Lektura „Buntowniczek” była dla mnie wielką niewiadomą albowiem podszedłem do biografii kogoś, o kim albo nie miałem zielonego pojęcia (Wollstonecraft) albo miałem pojęcie bardzo mgliste i ogólnikowe (Shelley). Było zatem ryzyko, że bez najmniejszej bodaj znajomości osób opisywanych książka mnie nie zainteresuje. Nic bardziej mylnego.

Charlotte Gordon zasługuje na duże uznanie za swoją pracę bo stworzyła naprawdę bogatą historię życia dwóch nieprzeciętnych kobiet czyli Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley. W zbiorowej świadomości większości ludzi funkcjonuje co najwyżej Shelley za sprawą powieści „Frankenstein”. Nagabując kilkoro czytających znajomych o jej matce nie wiedział nikt. W wielu opiniach o „Buntowniczkach” natykałem się na ten sam problem. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się tą biografię przeczytać, bo obie panny Mary okazały się pełnokrwistymi, interesującymi i kontrowersyjnymi postaciami.

Obie miały silny i niezależny charakter, wyłamywały się ówczesnym ogólnie przyjętym normom i konwenansom. Domagały się równych praw, nieodparcie czuły brak wiedzy i nieustannie ją pogłębiały. Obu też życie nie szczędziło, obie miały skomplikowane życie rodzinne jak i uczuciowe, obie też niejednokrotnie spotykały się z ostracyzmem za głoszone przez siebie poglądy. Zarówno matka jak i córka całe życie żarliwie walczyły o swoje ideały co było o tyle trudne, że żyły w czasach kiedy kobieta była zredukowana do roli swoistego tła czyli potulnej żony, matki i nie wychodzącej z cienia pani domu. Wolnomyślicielki, kobiety wykształcone lub domagające się edukacji były traktowane jak swoiste wynaturzenie i wywoływały skandal lub chociaż poruszenie. A przyznać trzeba, że obie panie całe życie wyłamywały się wszelkim schematem i słowo „buntowniczki” użyte w tytule nie jest na wyrost.

Świetna biografia, bogata, drobiazgowa do tego napisana barwnym językiem. Wciąga już od pierwszego rozdziału. Gorąco polecam, nawet jeśli ktoś nie ma absolutnie żadnego pojęcia o jej bohaterkach.

Lektura „Buntowniczek” była dla mnie wielką niewiadomą albowiem podszedłem do biografii kogoś, o kim albo nie miałem zielonego pojęcia (Wollstonecraft) albo miałem pojęcie bardzo mgliste i ogólnikowe (Shelley). Było zatem ryzyko, że bez najmniejszej bodaj znajomości osób opisywanych książka mnie nie zainteresuje. Nic bardziej mylnego.

Charlotte Gordon zasługuje na duże...