Dragon Ball Super #1: Wojownicy z Szóstego Wszechświata

Okładka książki Dragon Ball Super #1: Wojownicy z Szóstego Wszechświata Akira Toriyama, Toyotarou
Okładka książki Dragon Ball Super #1: Wojownicy z Szóstego Wszechświata
Akira ToriyamaToyotarou Wydawnictwo: J.P. Fantastica Cykl: Dragon Ball Super (tom 1) komiksy
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Dragon Ball Super (tom 1)
Tytuł oryginału:
ドラゴンボール超 (Dragon Ball Super)
Wydawnictwo:
J.P. Fantastica
Data wydania:
2018-02-28
Data 1. wyd. pol.:
2018-02-28
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374716437
Tłumacz:
Paweł Dybała
Tagi:
manga shounen supermoce akcja
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dragon Ball Super #21: Starcie z doktorem Hafciarzem Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 6,0
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...
Okładka książki Dragon Ball Super #22: Saikyō no Shitei Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 6,5
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Punisher Max, tom 6 Laurence Campbell, Victor Gischler, Gregg Hurwitz, Michel Lacombe, Jefte Palo, Goran Parlov, Duane Swierczynski
Ocena 7,6
Punisher Max, ... Laurence Campbell, ...
Okładka książki H.P. Lovecraft: Kolor z innego wszechświata H.P. Lovecraft, Gou Tanabe
Ocena 7,8
H.P. Lovecraft... H.P. Lovecraft, Gou...
Okładka książki Inspektor Akane Tsunemori #1 Akira Amano, Hikaru Miyoshi, Gen Urobuchi
Ocena 7,7
Inspektor Akan... Akira Amano, Hikaru...
Okładka książki One-Punch Man tom 5 - Chwała zwyciężonemu Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,2
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki Kakegurui - Szał Hazardu tom 1 Homura Kawamoto, Toru Naomura
Ocena 7,6
Kakegurui - Sz... Homura Kawamoto, To...

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
112 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
544
540

Na półkach: ,

Niedługo minie 40 lat wspaniałej, ponadprzeciętnej historii utrwalonej w popkulturze, ba!, w kulturalnej myśli ludzkiej – historii, którą pisze Dragon Ball. Uniwersum to, które – bądźmy szczery – jest czymś ponad, ponadprzeciętnym, i to w równym stopniu efektownym jak i efektywnym w swym oddziaływaniu na widza czy czytelnika. Jak wiemy wyróżnia ów Świat potężna dynamika, wręcz eksplozywność opowiadanych przygód, mimo iż pod względem poziomu inteligencji scenariusza i fabularnej logiki zarówno w wersji mangi oraz w wielu edycjach anime, nie jest aż tak potężnie eksplozywnie i w sposób logiczny przedstawione. Tak, jest to fikcja literacka jak i z racji tworu serialowego i filmowego, z którego DB słynie, ale za to przynajmniej jakże szczera w tym, co i jak chce przedstawiać jest to fikcja. A oddany Smoczym Kulom fan, wielbiący ponad wszystko twórczość Akiry Toriyamy w tą wielką, oryginalną fikcję zanurzy się bez końca, odda się jej do tego stopnia, że będzie to dla niego na równi realny i ciekawy oraz inspirujący w pewnych aspektach świat, co nasza rzeczywistość, którą doświadczamy.

Dragon Ball można by bardzo łopatologicznie określić tudzież podsumować: to typowa porcja rozrywki, dla tego rodzaju odbiorcy nastawionego w większości na nietuzinkowe przygody, akcję, intensywne całościowo tempo prowadzenia historii. A to jak wiemy wiąże się z tym, do kogo i dlaczego akurat w tego gusta i targety wiekowe trafia Świat Dragon Ball. Mylić może to, że to Uniwersum lubi wtłaczać się do rześkich i chłonnych jak nowiutka gąbeczka umysłów młodych pełnych energii dzieciaków, które usiedzieć w miejscu nie mogą, które wołają do swoich ,,starych” o jeszcze więcej kreskówek, jeszcze więcej komiksów, bo w przeciwnym razie ich rodzice właśnie pożegnają się ze zjedzonym śniadaniem lub pochłoniętym warzywami z obiadu. To błąd jak i częściowo prawda – Dragon Ball jest uniwersalnym wymiarem rozrywki: dziecięce czy młodzieżowe przeznaczenie Uniwersum istnieje tylko na papierze; tak samo ,,dzieci, które nigdy nie dorastają”, czyli typowi geecy po 30-tce, jak i licealiści, młodzieży rozmaitego sortu – to na nich podstępnie poluje Dragon Ball, to oni stają się świadomymi tego aktu bądź niego jego ofiarami. Tylko bodaj komiksy superbohaterskie i Gwiezdne Wojny trafiają do podobnych grup wiekowych, społeczności, subkultur, co ukochane Smocze Kule, za którymi od 1986 roku zaczął ganiać młodziutki Son Goku i jego ekipa. A to ,,ganianie” prędko się nie skończy, skoro za sterami DB wciąż stoi nieśmiertelny swym płodnym umysłem pan Toriyama.

W omawianym Uniwersum, które w okolicach 2026 roku będzie obchodziło ,,40 lat minęło jak jeden dzień’ najbardziej złożone, najważniejsze dla tego jakim typem opowieści i rozrywki ono jest, są - i to liczy się dla odbiorcy najbardziej: motyw dynamicznej akcji, wspartej nieustannymi pojedynkami antagonistów i adwersarzy oraz pomniejszych postaci, motyw ciągłego doskonalenia się poprzez rozwój kolejnego fantastycznego poziomu energetycznego i mocy osiąganych przez tak zwanych Saiyan, motyw tychże Saiyan, którzy są typowymi wojownikami, wręcz turbo archetypowymi, którzy prawie że żyją w symbiozie z wątkiem Smoczych Kul, od których chyba wszystko się tu zaczęło, i na których wszystko się będzie kończyć w tym Świecie. Dzięki temu Drago Ball zyskało status kultowego, kanonicznego „mango-animowego” Uniwersum, w którym pojęcie nudy, no cóż, nie istnieje. Nie patrzmy się na Goku, nie! Owszem ta postać wraz z Vegetą stanowią swego rodzaju Magnum Opus całego Uniwersum – największe dzieło wśród postaci, które wykreował Toriyama, a które trzymają w klamrach z diamentu i stali, w niezniszczalnych ryzach całe jądro fabularne, które wśród charakterów kształtuje tę rzeczywistość. Mało tego, ów Świat ,,zdobi” obecność takich niezapomnianych sylwetek jak Bulma, Gohan, Krillin, Master Roshi, Mocarz galaktyczny, jeden z najbardziej kompleksowych złoli tego Świata - Lord Freeza, a także liczni Bogowie Światów, którzy nie grzeszą humorem, Bogowie Śmierci i Aniołowie, a także Gohan, Gotten, Trunks i nawet Trunks jako wersja z przyszłości, czy zarządzający ,,Niebem” i ,,Piekłem” tej rzeczywistości osobnicy, której wtóruje swoją specyfiką skromna, ale jakże istotna załoga Capsule Corporation. Przy takich kreacjach, ewoluujących dzięki fuzji niezliczonych między nimi relacji i powiązań, wątków, które rozciągają się na wszystko, co powstało w Dragon Ball do tej pory, to sądzę, że znajdzie się i taki geek, który nieraz zapomni że Goku i Vegeta istnieją!

Patrząc się na kilkudziesięcioletni dorobek serii anime, licznych filmów w tym temacie, mangi, gier video czy programów specjalnych temu poświęconych, Akir Toriyama dokonał z Dragon Ball nadrzędnego cudu - można z tego powodu wznosić wszelakie pieśni dziękczynne w niebogłosy, ba!, we wszystkie strony świata, także prywatnie do siebie szeptać ze zdumienia w duchu liczne ,,echy, achy, ochy”, bo ten Świat nie dość że obecnie ma się bardzo, bardzo dobrze, to premiera "Dragon Ball: Daima", która nastąpi niedługo w obecnym roku kalendarzowym wskazuje na to, że w kolejnych latach (bardzo optymistyczni fani wskazują, że będzie to praktycznie cała dekada w przód od obecnego anno domini 2024!) uwielbiane przeze mnie, jak i przez miliony ludzi na całej kuli ziemskiej, Dragon Ball będzie miał się co najmniej ,,jeszcze lepiej!”. Stąd, z racji zwykłej zadumy, zachwytu i podzięki w stronę Uniwersum jak i jego twórców: od Toriyamy aż do montażystów dragonballowych filmów i seriali i animatorów czy specjalistów od kolorystyki danej produkcji, w końcu to zrobiłem… postanowiłem zabrać się po fanowsku za moją pierwszą w ogóle jakąkolwiek mangę z jakiegokolwiek gatunku, przeznaczenia, tematu i Uniwersum; rzecz jasna tą mangą była powieść graficzna z serii Dragon Ball: Super. Nie inaczej, zacząłem więc od tomu 1, który w polskiej edycji ukazał się za pośrednictwem marki J.P. Fantastica. I użyję tego określenia po raz drugi: ,,nie inaczej”, moje oczekiwania zostały spełnione co do tego, jak miała prezentować się ,,pierwocina” (jedna z wielu, wielu tomów) tego, co okazało się podstawą, na której stworzono serię anime „Super” z tak nadzwyczajnego wymiaru rozrywki. Pozostaje leciuśki niedosyt co do pierwszego kontaktu z medium mangowym w ogóle: bardzo szybka dynamika historii, czarno-biały druk i zupełnie inny sposób… czytania w stosunku do ,,zachodnich” komiksów czy książek.

Coś w tym jest – bo nie ma to jak ,,z prawa do lewa” – czytanie mangi, które są… przeważnie malutkie, a na całą obszerną historię, która w anime danego Świata mieści się, przykładowo w 26 odcinkach składa się co najmniej kilkadziesiąt tomów, jest cholernie specyficzne. Nie dziwne, nudne czy głupie, ale po prostu specyficzne. Dopiero okolice 90-100 strony, tuż za połową omawianego tomu 1 , którego autorami są Toriyama oraz Toyotarou (rysunki),zacząłem nabierać rytmu w pochłanianiu i rozumieniu tejże mangi. To jest nieporównywalne przeżycie, nawet jeśli zestawimy do z przeczytaniem pierwszego w ogóle komiksu w naszym życiu – pierwsza manga ever, cóż, smakuje zupełnie, zupełnie osobliwie i rzecz jasna inaczej. Dość specyficzny rodzaj tłumaczenia przez ,,małe t" - tłumaczenia z japońskiego na język polski treści zawartej w dymkach, czyli tekście wypowiadanym przez narratora i postaci, mamy ogólnie zaprezentowany w pierwszym tomie mangi DB Super. J.P. Fantastica uważa Lorda Beerusa za... Pana Piwusa, a innego Boga Zniszczenia, Champę za Pana Szampę. Tak, tylko nazwy własne tak tłumaczone robią nam pstryczka w nos... Materiału do analizy i wyciągania konkretnych wniosków troszkę w tym tomie mamy, na zasadzie: to co prezentuje manga tej serii a co prezentował serial anime, liczący lekko ponad 130 odcinków. Najdziwniejsze w tym aspekcie jest to jak owe pierwsze wydanie rozpoczynające mangowy cykl ,,Super" niebywale streszcza, wręcz iście patologicznie skraca, wydarzenia z adaptacji serialowej. Przykładem niech będzie wątek przywracania Lorda Freezy do życia przez jego pachołków, następnie pojedynkowanie się Freezy, który chciał dokonać na Saiyanach aktu zemsty, ponownie pojedynkując się z teamem Goku i ponownie ten pojedynek przegrywając. W mandze tych wydarzeń... nie ma - zostały one skrócone do formy małego paska tekstu i poziomego kadru, w których to narrator wspominał o tym, że coś takiego miało miejsce. Można być wybrednym i pytać się... ,,dlaczemu", skoro w anime wydarzenia te nazwano nawet Sagą Odrodzenia "F", gdzie zamknięto je w klamerce 13-14 odcinków; co ciekawe powstała wersja kinowa Sagi - film pełnometrażowy - Dragon Ball Z: Odrodzenie "F", którą można określić jako spin-off i wstęp do całego anime DB Super jednocześnie. Mało tego, pierwszy, recenzowany niniejszym tom ,,Super" streszcza niebotyczne, bo 40-45!, odcinków (w zależności od punktu widzenia) anime z cyklu. Zadziwiające czyż nie? Żeby było jeszcze dziwniej, ,,Super" w kwestii mangi rozpisana jest na co najmniej 19 tomów wydanych w języku polskim. Przeliczając, serial powinien kończyć się na kilku tomach, a jak wiemy jest ich więcej - DB Super w wersji pierwotnej ciągnie się na osi czasu serii długo i długo po finale serialu. I jak tu ogarnąć taką sytuację Panie Toriyama?! No jak?

Często subiektywizm i obiektywizm idą w parze, jeśli chodzi o nasze gusta i opinie dotyczące danego produktu, tworu serialowego, filmowego czy czegokolwiek, co recenzujemy, oceniamy, a co wytworzyła ludzka kultura. Jak na pierwszy tom ,,Super",ba!, jak na pierwszą mangę w ogóle, która wpadła w moje łaknące nowych doznań fanowskie ręce, postanawiam: do oceny tegoż tomu podejdę z większą dozą subiektywności. Chcę być ostrożny i nie oceniać wszystkiego na ,,hop siup". Dlatego mogę powiedzieć, że turbo pozytywnym zaskoczeniem okazało się w tym tomie już na samym początku: podzielenie go na... odcinki, gdzie - co poprawiło mi humor znacząco - okazało się że każdy z odcinków kończy się następną stroną pustą, z jakimś drobnym humorystycznym rysunkiem związanym z tym dziełem, po czym kolejna strona, to już tytuł kolejnego rozdziału z typowym nakreśleniem graficznym historii. Bardzo pocieszne okazało się dla mnie również to, że manga ogólnie okazuje się być czarno-biała: tak ekspresyjne rysunki, kipiące żywymi kadrami, rozrywane wręcz od dynamiki pojedynków herosów ze złoczyńcami, czy herosów w ramach sparingu między sobą etc., ciężko było by przedstawić w pełnej gamie koloru, cieni, z rozmaitym kontrastem, głębią wypełnień. To nie wyglądało by tak samo jak w czerni i bieli - dostalibyśmy kolorową mamałygę, która na tak małej mangowej powierzchni strony byłaby jedynie utrapieniem dla czytającego, a nie cennym doświadczeniem. Będąc ,,animeholikiem", znającym Uniwersum DB, nawet od podszewki, tylko i wyłącznie dzięki medium filmowemu i serialowemu, owszem, można na pewne rzeczy w pierwszej czytanej mandze w ogóle, tym bardziej z serii Dragon Ball Super, narzekać, ale ostatecznie sesja czytelnicza z tomem pierwszym okazała się bardzo bogatym i niezapomnianym doznaniem. Wzbogaciło je na pewno dodanie pewnych ,,smaczków", których o dziwo zabrakło w serialu: Beerus informujący o tym, że to on zlecił i na to zezwolił Freezie zniszczenie planety Saiyan, czy to że jeden z Kayio użył Smoczych Kul aby rozdzielić się na dwóch Kayio którzy wcześniej byli scaleni kolczykami Potala w jedną formę. Takich przykładów jest tu naprawdę cała masa. Coś za coś - manga ma to czego nie ma anime, anime rozwija to, czego nie rozrysował tom mangi.

Mój głos tudzież wybór w imieniu wielu fanów ze społeczności Dragon Ball Super, odnośnie tomu 1 DB Super jest następujący: piękna, niepozbawiona delikatnych wad, pełna uroku i dragonballowego stylu Toriyamy, w tym komedyjnego zacięcia historia, której to powalająca niejeden komiks superbohatersko na łopatki dynamika akcji i narracji wylewa się tu z co drugiego kadru. Opowieść do zapamiętania na długo, długo w moim, i zapewne u wielu z Was również, geekowskim umyśle. Cóż, osobiście mój mangowy debiut z Dragon Ballem czy z tym medium w ogóle uważam za ,,kinder niespodziankę", po której otwarciu na twarzy pojawił się uśmiech, dobre wrażenia i coś ze sporego, sporego szczęścia!

Niedługo minie 40 lat wspaniałej, ponadprzeciętnej historii utrwalonej w popkulturze, ba!, w kulturalnej myśli ludzkiej – historii, którą pisze Dragon Ball. Uniwersum to, które – bądźmy szczery – jest czymś ponad, ponadprzeciętnym, i to w równym stopniu efektownym jak i efektywnym w swym oddziaływaniu na widza czy czytelnika. Jak wiemy wyróżnia ów Świat potężna dynamika,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
274
141

Na półkach: , , , , , ,

Przyznam się bez bicia, że przynajmniej jedna gwiazdka więcej za sam fakt, że to Dragon Ball (nostalgia mocno). Choć pod koniec już naprawdę - i bez żadnych różowych okularów - wciągnęłam się naprawdę.

Goku... pozostaje Goku i nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale miło wrócić do przygód tego półgłówka i jego ekipy. Choć boli tak szybkie załatwienie kluczowych spraw - jak wprowadzenie nowych i naprawdę ważnych dla serii form dosłownie offscreenen, jednym-dwoma panelami od narratora... No bieda totalna. Trudno powiedzieć o tym ,,do wybaczenia", jednak jak już wspominałam wcześniej z rozdziału na rozdział zaczęłam się w to wkręcać i choć to ewidentne olanie tematu uwiera, tak pozostałe aspekty trochę wszystko osładzają. A na pewno robią to Beerus i Whis.

Przyznam się bez bicia, że przynajmniej jedna gwiazdka więcej za sam fakt, że to Dragon Ball (nostalgia mocno). Choć pod koniec już naprawdę - i bez żadnych różowych okularów - wciągnęłam się naprawdę.

Goku... pozostaje Goku i nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale miło wrócić do przygód tego półgłówka i jego ekipy. Choć boli tak szybkie załatwienie kluczowych spraw - jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2080
546

Na półkach: , , ,

Spodziewałam się słabego odświeżenie tematu, coś jak Boruto, takie głupkowate odcinanie kuponów. A tu nieee. Pojawił się Boski Kot i wrócił turniej sztuk walki. Ale przy okazji wrócili bohaterowie - Goku chyba jako jedyny się nie zmienił, za to swój narwańczy charakter stępił Vegeta. No, zaciekawiło.

Spodziewałam się słabego odświeżenie tematu, coś jak Boruto, takie głupkowate odcinanie kuponów. A tu nieee. Pojawił się Boski Kot i wrócił turniej sztuk walki. Ale przy okazji wrócili bohaterowie - Goku chyba jako jedyny się nie zmienił, za to swój narwańczy charakter stępił Vegeta. No, zaciekawiło.

Pokaż mimo to

avatar
953
240

Na półkach: ,

Niesamowicie jest wrocic do swiata Dragon Balla. Moje dziecinstwo opieralo sie na anime, na ktore bieglem codziennie do babci, zeby ogladnac nowy odcinek. O wiele lepiej pisane niz starsze mangi (mysle, ze to kwestia gustu i opinie moga byc podzielone). Powracaja starzy bohaterowie, pojawiaja sie rowniez nowi. Bad guyów tez nie brakuje - starych jak i nowych. Fajna lekturka.

Niesamowicie jest wrocic do swiata Dragon Balla. Moje dziecinstwo opieralo sie na anime, na ktore bieglem codziennie do babci, zeby ogladnac nowy odcinek. O wiele lepiej pisane niz starsze mangi (mysle, ze to kwestia gustu i opinie moga byc podzielone). Powracaja starzy bohaterowie, pojawiaja sie rowniez nowi. Bad guyów tez nie brakuje - starych jak i nowych. Fajna lekturka.

Pokaż mimo to

avatar
824
402

Na półkach: , , , ,

Och jej!
Jak miło dostać w swoje ręce kontynuacje historii Goku i jego ekipy. Bardzo, bardzo miło było powrócić do starych znajomych i choć akcja według mnie trochę za szybko pędzi do przodu to czuję się znowu jak dziecko i wybaczam.
Dodatkowo niezmiernie się cieszę, że rozpoczęłam kontynuację w dzień moich urodzin. SUPER prezent! :P

Och jej!
Jak miło dostać w swoje ręce kontynuacje historii Goku i jego ekipy. Bardzo, bardzo miło było powrócić do starych znajomych i choć akcja według mnie trochę za szybko pędzi do przodu to czuję się znowu jak dziecko i wybaczam.
Dodatkowo niezmiernie się cieszę, że rozpoczęłam kontynuację w dzień moich urodzin. SUPER prezent! :P

Pokaż mimo to

avatar
983
540

Na półkach: , , , , , ,

Reaktywacja DB po taaakim czasie!

Oglądałam anime, które niestety było mocno średnie. A tutaj znowu mamy ten cudowno-absurdalny humor DB, więc zanurzenie się do świata naszyvh bohaterów było naprawdę przyjemne.

Rozbawiło mnie, kiedy tylko wspomnieli o Freezerze, pojawił się i go pokonali. Koniec. Akcja idzie szybko, wręcz błyskawicznie. Sama nie wiem, czy to plus czy minus.

Ale najważniejsze, że nie było durnych wygłupów ze strony Vegety. Nie tańczył (nie liczę tej strony z "Bingo" xd),nie pajacował, nie płaszczył się przed Beerusem, jestem zachwycona, mogłam odetchnąć z ulgą.

Duży plus za humor, naprawdę sporo śmiesznych momentów, zwłaszcza z tym Goku, co prawie nie zdał testu, haha. Czytało się lekko, bez zgrzytów, świetnie ułożone dialogi. Nie było tych żenujących momentów z anime, nie było głupot Pilafa i Mai. Jestem zadowolona. ;)

Z mojej strony podziękowania dla tłumacza, naprawdę bardzo dobra robota.

Reaktywacja DB po taaakim czasie!

Oglądałam anime, które niestety było mocno średnie. A tutaj znowu mamy ten cudowno-absurdalny humor DB, więc zanurzenie się do świata naszyvh bohaterów było naprawdę przyjemne.

Rozbawiło mnie, kiedy tylko wspomnieli o Freezerze, pojawił się i go pokonali. Koniec. Akcja idzie szybko, wręcz błyskawicznie. Sama nie wiem, czy to plus czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7938
108

Na półkach: ,

'Dragon Ball' to pozycja kultowa i chociaż na półkach z książkami wciąż brakuje miejsca to ten tomik to absolutny 'must have' (po namyśle bierze mnie przerażenie na myśl o kolejnych częściach bo przecież autor należy do szczególnie płodnych).

Czy było warto?
Jak najbardziej. Każdy z fanów powinien go docenić. Nie jest to jednak majstersztyk, raczej miła dla oka historia w świecie ulubionych bohaterów, doceniana przede wszystkim ze względu na sentyment i długie godziny spędzone na oglądaniu anime na RTL-7.

'Dragon Ball' to pozycja kultowa i chociaż na półkach z książkami wciąż brakuje miejsca to ten tomik to absolutny 'must have' (po namyśle bierze mnie przerażenie na myśl o kolejnych częściach bo przecież autor należy do szczególnie płodnych).

Czy było warto?
Jak najbardziej. Każdy z fanów powinien go docenić. Nie jest to jednak majstersztyk, raczej miła dla oka historia w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
590
489

Na półkach: , , , ,

Wielka paczka mang skrywała w sobie wiele skarbów, na które czekałam z wytęsknieniem. Ale chyba najbardziej czekałam na Dragon Ball Super. Co prawda, wychowałam się na tym tytule, ale oglądałam tylko anime, a z komiksem nie miałam się okazji zapoznać… jednak, w zupełności się tym nie przejmuje! I pewnie wiele osób mnie za to z linczuje, lecz dziewiętnaście lat temu, nie miałam nawet pojęcia, co to jest manga, a tym bardziej że coś takiego istnieje. Son Goku towarzyszył mi w dzieciństwie, choć wtedy znałam go jako Songo Ku i mimo upływu lat, wciąż mam ogromny sentyment do jego postaci…

Od pokonania złego Buu minęło trochę czasu, a na Ziemi zapanował spokój. Życie toczy się dalej. Goku musiał podjąć pracę i zająć się rodziną. Nikt nie spodziewał się, że ta sielanka zakończy się przybyciem Boga Zniszczenia Piwusa…
To sen o Super Saiyaninie Bogu sprowadził go na ziemię! Kto okaże się nim być?
Lecz to dopiero początek tej historii. Szósty wszechświat nadciąga, a wraz z nim potężni wojownicy. Czas się z nimi zmierzyć i pokazać kto jest najsilniejszy!
Czy Goku i Vegeta poradzi sobie z nowymi przeciwnikami?


Tę historię znam na pamięć, więc w sumie nic nie było mnie w stanie zaskoczyć. Owszem kilka rzeczy różniło się od wersji animowanej, ale tego raz, że można było się spodziewać, a dwa byłam tego świadoma, że te pewne różnice istnieją. Nie jestem też w stanie dokładnie porównać kreski Toyotarou z tą należącą do Akiry Toriyamy… pewne małe braki, w mojej wiedzy właśnie zostały ujawnione (obiecuje się poprawić!). Dlatego nie będziemy się skupiać na tych dwóch aspektach, choć zapewne o nich jeszcze wspomnę. Ale co tu dużo mówić… manga ma swoje plusy, a także małe minusiki. Brakowało mi zapychaczy, które świetnie były zaprezentowane w anime – tańczący Vegeta – obłędny widok, tego nie da się zapomnieć!

Son Goku wielokrotnie uratował planetę, choć mało kto go zna. Chwała przypadła Mr. Satanowi. Jedynym jego pragnieniem jest mierzyć się z coraz to silniejszymi przeciwnikami oraz ciągle trenować. Może nie grzeszy inteligencją, za to nadrabia swoją siłą. Vegeta wciąż depcze mu po piętach. Ich rywalizacja trwa, odkąd spotkali się po raz pierwszy. I ta walka, chyba nigdy się nie skończy. Są dla siebie motywacją, przynajmniej póki na chwilę tego spokoju na Ziemi nie zburzył Piwus. W końcu pojawił się ktoś super silny – przeciwnik, którego łatwo się nie pokona…

Mój rocznik, a także ten ciut starszy doskonale zna Dragon Ball’a i darzy go ogromnym sentymentem. Tytuł spotkał się z ogromną falą hejtu ze względu na spory upływ czasu i zacierające się wspomnienia. Co prawda jestem w stanie się zgodzić, że Goku znów „z głupiał”, bo pod koniec sagi Buu prezentował się całkiem inaczej. Jednak trzeba pamiętać, że pierwotnie Goku był nierozgarniętym dzieciakiem i nawet jak już był dorosły, w jego głowie najważniejszym elementem było się mierzenie z silnymi przeciwnikami, choć nie było to tak wyeksponowane, przynajmniej nie tak jak teraz.

Skupiając się na samej mandze, jak już wcześniej wspominałam, brakowało mi w niej zapychaczy i rozbudowania niektórych scen. Wszystko leciało na łeb na szyję, by pokrótce streścić wydarzenia, które były przedstawione zarówno w filmie kinowym, jak i w anime. Na całe szczęście pominięto całkowicie wątek z Golden Frizerem, na którym wielokrotnie zgrzytałam zębami. A od razu przeszliśmy do ciekawszego tematu, czyli do szóstego wszechświata. I tu widać, że jest to lepiej przedstawione. Dobra, wiem, że powinnam traktować anime i mangę, jak dwa osobne byty, ale ciężko jest to rozgraniczyć. W szczególności sam Buu… pokazano nam również bohaterów, których dobrze znamy – mogłabym rzec, że przypomniano o ich istnieniu, nie było czasu na to, by spędzić z nimi dwie strony dłużej. Są i już. Koniec tematu. To wszystko ubarwiają nam bardzo dokładne i szczegółowe rysunki. Przyznam się wam szczerze, że miałam chęć wziąć kredki i je pokolorować.

Więcej minusów się nie doszukałam, co bardzo mnie cieszy, bo obawiałam się troszeczkę samej mangi. Anime, które było rozwlekane na wszelkie możliwe sposoby (choć nie tak jak walka Goku z Friezerem) i manga, która była znakiem zapytania… po starciu się tych dwóch obrazów, ciężko jest rozstrzygnąć, która wersja jest lepsza, jeszcze na to za wcześnie. Pewnie każda z nich ma swoje wady i zalety. Pozostaje mi tylko na spokojnie sięgnąć po kolejny tomik i obserwować rozwijająca się historię.

Na koniec, pozostawiłam sobie kwestię spolszczonych imion postaci. Tak było w pierwszej serii mangi, choć jeśli dobrze się orientuję, to było tam nawet stosowane nazewnictwo, które prezentowało nam RTL7 (poprawcie mnie, jeśli się mylę). Nie jest to zły zabieg i całkowicie rozumiem, dlaczego został zastosowany, ale po takim czasie i tak w wielu głowach, także w mojej Piwus pozostanie Beerusem, itd. Nazewnictwo nie jest najważniejsze, może tylko delikatnie zmienić odbiór, dodając komediowej nuty. No cóż, zobaczymy jak to będzie dalej… kontynuację tego tytułu albo się kocha i akceptuje, wraz z jej wszelkimi wadami, albo po prostu nienawidzi i o niej zapomina.



Moja ocena: 7/10

Wielka paczka mang skrywała w sobie wiele skarbów, na które czekałam z wytęsknieniem. Ale chyba najbardziej czekałam na Dragon Ball Super. Co prawda, wychowałam się na tym tytule, ale oglądałam tylko anime, a z komiksem nie miałam się okazji zapoznać… jednak, w zupełności się tym nie przejmuje! I pewnie wiele osób mnie za to z linczuje, lecz dziewiętnaście lat temu, nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7943
6798

Na półkach: , , , ,

CZY NOWY DRAGON BALL JEST SUPER?

Mangowa kontynuacja Dragon Balla długo kazała na siebie czekać. Seria ukazywała się przez ponad dekadę, od roku 1984 do 1995, zamykając się na 519 epizodach zebranych w 42 tomach. Jej wersja anime w roku 1996 doczekała się sequela w postaci serialu Dragon Ball GT, jednak nie pracował już nad nią „ojciec” całości, Akira Toriyama. I choć przez lata, jakie upłynęły od tamtego czasu, pełno było najróżniejszych (fałszywych) doniesień o planowanym ciągu dalszym (kto pamięta Dragon Balla AF?),a uniwersum uzupełniono o kilka filmów kinowych, aż do roku 2015 nie powstał żaden. Wtedy to jednak sam Toriyama zabrał głos i stworzył serial Dragon Ball Super, a wkrótce potem zaczęła ukazywać się pisana przez niego mangowa seria będąca jego adaptacją. Teraz seria, niemalże równocześnie z finałem anime, trafiła w ręce polskich czytelników. Pytanie jednak, czy udało jej się godnie rozwinąć kultową sagę, którą tak bardzo ukochały miliony czytelników na całym świecie?

Zanim odpowiem na to pytanie, kilka słów na temat fabuły. Minęło nieco czasu odkąd Buu został pokonany i Son Gokū wiedzie spokojne życie, wykonując proste prace i nieprzerwanie ćwicząc. Niestety, choć marzy mu się lepsze szkolenie pod okiem Króla Światów, jego żona nie chce o tym słyszeć, a wojownik obawia się, że może pojawić się wróg nawet potężniejszy niż Buu. I rzeczywiście. Piwus, bóg zniszczenia z Szóstego Wszechświata, przypomina sobie legendę o Super Saiyaninie Bogu, potężnym wojowniku, który będzie w stanie dostarczyć mu rozrywki na poziomie, jakiego by oczekiwał. Jako że ostatni Saiyanie znajdują się obecnie na Ziemi, to tam się kieruje. Pech chce, że Piwus jest jedną z najpotężniejszych istot we wszechświecie, Gokū, nawet w formie SSJ3 nie jest w stanie stawić mu czoła, a ceną za przegranie jest zniszczenie Ziemi. Jakby tego było mało, w kosmosie jest dwanaście wszechświatów, a każdym z nich włada istota co najmniej równie potężna co Piwus. Do tego obecnie jeden z bogów i jego towarzyszka poszukują Kul Pragnień – kosmicznej wersji Smoczych Kul…

Całość mojej recenzji na portalu NTG: https://nietylkogry.pl/post/recenzja-mangi-dragon-ball-super-tom-1/

CZY NOWY DRAGON BALL JEST SUPER?

Mangowa kontynuacja Dragon Balla długo kazała na siebie czekać. Seria ukazywała się przez ponad dekadę, od roku 1984 do 1995, zamykając się na 519 epizodach zebranych w 42 tomach. Jej wersja anime w roku 1996 doczekała się sequela w postaci serialu Dragon Ball GT, jednak nie pracował już nad nią „ojciec” całości, Akira Toriyama. I choć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
15
4

Na półkach:

Wreszcie jest !!! po tylu latach przerwy w końcu nowy Dragon Ball znowu trafił na nasze półki. Sentyment z dzieciństwa pozostał - pomimo tego, że stary ze mnie koń, dalej chętnie sięgam do serii Dragon Ball. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. Jedyne czego mogę się przyczepić to nazwy nie których postaci. Zostały one przetłumaczone na język polski co jest ogromnym błędem. Kolejna rzecz która mi się nie bardzo podoba to fakt, że nie wszystkie wątki z anime zostały przeniesione do mangi, ale zdaję sobie sprawę, że nie może być jedno i drugie identycznie takie samo. Reasumując wracają wspomnienia z dzieciństwa i jeszcze nie raz pewnie wrócę do ŚWIATA DRAGON BALL

Wreszcie jest !!! po tylu latach przerwy w końcu nowy Dragon Ball znowu trafił na nasze półki. Sentyment z dzieciństwa pozostał - pomimo tego, że stary ze mnie koń, dalej chętnie sięgam do serii Dragon Ball. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. Jedyne czego mogę się przyczepić to nazwy nie których postaci. Zostały one przetłumaczone na język polski co jest ogromnym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    151
  • Posiadam
    76
  • Manga
    32
  • Chcę przeczytać
    31
  • 2018
    7
  • Komiksy
    7
  • Ulubione
    7
  • Mangi
    5
  • Dragon Ball
    3
  • 2023
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dragon Ball Super #1: Wojownicy z Szóstego Wszechświata


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...

Przeczytaj także