie pół godziny, by skończyć drugą część "Stulecia Winnych" w jeden wieczór.

Będę szczera - nie znałam Ałbeny Grabowskiej przed powstaniem serialu na podstawie sagi. Do ekranizacji zresztą też podchodziłam sceptycznie, ale w końcu się przełamałam i dzieje rodu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że trochę mnie rozczarowała. Spodziewałam się raczej zbioru cytatów, wycinków z artykułów, które służyłyby za przykład owego stwarzania "Paryża domowym sposobem". Tymczasem faktycznym poradom poświęcone są tylko dwa ostatnie, dość krótkie rozdziały, lwią część zajmują za to historie poszczególnych magazynów oraz ich stosunki tudzież zmagania z komunistyczną władzą. Część z tej wiedzy posłużyłaby za świetny wstęp do całości, ale już biogramy grafików współpracujących z pismami były dla mnie przesadą. Drażniło mnie też kilkukrotne powracanie do dokładnie tych samych cytatów. Na ogromny plus szata graficzna (początkowo miałam wątpliwości, czy lektura tekstu podzielonego na kolumny będzie wygodna, ale dało radę), piękna kolorystyka i przedruki z magazynów - tu jednak szkoda, że znalazła się wśród nich jedna przepiękna rozkładówka: przy takim grzbiecie nie ma mowy, żeby można było ją zobaczyć w całej okazałości...

Muszę przyznać, że trochę mnie rozczarowała. Spodziewałam się raczej zbioru cytatów, wycinków z artykułów, które służyłyby za przykład owego stwarzania "Paryża domowym sposobem". Tymczasem faktycznym poradom poświęcone są tylko dwa ostatnie, dość krótkie rozdziały, lwią część zajmują za to historie poszczególnych magazynów oraz ich stosunki tudzież zmagania z komunistyczną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lektura tej książki zajęła mi o wiele dłużej, niż zakładałam, ale wcale nie dlatego, że była trudna - wręcz przeciwnie! Rozmowy wokół literackich posiłków i potraw to tylko punkt wyjścia dla fascynujących dyskusji o kulturach i zwyczajach poszczególnych narodowości. To książka tak naszpikowana ciekawostkami, że wręcz żal było mi ją tak szybko pochłaniać. To zbiór delicji, których nie powstydziliby się najwięksi smakosze. A ilustracje Zofii Różyckiej to przepiękna kropka nad i - aż się proszą, by je oprawić!

Lektura tej książki zajęła mi o wiele dłużej, niż zakładałam, ale wcale nie dlatego, że była trudna - wręcz przeciwnie! Rozmowy wokół literackich posiłków i potraw to tylko punkt wyjścia dla fascynujących dyskusji o kulturach i zwyczajach poszczególnych narodowości. To książka tak naszpikowana ciekawostkami, że wręcz żal było mi ją tak szybko pochłaniać. To zbiór delicji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna, choć miejscami przegadana książka (wątek o malarzach i o radzieckich mieszkańcach Legnicy wydaje się jednak nieco za bardzo odstawać od głównego tematu książki). Szczególnie druga połowa wydaje się nieco doklejona, jedynie rozdział o poniemieckich cmentarzach, zresztą jeden z najlepszych w całej publikacji, faktycznie nawiązuje bezpośrednio do tematu.
Zdaje się też, że pierwotnie kolejność poszczególnych rozdziałów była inna - jeden z rozmówców autorki, który wielokrotnie pojawia się na kartach książki, zostaje należycie przedstawiony dopiero w przedostatnim rozdziale. Sprawa myląca o tyle, że ów pan nazywa się tak samo jak pewien znany aktor, więc przydałoby się jednak wprowadzić go na początku jako postać odrębną.

Świetna, choć miejscami przegadana książka (wątek o malarzach i o radzieckich mieszkańcach Legnicy wydaje się jednak nieco za bardzo odstawać od głównego tematu książki). Szczególnie druga połowa wydaje się nieco doklejona, jedynie rozdział o poniemieckich cmentarzach, zresztą jeden z najlepszych w całej publikacji, faktycznie nawiązuje bezpośrednio do tematu.
Zdaje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Interesująca pozycja dla dociekliwych, której moim zdaniem brakowało na rynku. Mogłaby się obejść bez niektórych fraz z wstępu (doprawdy, ileż jeszcze razy będziemy powtarzać wiedzę powszechną w rodzaju: Niemcy urządzali łapanki), ale na szczęście nie są to fragmenty, które jakoś szczególnie zapadają w pamięć. Dużym plusem publikacji jest ilość zdjęć i grafik oraz przemyślana struktura całości, przechodząca od ogólnego obrazu sytuacji i generalnych trudności związanych z modnym ubiorem w tamtym okresie do szczegółowych opisów poszczególnych części stroju oraz dodatków. Zabrakło być może szerszego rozdziału o ubiorze w czasie Powstania i później, w roku 1945, ale na dobrą sprawę chyba możemy uznać, że nie różnił się on znacznie od lat poprzednich.

Interesująca pozycja dla dociekliwych, której moim zdaniem brakowało na rynku. Mogłaby się obejść bez niektórych fraz z wstępu (doprawdy, ileż jeszcze razy będziemy powtarzać wiedzę powszechną w rodzaju: Niemcy urządzali łapanki), ale na szczęście nie są to fragmenty, które jakoś szczególnie zapadają w pamięć. Dużym plusem publikacji jest ilość zdjęć i grafik oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z tej książki dowiemy się wielu rzeczy, niestety, większość z nich niewiele ma wspólnego z kuchnią. Autorka mówi nam między innymi o sytuacji zawodowej kobiet przed drugą wojną światową, o ogólnej biedzie, o ciężkiej doli służących, o znanych przedwojennych lokalach gastronomicznych (zadziwiająco mało miejsca poświęcając wówczas ich menu), o wycieczce do Muzeum Gazownictwa (sic! Ta książka powinna być opatrzona informacją, że sponsorowało ją PGNiG) i o tym, co jada na śniadanie. Prawdziwa tematyka tej książki jakoś się w tym wszystkim gubi - czyżby zabrakło materiału?

Drażnią również osobiste wtręty, które często sprowadzają się do spostrzeżeń w stylu: "teraz mamy X. Przed wojną X nie było" oraz kilkukrotne przywoływanie w tekście książki cytatów z publikacji własnego męża (zupełnie nie na temat), który zresztą zajął się adiustacją tego tytułu. Czym jest owa mityczna adiustacja w Wydawnictwie Znak - od jakiegoś czasu nie tylko ja rozgryzam tę tajemnicę. Tak czy inaczej wychodzi na to, że małżonkowie nie powinni zasiadać razem do pracy nad jedną książką. I to najważniejsza wiadomość, jaką z tej lektury wyniosłam.

Z tej książki dowiemy się wielu rzeczy, niestety, większość z nich niewiele ma wspólnego z kuchnią. Autorka mówi nam między innymi o sytuacji zawodowej kobiet przed drugą wojną światową, o ogólnej biedzie, o ciężkiej doli służących, o znanych przedwojennych lokalach gastronomicznych (zadziwiająco mało miejsca poświęcając wówczas ich menu), o wycieczce do Muzeum Gazownictwa...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niepowtarzalny urok likwidacji. Reportaże z Polski lat 90. Piotr Lipiński, Michał Matys
Ocena 6,1
Niepowtarzalny... Piotr Lipiński, Mic...

Na półkach: ,

Brakowało mi jakiegoś dopowiedzenia, dopisku z dystansu, w końcu minęło dwadzieścia pięć lat.

Brakowało mi jakiegoś dopowiedzenia, dopisku z dystansu, w końcu minęło dwadzieścia pięć lat.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wracam do Kopra po kilku latach (LC mówi, że po trzech) i muszę przyznać, że nie są to powroty miłe. W przypadku Sławnych par autor ma problem ze zrównoważeniem tematyki - po tytule można by sądzić, że sprawa dotyczyć będzie słynnych duetów oraz ich wspólnego życia, tymczasem w każdym rozdziale Koper skupia się na jednej stronie pary (nawet sam się do tego przyznaje, uznając tę decyzję na przykład za godne wytłumaczenie powrotu do biografii Jędrusik), drugą wprowadzając w dogodnym momencie - czasem snując już później narrację stricte "duetową", czasem traktując małżonka czy partnera jedynie jako "przystanek" na drodze swej połówki. Wyłuszczone z tyłu okładki obietnice są się zatem bez pokrycia, są tylko pretekstem do opowiedzenia biografii czy to Dygata, czy Rodowicz, czy Jaroszewicza, dając stosunkowo niewiele informacji na temat samego pożycia tytułowych słynnych par. Powtarzane za poprzednimi publikacjami całe fragmenty (słowo w słowo!) i anegdoty to już u Kopra standard. Najwięcej wątpliwości wzbudziła we mnie decyzja właśnie o powrocie do związku Jędrusik i Dygata - z rozdziału poświęconego tej parze stały czytelnik nie dowie się o niej niczego nowego, pozna za to młodzieńcze perypetie pisarza oraz kulisy jego życia z pierwszą żoną, do których Koper również już wcześniej nawiązywał. Czy jest to zatem książka o "Słynnych parach PRL", czy może raczej o "Postaciach PRL słynnych ze swoich relacji z drugą płcią"? Skłaniałabym się ku wariantowi numer dwa, z zastrzeżeniem, że stosunki reklamowane na tylnej okładce niekoniecznie będą głównym tematem rozważań wokół bohaterów.

Wracam do Kopra po kilku latach (LC mówi, że po trzech) i muszę przyznać, że nie są to powroty miłe. W przypadku Sławnych par autor ma problem ze zrównoważeniem tematyki - po tytule można by sądzić, że sprawa dotyczyć będzie słynnych duetów oraz ich wspólnego życia, tymczasem w każdym rozdziale Koper skupia się na jednej stronie pary (nawet sam się do tego przyznaje,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Próbowałam, doszłam mniej więcej do połowy i dalej ani rusz. Należę do czytelników, którzy nie przepadają za kryminałami; do prozy tego typu ściągają mnie raczej tzw. "względy inne" - w tym wypadku zwabiła mnie obietnica wspaniałego opisu Krakowa przełomu wieków. W tej materii rzeczywiście się nie zawiodłam, Maćkowski spędził wiele czasu nad rekonstrukcją ówczesnego miasta. Kłopot jednak w tym, że powieść wydaje się raczej zbiorem kuriozów niż zmierzającym do jakiegoś wyraźnego celu kryminałem: tajemnicza śmierć studentki otwiera przed komisarzem Mahlerem kolejne wrota zagadek, dziwnych obyczajów i ciekawostek, lecz niewiele z tego wynika. Wstawki z prasy komentujące poczynania krakusów tylko zamącają wątek głównej intrygi; miałam wrażenie, że autor co rusz trafiał na coś, co koniecznie chciał jeszcze zawrzeć w powieści i co starał się gdzieś mimochodem wtrącić, kompletnie zaciemniając to, o co rzeczywiście miało chodzić. Prawdę mówiąc, szybko zgubiłam się w zagadce śmierci Judyty Badeni i trudno było mi śledzić kolejne poczynania bohaterów zmierzające do jej rozwiązania.

Próbowałam, doszłam mniej więcej do połowy i dalej ani rusz. Należę do czytelników, którzy nie przepadają za kryminałami; do prozy tego typu ściągają mnie raczej tzw. "względy inne" - w tym wypadku zwabiła mnie obietnica wspaniałego opisu Krakowa przełomu wieków. W tej materii rzeczywiście się nie zawiodłam, Maćkowski spędził wiele czasu nad rekonstrukcją ówczesnego miasta....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miła w odbiorze, ale nieco przeestetyzowana książka (tekst jest bardzo rozstrzelony, miałam wrażenie, że wydawnictwo celowo zdecydowało się na rozmieszczenie pojedynczych akapitów na różnych stronach, żeby napompować objętość publikacji). Porady - raczej proste i zrozumiałe nawet dla największego laika; wątpliwości wzbudzały we mnie jednak niektóre fragmenty namawiające do sporych poświęceń na rzecz udanych zdjęć (w ogólniejszym sensie): urządzanie mieszkania typowo pod zdjęcia lub kolekcjonowanie ładnych rekwizytów typu drewniane blaty albo stare kawałki blach. O ile jestem w stanie zrozumieć, że dla profesjonalnego fotografa są to sprawy kluczowe, o tyle jednak nie tego oczekiwałam od tej książki.

Miła w odbiorze, ale nieco przeestetyzowana książka (tekst jest bardzo rozstrzelony, miałam wrażenie, że wydawnictwo celowo zdecydowało się na rozmieszczenie pojedynczych akapitów na różnych stronach, żeby napompować objętość publikacji). Porady - raczej proste i zrozumiałe nawet dla największego laika; wątpliwości wzbudzały we mnie jednak niektóre fragmenty namawiające do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydmuszka, ale przyjemna wydmuszka.

Wydmuszka, ale przyjemna wydmuszka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Powracać do dawnych tematów - w porządku. Kopiować całe ustępy z poprzednich książek - niezbyt.

Powracać do dawnych tematów - w porządku. Kopiować całe ustępy z poprzednich książek - niezbyt.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, a może raczej książeczka, bo to lektura na godzinę z kawałkiem, sama w sobie jest bardzo dobra i ciekawie odczarowuje mit AK. To, co wzbudza moje wątpliwości, to jej otoczka. Z jednej strony mamy wspomnienia bohaterki okraszone trochę za bardzo oczywistymi przypisami wyjaśniającymi np. pakt Ribbentrop-Mołotow, z drugiej - potwornie nudne naukowe posłowie, które próbuje umieścić relację pani Ludwiki w historii, ale ze względu na brak dowodów mu się to nie udaje. Całość jest przez to bardzo nierówna, bo próbuje być przystępna, by w końcu odstraszyć czytelnika naukowymi dywagacjami, które i tak do niczego nie prowadzą. Największe wątpliwości budzi we mnie jednak sam tytuł wspomnień, który każe nam spodziewać się faktycznej misji typu "femme fatale". Okazuje się jednak, że choć pani Ludwika rzeczywiście potrafiła wykorzystywać swój urok i odwagę, to jej faktyczne zadania niewiele miały wspólnego z prawdziwą "randką z wrogiem".

Książka, a może raczej książeczka, bo to lektura na godzinę z kawałkiem, sama w sobie jest bardzo dobra i ciekawie odczarowuje mit AK. To, co wzbudza moje wątpliwości, to jej otoczka. Z jednej strony mamy wspomnienia bohaterki okraszone trochę za bardzo oczywistymi przypisami wyjaśniającymi np. pakt Ribbentrop-Mołotow, z drugiej - potwornie nudne naukowe posłowie, które...

więcej Pokaż mimo to