Zimowy świat. Jak zwierzęta radzą sobie z zimnem
- Kategoria:
- flora i fauna
- Seria:
- Menażeria
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2019-02-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-02-27
- Liczba stron:
- 368
- Czas czytania
- 6 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380498211
- Tłumacz:
- Michał Szczubiałka
- Tagi:
- zwierzęta zima
Człowiek, będąc w gruncie rzeczy bezbronny wobec zimna, włożył mnóstwo wysiłku w znalezienie sposobów przeżycia w skrajnych warunkach atmosferycznych. Nauczyliśmy się tak budować domy, tak szyć ubrania, tak się odżywiać, by chronić się przed niskimi temperaturami. A mysikrólik? Ptaszek wielkości kciuka potrafi przetrwać kilkunastostopniowe mrozy, nastroszywszy piórka i odpowiednio spożytkowując energię. Podobnie radzą sobie inne stworzenia: zmiana ubarwienia, hibernacja, zwiększanie masy ciała, specjalna budowa kończyn czy dzioba, ocieplone schronienia, gromadzenie zapasów – każdy gatunek znalazł swój sposób na przetrwanie najmroźniejszych miesięcy. Ptaki mają pióra puchowe, ssaki futro, które chroni je przed zimnem. Liczne zwierzęta, takie jak bobry, niedźwiedzie i niektóre owady, budują gniazda i nory, które uzupełniają lub zastępują bezpośrednie okrycie ciała. A niektóre, jak niezwykły susłogon arktyczny, zamarzają, żeby nie zginąć.
Zimą tylko pozornie nic się nie dzieje. Bernd Heinrich zabiera czytelnika do świata zasypanego śniegiem, skutego mrozem i… tętniącego życiem.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zagadka mysikrólika
Wydawnictwo Czarne rzuca wyzwanie zimie i wydaje o niej książkę... na początek wiosny!
Kolejna pozycja Bernda Heinricha nie różni się w zasadzie od jego poprzednich książek. To solidna literatura popularnonaukowa. Profesor Heinrich znowu zabiera nas do swojej chaty w Maine i domu w Vermoncie, przybliżając życie różnych zwierząt zimą, czy raczej walkę o życie pośród śniegów.
„Skoro mysikrólik potrafi przetrwać przy trzaskającym mrozie, to wszystko wydaje się możliwe”. Bez wątpienia gwiazdą tej książki, a zarazem obsesją autora jest mysikrólik złotogłowy. Powinien być na okładce. Wydawałoby się, że taki mały ptaszek to nic nadzwyczajnego, ale po zastanowieniu... jak może przeżyć w zimie taka mała puchata kuleczka, która żywi się... owadami? I jak ma nie zamarznąć ten liliputek, który utrzymuje zawrotną temperaturę ciała 43 stopni Celsjusza! Toż to mały latający termofor, a wszyscy wiemy, jak szybko tracą one ciepło...
Heinrich zaczyna dość topornie, ale jak się zna tego autora, to się raczej oczekuje pewnego wysiłku umysłowego. Powiedzmy, że nie należy do nielotów, ale lekkiego pióra to on nie ma. Najpierw trzeba przebrnąć przez dosyć skomplikowane wykłady o przechłodzeniu, histerezie temperaturowej i hibernacji, aby wyprawić się na nieco chaotyczną przechadzkę po lasach Maine z autorem. Bywa ciut nużąco, dopóki Heinrich nie zaczyna wyciągać asów z rękawa. A trochę ich ma. Na przykład historię susłogona arktycznego, który nie tylko hibernuje, obniżając temperaturę ciała do minus 2 stopni Celsjusza, lecz także budzi się co pewien czas, aby... ŚNIĆ.
Cudowne, prawda? Gdzieś tam w świecie śpią sobie w subnivium (kolejne szpanerskie słówko do kolekcji w prezencie od Heinricha!) grubiutkie przechłodzone susłogony, które śnią swoje tajemnicze sny...
Poza tym Heinrich pisze o hibernujących... ptakach (!), o tym, że żaby boją się zamarzać, co im w zasadzie ratuje życie, o uśpionych na dnie jezior żółwiach jaszczurowych, o agregacjach zimowych ptaków, o sójkach, co plują „klejem”, o szczekuszkach robiących szuszki na zimę, o gajach hibernacyjnych danaidów i o tym, że niedźwiedzie to urodzone lenie.
Pozycja Heinricha spełnia swoje zadanie jako książka popularnonaukowa napisana bez nadęcia i z garścią ciekawych faktów – zapewne nieznanych szerokiemu gronu czytelników (zwłaszcza że traktuje głównie o faunie amerykańskiej). Autor „rozgrzewa się” po pierwszych kilku rozdziałach i rzuca fascynującymi informacjami. Mimo to ma się wrażenie, że Heinrich nie bardzo wiedział, o czym pisać i jaką formę nadać swojej opowieści. Dziwi chaotyczne przeskakiwanie z tematu na temat: od ptaków do piżmaków, od wizyty w gawrze do żeremi bobrów, od horroru z arlekinami w domu autora po obloty wiosenne pszczół. Heinrich z uporem maniaka wraca co i rusz do zagadki mysikrólika. Wydaje się, że autor preferuje historie o ptakach. Jednocześnie obok rozdziałów o charakterze niemal wykładowym pojawiają się te mniej „oficjalne”, „spacerowe”, gdy autor w charakterze pilota wycieczek oprowadza nas po „swoim” lesie. Cóż, przynajmniej udaje mu się utrzymać zainteresowanie czytelnika.
Heinrich nie należy do moich ulubionych autorów. Nie interpretuje faktów tak fascynująco jak np. Wohlleben, nie ma lekkości Sy Montgomery ani talentu Mowata czy Geralda Durrella, nawet nie opisuje zwierząt z takim uczuciem jak Wajrak. Ja jednak cenię jego wyważone, przejrzyste naukowe podejście, nawet jeśli wydaje się pozbawione fantazji. Przy tym zawsze, choćby nie wiem, jak się starał, mam wrażenie, że książka jest przegadana. Że gdyby było krócej, wyszłoby na to samo. No i mógłby czasem przestać być aż tak do bólu rzeczowy.
Bo profesor Heinrich to ten typ, który idąc na przechadzkę w lesie, nie potrzebuje klucza do oznaczania gatunków, bo ma taki katalog wgrany w umysł. Zachwyca jego znajomość fauny i flory – ten człowiek poznaje opuszczone, wychłodzone gniazda ptasie pośród śniegów i chaszczy! Jednocześnie jest to osobnik, który wspina się na świerk i liczy, ile dana szyszka ma ziaren... Albo zapisuje dokładnie, ile piórek zawierają gniazda mysikrólików... Sam przyznaje, że zachwycają go fakty – same fakty. I dlatego Heinrich to autor, w którego słowa, choćby nie wiem jak niesamowite, można wierzyć. Bo on nie jest z kręgu bajarzy. To krańcowo rzetelny naukowiec do szpiku kości.
Pewnie był też znakomitym nauczycielem – nie każdy profesor zaprasza studentów, aby robili sobie kryjówki zimowe w śniegu... I nie każdy najzupełniej serio stwierdza, że nie wie, czy pewne muchy mają krioprotektory (np. słodką glicerynę), bo ich... nie kosztował. Jednocześnie potrafi przerazić. Heinricha interesuje wszystko i jest gotów to wszystko zniszczyć, aby zaspokoić swoją ciekawość – czy chodzi o rozkopanie prawdopodobnej kryjówki wiewiórki, czy o zabicie kilku mysikrólików.
Wydanie nie odstaje od poprzednich tomików serii „Menażeria”: porządne, eleganckie, zgrabne. Wielką bolączką są dla mnie białe okładki, brudzące się łatwo. Jak zwykle nie ma zdjęć czy rycin, co w moim odczuciu zubaża tekst – nie wiem, jak wygląda epoletnik krasnoskrzydły, oskomik czy Gynaephora groenlandica... A chciałabym to wiedzieć, nie odrywając się od lektury. Zdumiał mnie brak wytłumaczenia pewnych mało pospolitych wyrażeń (czy wszyscy wiedzą, czym są ryzofile?). Na tyle, na ile potrafię to ocenić, pozycja wydaje się w większości aktualna – może z pewnymi drobnymi wyjątkami, jak wzmianka o samcach pończoszników, które z jakichś powodów udają samice podczas wiosennego parzenia się (nie jest to już żadna zagadka – zainteresowanych odsyłam do np. „Kudłatej nauki”, którą swoją drogą i Heinrich mógłby przeczytać, żeby zrewidować swoje dziwnie negatywne przekonania o ograniczeniach fizyki...).
Tak czy inaczej, nie żałuję chwil spędzonych z autorem w lasach Maine. I na pewno przeczytam jego kolejne książki. Na Heinricha można liczyć, jeśli chodzi o wyważone, ale wciąż intrygujące fakty.
Jeśli spodziewacie się, że Heinrich podaje na koniec rozwiązanie tajemnicy mysikrólika, zwanego maleńkim królem, to muszę was zawieść. Nikt nie wie, jak one to robią, że przeżywają zimę, choć znamy coraz więcej elementów tej układanki. Ale wciąż nie ma ostatecznego wzoru.
I dlatego mysikróliki to ten jedyny przypadek, gdy profesor Heinrich nie zachwyca się samymi faktami...
Agata A. Majchrowicz
Książka na półkach
- 225
- 67
- 34
- 7
- 5
- 5
- 4
- 2
- 2
- 2
Opinia
Autor książki - Bernd Heinrich - jest emerytowanym profesorem biologii na uniwersytecie w Vermon, który całe swoje życie poświęcił badaniom zwierząt. Jest autorem wielu książek i publikacji naukowych z zakresu zoologii, ekologii i ewolucji.
W Polsce wielu czytelników może kojarzyć go z jego wcześniej wydanymi przyrodniczymi bestsellerami poświęconymi faunie i florze: Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci; Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii; Umysł kruka. Badania i przygody w świecie wilczych ptaków oraz Drzewa w moim lesie.
Tym razem Heinrich zaprasza nas na zimową wycieczkę po Maine, abyśmy mogli przyjrzeć się niesamowitym strategiom przetrwania zimna, jakie prezentują różne gatunki zwierząt. Będziemy mogli poczytać trochę o hibernacji, dowiedzieć się czegoś o zmianie ubarwienia, a także poznać specyfikę budowania gniazd lub siedlisk. Nauczymy się także o przemianach zachodzących w środowisku, które zawsze towarzyszą niskim temperaturom.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego płatki śniegu mają zawsze sześciokątną budowę?
Zimą tylko pozornie nic się nie dzieje.
Autor przedstawia czytelnikowi świat na pierwszy rzut oka cichy i spokojny, zasypany śniegiem, skuty mrozem i... w pełni tętniący życiem.
Moje zdanie:
Ostatnio czytane przeze mnie książki popularnonaukowe o tematyce przyrodniczej były raczej lekkie, łatwe i przyjemne. Pełne humorystycznych ciekawostek, które można opowiadać ciotkom i wujkom podczas rodzinnego obiadu.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast kolejnej rozrywkowej historii o zwierzętach otrzymałam literaturę, która nie odbiegała wiele od publikacji naukowej.
Początek książki dla osoby nie zaznajomionej z naukową terminologią może być ciężki i nużący, bowiem najpierw trzeba przebrnąć przez dosyć skomplikowaną przemowę o hibernacji, diapauzie i torporze. Ma to swój cel - w ten sposób autor próbuje pomóc nam w zrozumieniu najważniejszej terminologii, by potem bezproblemowo wprowadzić nas do skomplikowanego, zimowego świata zwierząt.
Przyznam się szczerze, że chociaż sama jestem biologiem z wykształcenia to jednak z niektórymi pojęciami spotkałam się po raz pierwszy. Zdarzały się fragmenty, które musiałam czytać powtórnie, by zrozumieć ich sens.
Sam świat przyrody zaprezentowany przez Heinricha jest niezwykle bogaty. Mamy tutaj opowieści o różnych zwierzętach, od uwielbianego przez autora mysikrólika, przez żółwie, niedźwiedzie, owady czy łasice. Wiele z opisanych historii to doświadczenia samego profesora, który, aby uwiarygodnić swoje badania, ruszał wielokrotnie śladami zwierząt, by przyjrzeć się ich etologii i fizjologii.
"Każdy gatunek doświadcza świata inaczej, a wiele stworzeń ma zdolności bardzo odmienne od naszych. Mogą pokazać nam niewyobrażalne. Im większa zatem empatia wobec rozmaitości stworzeń, tym więcej można się nauczyć" (str. 7)
O prawdziwości zawartych w tej literaturze informacji świadczą także odwołania do publikacji naukowych. Po szybkim przejrzeniu końcowej bibliografii stwierdzam, iż są to w większości faktycznie dobre publikacje, z dobrych czasopism, a nie byle jakie pisemka dla pseudo przyrodników.
Jedyny mankament tej książki, który widzę przede wszystkim jako naukowiec, to fakt ,że źródła podawane przez autora są moim zdaniem trochę nieaktualne. Większość podawanych artykułów, na których opiera się Heinrich, wyszły w latach 1950-1980. Wszyscy wiemy, jak szybko nauka idzie do przodu i to, co było szokującym odkryciem rok wcześniej, teraz może być po prostu niczym ciekawym. Nie oznacza to oczywiście, że informacje w tej książce są nieprawdziwe, powiedziałabym raczej, że czasami mogą być mało współczesne.
Uważam, że aby dobrze zagłębić się w historie Bernda Henricha i pozwolić mu wciągnąć się w ten tajemniczy, zimowy świat, trzeba cierpliwości i spokoju. Ta książka na pewno wymaga sporego wysiłku umysłowego, zwłaszcza dla osób, które nie mają wykształcenia w kierunku przyrodniczym. Jednak w swojej ocenie pamiętajmy o tym, że chociaż sam autor jest wielbicielem przyrody, to przede wszystkim jest znanym profesorem i specjalistą z zakresu behawioru zwierząt.
Ocena: 8/10
https://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/2019/04/zimowy-swiat-jak-zwierzeta-radza-sobie.html
Autor książki - Bernd Heinrich - jest emerytowanym profesorem biologii na uniwersytecie w Vermon, który całe swoje życie poświęcił badaniom zwierząt. Jest autorem wielu książek i publikacji naukowych z zakresu zoologii, ekologii i ewolucji.
więcej Pokaż mimo toW Polsce wielu czytelników może kojarzyć go z jego wcześniej wydanymi przyrodniczymi bestsellerami poświęconymi faunie i florze:...