rozwiń zwiń

Marzenia i koszmary Tom 2

Okładka książki Marzenia i koszmary  Tom 2
Stephen King Wydawnictwo: Świat Książki horror
418 str. 6 godz. 58 min.
Kategoria:
horror
Tytuł oryginału:
Nightmares and Dreamscapes
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
1996-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
418
Czas czytania
6 godz. 58 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7129-202-3
Tłumacz:
Michał Wroczyński, Witold Nowakowski
Tagi:
stephen king marzenia koszmary
Średnia ocen

                6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki W cieniu płonących świec Tabitha King, Michael McDowell
Ocena 5,4
W cieniu płoną... Tabitha King, Micha...
Okładka książki Legendy Orson Scott Card, Raymond E. Feist, Terry Goodkind, Robert Jordan, Stephen King, Ursula K. Le Guin, George R.R. Martin, Anne McCaffrey, Terry Pratchett, Robert Silverberg, Tad Williams
Ocena 6,8
Legendy Orson Scott Card, R...
Okładka książki Tygrys tu, tygrys tam... Joan Aiken, Isaac Asimov, Ambrose Bierce, Robert Bloch, Ray Bradbury, Ramsey Campbell, Roald Dahl, Stephen King, Richard Matheson, William F. Nolan, R.L. Stine
Ocena 5,8
Tygrys tu, tyg... Joan Aiken, Isaac A...
Okładka książki Arcydzieła czarnego kryminału Robert Leslie Bellem, W.R. Burnett, James Mallahan Cain, Raymond Chandler, James Hadley Chase, Peter Cheyney, Carroll John Daly, Samuel Fuller, David Goodis, Peter Haining, Dashiell Hammett, MacKinlay Kantor, Stephen King, Elmore Leonard, Ross MacDonald, Ed McBain, Mickey Spillane, Quentin Tarantino, Jim Thompson, Cornell Woolrich
Ocena 6,6
Arcydzieła cza... Robert Leslie Belle...

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
830
671

Na półkach: , , , , , , , , , , , , , , ,

Po ŁOWCY SNÓW, który wrzucił mnie później w KSIĘGĘ SNÓW znalazłem wytchnienie w BEZSENNOŚCI, ale to jeszcze nie koniec, bo po tym wszystkim czekały mnie jeszcze koszmary, MARZENIA I KOSZMARY!!!

Można skwitować opinię o tej książce w kilku zdaniach, wyróżniając albo i nie jakieś opowiadanie. Uważam jednak, że każda z opowieści zebranych w tym zbiorze zasługuje chociaż na kilka słów opinii, jakiejś refleksji. Nitk nie oczekuje żadnego wypracowania.
King poświęcił swój czas, dzieląc się z czytelnikiem wyobraźnią, refleksją nad życiem. Więc już z samego tytułu, oddając swoje uznanie za włożoną pracę, warto poświęcić trochę uwagi każdemu opowiadaniu z osobna, tak jakby było ono malutką powieścią. Nawet jeśli ta opinia nie jest nasycona zachwytem, czy podziwem, a może wręcz przeciwnie, znajdzie się w niej całe mnóstwo zastrzeń, rzeczy, które nie pasowały, nie wypadły zbyt dobrze.

CADILLAC DOLANA *** 8/10
Cadillac jako marka jest symbolem wyrafinowanego piękna, jakości, ale i przede wszystkim odnosi się do amerykańskiego odczucia eksluzywności!!!Umrzeć w takim wozie to pogrzeb z klasą...!!!
...
Nie jest grzechem posiadać, opływać luksusem. Bogactwo bardzo często prowadzi ludzi do zepsucia, ale tak naprawdę wcale nie musi tak być. Można przecież zachować szlachetność, dzieląc się swoimi pieniędzmi, tym co się posiada. By pomagać innym, by dzięki nim czynić dobro.
Bo gdy chciwość, zazdrość i rządza władzy przejmie nad człowiekiem kontrolę, to prędzej czy później doprowadzi go to wszystko do upadku.
...
Jednak to wszystko jest zaledwie tłem. Istotą tego opowiadania jest zemsta, która prowadzi głównego bohatera przez większość akcji.
A co z naszym sumieniem? Czy bezwzględnie bylibyście w stanie się na kimś zemścić? Z pełną premedytacją, bezlitośnie? Czy zemsta jest warta tego, by później nasze sumienie dawało nam wycisk do końca życia...
...
Opowiadanie stylowe, klimatyczne, przemyślane od początku do końca. Wyciąga ze świadomości czytelnika całą masę refleksji, w których główną rolę odgrywa ZEMSTA!!!

UDRĘKA MAŁYCH DZIECI *** 8/10
Czy jej umysł zaplątał się czeluściach obłędu? Czy może one były wszystkiemu winne...??
Umysł człowieczy zwykł często błądzić we mgle, podążać za myślą bezwiednie, bez większej kontroli. Nigdy nie wiadomo czy czyjeś szaleństwo jest prawdziwą rzeczywistością, czy też szaleństwem prawdziwym. Wątpliwości zawsze w takiej sytuacji jawią się bardzo wyraźnie..., i z tymi wątpliwościami was zostawię!!!
...
Opowiadanie napisane zręcznie i z pomysłem, lecz u Kinga to przecież norma. Tym razem to umysł odgrywa pierwsze skrzypce. King wielokrotnie pokazał już jak wielkie ma on dla niego znaczenie i za każdym razem obnaża go, uświadamiając czytelnikowi na co go stać i do czego jest zdolny...

NOCNY LATAWIEC *** 6/10
Jak kto mówią..., ciekawość to pierwszy stopnień do piekła. Prowadzi ona ku wielkim przygodom, niebezpieczeństwom. Człowiek jak zaślepiony podąża za tą ciekawością, a z upływem czasu staje się ona jego obsejsą. Z obłędem w umyśle, jakby wyszedł spod hiponozy, pogrąża się w tym wszystkim i brnie ku wielkiej przygodzie, nad którą krążą czarne chmury; a gdy rozpęta się prawdziwa burza z piorunami i błyskawicami, to zaczyna się robić nieciekawie...
Co tu dużo gadać. Horror i groza przeziera przez treść "Nocnego latawca". Klimatem przypomina "Miasteczko Salem", ale nie jest tak wybitna, jak ta słynna kingowska powieść grozy.

POPSY *** 7/10
W tym krótki opowiadaniu, którego treść i fabuła rozkłada się na jakieś kilkanaście stron King zaskoczył mnie tym zakończeniem...
Mimo tej mrocznej końcówki, ( spodziewałem się zupełnie czegoś innego ) niczym z najgorszych koszmarów zawarł w nim ciekawe przesłanie. Przynajmniej ja to tak interpretuje...
Otóż, w tym pędzącym, zwariowanym świecie ludzie przestają zwracać uwagę na szczegóły. Pędzą, a ich rzeczywistość staje się tak niewyraźna, iż nie dostrzegają ludzi potrzebujących pomocy. Bo pierwszym wnioskiem, jaki wysuniemy, gdy zobaczymy gdzieś na ulicy leżącą osobę, będzie pomysł, że ten ktoś jest pijany i nie warto tracić czasu. Wielokrotnie przechodzą ludzie obok takich osób zupełnie nie reagując. A jak wiele spośród tak pozostawionych własnemu losowi osób, rzeczywiście jest pijana. A może zasłabła? Możliwe, że cierpi na jakąś chorobę? Natomiast my ludzie mijamy ją, bo pozornie uznaliśmy ją za pijaną.
Takich sytuacji można mnożyć i nie mam tu na myśli tylko tych leżących pozornie na ulicy. Tu rozchodzi się o współczesną obojętność ubraną w pozory. Ta obojętność zrodziła się z pośpiechu cywilizacji. Ludzie w swej naturze podążają ciągle za tym samym. Kiedyś też skupieni byli na tym, co współcześnie, lecz kiedyś świat tak nie zapier....!!!!
...
"Popsy" choć to krótka i niezbyt długa opowieść, to treść jej stanowi wartościowe przesłanie, choć abstrakcyjnych szaleństw grozy będzie w niej całkiem sporo...

TO ŻYJE W NAS *** 7.5/10
Prowincjonalna społeczność Castel Rock. Prości, starzy, schorowani, ubodzy ludzie, mieszkańcy słynnego kingowskiego miasteczka, dla których jedyną rozrywką są pogawędki w miejscowej niby to jadłodajni, niby barze, ale to nie ważne. Spotykają się by oddać swe rozmowy przeszłości, rzucając się w objęcia wspomnień... Ich głównym tematem rozmów jest pewien ekscentryczny, pełen szaleństwa, pokręcony, osobliwy właściciel tamtejszej posiadłości, który już kilka dekad wcześniej zbudował swoją unikalną, niepospolitą historię, która po jego śmierci, choć jeszcze za życia przeszła w legendą. Między innymi jego chore, wypaczone małżeństwo albo przedziwne pomysły dla rozmaitych zabudowań wokół domu..., ale co dokładnie, to już lepiej sami przeczytajcie.
A tak między wierszami, to King tym opowiadaniem mówi o małomiasteczkowej mentalności. Fabuła nie zmierza do określonego punktu. To jest opowieść, która interpretacyjnie rozgałęzia się w rozmaite strony, a każdy czytelnik wyciągnie z niego zupełnie inny obraz.

GRYZISZCZĘKA *** 7.5/10
Słyszałem kiedyś historie opartą na prawdziwych wydarzeniach. To opowieść z mojej okolicy...
Otóż, był sobie pan w garniturze, z walizeczką, z natury i zwyczaju autostopowicz. Wyglądu i cech wizualnych nie zdradzę, bo ich nie znam, dowiedziałem się o nim tylko i wyłącznie z opowieści...
Chodził sobie i z pozoru nie wyglądał zbyt groźnie. Tak się też złożyło, że wsiadł do jednego z samochodów mieszkanki mojej miejscowości, a także jeszcze innej pani w innym jeszcze czasie i skorzystał z ich dobrej woli...
...i wyobraźcie sobie taką sytuację, możliwą, prawdopodobną, bo autentyczny jest z pewnością jego tekst na samym końcu...
---
A więc ona i on są już w środku, nie wiem, czy gadali, czy jechali w milczeniu. Bierzecie gościa, człowieka, bo z natury jesteście dobrzy i lubicie komuś zrobić przysługę, gest dobrej woli...
...i w pewnym momencie słyszycie tekst padający z jego ust...
- Ładnie wyglądałaby Pani w trumnie - mówiąc to oczywiście spokojnie, z zimną krwią, głosem zupełnie wypranym z emocji...
Po czym następuje chwilka krępującej ciszy i znalezienie obojętnie jakiej okazji, by tego pana wysadzić z auta. Tym paniom udało się szczęśliwie wyjść z tej sytuacji, ale kto wie, co ten gość ma na sumieniu. Nawet pisząc to teraz nie wiem, co z nim się może dziać. Policja niby szukała, dostała jeszcze nawet jakieś inne zawiadomienia o nim, ale było zbyt mało szczegółów, a dodatkowym problemem było to, że ten facet ciągle się przemieszczał. Możliwe, że teraz jest w zupełnie innym rejonie kraju, a moja okolica była dla niego jednym z wielu przystanków...
Historia autentyczna i jak ją usłyszałem, to wielokrotnie o niej myślałem. Czasem sobie o niej przypominam i deszcz dreszczy leje się na mnie trochę. Zresztą, jak sami sobie pomyślicie o tym, też w waszym przypadku powinno być podobnie.
Znajome twarze zabieram na stopa, ale obcymi nie ryzykuje, bo kto wie, czy nie biorę ze sobą jakiegoś świra...
....
W tym opowiadaniu będzie coś na kształt tej mojej historii napisanej przez rzeczywistość. Będzie się działo...

DEDYKACJA *** 8/10
Kto może stać za czymś tak pięknym i wspaniałym pod względem treści, zawartych w niej wartości, refleksji, fabuły, szkicu osobowościowego czy mentalnego postaci? Skąd ten warsztat, swoboda, jakość gry i zabawy słowem?
Ileż tego typu i podobnych pytań zdaje sobie czytelnik, gdy trafi na książkę z swoim mniemaniu doskonałą, idealną? Ileż to razy sam zadawałem sobie te pytania?
Mając w myślach tę ciekawość zastanawiam się często nad tym wszystkim, wyobrażając sobie kogoś takiego, jako wspaniałego człowieka. Taka bowiem początkowa myśl jest czymś oczywistym, bo by pisać tak wspaniałe opowieści, trzeba być samemu właśnie kimś takim. Lecz często to pozory, pod którymi może być ukryty zupełnie inny człowiek, niekiedy wręcz obrzydliwy, ochydny w swym zachowaniu codziennym. Tak wielki kontrast wydaje się niewiarygodny, ale wcale nie powiedziane, że niemożliwy...
...
W tym opowiadaniu poznajemy pewną ciemnoskórą sprzątaczkę, pracującą w wielogwiazdkowym hotelu. Pewnego dnia postanawia opowiedzieć swojej przyjaciółkę pewną historią, która bezpośrednio związana jest z jej życiem, przeszłością. Owa przyjaciółka, która oparła wiedzę o niej na pozorach, pełna zdumienia i zaskoczenia słucha tej opowieści. W życiu niespodziewała się po niej, czegoś takiego...
Głównym bohaterem jej opowieści jest Peter Jeffries, sławny pisarz, rasista, obracający się w wysokiej klasy śmietance towarzyskiej. Co dokładnie wyjdzie z tej opowieści, przeczytajcie sami....!!!
...
Tym właśnie dla mnie jest pisanie, budką telefoniczną Clarka Centa. Wchodzę do niej i zmieniam się w zupełnie innego człowieka. Gdybym mówił tyle, co pisał, ludzie dookoła mnie kazaliby mi zamknąć mordę na kłódkę, bo nie wytrzymaliby tak wielkiego zalewu słów. A patrząc na to z innej strony jakość moich myśli rzeźbionych przez słowa, gdy mówię, nie są tak dobre, jak rzeźby słowa pisanego. Tak to przynajmniej widzę ja. Nawet, żebym miał pisać tylko dla siebie, to widzę wyraźnie tę metamorfozę, to cudne przeistoczenie się. To mój niebieski strój z "S" na środku, czerwoną peleryną na plecach i majtkami na dupie...
Ja wiem jaki jestem naprawdę, ale jeśli kiedyś moje marzenia się spełnią i ludzie będą czytać moje książki, to też nie będą mieć pewności, czy za jakąś opowieścią stoi ktoś dobry, czy gość, który tylko dobrze się kamufluje...
...
King po raz kolejny udowodnił, że tworząc postać pisarza w powieści czy opowiadaniu jest niezrównany. Każdemu z osobna potrafi dać magię innego rodzaju. Można się tylko zachwycać taką wszechstronnością. King ma wyobraźnię kameleona, zmienia ją w zależności od potrzeb, emocji, zadumy, myśli i treści jaką chce się ze swoimi czytelnikami podzielić...
Nic tylko czytać i cieszyć się, że możemy nakarmić się tak niezwykłą zabawą słów

PALEC *** 7,5 / 10
Czy to prawda, czy to fałsz? Już sam nie wiem, czy mi odbija, czy moja rzeczywistość tak zwariowała.
...
Balansując na linie i łapiąc jednocześnie równowagę psychiczną nie jest to wcale tak proste jak się wydaje. Szczególnie gdy pod nią czeka na człowieka obłęd, któremu daleko do zdrowego rozsądku. Obłęd na obłędzie, mnoży zwidy, halucynacje, przywidzenia. Jak sobie poradzić gdy w to wszystko się wpadnie? Jak z tego wyjść? Czy to w ogóle jest możliwe?
...
Nie powiem dlaczego, ale te opowiadanie warto przeczytać przebywając w łazience. By stworzyć pasujący do niego klimat. Nie trzeba koniecznie być tam za potrzebą, wystarczy tam się znajdować. Godzinę, półtorej i można łazienkę opuścić...
Wielkość Kinga polega między innymi na tym, że potrafi wciągającą fabułę zakręcić nawet wokół palca:)

TRAMPKI *** 7 / 10
To nie jest jakieś spektakularne opowiadanie, ale za to klimatyczne, osadzone w ciekawej miejscówce, bowiem większość akcji dzieje się w studiu nagraniowym. Czytając je dostajemy zarys zakulisowych poczynań ludzi produkujących płyty muzyczne. Można troszkę liznąć informacji, jak to może wyglądać...
Niby zwykłe trampki, ale tak jak w poprzednim opowiadaniu, można i wokół nich wyrzeźbić ze słów ekscytującą treść.

MAJĄ TU KAPELĘ JAK WSZYSCY DIABLI *** 8 / 10
Podróż w nieznane... Niby nic niezwykłego, ale nie do końca jest to prawda. Bo to, co nieznane jest okryte tajemnicą. Zmierzając w nieznane musimy pokusić się o pewnego rodzaju ryzyko, bo pod tym wszystkim może ukrywać się jakieś niezbezpieczeństwo. Każde nasze kolejne posunięcie, może przynieść nieprzewidziane konsekwencje...
...
Historie w powieściach czy też opowiadaniach opierają się na rozmaitych wzorcach, tematach wokół których snuje się opowieść. Wielokrotnie, jako czytelnicy spotykamy się z literackim deja vi. Już gdzieś to przecież czytałem!!!
W tej opowieści King zadaje kłam temu, że podobieństwo powielanych tematów nie jest żadnym pójściem na łatwiznę autora. Bogactwo wyobraźni daje nieskończoną moc możliwości i jeśli zawartość twórczej inwencji taka właśnie jest, to można tworzyć historie, rozrywać nimi emocje, nawet jeśli są do siebie trochę podobne, nakreślone porównywalnym szkicem...
Dlaczego o tym piszę?? Otóż miejscem akcji tego opowiadania jest małe, prowincjonalne miasteczko, a ono u Kinga dość często gości, tyle, że za każdym razem jest do siebie podobne, a jednak żyje swoim życiem i na swój sposób jest wyjątkowe. Nie zdradzam zbyt wiele z fabuły, by każdy mógł je sobie odkryć, bez żadnych zwiastunów. Lecz niewątpliwie jest jednym z lepszych w tym zbiorze.

URODZI SIĘ W DOMU *** 6.5 / 10
Strach przed samotnością paraliżuje ludzi, czyniąc z nich niewolników tegoż lęku. Ludzie ( oczywiście nie wszyscy, ale zauważalna większość ) nie potrafi się odnaleźć w samotnej drodze przez życiu. Gubią się, plączą swe ścieżki, nie wiedzą w jakim kierunku podążać. Pragnął oni mieć pod ręku innych, tych którzy uzupełnią ten świdrujący ich niepokój i zamiast niego dadzą pewność i pewnego rodzaju stabilność. To zapewnia, że ta wędrówka codzienności przemija w bezpieczny sposób, że nic, ani nikt nie jest w stanie czymkolwiek zagrozić. Lecz nawet jeśli czarne chmury w końcu pojawią się na horyzoncie, zawsze lepiej jest stawić im czoła we dwójkę, niż w pojedynkę.
...
Uzależniamy się od obecności ludzi nam bliskich, przyzwyczajamy się do nich i to w naszym mniemaniu daje nam spokój myśli.
Bo w samotności błądzimy we mgle. Nie mając ręki, którą w każdej chwili możemy uchwycić, tracimy orientację. Nie jesteśmy samowstarczalni. Mamy swoje zalety, którymi dzielimy się z innymi albo i nie, a wszelkie nasze słabości leczymy i naprawiamy dzięki obecności bliskich nam ludzi...
Jednak jak to bywa z samotnością. Czasem po prostu trudno jej się z nami rozstać. Samotność też nie chce być samotna. Wtedy musimy sobie poradzić jakoś sami i żyć ze swoimi ułomnościami mniej lub bardziej marnie...
...
King w tym opowiadaniu podzielił się z czytelnikiem ciekawym przesłaniem. Zresztą refleksją nad życiem, przemijaniem i samotnością dzieli się bardzo często na łamach swoich książkek. Albo robi to w powieści na większą skalę, albo w takim opowiadaniu jak to, na mniejszą. Bez względu na horyzonty zawartych w tych myślach, jeśli przesłanie jest wartościowe, wówczas nasz umysł doznaje prawdziwej uczty.
...
To wszystko ubrane jest w makabryczną opowieść o zombie...

PORA DESZCZOWA *** 7 /10
Te wieczory, ale wczesne poranki, zwłaszcza jak ktoś mieszka blisko stawu, jakiegoś mniejszego, czy większego zbiornika wodnego...
Żabki, ropuszki itp... Ten ich rechot, skrzek irytuje niektórych. Dla mnie jest obojętny...
...
King lubi małe, prowincjonalne, zaściankowe miasteczka. Dobrze się w nich czuje. Za każdym razem potrafi stworzyć w nich klimat, który w jednym momencie przenosi w wyobraźnia, w takie właśnie miejsce...
Tym razem spadnie na was deszcz wręcz ulewa milutkich ropuszek ( deliktanie mówiąc ). Na mnie już spadła... Szybko minęła, ale było nastrój był specyficzny, zjawiskowy...
...
Bo u Kinga nawet żaby z nieba spadają...:)

MÓJ ŚLICZNY KUCYK *** 8/10
Czas się z czasem zmienia. Wychodzi z coming outem, ujawnia swoje prawdziwe oblicze. Gdy jesteśmy dziećmi, tymi szczerymi, naiwnymi, wrażliwymi, prawdziwymi istotami, gdy nie dopadła nas jeszcze zmora i kamuflaż dorosłości, który przybieramy, czas wlecze się dla nas niemiłosiernie. Zwłaszcza te chwile upływające w szkole, na lekcjach. To dla nas wtedy była wieczność ( ja przynajmniej tak miałem )
A później baaach i niewiadomo kiedy robimy się starzy, ale to baaach nie jest tak nagłe, zauważalne. Z tego baaach zdajemy sobie sprawę znacznie później, gdy coraz więcej chwil zaczynam przepływać nam przez palce...
...
To opowiadanie, jego istota odnosi się do czasu, przemijania. Pozwala cofnąć się w przeszłość i spojrzeć na samych siebie, gdy byliśmy jeszcze szczeniakami, ganiającymi do ciemnej nocy z innymi szczeniakami.
Mi osobiście pozwoliło również spojrzeć na moje relacje z dziadkiem i uważniej jej się przyjrzeć. Przy dziadku i babci od strony mamy wychowywałem się od niemowlaka, byli zawsze i dopóki żyją ( co jest moim wielkim szczęściem, bo mając prawie trzydzieści lat oni nadal są i niech będą jak najdłużej ) ja będę cieszył się ich obecnością. Mają mnóstwo wnuków, trochę prawnuków, ale powiem jednocześnie nieskromnie i szczerze, że ja spośród nich wszystkich zauważam ich najwyraźniej. Cała reszta do końca nie rozumie ich znaczenia, ale tak dzisiaj większość patrzy na starszych; obojętnie, bez większego emocjonalnego zaangażowania...; babcia ma zupełnie inny charakter, szalona z niej kobieta i zostało jej to do dzisiaj. Dziadek z kolei oaza spokoju. Często milczy, oszczędza i waży słowa i jest obojętny na niektóry rzeczy, które niepotrzebnie tak marnują czas i nerwy innym. Trzy córeczki i żona potrafią nadawać jak katarynki, zaangażowane w życie społeczności lokalnej, wygadane, histeryczne, biorące sobie gówno do serca ( wielokrotnie to niepotrzebne ). Nie mają tego spokoju, który ma dziadek. To z nim dobrze mi się dyskutuje. Z mamą też, ale ona jest trochę inna i rozmowa z nią przebiega zupelnie inaczej. Dziadek to dziadek. Śmiało mogę nawet powiedzieć, że zastępował mi ojca. Zawsze imponował mi jego spokój, cierpliwość, opanowanie. Mam podobną naturę, choć jeszcze długa droga przede mną, by stać się, tak spokojnym jak on...

PRZEPRASZAM, TO NIE POMYŁKA *** 7 / 10
To opowiadanie jest napisane w formie scenariusza filmowego. Takie właśnie urozmaicenie. Ono nie jest zbyt długie i jak na opowiadanie, nie ma w nim wielkiej ilości słów, ale jest pełne treści. Nawet w czymś takim King potrafi zbudować napięcie i zainteresowanie rozwojem akcji...
Nie będę zdradzał fabuły. Powiem jedynie, że przesłaniem opowiadania jest ból po stracie kogoś bliskiego. Przypomina trochę film z Keannu Reevesem "Dom nad jeziorem"...
Nic więcej nie zdradzę. Sami się dowiedzcie...

LUDZIE GODZINY DZIESIĄTEJ *** 6.5 / 10
Palenie to potworny nałóg. Za żadne skarby świata nie zamierzam wchodzić w układ z tym potworem. Wam też nie radzę, jeśli jeszcze nie podpisaliście z nim umowy. A jeśli to już za wami, gdy ów potwór wsadził was już w swoje dyby, zróbcie wszystko, by się uwolnić. Pamiętajcie, każdy dzień zwłoki sprawia, że dyby zaciskają się coraz bardziej...
...
Wielki ubaw musiał mieć King, pisząc te opowiadanie. W mroczną abstrakcję swej potwornej, acz niezwykłej wyobraźni wplątał bardzo ważny komunikat, a przy okazji powspominał stare, dobre czasy. Jego podróże z przeszłość są osobliwe i urzekające...

CROUCH END *** 8.5 - bardzo blisko 9 / 10
Labirynt ulic Londynu, zagubiona młoda para na wakacjach, horror, który nagle zaczyna rozgrywać się na ich oczach. Początek tego wszystkiego ma miejsce w okolicy z dala od centrum, w dzielnicy niemalże wyludnionej ( choć nie mam pewności w tym, że jakikolwiek metr kwadratowy tego miasta jest wolną przestrzenią...- przyjmijmy, że tak jest, w końcu to tylko fikcja )
...
Jedno z najlepszych opowiadań w tym zbiorze. Niedopowiedziane, tajemnicze, pełne absurdów, rzeczy i zjawisk wprost niewiarygodnych...
King lubi poruszać się po alternatywnych rzeczywistościach. Przed kilkoma dniami miałem okazję spotkać się z czymś takim w jego "BEZSENNOŚCI". Dla porównania dam jeszcze jeden przykład serialu bazującego na podobnym zabiegu, a mianowicie "STRANGER THING z Winoną Ryder w roli może nie głównej, ale z pewnością jednej z ważniejszych ( ze swojej strony serial polecam, zjawiskowy, klimatyczny, porażający, trzymający w napięciu, mroczny i niedopowiedziany).

DOM NA MAPLE STREET *** 7.5 / 10
Samotność ma różne oblicza. W każdym umyśle rzeźbi się w swoisty dla siebie sposób. Większość nie potrafi się w niej odnaleźć, błądzi we mgle, kieruje się ku rozpaczy, cierpieniu duszy itp... Wszyscy kombinują jak ją od siebie odsunąć, nawet jeśli ktoś, kto ją wypełnia nie jest tego wart. Ta pustka ich przeraża, a nie, obecność tego kogoś. Na rzecz wypełnienia tej pustki, często stają się obojętni na konsekwencje relacji, z tymi osobami, z którymi się wiążą.
Tu mamy matkę, którą wychodzi za mąż po raz drugi. Ma czwórkę wspaniałych dzieci, ale ten drugi mąż nie daje jej szczęścia, a nawet dokłada jej zmartwień i trosk. Ona i dzieci żyją w ciągłym strachu, przed podłym i niebezpiecznym charakterkiem drugiego mężusia.
Dodatkowo dzieci odkrywają, że w domu zaczyna coś się dziać, coś rodem z filmów science fiction. By uwolnić siebie od ojczyma i matkę od męża wpadają na chytry plan. Co z tego wyniknie? Czy im się uda? Oto jest pytanie, ale ja już znam odpowiedź...

PIĄTA ĆWIARTKA *** 6.5/10
Sprawnie,wartko, dynamicznie, intensywnie..., tak właśnie było!!! Kryminalne opowiadanie z przemyślaną akcją wewnątrz...
Odnośnie tej literackiej gawędy nie napisze zbyt wiele, bo nie ma takiej potrzeby. Wystarczy powiedzieć, że warto i można wynieść z niego dla siebie ciekawe przemyślenia. Bo jest o chciwości, zazdrości i trochę o zemście. To wszystko miesza się ze sobą, ale jeśli o kryminały chodzi, to obecność tychże cech konstrukcji postaci jest wręcz obowiązkowa...

SPRAWA DOKTORA. *** 7.5/10
Gdyby ktokolwiek miał zastąpić Arthura Conan Doyla w kontynuacji przygód Sherlocka Holmesa, kolejnych jego odsłon, to King byłby kandydatem idealnym. Wyczucie klimatu Conan Doyla, oddana charyzma postaci zarówno Watsona jak i Holmesa, to Kingowi w tym opowiadaniu wyszło bardzo dobrze...
Tak właściwie to wszystko, co chce napisać o tym opowiadaniu, a o reszcie niech każdy zainteresowany przekona się sam...


OSTATNIA SPRAWA UMNEYA *** 10/10
O wyobraźni można pisać i pisać, i za każdym razem wyobrażać ją sobie na inny sposób. To, czym ją karmimy, zależy od tego, w jakiej jest formie, na co ją stać. Albo poszerzamy nieskończenie jej granice, albo stoimy miejsce, albo też zawężamy jej horyzonty, a jej przestrzeń jest coraz mniejsza i mniejsza, i to ciągle postępuje...
King nigdy nie porzucił tego, by w fabułach swych powieści, opowiadań wplatać to jakim uczuciem darzy pisanie, ile dla niego znaczy i jak wpływa na jego życie. W tym opowiadaniu "OSTATNIEJ SPRAWIE UMNEYA" widać to bardzo wyraźnie.
...
Na początku miałem przeciętne, nijakie, obojętne nastawienie względem tego opowiadania, lecz gdy dotarłem do jego istoty, zaświeciło ono w mej opinii niezwykłym blaskiem... Nie będzie nie prawdą to, że uważam tę treść za najlepszą w tym zbiorze, dotykającą, tych wartości, które teraz i mam nadzieję, że zawsze tak będzie, będą dla mnie ważne...
...
Dodatkowym smaczkiem w postaci refleksji, przesłania jest jedna z myśli zawartych w treści. Ona wygląda praktycznie z każdej strony tego opowiadania. Tylko trzeba czytać między wierszami. Rozchodzi się głównie o to, że układamy sobie przyszłość w naszej głowie. Część się z tego spełni, a reszta nie do końca, może nawet wręcz przeciwnie obróci nasze wyobrażenie do góry nogami. Czas mija, zderzamy z codziennością, która często ucieka nam przez palce. Namacalnie doświadczamy tego jak bardzo nasze wyobrażenie przyszłości znajduje odzwierciedlenie w naszej rzeczywistości i gdy widzimy, dostrzegamy, zauważamy jak bardzo się różni, tęsknimy za przeszłością, cofamy się do wspomnień i próbujemy sobie wyobrazić nas samych, w naszych wszystkich wyobrażeniach. Mnożymy alternatywy i to pozwala nam poradzić sobie z naszym przemijaniem, z istniejącymi problemami, z tym co daje prawdziwa rzeczywistość....
...
Dodam jeszcze jedno spostrzeżenie... Otóż kreując postać, pierwszoplanową, czy też mniej ważną, staje się ona mieszanką samego autora, tego, co mu w duszy gra, ale także mieszanką tego kim chciałby się stać, nawet jeśli takowe marzenie jest czystą fantastyką, czymś nierealnym, niemożliwym do osiągnięcia. Do tego trzeba dołożyć wyobrażenie mrocznej połowy, czyli co mogłoby się stać, gdyby stracić nad nią kontrolę. W tą mieszankę wrzucić można również to, co w ludziach się podziwia, czym się można inspirować, jaki wzorzec od nich brać, lecz jednak pośród tego, dla kontrastu o mieszance stanowi także to, co w ludziach się nienawidzi, co budzi do nich wstręt, hańbę czy też odrazę...
Z tej całej mieszanki później, autorzy rzeźbią wszystkie swe postacie...
...
A już myślałem, że to koniec. Jednak nie!!! Opowiadanie tak szarpie mi myśli, że jedna refleksja, za drugą chce wyskoczyć na wolność. Nie mogę w tym wypadku więzić ich w umyśle...; a więc tym razem dorzucę zadumę Kinga nad naszą rzeczywistością. Uwielbiam, gdy skupia w myślach magię lat dawniejszych, większą swobodę przemijania, bardziej rozległą wolność w płynącej codzienności, o niebo lepszą, prawdziwszą jakość międzyludzkich relacji i zderza to z tym, jak wygląda to teraz. Bo to, co wyprawia się współcześnie jest nieporównywalnie gorsze od tego, jak ludzie żyli kiedyś. Każdy wie, a przynajmniej mam nadzieję, że większość jest świadoma tego, jak wygląda cały ten nasz współczesny świat, dostrzega, tę iluzje, która stawia granice między prawdziwą rzeczywistością, a tym co jest zakłamane. W pewnych kwestiach życie jest dzisiaj dobre, wygodniejsze, ale ucierpiały na tym rzeczy, które pozwalały lepiej żyć, prawdziwiej...
...
To by było na tyle, odnośnie tego opowiadania, ale kto wie...

PAŁKA NIŻEJ! *** 7.5/10
Choć nie przepadam za baseballem, to nie cierpiałem bardzo, a nawet prawie wcale, czytając "PAŁKĘ NIŻEJ", a więc jeśli potrafiła zainteresować mnie, nie miłośnika tego sportu, to znaczy, że ma w sobie jakąś wartość. Fana baseballu to małe dzieło Kinga z pewnością zachwyci. To nie jest opowiadanie, bo jest to relacja, esej, którego tematem przewodnim był sukces pewnej małej, amatorskiej, ale za to ambitnej drużyna, która zbudowała piękny, urokliwy, choć krótki kawałek historii tego sportu. To wydarzyło się naprawdę, a jednym z dzieciaków tamtej juniorskiej drużyny był syn Kinga, Owen, więc nic dziwnego, że nasz pisarz postanowił upamiętnić to w słowie pisanym. A dodatkowym bodźcem, była jego wielka miłość do baseballu.
Pomijając to wszystko, "PAŁKA NIŻEJ" podobała mi dlatego, że sam byłem kiedyś sportowcem amatorem, tylko że piłki nożnej, a kibicem do dzisiaj i wiem czym jest rywalizacja, smak sportowego zwycięstwa, wiara w sukces i udowadnianie tym teoretycznie silniejszym, że ich wygrana, wcale nie musi być tak pewna. "PAŁKA NIŻEJ" jest właśnie o tym i doskonale to wszystko oddaje.

###

Czasami tak próbuje sobie wyobrazić to, co tak naprawdę jest do niewyobrażnia. Niczym jak w filmie "Cela" z Jennifer Lopez, mrożącym krew w żyłach thillerze, w którym wnika w umysł psychopatycznego mordercy, by odnaleźć drogę do jego ostatniej ofiary, którą gdzieś zostawił, a nadzieja każe im wierzyć w pomyślność tejże misji. Muszę w końcu w całości obejrzeć ten film, bo dotychczas tylko tak fragmentarycznie przeleciałem. To stary film, ale jakże mocny.
I tak jak ta Jennifer podłączyć się pod umysł i myśli Kinga i sprawdzić, co w nich siedzi. Wejść w jego mroczny, niepokojący, a zaraz prawdziwie życiowy świat tego, co w nim straszne, przerażające i pełne szaleństwa..., choć pięknych i szalechetnych rzeczy, wartości też przecież jest pod sam korek...!!!
Rozmaitość fabularna zadziwia. Kto by pomyślał, że mnie, gościa, który praktycznie wszystko, co King napisał i wydał w Polsce przeczytałem, jeszcze można tą rozmaitością zadziwić. A tak w ogóle brakuje mi jeszcze do "Rok wilkołaka" "Roślinka", "Rage" i te komiksy z "Mrocznej wieży".
Chciałbym wejść w ten jego umysł, przejść się po labiryntach jego myśli, całej świadomości...
Znalazłbym tam marzenia i ( jak u każdego ) koszmary, najstraszniejsze obrazy, jakie mogą wyrzeźbić ludzkie myśli...

Po ŁOWCY SNÓW, który wrzucił mnie później w KSIĘGĘ SNÓW znalazłem wytchnienie w BEZSENNOŚCI, ale to jeszcze nie koniec, bo po tym wszystkim czekały mnie jeszcze koszmary, MARZENIA I KOSZMARY!!!

Można skwitować opinię o tej książce w kilku zdaniach, wyróżniając albo i nie jakieś opowiadanie. Uważam jednak, że każda z opowieści zebranych w tym zbiorze zasługuje chociaż na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    5 217
  • Chcę przeczytać
    2 912
  • Posiadam
    2 116
  • Teraz czytam
    247
  • Stephen King
    177
  • Ulubione
    88
  • King
    73
  • Horror
    66
  • Chcę w prezencie
    38
  • Stephen King
    32

Cytaty

Więcej
Stephen King Marzenia i koszmary Zobacz więcej
Stephen King Marzenia i koszmary Zobacz więcej
Stephen King Marzenia i koszmary Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także