Dotychczas miałam okazję przeczytać tylko jedną książkę, która wyszła spod pióra Marka Billinghama – pisarza, należącego do czołówki autorów powieści kryminalnych. W „Mścicielu”, bowiem tak brzmiał tytuł tej lektury, szczególnie moją uwagę zwróciło nawiązywanie Billinghama do przeszłości bohaterów i ukazywanie kilku tekstów, przesyconych emocjami, które wyróżniały się na tle dochodzenia zdolnego detektywa. Od kilku lat wyżej wskazany autor licznie zdobywa nagrody literackie, a jego powieści trafiają na najwyższe miejsca bestsellerów. Entuzjastycznie podeszłam do „Uprowadzonego”, którego opis intrygował mnie niemal od początku. Ponownie pozwoliłam wciągnąć się do świata tajemnic i wiecznych niespodzianek, do końca nie wiedząc, komu przypisać winę za zaistniałe zdarzenia.

16-letni Luke Mullen zostaje uznany za zaginionego. Ostatni raz widziano go, kiedy wsiadał do samochodu ze starszą od siebie kobietą. Od tego czasu minęło kilka dni i nikt nie ma pojęcia, co dzieje się z nastoletnim chłopcem ani też dlaczego został porwany. Cała rodzina źle znosi całą sytuację, natomiast ojciec Luke’ego, były nadinspektor policji, doskonale wie, że im dłużej trwa śledztwo i poszukiwania, tym szanse na odnalezienia syna żywego są coraz mniejsze. Detektywi wydają się być bezradni dopóki rodzice ucznia otrzymują niepokojące nagranie. Przestraszony i wycieńczony Luke z przerażeniem patrzy, jak nieznana mu osoba podchodzi do niego ze strzykawką w dłoni. Zajmujący się sprawą inspektor Thorne w swoim życiu rozwiązał już wiele spraw i niejedno widział, lecz przedstawiony film całkowicie go przeraził. Zaczyna rozumieć, że być może niebawem Luke zginie i aby tego uniknąć, należy jak najszybciej rozwiązać sprawę. Jednak wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy policja wpada na trop porywaczy, w dalszym ciągu nie potrafi rozwiązać zagadki zaginięcia chłopca. Do porwania mogli przyczynić się wrogie jego rodziców, którzy również skrywają wiele tajemnic…

Uwielbiam kryminały, w których autorzy niemal od pierwszej strony potrafią zbudować napięcie i zaciekawić spragnionego wrażeń czytelnika. Mark Billingham niewątpliwie zalicza się do grona najlepszych pisarzy, tworzących powieści o tematyce kryminalnej. Sam prolog przepełniony jest tajemnicą, która zostanie wyjaśniona dopiero w ostatnich rozdziałach tejże książki. „Uprowadzony” nie należy do klasycznych kryminałów, gdzie jedynie rację bytu ma dochodzenie i domysły zdolnego inspektora. Co kilka rozdziałów czytelnik może napotkać wyznania i myśli przerażonego Luke’ego, który do końca nie wie, dlaczego został wciągnięty w niebezpieczną grę, oraz jego oprawców, dzięki czemu połowicznie poznajemy przyczyny ich działań. Najczęściej w przypadku tego typu zdarzeń mówi się o porwaniach dla okupu, jednak okoliczności tej zbrodni są zupełnie inne i praktycznie do końca nieznane. Mark Billingham posiada lekki i przyjemny styl, który wydaje się być stworzony do tego, by relacjonować i opisywać rezultaty z budzących zgrozę śledztw. Swoją pomysłowością i umiejętnością wodzenia czytelnika, powodując, że nagła zmiana akcji powoduje zdziwienie na twarzy odbiorców. Cała lektura wydaje się być wielką zagadką, bowiem funkcjonariusze poruszają się niczym we mgle – co prawda posiadają parę tropów, lecz co chwilę okazuje się, że żaden z nich niekoniecznie musi pomóc w rozwiązaniu sprawy. Szczególnie zauroczyły mnie relacje Luke’ego i jego porywaczy – Mark Billingham pokazał, jak wspaniale potrafi określić uczucia wykreowanych przez siebie bohaterów, powodując, że łatwo się z nimi utożsamić. Polubiłam te krótkie przerywniki, ukazujące emocje ludzi, do końca nie wiedzących, co dzieje się z ich życiem.

Akcja w „Uprowadzonym” rozwija się stopniowo i przyznam, że w pewnym momencie nadchodzi niespodziewany zwrot akcji, powodujący, że pierwsze pomysły na rozwiązanie zagadki giną w gruzach. Ostatnie rozdziały są zaskakujące i nieco przygnębiające. Przyznam jednak, że całkowicie mnie zauroczyły i do chwili obecnej widzę oczyma wyobraźni twarze bohaterów. Niewątpliwie jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci jest inspektor Thorne, który niekiedy sam ze zdziwieniem obserwował, jak pozornie prosta sprawa zaczyna nabierać zawrotnego tempa. Jego umiejętność kojarzenia faktów i zaangażowanie w dochodzenie nieraz przyczyniło się do odkrycia ważnych poszlak. Również matka Luke’ego potrafiła budzić skrajne uczucia, okazując swoje zdenerwowanie.

Przed napisaniem tej recenzji, przejrzałam kilka opinii czytelników, którzy mieli już okazję przeczytać „Uprowadzonego”. Przyznam, że ich notowania nie były zbyt optymistyczne, czego do końca nie potrafię zrozumieć. Mark Billingham stworzyć fascynującą powieść, pełną niespodzianek i tajemnic. Książkę polecam szczególnie miłośników kryminałów, którzy lubią wspaniałe dochodzenia, połączone z nutą melancholii, oraz zaskakujące zakończenia.

Dotychczas miałam okazję przeczytać tylko jedną książkę, która wyszła spod pióra Marka Billinghama – pisarza, należącego do czołówki autorów powieści kryminalnych. W „Mścicielu”, bowiem tak brzmiał tytuł tej lektury, szczególnie moją uwagę zwróciło nawiązywanie Billinghama do przeszłości bohaterów i ukazywanie kilku tekstów, przesyconych emocjami, które wyróżniały się na...