Gdyby porównać wyobraźnię do świata, to każda przeczytana książka jest nową wyspą, nowym kontynentem, na którym rozwija się bujne życie naszych myśli.
Jedna książka wywiera na nas mniejsze wrażenie, druga wydaje się być tylko odgrzanym kilka razy kotletem,o którym szybko zapominamy, innym razem można trafić na prawdziwą perłę. Dla niej zarywa się noce, nie potrafi się dojść do siebie przez co najmniej tydzień, człowiek jest rozbity i powolutku układa swoje ciało i umysł w całość. Jak się czuje po lekturze tej książki? Szczęśliwa.

Zaczęło się tak jak zwykle zaczyna się każda historia miłosna. Szłam znudzona pośród wypełnionych po brzegi empikowych półek i nagle ją ujrzałam. Sztywna giętka okładka, przykuwająca wzrok grafika i to serce w pojemniku... O co chodzi? Tajemniczość mnie uwiodła. Łapczywie przeczytałam pierwsze strony i zapomniałam o roku, dniu i godzinie.

To co pierwsze mnie urzekło po skończeniu lektury to samo universum. Świeże, intrygujące i żywe. Niemal oniryczne, dziwaczne, ale w dziwny sposób prawdopodobne. Marcin Szczygielski zwinnie łączy ze sobą cząstki kultury starożytnego egiptu, zaawansowaną technologię i społeczeństwo internetu, a raczej trójsieci. Skomplikowana struktura świata jest ukazana czytelnikowi klarownie, chociaż z początku ledwo można się połapać o co chodzi, z każdą stroną wszystko się rozjaśnia, wszystkie wątki nabierają sensu, a kulminacja jest więcej niż satysfakcjonująca. Książka na każdym kroku skłaniała mnie do przemyśleń, często zaskakiwała na wielu różnych polach, czy to fabularnie, czy poprzez rozwiązania technologiczne, które zostały w niej opisane, na pewno nie dała mi się nudzić.

Podobała mi się postać Wtyczki, bardzo dobrze rozwinięta i intrygująca. Cały czas układam w głowie różne scenariusze jej ewolucji, a także jej relacji z Effim. Podobał mi się jej dowcip, charakter. Zalewała nas falami technicznych informacji, dzięki niej czytelnik zaczynał rozumieć działające w tym świecie prawa i orientował się w dziejącej się aktualnie sytuacji.

Pozostali bohaterowie również są sympatyczni. Jedni trochę lepiej opisani inni nieco mniej. Każdy jest indywidualny i zdecydowanie nie papierowy. Łatwo się do nich przywiązać. Bardzo podobały mi się tak ciekawie wyszczególnione cechy charakterystyczne a także cel powstania ras, do których należeli. Jednak to co przede wszystkim mnie ujęło to, to że nikt tutaj nie jest idealny. Autor nie stworzył Mary Sue, każda postać ma jakąś wadę, ma coś... ludzkiego, jakąś słabość dzięki, której naprawdę dużo łatwiej ją polubić, zaciekawić się nią, wejść w jej skórę.

Książkę czyta się bardzo szybko, język autora jest bardzo przyjemny, płynie się przez niego gładko, bez żadnych zgrzytów i miejscami jest naprawdę zabawnie, szczególnie podobał mi się epilog.

Niestety pomimo ogromu zalet było kilka drobnych rzeczy, które nieco psuły moją przyjemność z lektury. Pierwszą z nich SPOILER! było to, że chyba prawie każdy (a przynajmniej tak czułam) rozdział kończył się omdleniem/snem Effiego. Było to troszeczkę nużące. Miejscami miałam wrażenie, że ten bohater jest trochę zbyt bierny, zbyt dużo rzeczy odwalają za niego inni np. Wtyczka czy Narmer.

Kolejnym minusem może być ogromna ilość dialogów z Wtyczką, w których szczegółowo wyjaśniane są zastosowania technologiczne. Mnie akurat się bardzo podobały, ponieważ to dzięki nim czytelnik zaczyna rozeznawać się w świecie i uważam, że to dość sprytne rozwiązanie autora, jednak niektórych może to trochę znużyć.

Ostatnim problemem jest to, że jak na razie nie ma kontynuacji :D Książka mnie naprawdę pochłonęła, jak mało która ostatnio. I bardzo chciałabym przeczytać coś więcej, jakąś kolejną historię osadzoną w tym szalonym, dziwacznym i niezwykłym świecie. Książka stanowi zamkniętą całość, bez furtek, które prowadzą do kolejnej części, jednak może autor coś wymyśli... Kto wie?
Bardzo gorąco polecam ją każdemu, kto chce przyjemnie spędzić popołudnie. Kto chce trochę się pogłowić i ujrzeć dziwną, oryginalną perspektywę przyszłości, kto lubi nieidealne postaci, dreszcze emocji i zaskakujące zwroty fabularne, taka osoba na pewno się nie zawiedzie.

Wiedźminka

Gdyby porównać wyobraźnię do świata, to każda przeczytana książka jest nową wyspą, nowym kontynentem, na którym rozwija się bujne życie naszych myśli.
Jedna książka wywiera na nas mniejsze wrażenie, druga wydaje się być tylko odgrzanym kilka razy kotletem,o którym szybko zapominamy, innym razem można trafić na prawdziwą perłę. Dla niej zarywa się noce, nie potrafi się...