Lubuję się w historiach romantycznych, które nie są zbyt słodkie, lecz bardzo życiowe i które dają nadzieję na lepsze jutro. Ta historia właśnie taka była.
Margaret, głównej bohaterki, nie polubiłam od razu. Z początku wydawała mi się rozkapryszoną pannicą, dla której najważniejsze są hulanki, swawole, przypadkowy seks z byle kim i picie na umór. I jeszcze ta jej opinia o samej sobie! Że jest świetna, że nic więcej nie potrzeba jej do życia. Przyzwyczajona, że zawsze ma pieniądze, że nigdy ich jej nie zabraknie. Ale do czasu.... Na mojej twarzy wykwitł złośliwy uśmieszek, kiedy Mag dowiaduje się, że musi przyjechać do polskiej rodzinnej wsi i spełnić wszystkie punkty pewnego planu, który ułożyła dla niej Sophie. Dziewczyna się buntuje, ale łatwo zauważyć, że nagle powoli zaczyna się zmieniać. Poznaje Majkę, dziewczynę, która tylko na pozór jest szczęśliwa, a tak naprawdę w skrytości ducha ukrywa pewną mroczną tajemnicę. Podobnie jak tajemnica krewnej Margaret, Sophie, którą czytelnik poznaje baardzo powoli. Zaczyna się rodzić przyjaźń pomiędzy dwiema dziewczętami, ale w pewnym momencie na pierwszy plan wychodzi Miłość. Mag poznaje Tomka, który swego czasu ją zwyczajnie dręczył. Nadal nie pała do niej gorącymi uczuciami i przy każdej okazji pokazuje, że najchętniej odesłałby ją do Londynu. Jednak kto się czubi ten się lubi, więc nagle do obojga dociera, że czują coś do siebie głębszego... Jak to wszystko się zakończy?
Podobały mi się wstawki angielskiego w wypowiedziach Mag, jak starała się używać poprawnej polszczyzny, chociaż z początku strasznie z tym walczyła. Tomka polubiłam od razu, w sumie sama nie wiem dlaczego, ale jego pewna decyzja mną wstrząsnęła i nadal nie potrafię jej zrozumieć. Książkę czyta się szybko, są zaskakujące zwroty akcji i myślę, że jedynym minusem jest zbyt drobna czcionka. Oczy szybko się męczą i odbiera to odrobinę przyjemności płynącej z czytania.

Lubuję się w historiach romantycznych, które nie są zbyt słodkie, lecz bardzo życiowe i które dają nadzieję na lepsze jutro. Ta historia właśnie taka była.
Margaret, głównej bohaterki, nie polubiłam od razu. Z początku wydawała mi się rozkapryszoną pannicą, dla której najważniejsze są hulanki, swawole, przypadkowy seks z byle kim i picie na umór. I jeszcze ta jej opinia o...