rozwiń zwiń

Mała apokalipsa

Okładka książki Mała apokalipsa
Tadeusz Konwicki Wydawnictwo: Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA literatura piękna
235 str. 3 godz. 55 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA
Data wydania:
1994-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1994-01-01
Liczba stron:
235
Czas czytania
3 godz. 55 min.
Język:
polski
ISBN:
8370540554
Tagi:
PRL opozycja Konwicki

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
2934 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
745
699

Na półkach: ,

Stacje męki ustawione przez Tadeusza Konwickiego na szarych warszawskich ulicach przypomniały mi jak wiele trzeba wytrwałości, nim osiągnie się ofiarny ołtarz. Bo jak inaczej nazwać te pełne pokutujących dusz, przypadkowo rozsiane punkty na mapie miasta? Jak określić drogę prowadzącą na sam szczyt własnoręcznie wykonanego krzyża? Potrzeba wiele siły aby spędzić jeden dzień życia na śpiewaniu pieśni o wolności a jednocześnie zmagać się z sennym koszmarem pełnym upiornych chwil. Sam nie wiem czy to, co zobaczyłem, było tylko śnieniem o obrzydliwym ustroju. Odrealnienie wszystkich sytuacji wyglądało bardziej jak apokaliptyczny pejzaż upadającego systemu pozbawionego ludzkich uczuć. To nie przypominało z wyglądu zwykłej wędrówki intelektualisty, dążącego do szatańskiego happeningu na schodach Sali Kongresowej. To wskazywało bardziej na mesjanistyczny marsz w imieniu wszystkich ludzi, którzy nie posiadali odwagi aby wykonać tego samego wcześniej.

Zrezygnowane kroki stawiane przy wtórze dźwięków ulicznych orkiestr w beznadziejnej atmosferze żałosnego święta. Chlupot łatwopalnej cieczy w kanistrze, przywołującym na myśl braki w paliwowym zaopatrzeniu. Zapałki z importu, których zdobycie wymaga wydatkowania obcej waluty. Nad tym wszystkim samotny człowiek. Pojedynczy i bezradny wobec brudnego monstrum z moralnym liszajem na wszystkich kłamliwych obliczach. Nie próbowałem się doszukiwać niczego pozytywnego w scenerii "Małej Apokalipsy". Wiedziałem, że to co nadchodzi, musi się wydarzyć w jazgotliwych bluzgach i beznadziejnej niedoli bezbarwnych ludzi. Tylko dlatego aby odbicie nastąpiło z jak najgłębszego dna. Żebyśmy uświadomili sobie, jak nisko upadliśmy.

Pióro Tadeusza Konwickiego wymierzyło wielki cios rządzącym Polską komunistom. Władza, która na co dzień potrafiła zagłuszać wszelkie objawy buntu, poczuła się dotknięta. Reżym znieczulający antagonistyczne zapędy musiał się poczuć zagrożony. "Mała Apokalipsa" stworzona przez tortury komunistycznego państwa, stała się odpowiedzią na piekielny sposób sprawowania rządów. Natomiast Konwicki popchnął tylko swojego bohatera ku jego przeznaczeniu. Ponieważ ten trudny skok w nieskończoność ktoś musiał wykonać. Ktoś musiał w końcu pokazać ludzką godność pod strasznym kurhanem zwanym Pałacem Kultury i Nauki.

Gdy przemierzałem z Tadeuszem Konwickim ulice Warszawy, to podczas jednego dnia ujrzałem wszystkie pory roku. Taplając się w błocie człowieczeństwa zepsutego przez ustrój, doświadczyłem moralnej nędzy bohaterów powieści. Jednak nawet upalny skwar nie ocieplił wiszącej nisko nad ziemią atmosfery końca świata. Początek czegoś ostatecznego wydał mi się w powieści dominującym motywem. Jakaś straszna propozycja zawisła nade mną pomimo tego, że byłem tylko czytelnikiem próbującym przypomnieć sobie ile znaczyła wolność kilkadziesiąt lat temu. Wiem, że dzięki "Małej Apokalipsie" dostaliśmy szansę aby jeszcze raz zastanowić się nad demokracją, którą tak łatwo można utracić.

Stacje męki ustawione przez Tadeusza Konwickiego na szarych warszawskich ulicach przypomniały mi jak wiele trzeba wytrwałości, nim osiągnie się ofiarny ołtarz. Bo jak inaczej nazwać te pełne pokutujących dusz, przypadkowo rozsiane punkty na mapie miasta? Jak określić drogę prowadzącą na sam szczyt własnoręcznie wykonanego krzyża? Potrzeba wiele siły aby spędzić jeden dzień...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 870
  • Chcę przeczytać
    2 134
  • Posiadam
    722
  • Ulubione
    143
  • Literatura polska
    57
  • Lektury
    56
  • Teraz czytam
    55
  • Klasyka
    26
  • Literatura polska
    26
  • Chcę w prezencie
    24

Cytaty

Więcej
Tadeusz Konwicki Mała apokalipsa Zobacz więcej
Tadeusz Konwicki Mała apokalipsa Zobacz więcej
Tadeusz Konwicki Mała apokalipsa Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także