Książka niewątpliwie ważna ze względu na temat. Od czasu gdy władzę w Rosji pewnie uchwycił Putin, kraj ten prowadzi jednoznacznie imperialną politykę. Na początku zdławił Czeczenię, potem interweniował w Gruzji (w czasie igrzysk olimpijskich!). Następnie przyszła kolej na Krym. Teraz na tapecie jest Donbas i okolice. Jeśli sięgnąć pamięcią do czasów nie tak znów dawnych, to była najpierw militaryzacja Nadrenii, potem Austria, Sudety, reszta Czechosłowacji, Kłajpeda, a potem mało kto chciał umierać za Gdańsk...
Gospodarka Rosji najpewniej ma zadyszkę (różne opinie publicystów), ale i choćby padała, to Rosja jest mocarstwem atomowym w dodatku coraz bardziej głodnym sukcesu. Dwuznaczna rola tego państwa na Bliskim Wschodzie też budzi obawy.
No i wreszcie książkę napisał wysoki rangą oficer NATO i choć to powieść, nie należy lekceważyć jej przesłania. Dodatkowo obawy powiększa niewiadoma wobec Rosji postawa Stanów Zjednoczonych pod wodzą Donalda Trumpa.
Nas może denerwować, iż autor najwyraźniej nie docenia możliwości militarnych Polski. A może wie więcej od nas?
A jak to się miałoby odbyć? Najpierw kraje bałtyckie i szantaż nuklearny. USA i UE długo są sparaliżowane jakby patrzyły w oczy kobry. W to ostatnie nie trzeba nam wątpić, zbyt dobrze wiemy, do czego jest zdolna, a do czego nie UE. Zdolna jest do ograniczania wolności krajów i obywateli, tudzież wdrażania głupich pomysłów. Niezdolna jest do szybkiego działania. NATO też cierpi na paraliż. A zatem fabularne ostrzeżenie Richarda Shirreffa przychodzi w samą porę.
Miejmy nadzieję, iż ważni ludzie w Rosji przeczytają tę książkę i zdecydują się nie atakować...

Książka niewątpliwie ważna ze względu na temat. Od czasu gdy władzę w Rosji pewnie uchwycił Putin, kraj ten prowadzi jednoznacznie imperialną politykę. Na początku zdławił Czeczenię, potem interweniował w Gruzji (w czasie igrzysk olimpijskich!). Następnie przyszła kolej na Krym. Teraz na tapecie jest Donbas i okolice. Jeśli sięgnąć pamięcią do czasów nie tak znów dawnych,...