Moim zdaniem gorsza od dwóch poprzednich książek, jest dużo wątków i kiedy nam się wydaje, że jeden się skończył i pojawił drugi, to nagle ten drugi wiąże się z pierwszym i ten pierwszy znowu wraca. Nie podobało mi się tutaj to rozwiązanie.

Tak samo wątek z Gabirelem i Julią. Bardzo ich lubię, uwielbiam trylogię o Gabielu, tak samo uwielbiam, kiedy pierwotne postacie wystepują przelotnie w spin-offach, tak tutaj to było dla mnie zbędne. Zwłaszcza, że ich wątek nic tak naprawdę nie wnosił... Na końcu wrócili do punktu wyjścia.

Podobało mi się (jak i nie) zakończenie książki. Autor(ka?) nie idzie utartymi szlakami, oto nie ma szczęśliwego wiecznego życia (dlatego trochę taka gorycz), a William trochę się postrzał...

Nie poruszenie dalszej historii Kurii i panowania Aoibhe to jak dla mnie taka wskazówka Sylvain, że to już nie dotyczy pary głównych bohaterów. Oni się "wykręcili" z tego świata, to nie ich sprawa co się dzieje w świecie wampirów.

Moim zdaniem gorsza od dwóch poprzednich książek, jest dużo wątków i kiedy nam się wydaje, że jeden się skończył i pojawił drugi, to nagle ten drugi wiąże się z pierwszym i ten pierwszy znowu wraca. Nie podobało mi się tutaj to rozwiązanie.

Tak samo wątek z Gabirelem i Julią. Bardzo ich lubię, uwielbiam trylogię o Gabielu, tak samo uwielbiam, kiedy pierwotne postacie...