rozwińzwiń

Lepidoptera

Okładka książki Lepidoptera Anna Paszkiewicz
Okładka książki Lepidoptera
Anna Paszkiewicz Wydawnictwo: Mamiko poezja
77 str. 1 godz. 17 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Mamiko
Data wydania:
2022-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2022-09-01
Liczba stron:
77
Czas czytania
1 godz. 17 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366934504
Tagi:
poezja emocje wyzwolenie
Średnia ocen

10,0 10,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
10,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
7
4

Na półkach:

Dotarła do mnie niedawno poezja Anny Paszkiewicz. Autorki, która ma na swoim koncie około sześćdziesięciu książek dla dzieci (w tym „Coś i Nic”, które zdobyło główną nagrodę jury w konkursie Przecinek i Kropka 2020 na najlepszą książkę dziecięcą w kategorii 6-8 lat i trafiło na Międzynarodową Listę Białych Kruków 2021). Prawa do niektórych tytułów nabyły wydawnictwa z Chin, Korei, Hiszpanii, Francji, Czech, Rosji. Ponadto jest autorką scenariuszy dla nauczycieli w ramach ogólnopolskich programów edukacyjnych, m.in.: „Działaj z ImPetem” i „Moje Miasto Bez Elektrośmieci”. A na stałe współpracuje z czasopismem dla dzieci niewidomych i niedowidzących „Promyczek”. Od kilku lat w dolnośląskich przedszkolach i szkołach organizuje spotkania promujące czytelnictwo. Jednak Anna, poza pisaniem dla małych czytelników bardzo kocha czytać poezję (nagrywa filmiki) i pisać wiersze. Publikuje w kwartalniku „Artis”, „Ypsilon”, „Bezkres” i portalu „Poezja na Każdy Dzień”. Jej wiersze zagościły m.in. w antologiach: „Wwierszowzięci”, „Uskrzydleni” oraz polsko-hiszpańskiej antologii „Gwiazdozbiór Pegaza 2022”. Jest pasjonatką przyrody i własnego uroczego psa.

Książka poetycka Anny Paszkiewicz dzieli się na trzy części: larwa – korzenie; poczwarka bunt; imago – owoc. Ów podział pokazuje proces dojrzewania, przepracowania czegoś, zatem w moim odbiorze szczególnie pierwsza część staje się bezgłośnym wołaniem, niemym krzykiem. A kolejne rozdziały zawierają ujarzmienie, zrozumienie i pogodzenie, z czasem nawet akceptację, ponieważ doświadczenie daje siłę. Ostatecznie postać ukazująca się w utworach cieszy się życiem. Myślę, że warto zwrócić uwagę na motto, które towarzyszy tekstom: Poezja leczy rany, jakie zadaje rozum (Novalis). Jako pierwszy otwiera tom wiersz „spowiadam się Bogu…”, który na zasadzie gongu alarmuje o bólu zawartym między wersami. Potwierdzeniem spostrzeżenia jest kolejny fragment o złym dotyku przywierającym jak druga skóra. Ten, kto przeżył taki rodzaj krzywdy poczuje swoiste deja vu, jakby odczytał w tych słowach samego siebie. Złego dotyku nie da się wykorzenić. Można zapomnieć, zagłuszyć, ale w newralgicznych momentach ból powróci. W zależności od traumy i jej przerobienia, uderzenie będzie mniej lub bardziej dotkliwe. Ale! Wychodzę z założenia, że tylko oczyszczone rany mogą się zabliźnić, a to już coś. Zatem im więcej analizujemy, grzebiemy, to w końcu skutecznie czyścimy. Należy pozwolić płynąć, a może raczej wypłynąć emocjom. W wierszach możemy wyszukać potencjalne źródła nadwrażliwości i kruchości bohaterki, które z całą pewnością tkwią w przeszłości. Gorzkie przeżycia sprawiają, że nie ma w niej miejsca na nowe blizny, a dla tych, którzy chcą podejść blisko ma puste okno wieży w której się chroni. Lęk przed kolejnym rzutem kamieniem zamyka kobietę na ludzi. Niektóre wiersze są jakby zapisem autystycznego odbierania bodźców ze świata, który jawi się jako kolorowy jarmark z festiwalem dźwięków. Jedynym ratunkiem staje się totalne „oskorupienie”: „oskorupiam się gdy zaczyna brakować oddechu/ w ciepłym kokonie myśli przeczekuję atak”. Z drugiej strony, pomimo poczucia wyobcowania, ostracyzmu: „patrzą mi dzisiaj na usta/ klakierzy z pierwszych rzędów/ i nadstawiają ucha/ czy powiem ą czy ę// więc staję na środku sceny/ i tylko głośno pytam/ ile zostało jeszcze człowieka/ w człowieku”; podmiot liryczny woła o zachowanie człowieczeństwa: „kruszcie mury obojętności/ choćbyście mieli zedrzeć palce do krwi/ obedrzeć je do żywego mięsa/ połamać paznokcie i kości/ zmywajcie ją wierszem kwiatem łzą/ nim przyoblecze was w kamień/ i umrzecie na długo przed wydaniem/ ostatniego tchnienia// nie krzyżujcie człowieka w sobie”. W ostatnim ogniwie są ślady jak dotrzeć do obolałej duszy: „nie jest łatwo znaleźć klucz do mojego zamka/ nie odkładam go pod zwykłą wycieraczkę/ by nie znalazł go ktoś całkiem przypadkowy/ nie lubię nieproszonych gości”. „Badaj do woli jak nieznany dotąd kontynent/ tu wszystkie ścieżki i tak prowadzą przez serce”. Najważniejsze, że imago cieszy się życiem: „wyrzuciłam dawne sukienki/ jedna cisnęła pod brodą/ nosiłam ją za dnia gdy trzeba było grzecznie/ obejmować umysłem bezmiar zależności wszechświata/ w drugiej tańczyłam nocą/ wkładałam kiedy żar serca domagał się ujścia/ pozwala mi płonąć aż po koniuszki palców// dziś nagą skórę wystawiłam na słońce/ razem ze wcześniejszym deszczem/ ubrały mnie w ciepłą tęczę/ bym mogła tętnić ogniem wodą ziemią i wiatrem”. Być nareszcie sobą.

Jeśli kogoś boli życie, boli człowiek, to z pewnością dużo odnajdzie dla siebie w książce o tajemniczym tytule Lepidoptera (Mamiko 2022).

Dotarła do mnie niedawno poezja Anny Paszkiewicz. Autorki, która ma na swoim koncie około sześćdziesięciu książek dla dzieci (w tym „Coś i Nic”, które zdobyło główną nagrodę jury w konkursie Przecinek i Kropka 2020 na najlepszą książkę dziecięcą w kategorii 6-8 lat i trafiło na Międzynarodową Listę Białych Kruków 2021). Prawa do niektórych tytułów nabyły wydawnictwa z Chin,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
15

Na półkach:

Czy poezja faktycznie leczy rany, zadane przez rozum, jak sugeruje to motto (z Novalisa) tomiku Anny Paszkiewicz „Lepidoptera”? Jeśli nawet tak jest, to — jak to bywa z lekarstwem — wymaga regularności stosowania i ma — niestety — krótki czas działania. A może jednak to dobrze? Bo tylko wtedy szukamy wciąż nowych wierszy, by powtórzyć dawkę, najlepiej mocniejszego leku. A może — jeszcze lepiej — kolejne wiersze wypływają z nas, wpływają w nas, wraz z kolejnymi ranami, jakich nie skąpi nam życie. Może i nam w końcu przydarzą się chwile szczęścia i spełnienia, w zgodzie ze sobą — nam — nieograniczonym zonami cudzych wymagań i konwenansów? Może i my doczekamy się w końcu braw po występie marionetki, która zerwała więzy i wyrwała ciernie spod paznokci? Doczekamy się chwili, kiedy z larwy zrodzi się poczwarka, a ta stanie się w końcu pięknym motylem, któremu wyrosły skrzydła?
Gdyby pod tym względem próbować spojrzeć na debiutancki tomik Anny Paszkiewicz, możemy tylko się w tym utwierdzić. Zaczyna od najprostszych barw – bieli i czerni. Autorka bawi się iście mistrzowsko formą niczym prawdziwą feerią motylich skrzydeł — tak pięknych i tak ulotnych. Niezwykle to dojrzały debiut – przemyślany układ, tematyka wierszy i najwyższych lotów symbolika — przywołująca tyleż piękno, co kruchość, tyleż delikatność, co (nie)ważkość, rodem jednocześnie z Biblii i z przebogatych głębin pokładów kobiecości.
Część KORZENIE-LARWA zaczyna się od bardzo nietypowej spowiedzi, bo z… niewinności. Użycie pierwszoosobowego podmiotu lirycznego sprawia, że z każdą kolejną odsłoną utożsamiałem się z nim coraz bardziej (chociaż to typ bardzo kobiecy, ale to dowodzi uniwersalizmu tej poezji). I mi udzielił się niepokój, że hałas życia zetrze nas z powierzchni ziemi, że zły dotyk pozostanie, bo tylko po drugiej stronie zegary chodzą wstecz. W uszach brzmią mi jeszcze słowa: najpierw obowiązek, potem przyjemność (i wyrzuty sumienia, czy aby nie byłem podobnym ojcem). Przypomniałem sobie ból dawnych zdarzeń, marzenie o byciu wolnym ptakiem, którego nikt nie goni. Faktycznie tylko oczy powiedzą prawdę. I mi kiedyś zabrakło już miejsca na nowe blizny. A czyż nie podobne widoki rozciągały się kiedyś i z okna mojej wieży, a świat nie wdarł się w końcu brutalnie przez pęknięcia w murze obronnym także w moje życie? I my zbieramy potłuczone sny w mozaikę życia. Grzeszymy nadgorliwością, szukając dziury w całym. I nasz różaniec myśli ma często smak goryczy. Czyż i nie my, niczym Fredrowski Papikn, nie boimy się także przekroczyć pamiętny mur w równie pamiętnym zamku? Lękamy się też mieszkać w zamku zbudowanym z piasku, rodząc się na nowo między wczoraj i jutrem. Marzymy, by ktoś podał nam rękę, pomógł odciąć pępowinę i z ostrych jak żyletka krawędzi wspomnień wypuścił słowa na żer.
Kolejna faza ludzkiego motyla — POCZWARKA-BUNT — przynosi przesłanie, że duże dziewczynki muszą być grzeczne (choć ja powiedziałbym, że raczej małe powinny). Wiem, że nóż ostrych słów przenika zawsze przez mury i — zgodnie z życiową zasadą a rebour — zamiast Ziemi Obiecanej po drugiej stronie Morza Czerwonego możemy znaleźć tylko egipskie plagi. I my nie chcemy być marionetkami w cudzych teatrach, bo nawet marionetki potrzebują iluzji, że potrafią samodzielnie tańczyć. Wątpię jednak, czy gałęzie na stos posłużą i nam do budowy nowych skrzydeł, bo… no cóż, nie każdy rodzi się czarownicą, a może raczej wiedźmą! I ja wymykałam się kiedyś nocą, by żyć, marzyłem, by ktoś mnie zgadł, czekając aż zmartwiony Bóg ześle deszcz. Czy kobiecemu podmiotowi-wyzwolonej marionetce pomoże sukienka pomalowana w motyle i czy doczeka się aplauzu? Czy armie klakierów i marmurowych ludzi mają jeszcze w swych wnętrzach człowieka w człowieku? W kolejnym wierszu odnalazłem apele, by przebijać mury obojętności, choćbyśmy mieli zedrzeć palce do krwi, by nie krzyżować człowieka w sobie, by wyjść poza chitynowy pancerz, który coraz bardziej boli. Wiem, że w ciszy, która aż lepi się od krzyków, upojeni wolnością, możemy pokonać przestrzeń! A pragnienie wolności nie będzie już milczeć – bo w końcu wolność jest... rodzaju żeńskiego.
IMAGO-OWOC – po wyzwoleniu się z uwierającego pancerza, w przypadku szczególnie „motyla”, czasu nie mierzy się w eonach tylko chwilą (epikurejską – rzecz jasna). Tylko po rozebraniu się do myśli, pulsują one tajemnicą wszechświata, płynącą przeze nas. Tylko klucz do siebie trzeba dobrze ukryć (najlepiej z wielobarwnymi snami pod poduszką). Nie wolno go zostawiać na wierzchu, bo… ślady butów, z którymi wchodzą w nasze życie wszystkowiedzący lepiej, nawet zmyć wierszem jest niezwykle ciężko. Ta część jest chyba najbardziej autotematyczna ze wszystkich. Jeden z wierszy przestrzega przed zamykaniem w narzuconych granicach. Inny obiecuje, że zostaną tylko znaki zapytania, jeśli stanie się inaczej. Marzenie o ukłuciu wrzecionem to marzenie każdej... królewny, ale może zamiast królewicza lepiej przed popadnięciem w wieczny sen leczyć się... zimnym powietrzem? ;) I mnie nurtuje pytanie — jaki będzie owoc „żywota mego”?
Każdy motyl sam potrafi znaleźć drogą i przysiąść na czterolistnej koniczynie, by atramentem pulsującej aorty odsłonić… kobietę, która — mimo że tak krucha w objęciach wszechświata — zrywa na palcach gwiazdy, poranki wypełnione marzeniami, ubrana (ech) tylko w... śnienie. Rozmarzyły mnie spacery z dwiema minutami dodatkowego szczęścia, które – odłożone na później – można mnożyć, jak naga pośród traw szamanka, której myśli poza czasem lecą z wiatrem w stronę słońca. Zafascynowała czterolistna koniczyna na linii życia – szukająca pulsu – a znajdująca płomień, który rzucony kamień rozpuszcza gorącym oddechem, by zrosił ziemię. Jeszcze widzę nad sobą gwiazdy, czując między palcami wiatr… I ja przypominam sobie jabłko złamane na pół i wyłuskiwane wspólnie pestki czułości. Słyszę trzepot skrzydła nocnego motyla, który szepce mi do ucha wielką tajemnicę życia... Oby wyrzucenie dawnych sukienek pomogło "jej", a naga skóra, wystawiona na słońce, mogła pulsować na nowo ogniem, wodą, ziemią i wiatrem! Oby taniec z motylami pozwolił "jej" i nam wymknąć się poza granice czasu, oby udało nam się wspólnie strącić motylimi skrzydłami krzywe zwierciadła kreatorów-cenzorów i latać na ich… niepodobieństwo!
I tylko żal, że motyle żyją jedynie kilka dni (najdłużej do jednego roku, z tego ok. 7 miesięcy w hibernacji),ale przecież są zawsze z nami – pojawiają się nagle gdzieś we wnętrzu brzucha. Przywołuje je zawsze taka poezja jak ta. Jej autorka zdaje się jednak nas przestrzegać: “Nie powtarzaj formułek i pustych myśli tam, gdzie z jawy rodzą się sny — tylko oczy powiedzą prawdę”, zatem nie pozostaje Państwu nic innego, jak zajrzeć wprost w te oczy i zanurzyć się wręcz w tej poezji. Może i wy odkryjecie szczerość, autentyzm i piękno, jakie tylko z wnętrza rozświetlić może kobietę.
PS Novalis, dwa razy zaręczony, nie doświadczył jednak miłości szczęśliwej. Może to i romantyczne, ale czyż krótkość motylego życia to nie wyzwanie, by zdążyć – na przekór światu – być szczęśliwym, prawdziwie wolnym i spełnionym? Rany powstają też mimo rozumu, ale — zwłaszcza z tych —leczy poezja. Jestem przekonany, że właśnie taka, jak ta.

Czy poezja faktycznie leczy rany, zadane przez rozum, jak sugeruje to motto (z Novalisa) tomiku Anny Paszkiewicz „Lepidoptera”? Jeśli nawet tak jest, to — jak to bywa z lekarstwem — wymaga regularności stosowania i ma — niestety — krótki czas działania. A może jednak to dobrze? Bo tylko wtedy szukamy wciąż nowych wierszy, by powtórzyć dawkę, najlepiej mocniejszego leku. A...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    3
  • Chcę przeczytać
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lepidoptera


Podobne książki

Przeczytaj także