Jak można jednym słowem określić tę książkę?

KOSZMAR.

Wokół tej książki słychać same ochy i achy, ale ludzie kochani, kto Was zmusił do wygłaszania takich opinii? Bo aż mi się nie chce wierzyć, że to coś może mieć tak dobre oceny. Wiem, że autorka, zanim wydała książkę, na pewnej grupie FB stała się kimś w rodzaju celebryty, wszystkie są w nią wpatrzone jak w obrazek, ale żeby aż do tego stopnia wprowadzać ludzi w błąd i wychwalać książkę po znajomościach?

Książka porusza bardzo trudny temat, ale... ale autorka się kompletnie nie przygotowała do niego, a co za tym idzie, nie poradziła sobie z nim. Więcej czasu chyba poświęciła pisaniu przekleństw niż obczajeniu tego jakże trudnego tematu i zastanowieniu się co w ogóle pisze.

Lexi była dziewczyną, której działa się krzywda, wielka nie wyobrażalna krzywda i co? wszyscy ślepi, wszyscy głusi, nikt nic z tym nie robi. Dlaczego szkoła nie zwróciła uwagi na dziewczynę, która sama siebie nie szanuje, która chodzi poobijana i sprawia problemy? Po tym jak uciekła z domu nikt nawet nie zadał pytania dlaczego tak się stało, tylko grzecznie kazano jej wrócić do 'zmartwionego' tatusia. Czemu nikt jej nie pomógł? Być może dlatego, że sama nawet nie pomyślała by coś z tym zrobić, zamyka się w tym kokonie bólu i się nim upaja. No ludzie kochani. Facet, który się w niej 'zakochuje' i wie co się dzieje, nie reaguje, nie zgłasza tego gdzieś by jej pomóc, i by wydostać ją z domu pełnego przemocy, tylko ściąga spodnie by se pobzykać.


Za dużo tego i jednocześnie za mało. Jest tam wszystko i zarazem nic. Dramat ścigał dramat, i przy tej ilości tematów, które poruszała, książka powinna być przepełniona emocjami, tym czasem jedyne co czułam to zażenowanie.

Co mnie pokusiło by kupić tę książkę?

Jedno jest pewne; chwytliwy tytuł, ciekawa okładka powinny zachęcić do czytania, jak najbardziej, ale to treść musi wywołać emocje, to ona powinna nas wcisnąć w fotel i wyciskać łzy. Szkoda, że w tym wypadku to właśnie treść okazała się największą tragedią.

Ciekawa jestem czy autorka polubiła swoją bohaterkę i czy jej choć trochę współczuła. Bo ja niestety nawet współczucia wzbudzić w sobie nie umiałam.

Nie polecam

Jak można jednym słowem określić tę książkę?

KOSZMAR.

Wokół tej książki słychać same ochy i achy, ale ludzie kochani, kto Was zmusił do wygłaszania takich opinii? Bo aż mi się nie chce wierzyć, że to coś może mieć tak dobre oceny. Wiem, że autorka, zanim wydała książkę, na pewnej grupie FB stała się kimś w rodzaju celebryty, wszystkie są w nią wpatrzone jak w obrazek,...