Przeczytałam to "dzieło"...
W końcu. Odkładałam kilkukrotnie,zniesmaczona, nie wiem nawet jak to określić- mózg mi się chyba zawiesił- może to wina upałów 😉
Niech mnie ktoś oświeci dla kogo jest ta książka??? To nie jest fantastyka postapo jak ją reklamują, no wybuchła wojna... jakaś, bo w sumie nie wiemy, później określana jako Wojny pisane dużą literą, coś tam wspomniane: może o wodę, może o ropę, no bili się wszyscy ze wszystkimi. Pojawia się w międzyczasie jakiś Jean de Men, ale też się za bardzo nie dowiadujemy skąd, dlaczego ludzie za nim poszli no tzn. ci źli ludzie tak zakładamy... Chociaż po drodze się trochę pogubiłam kto tu jest ten "schwarz charakter" jeśli panna Joanna wybija wszystkich jak leci- swoich towarzyszy broni też (sic!)-podczas bitwy w której ginie jej matka.
Pomysł autorki z pozbawieniem płciowości ludzi po wojnie też wyjaśniony dziwnie, niby mutacje ale dotyczące tylko tej strefy a no i włosy im wypadły i nie pocą się - to niby skutki radiacji, skażonej żywności, wody i powietrza, to jakieś "cienkie" te mutacje .ale ok może się czepiam. 😉 Następna kwestia dotyczy języka którym posługują się bohaterowie: to już trzeba tak wszystko dosadnie nazywać? Wszędzie tylko c..py,ch..je,pier..nie itp. Pierwszy moment po którym prawie walnęłam książkę w kąt (pożyczona więc ocalała) to była scena gdzie uwięziona Krystyna, w formie protestu przeciw władzy "masturbuje się" wyobrażając sobie homoseksualny stosunek swojego przyjaciela, którego kocha od młodości, no nie zdzierżyłam... Chyba jestem za mało nowoczesna i żadne Greye i i Crosy mnie na to nie przygotowały 😂
Nie przekonała mnie ta książka mimo że dałam jej szansę i doczytałam do końca.
Pomysł dobry: Ziemia po Wojnach, skażona,nie do zamieszkania, ocalała garstka "wybrańców" żyje na stacji kosmicznej, pozostałą resztę skazując na śmierć lub niewolniczą pracę itd. Oczywiście mamy bunt i bohaterkę-ikonę, za której pieśnią pójdą myślący inaczej niż reszta "wybrańcy" z CIEL. Oklepane powiecie, ale mamy jeszcze bohaterkę tę o której pieśń mówi, obrończynię planety, połączoną z materią Ziemi. Jej moc może palić, kontynenty przesuwać itp. ale sama jeszcze nie wie jak ma ten dar wykorzystać,no i robi się ciekawiej... i na tym pomysł zdycha.Gubi się to wszystko po drodze. Niby powinna być ciekawa dystopijna powieść a otrzymujemy chaotyczny manifest sama nie wiem jaki jest jego główny temat.
Nie polecam, chyba że takim samym książkowym masochistom jak ja, którzy muszą sami przeczytać, żeby sobie wyrobić pogląd i móc skrytykować.😉

Przeczytałam to "dzieło"...
W końcu. Odkładałam kilkukrotnie,zniesmaczona, nie wiem nawet jak to określić- mózg mi się chyba zawiesił- może to wina upałów 😉
Niech mnie ktoś oświeci dla kogo jest ta książka??? To nie jest fantastyka postapo jak ją reklamują, no wybuchła wojna... jakaś, bo w sumie nie wiemy, później określana jako Wojny pisane dużą literą, coś tam wspomniane:...