rozwińzwiń

Słońce i księżyc. Tom 2

Okładka książki Słońce i księżyc. Tom 2 Albert Paris Gütersloh
Okładka książki Słońce i księżyc. Tom 2
Albert Paris Gütersloh Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Powieści XX wieku literatura piękna
323 str. 5 godz. 23 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Powieści XX wieku
Tytuł oryginału:
Sonne und Mond
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1967-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1967-01-01
Liczba stron:
323
Czas czytania
5 godz. 23 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Edda Werfel
Średnia ocen

1,0 1,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
1,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
65
63

Na półkach:

Książka o czymś, ale nie za bardzo wiadomo o czym.
Kwieciste, barokowe zdania, pełne dygresji i odniesień.
Lektura zdecydowanie nie dla mnie. Bardziej dla polonistów.
Dotarłem do 40 strony i ocierając pot z czoła zrezygnowałem.

Książka o czymś, ale nie za bardzo wiadomo o czym.
Kwieciste, barokowe zdania, pełne dygresji i odniesień.
Lektura zdecydowanie nie dla mnie. Bardziej dla polonistów.
Dotarłem do 40 strony i ocierając pot z czoła zrezygnowałem.

Pokaż mimo to

avatar
941
941

Na półkach: , ,

..."Wszedł gospodarz, tak jakby dźwigał ją [gospodę] na plecach, wniósł tacę z talerzami i nakryciem, najdelikatniejszym szkłem jakie posiadał, podzwaniającym niby koszulki elfów zamarznięte na bielinku, ze świeżo omszałą butelką wina, z kilkoma daniami, spośród których jedno po chłopsku parowało i wazonem z kwiatami, nad którym jego twarz pełniła funkcję uśmiechniętej pełni księżyca faunicznej nocy. Wydarzenie niebiańskie nie bardzo pasujące do tej ziemskiej chwili"...
Czytając te dwa zdania, wiemy już dlaczego banalna historia przejęcia zrujnowanego bawarskiego zamku przez hrabiego utracjusza, rozrasta sie do stron sześciuset. Każde zdarzenie urasta do rangi osobnej historii, dygresja goni dygresję, a rzymscy bogowie wtrącają swoje trzy grosze. Fascynująca rozrywka, zabawa słowem z erudytą najwyższej próby. Polecam.

..."Wszedł gospodarz, tak jakby dźwigał ją [gospodę] na plecach, wniósł tacę z talerzami i nakryciem, najdelikatniejszym szkłem jakie posiadał, podzwaniającym niby koszulki elfów zamarznięte na bielinku, ze świeżo omszałą butelką wina, z kilkoma daniami, spośród których jedno po chłopsku parowało i wazonem z kwiatami, nad którym jego twarz pełniła funkcję uśmiechniętej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2744
74

Na półkach: ,

Powieść napisana w sposób awangardowy. Książka jest dygresją na dygresji i nieskończonymi porównań. Zmniejsza tempo akcji, ale nie gubi jej. Aczkolwiek historia poznania się rodziców Lunarina oraz pożaru w Operze jest treściwa w wydarzenia. Fabuła sprowadza się do, że młody Lunarin dziedziczy zrujnowany zamek, do którego porywa ukochaną Benitę. Dużo więcej dowiemy się o samym zamku i jego historii, bo nie jest to linearna historia od-do zakochanej pary. Fabuła nie jest najważniejsza, ale sposób pisania Nie ma tutaj nic nielogicznego, tylko celowe warstwy, rozrastającego tekstu przy których autor filozofuje lub rozwija kunszt porównań, wśród których mnie do gustu najbardziej przypadły kulinarne nad antycznymi. Przyznam, że w końcu zmęczyłam piętrowymi dygresję. Nie jest książka łatwa w odbiorze., co nie znaczy że jest kretyńska.

Powieść napisana w sposób awangardowy. Książka jest dygresją na dygresji i nieskończonymi porównań. Zmniejsza tempo akcji, ale nie gubi jej. Aczkolwiek historia poznania się rodziców Lunarina oraz pożaru w Operze jest treściwa w wydarzenia. Fabuła sprowadza się do, że młody Lunarin dziedziczy zrujnowany zamek, do którego porywa ukochaną Benitę. Dużo więcej dowiemy się o...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
748
702

Na półkach: ,

Prawdą jest, że gładki papier przyjmie każdą logikę ale sporu pomiędzy mną a Albertem Parisem Güterslohem nie rozstrzygnie nawet największy mistrz erystyki. Zarzucając mu pozbawienie mnie dostępu do światła, stawiam go w sytuacji upiornego wyznawcy ciemności, który zamiast rozjaśniać fabułę, zanieczyszcza ją dłużącymi się dygresjami. Obwiniając go o zabranie należnej mi przestrzeni, zarzucam mu wpędzenie mnie w literacką klaustrofobię. Długo jeszcze będę wspominać szerokie horyzonty myślowe austriackiego pisarza, jednak podane w tak ciasny i nieprzystępny sposób, że każda moja komórka woła o więcej tlenu. Co z tego, że elokwencją Gütersloh przerasta innych? Co mi po tym, że szerokie spektrum jego pisarstwa ogranicza jedynie moment z przeszłości, kiedy ludzie nauczyli się pisać? Dla mnie to żadna pociecha. Kierowany złudzeniem popełniłem błąd i utonąłem w bogatych w literackie odniesienia ale za to pozbawionych życiodajnego tlenu fascynacji słowem pisanym, wewnętrznych monologach.

Drugi tom "Słońca i księżyca" przyniósł mi wstręt do chimerycznych tworów myślowych Gütersloha. Jego nierzeczywiste i wręcz bezkarne filozofowanie stało się dla mnie nudne. Atakiem mściwych erynii przypłaciłem moją opinię na temat twórczości tego pisarza. Widocznie to zemsta za niezbyt miłe słowa, skierowane pod adresem Gütersloha. Eksperymentowanie z jego prozą przypominało zadawanie się ze wstrętnymi gorgonami. Dobrze, że książki nie zabijają wzrokiem jak mityczna Meduza. Ileż to siły trzeba posiadać, żeby skruszyć niewinnego czytelnika swoim gadaniem. Toż to prosty sposób na tworzenie kolejnych męczenników literatury, mających potem niechęć do jakichkolwiek kontaktów z książkami.

Wiele racji jest w stwierdzeniu, że "im banalniejsze słowa, tym bardziej otwarte ucho". Może gdyby erudycja pisarza została chociaż na jakiś czas stępiona, to lepiej bym się odnalazł w słowach wyglądającego na moralistę Gütersloha. Pozostanie on dla mnie nieprzyjemnym symbolem minionej epoki, ale nie całej przeszłości z modernistycznym spojrzeniem na literacki świat. Nie potępię przecież tak pełnego nowatorskich odniesień w sztuce kierunku, który swymi koncepcjami zaraził cały świat. Wystarczy ta moja "mała irytacja" dialektycznymi gierkami jednego z wybitniejszych austriackich pisarzy. Za jakiś czas mogę zawsze stwierdzić, że zapuściłem się w to miejsce w celach badawczych nad nudną literaturą.

Mówi się, że ten kto czyta książkę, ten żyje podwójnie. U Alberta Parisa Gütersloha przeżywa się może nawet poczwórnie. W jego nieskończenie długich dygresjach została zawarta cała mądrość filozoficzna od czasów biblijnych, aż po współczesne. Dlatego "Słońce i księżyc" jest bardziej podobne do filozoficznej rozprawy, niż klasycznej powieści. Pisarz niewiele się przejął rolą spadkobiercy starego zamku, która powinna wyznaczać główną oś fabuły. Zamiast tego skoncentrował się na swoim kaprysie mieszania wszelkich sztuk w jednej. Trudno w takiej sytuacji znaleźć znaki orientacyjne. Praca z zawiłymi monologami staje się mozolna a szukanie zwykłych słów przypomina łapanie tlenu przez rybę wyjętą z wody. Gütersloh nie rozpieszcza i nadyma do ogromnych rozmiarów opowiadane przez siebie historie. Cóż, pozostaje mi tylko ostrzec przed nim tych, którzy nie lubią, kiedy refleksje nad fabułą przerastają ją samą.

Opinia do tomu 2

Prawdą jest, że gładki papier przyjmie każdą logikę ale sporu pomiędzy mną a Albertem Parisem Güterslohem nie rozstrzygnie nawet największy mistrz erystyki. Zarzucając mu pozbawienie mnie dostępu do światła, stawiam go w sytuacji upiornego wyznawcy ciemności, który zamiast rozjaśniać fabułę, zanieczyszcza ją dłużącymi się dygresjami. Obwiniając go o zabranie należnej mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
748
702

Na półkach: ,

Jeszcze nigdy porównania nie przesłoniły z tak wielką brutalnością analizowanego przeze mnie przedmiotu. Musiałem stoczyć iście herkulesową walkę, żeby chociaż minimalnie się zbliżyć do celu jaki sobie wyznaczyłem. Jednak Herkules został obwołany bogiem zwycięstwa a mnie pozostało w udziale jedynie pchanie pod górę syzyfowego kamienia. Taką właśnie czynnością stało się czytanie "Słońca i księżyca", marnotrawstwem sił i czasu. Ku mojej rozpaczy zorientowałem się zbyt późno, że podzielę okrutny los skazanego na niepowodzenie bohatera greckiej mitologii. Przeszedłszy do głębokiej defensywy, postanowiłem wytrwać do końca. Mój heroizm doprowadził tylko do intelektualnej głuchoty ale mam nadzieję, że wraz z nową lekturą stanę mocno na nogi i zapomnę o tej literackiej papce, jaką przeżuwałem przez ostatnie dwa tygodnie.

Albert Paris Gütersloh na przełaj nigdy nie chadza. Okrężnymi drogami zmierza w kierunku kolejnych forsowanych przez siebie obiektów dezorientacji. W przypadku jego twórczości nie można tak po prostu przejść przez najeżone przeciwnościami i groźnie wyglądające strony tej książki. Najpierw trzeba stoczyć potyczki z armią metafor a następnie wyrozumiale podejść do bogactwa dygresji. Bo ich natężenie jest tak wielkie, że czytelnik poczuje się pośród nich jak dyletant pozbawiony umiejętności przeżywania. Natomiast sam austriacki pisarz jawi się w takich sytuacjach jako erudyta wolnomyśliciel, ktoś dbający o codzienne nakręcanie skomplikowanego mechanizmu, wydzielającego niewielkie ale skuteczne dawki trucizny. Ta trucizna nie zabija, ale zniechęca do awangardowych kierunków w literaturze.

Cóż począć, kiedy Gütersloh z emfazą opowiada historię dla mnie bez znaczenia? Tryskać udawanym zainteresowaniem? A może skoncentrować się na bezpożytecznym przetrwaniu ciężkich chwil, spędzonych w tym literackim labiryncie. Jednak nawet sama nić Ariadny nie byłaby na tyle skuteczna, aby wyciągnąć obolałego pasjonata dobrej prozy z zakamarków umysłu austriackiego pisarza. Pozostaje zatopienie się w myślowej mglistości i beznamiętne przerzucanie kartek w poszukiwaniu końca. Wieloznaczeniowość bywa fascynująca, jednak w słownych szermierkach kipiących od intelektualizmu bohaterów, zaciera się gdzieś potęga indywidualizmu duchowego ojca wiedeńskiej szkoły realizmu fantastycznego.

Kto chce, ten sam sprawdzi czy ta powieść płynnie przechodzi w filozoficzny esej. Kto będzie ciekaw, niech bliżej się przypatrzy rozważaniom nad ludzką naturą. Z pewnością każdy fragment dialogu jest w tym wypadku pretekstem do głębokiej refleksji. Jednak dla mnie przeczytanie pierwszego tomu "Słońca i księżyca" oznaczało stratę czasu. Ślepa Tyche zdecydowała o moim czytelniczym losie. Jej wybór padł na dzieło polecane przecież przez Heimito von Doderera. Widocznie postąpiłem niezręcznie, wchodząc w zbyt szacowne dla mnie grono modernistów. Gdzieś głęboko czai się jeszcze w mojej głowie odrobina nadziei na to, że drugi tom tej książki okaże się bardziej precyzyjnym strzałem w moje literackie zainteresowania. Spes mater stultorum. Oby to powiedzenie nie okazało się prawdziwe.

Opinia do tomu 1

Jeszcze nigdy porównania nie przesłoniły z tak wielką brutalnością analizowanego przeze mnie przedmiotu. Musiałem stoczyć iście herkulesową walkę, żeby chociaż minimalnie się zbliżyć do celu jaki sobie wyznaczyłem. Jednak Herkules został obwołany bogiem zwycięstwa a mnie pozostało w udziale jedynie pchanie pod górę syzyfowego kamienia. Taką właśnie czynnością stało się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5
5

Na półkach:

To wielka szkoda, że pod tak znakomitą książką (uważaną za jedną z arcydzieł prozy XX w. chyba nie bez przyczyny) jest tylko jedna opinia i to w dodatku niezbyt pochlebna.
Spróbujmy przedstawić ją inaczej; bez wstępu, bo mi się zwyczajnie nie chce…
Samo prowadzenie narracji jest faktycznie dość skomplikowane ale tak się dzieje zawsze, kiedy ktoś kto coś takiego pisze ma gruntowane obeznanie z historią sztuki i filozofii, a ponadto jest wybitnym malarzem i teoretykiem teatru i w ogóle szeroko pojmowanego „wyrazu”, czyli ściśle rzecz ujmując, jest najwyższej klasy erudytą.
Przedstawienie jest relacją między przedmiotem a podmiotem (chwila! już spieszę z wyjaśnieniem),czyli sam wszechwiedzący narrator zmusza do przeżywania wraz z nim nieukształtowanego, aby następnie przeżyte ukształtować i wszystko razem zinterpretować. Wszystko tam jest ciągłą interpretacją, interpretacją interpretacji, ponieważ za tym, co tworzy człowiek może kryć się wszystko i to właśnie pragnie nam pokazać autor.
Ale w sposób najbardziej ekscentryczny jaki dotąd istniał. Według samego autora bowiem historia czegoś, czegokolwiek ma przypadkowy początek bez końca, który może ale nie musi spowodować śmierć samego autora. Ambitne podejście do tematu, jak coś zacząć nigdy tego nie kończąc ale całkiem na poważnie tak to bywa, gdy artysta szuka środka wyrazu we wszystkim czym się da i za pomocą wszystkiego, co się da, ponieważ mamy do czynienia przy tych intelektualnych wojażach z problematyką socjologiczną, psychologiczną, filozoficzną i mistyczną.
Jest to humorystyczny przebrzmiały ironią esej filozoficzny pisany i argumentowany, co znaczy opierający swe racje, figurami stylistycznymi(!),który jest jednocześnie samokrytyką takiego sposobu przedstawiania, czyli jest to skomplikowane ale nie niezrozumiałe lub fałszywe, itp. Gdzieś tam istnieje może nie logika świadcząca o spójności ale sama harmonia ujęta na sposób motta poprzedzającego całą powieść.
Na koniec dajmy się wypowiedzieć samemu autorowi:
„Im bardziej mądry ktoś jest w swoim przekonaniu, tym bardziej jest głupi. Prawdziwa inteligencja nie objawia się nigdy w swojej przejrzystej nagości, lecz we wstydliwym przebraniu, nie jako myśl, lecz jako obraz. Zdradza się jej tajemnicę i nadużywa się przydzielonej jej łaski wszystko ogarniającej potęgi, jeśli toporowi, zamiast nim drzewa ścinać, pozwala się na tylko myślanym drzewie demonstrować, jak się drzewa ścina. Mistyk i poeta idą prosto jak strzelił do lasu i nie piszą zdań jak ci, którzy w tym samym pociągnięciu popełniają błąd, jaki potępiają…”

To wielka szkoda, że pod tak znakomitą książką (uważaną za jedną z arcydzieł prozy XX w. chyba nie bez przyczyny) jest tylko jedna opinia i to w dodatku niezbyt pochlebna.
Spróbujmy przedstawić ją inaczej; bez wstępu, bo mi się zwyczajnie nie chce…
Samo prowadzenie narracji jest faktycznie dość skomplikowane ale tak się dzieje zawsze, kiedy ktoś kto coś takiego pisze ma...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1274
80

Na półkach: ,

Słońce i księżyc ciężkawa powieść, nieprzystępna, wymagająca wiele, ale niedająca w zamian żadnej satysfakcji czy przyjemności z lektury. Może to przez ten przekład, w którym pełno wtrąceń, dygresji w dygresjach, odwodzących od pierwotnego wątku. Ta proza jest od tego tak nienaturalnie spuchnięta, obrzmiała, że trzeba się jej przyglądać w rękawiczkach z lupą po kilku mocnych kawach. Nawet wtedy nie zachwyca, treść wydaje się przy bliższym oglądzie jakoś niesłychanie rozmazana, fragmentarycznie tylko jasna, nasycona jakąś fałszywą poezją, która rozmywa wszelką narrację.

Słońce i księżyc ciężkawa powieść, nieprzystępna, wymagająca wiele, ale niedająca w zamian żadnej satysfakcji czy przyjemności z lektury. Może to przez ten przekład, w którym pełno wtrąceń, dygresji w dygresjach, odwodzących od pierwotnego wątku. Ta proza jest od tego tak nienaturalnie spuchnięta, obrzmiała, że trzeba się jej przyglądać w rękawiczkach z lupą po kilku...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    45
  • Przeczytane
    16
  • Posiadam
    13
  • Literatura niemiecka
    2
  • Powieści
    1
  • Własne
    1
  • W mojej biblioteczce
    1
  • Literatura austriacka
    1
  • Do przeczytania na papierze
    1
  • Niedoczytane
    1

Cytaty

Więcej
Albert Paris Gütersloh Słońce i księżyc: powieść historyczna z teraźniejszości Zobacz więcej
Albert Paris Gütersloh Słońce i księżyc: powieść historyczna z teraźniejszości Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także