Obejrzałem "w swojej karierze widza" wiele filmów będących ekranizacją książkową i dobrze zaznajomiłem się z zasadą "pewnych różnic" między tymi wersjami, ale po przeczytaniu Carrie po prostu moja wiara w porządną ekranizację prawie całkiem zgasła. Żeby było jasne dlaczego tak piszę film Carrie z 1976 r. z Sissy Spacek w roli głównej był jednym z moich ulubionych klasycznych horrorów i uważałem go za naprawdę dobry.
Jednak dopiero przeczytanie pierwowzoru pokazało mi że film ten był jakby patrzeniem przez wizjer na zewnątrz a dopiero książka pokazuje ogrom tej historii i jej całokształt. Zresztą King jakby proroczo napisał w Carrie "W końcu nawet zrobili z tego film. Widziałam go w kwietniu. Kiedy wyszłam z kina, byłam chora. Za każdym razem, kiedy coś ważnego się wydarzy w Ameryce, muszą to polukrować pod gust publiczności..."Zgadzam się w 100% ze słowami Sue Snell bo tak jest rzeczywiście.
Książkowa historia Carietty White ukazuje gehennę nastolatki gnębionej przez cały świat i ten najbliższy (matka) i ten obcy, daleki (szkoła, miasto) Po prostu wszyscy widzieli w niej potwora, którego najlepiej byłoby zamknąć gdzieś pod ziemią i nie wypuszczać do końca życia.
Więc czy dziwić się należy jej, że kiedy odkryła że posiada w sobie coś czym może przeciwstawić się całej reszcie to użyła tego w 100%.

MOŻLIWY SPOILER - najbardziej istotne rzeczy z książki zostały właśnie w filmie pominięte i to najbardziej wkurza. Właśnie przeszłość Carrie i wydarzenia z jej dzieciństwa a także wcześniejsze życie jej rodziców i dziadków były sygnałem że Carrie ukaże swoją moc prędzej czy później.

O wiele lepiej również King zobrazował Noc Zagłady, rozciągając znacznie rozmiar wydarzeń uczynionych przez Carrie.
Świetnie pasują także fragmenty dokumentalizowane z wywiadów z ocalałymi i z przesłuchań Białej Komisji.

Zatem morał dla wszystkich - mimo że czasami film Wam się podoba, sięgnijcie po pierwowzór a na pewno Wasze opinie zmienią się radykalnie.

Obejrzałem "w swojej karierze widza" wiele filmów będących ekranizacją książkową i dobrze zaznajomiłem się z zasadą "pewnych różnic" między tymi wersjami, ale po przeczytaniu Carrie po prostu moja wiara w porządną ekranizację prawie całkiem zgasła. Żeby było jasne dlaczego tak piszę film Carrie z 1976 r. z Sissy Spacek w roli głównej był jednym z moich ulubionych...