Krew i Srebrne Oczy #01

Okładka książki Krew i Srebrne Oczy #01 Paweł Atamańczuk
Okładka książki Krew i Srebrne Oczy #01
Paweł Atamańczuk Wydawnictwo: wydano nakładem autora fantasy, science fiction
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
wydano nakładem autora
Data wydania:
2016-05-23
Data 1. wyd. pol.:
2014-11-04
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788393902002
Tagi:
debiut krew fantastyka fantasy
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
565
233

Na półkach: , , ,

Ciekawa historia, z zapowiedziami na kontynuację. Sporo intryg. Mam wrażenie, że postacie w tej książce są jak pajacyki na sprężynie. Kiedy jakiś jest potrzebny, bum i pajacyk wyskakuje z pudełka, chwilę się podynda, a potem zostaje zamknięty na stałe (śmierć) lub czas nieokreślony i znika. Jest to męczące, jednak dla samej fabuły chętnie bym sięgnęła po następny tom.

Ciekawa historia, z zapowiedziami na kontynuację. Sporo intryg. Mam wrażenie, że postacie w tej książce są jak pajacyki na sprężynie. Kiedy jakiś jest potrzebny, bum i pajacyk wyskakuje z pudełka, chwilę się podynda, a potem zostaje zamknięty na stałe (śmierć) lub czas nieokreślony i znika. Jest to męczące, jednak dla samej fabuły chętnie bym sięgnęła po następny tom.

Pokaż mimo to

avatar
179
112

Na półkach: ,

Srebrnooka Tancerka Ostrzy zabrała mnie w swój świat i z radością przyznaję, że świat ten został wykreowany wręcz genialnie, a dodatkowym atutem jest sporządzona przez autora mapka, dzięki której w każdej chwili można sprawdzić, dokąd się zawędrowało.

Gwarantuję, że w tej podróży nie zaznacie ani odrobiny nudy. Wartka akcja z niespodziewanymi zwrotami zapewnia czytelnikowi szeroką gamę emocji, od rozbawienia poprzez obawę aż do złości. I ta niecierpliwość, by jak najszybciej móc się dowiedzieć, co będzie dalej! To rzadki dar, taka umiejętność całkowitego zawładnięcia uwagą odbiorcy. Autorze, chylę czoła!

Wielkim atutem są także bohaterowie. Wyraziści, z wyeksponowanymi cechami pozwalającymi na dostrzeżenie w każdym z nich odrębnej jednostki, są czymś więcej niż tylko książkowymi postaciami. Po kilku stronach stają się bliskimi znajomymi.

Jak ta ocena ma się do przedstawionej wcześniej listy wad? Czy to nie sprzeczność? Absolutnie nie! Po prostu autor stworzył niebanalnych bohaterów, których tylko niekiedy przydałoby się odrobinę ubogacić o przeżywane rozterki, o odczuwaną niepewność czy radość. Ale i bez tego jest dobrze. Powiedziałabym nawet, że bardzo dobrze!

Cała opinia tutaj: https://ksiazkolubna.blogspot.com/2017/05/krew-i-srebrne-oczy-pawe-atamanczuk.html

Srebrnooka Tancerka Ostrzy zabrała mnie w swój świat i z radością przyznaję, że świat ten został wykreowany wręcz genialnie, a dodatkowym atutem jest sporządzona przez autora mapka, dzięki której w każdej chwili można sprawdzić, dokąd się zawędrowało.

Gwarantuję, że w tej podróży nie zaznacie ani odrobiny nudy. Wartka akcja z niespodziewanymi zwrotami zapewnia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach: ,

Książka ta towarzyszyła mi w weekend sylwestrowy - i była to niezwykle słuszna decyzja. Na tyle słuszna, że postanowiłem nią zacząć moją bytność na tym portalu.
Zatem - czytam opinie/oceny poniżej zamieszczone i widać, że czytały książkę albo autorowi nieprzychylne albo takie, dla których fantastyka jawi się w cieniach tanich harlequinów.
Owszem - są błędy gramatyczne, stylistyczne. Nie jest ich jakoś niesamowicie dużo, ale takich rzeczy należy unikać w przyszłości.
Za to oryginalna kreacja świata, fabuła, zarysowanie postaci - toż to majstersztyk.
Co do zarzutu, że postaci znikają - w planach są ponoć 3 tomy, to może po to znikają, by mogły powrócić?
Zażalenie co do długości imion ...
Bardzo proszę przeczytać książki J.R.R.Tolkiena i wygarnąć to samo jemu. Te tutaj są normalne.
Autor ma jeszcze długą drogę w doskonaleniu się, ale jako przygoda fantastyczna nie odbiega to od poziomu wielu ksiązek spod szyldu Forgotten Realms albo Warhammer.
Polecam i to mocno.

Książka ta towarzyszyła mi w weekend sylwestrowy - i była to niezwykle słuszna decyzja. Na tyle słuszna, że postanowiłem nią zacząć moją bytność na tym portalu.
Zatem - czytam opinie/oceny poniżej zamieszczone i widać, że czytały książkę albo autorowi nieprzychylne albo takie, dla których fantastyka jawi się w cieniach tanich harlequinów.
Owszem - są błędy gramatyczne,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
264
10

Na półkach: ,

Pomysł na fabułę jako tako całkiem mi się spodobał. Akcja rozpoczyna się od drobnej, osobistej zemsty, a kończy na obcowaniu z potężnymi siłami rządzącymi opisywanym światem. Kiedyś może z tego powstać dobry film, jednak pewna rzecz wprowadzała wciąż mętlik w mojej głowie, a mianowicie niesamowicie duża ilość wątków jak na jeden tom opowieści. Wydaje mi się, że z powodzeniem można by je rozłożyć na 3, a może i 4 książki, co pozwoliłoby się skupić na szczegółach i jeszcze mocniej wciągnęło by czytelnika w akcję. Nieco denerwował mnie fakt, że gdy już zaczynałam lubić jakąś postać (która pojawiała się znikąd),to ona nagle totalnie znikała, nie pozostawiając po sobie niemalże żadnego śladu.

Chociaż podobało mi się końcowe zagranie tego Złego Bohatera, bo nawet ja dałam się omamić.

Pomysł na fabułę jako tako całkiem mi się spodobał. Akcja rozpoczyna się od drobnej, osobistej zemsty, a kończy na obcowaniu z potężnymi siłami rządzącymi opisywanym światem. Kiedyś może z tego powstać dobry film, jednak pewna rzecz wprowadzała wciąż mętlik w mojej głowie, a mianowicie niesamowicie duża ilość wątków jak na jeden tom opowieści. Wydaje mi się, że z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1481
1008

Na półkach: ,

Brać się za debiutancką książkę czy też nie – to zawsze jest dobre pytanie. Od czasów studiów jakoś nie po drodze było mi z debiutami. Powiedzmy, że stawiałam raczej na te „sprawdzone i bezpieczne” pozycje. Ostatnio jednak postanowiłam sobie odświeżyć ten zakamarek mojego czytelniczego świata i tak przez całkowity przypadek natknęłam się na debiut Pawła Atamańczuka – Krew i srebrne oczy, który jest jednocześnie zapowiedzią trylogii.

Żeby nie nakreślać samodzielnie fabuły, a przez to nie zdradzić zbyt wiele, pozwolę sobie przytoczyć opis książki z okładki:

Ce’Seline Di Votte z Kalivali jest Tancerką Ostrzy – członkinią elitarnej grupy wojowników wspomagających się magią podczas morderczego tańca mieczy. Co łączy ją z Kurtem Wolfstone’m? Banitą i rzezimieszkiem słynnym na całym terenie Federacji Terilandu?
Czemu tajemniczy Obdarzony Pani Księżyca z Czarnego Nowiu, bard Bild Yondbe z takim zaangażowaniem podróżuje razem z dziewczyną, o której wie tak niewiele?

Jeśli zechcesz przywołać demona, będziesz potrzebować czterech składników. Tylko pamiętaj, Ce’Seline Di Votte jest jednym z nich. Nie zapomnij…

Początek muszę przyznać, lekko mnie przeraził. Wprowadzenie tylu nazw własnych, postaci o przedziwnych imionach i miejscowości sprawił, że chciałam schować się pod łóżko i już nigdy stamtąd nie wychodzić. Zastanawiałam się, czy Seline to Tancerka Ostrzy z Kalivali, czy jednak może z Terilandu. W zasadzie, to gdzie teraz się wszyscy znajdują? Choć jestem przyzwyczajona do wszelakiej maści imion i nazw dziwnych, to jednak bogactwo i pomysłowość w tej książce po prostu mnie przerosły.

Jednak już po kilku stronach sytuacja stała się opanowana i rozpoczęła się naprawdę fajna przygoda. Wkroczyłam do nowego oryginalnie wykreowanego świata z własną historią i wyraziście nakreślonymi nie tylko pierwszoplanowymi bohaterami. Zostałam porwana w wir akcji, przerzucałam stronę za stroną, ciekawa co będzie się dalej działo.

Czym jeszcze urzekła mnie książka? Przede wszystkim dodatkami. Własnoręcznie narysowana mapka Federacji pozwala dość szybko zlokalizować miejsce, w którym właśnie się znajdujemy. Umieszczony na końcu książki spis oraz opis bohaterów, który uratował mnie w początkowych chwilach słabości, też robi nie małe wrażenie. No, ale chyba najważniejszym aspektem, który mogę wpisać na plus była wręcz „wylewająca” się z książki wyobraźnia autora.

Na czym książka w mojej ocenie mocno ucierpiała? Rozpocznę od bohaterów, bo do mnogości nazw własnych, które zaatakowały od początku książki, już wracać nie będę. Mimo że, Ci byli nieszablonowi i ciekawie nakreśleni, to brakowało mi w nich tego smaczku. Takich zwykłych ludzkich rozterek, problemów i wad. Bo bohater mimo całej tej swojej wspaniałości musi być po prostu ludzki, żeby nie powiedzieć „swojski”. Wtedy łatwiej go pokochać i się z nim utożsamiać.

Na sam koniec pozostawiłam sobie część edytorską książki. Akapity jak się uda tak będą, przecinki postawione czasem od przypadku, niektóre w jakichś dziwnych wersjach „bold”, jakby po korekcie ktoś o nich po prostu zapomniał. Do tego dochodzą jeszcze powtórzenia słów, błędy stylistyczne czy w skomplikowanych i rzadziej używanych imionach bohaterów np. Adrea miksuje się Ardeą. Oczywiście większość z nich nie przeszkadza, ale wprowadza pewien dyskomfort czytania.

Podsumowując. Krew i srebrne oczy Pawła Atamańczuka to na prawdę solidny debiut warty polecenia. Z przyjemnością sięgnę po kontynuację książki i wierzę, że zapowiadana trylogia pozwoli nie tylko zapukać, ale i otworzy drzwi do pisarskiej kariery jej autorowi.

Brać się za debiutancką książkę czy też nie – to zawsze jest dobre pytanie. Od czasów studiów jakoś nie po drodze było mi z debiutami. Powiedzmy, że stawiałam raczej na te „sprawdzone i bezpieczne” pozycje. Ostatnio jednak postanowiłam sobie odświeżyć ten zakamarek mojego czytelniczego świata i tak przez całkowity przypadek natknęłam się na debiut Pawła Atamańczuka – Krew...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1564
701

Na półkach: , ,

„ Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”
„ Szczególnie jeśli napaskudził do niej troll”


Od tej fajnej gry słów z jednej strony filozoficzny bajer, a z drugiej twarde lądowanie na fantastycznej ziemi świata wykreowanego przez Pawła Atamańczuka.* Ten świat jest oryginalny i ciekawy mający swoją własną historię. Zdecydowanie tak jest, mamy tutaj interesujący świat fantastyczny precyzyjnie rozplanowany przez autora, choć ta historia tego świata mogłaby być lepiej opowiedziana, czy to w postaci jakiś opowieści przy ognisku, czy może jakiś mitów legend, czy nawet religii, jednej czy kilku tego świata. Jakieś przecież tam są, bo mniej ni więcej na wejściu główna bohaterka Ceseline di Votte zostaje oskarżona o czary, których kobietom uprawiać nie wolno, a tego typu przewinienie zawsze jest natury religijnej. Ceseline i inni bohaterowie są świetnie wykreowani, dopracowani. Ogólnie mamy tutaj kawał świetnej fantastyki przygodowej, co sprawia, że z tą książką warto się zapoznać.

Paweł Atamańczuk, z tego co wiem, nie ukrywa, że uwielbia twórczość Sapkowskiego i to ma duże przełożenie na to co stworzył. Oczywiście nie czynię z tego żadnego wyrzutu, bowiem mam świadomość, że z fantastyką już tak jest, że tak naprawdę ciężko cokolwiek nowego, odkrywczego i kompletnie oryginalnego stworzyć. Jak niektórzy z was moi drodzy czytelnicy wiedzą piszę swoją książkę, ale też przy jej pisaniu czytam multum innych książek, a to, żeby poszukać inspiracji literackich, ale też żeby mieć tą świadomość jak przeróżne problemy są rozpracowywane, no i przede wszystkim warto uczyć się od mistrzów. Dlatego dobrze, że takim mistrzem jest dla autora Sapkowski, którego sam czytam i uwielbiam.

Jak wspomniałem kluczem całej tej literackiej przygody jest Ceseline, na pierwszy rzut oka przypomina wiedźmina w spódnicy, ale nie do końca tak jest, bo widzę tutaj również podobieństwa do Sonei, wykreowanej przez Trudy Canavan. Ceseline była prymuską w szkole magów, tam też nauczyła się walczyć i radzić sobie w życiu. Ceseline ma u boku dwa miecze, robi wrażenie, że potrafi robić z nich prawidłowy użytek. Nasza główna bohaterka ma jednak wybitny talent do pakowania się w kłopoty, i tutaj również nie mogła nie zadrzeć z Kręgiem Dziewięciu Magów, jak można się domyślać ludźmi wpływowymi, bo to tak, używając Tolkienowskiej metafory, zadrzeć z Gandalfem, Sarumanem razem wziętymi i pomnożyć to razy kilka, a przecież tych dwóch panów wystarczy żeby uprzykrzyć życie nawet najbardziej znacznym ludziom i nieludziom. Tak więc Ceseline zadzierając z magami wpakowała się w poważne kłopoty. A kłopoty są od tego, żeby walcząc z systemem próbować się z nich wykręcić. Ceseline próbuje sobie radzić, oczywiście potrzebuje wsparcia. Zbiera się ekipa, która podąża szlakiem przez wszystkie krainy fantastycznego świata.

Autor, dobrze wie, o czym sam wspomina, że ta książka wymaga dopracowania, i dobrze, że ma taki zamiar. Książka podzielona na trzy części: preludium, interludium, i epilog, tak naprawdę trzyma poziom dopiero w epilogu, właśnie tam czytelnik zaczyna odczuwać, że ma ona jakiś większy sens, że chodzi tutaj o walkę dobra z złem, tym razem Ceseline powróciwszy po 6 latach do świata żywych ma zamiar rozprawić się z demonem Balathorem.
I to jest bardziej czytelne, bo w pierwszych dwóch częściach to czytelnik ma wrażenie, że Ceseline wplatała się w tą całą awanturę przypadkiem ścigając własną rodzinę. Główny bohater jednak powinien wiedzieć co robi i jaki jest sens tego co robi. Może również przydałoby się, żeby czytelnik miał okazję lepiej zapoznać, utożsamić się z bohaterami. Bo celem dobrej książki, a niewątpliwie książka Pawła Atamańczuka ma ambicję i predyspozycje, a także niesamowity potencjał, żeby być do tego, żeby być dobrą książką. A tu by się przydało, żebyśmy wiedzieli więcej o bohaterach niż to, że brali udział w rozróbach. No bo odnosząc się do książki Sapkowskiego przecież wiedźmin nie tylko zabija potwory, ale jest człowiekiem z krwi i kości, te jego przygody miłosne z Yennefer i innymi czarodziejkami, to przecież są godne tego, żeby na tylko ten temat napisać niejeden romans. To sprawia, że Geralt jest bardziej ludzki, ma oprócz nietypowych całkiem typowe, normalne, niemal powszechne trudności i problemy. Czytelnik „Sagi o wiedźminie” dość dobrze poznaje jego kumpla Jaskra. A tutaj w zasadzie ciężko dojść jakie są relacje Ceseline z Bildem, bardem i magiem. Wynika z tego, żeby bohater literacki był wiarygodny powinien mieć całkiem zwyczajne problemy, może słabości, a więc oprócz tego, że jest niezwykły powinien być zwykły na swój sposób.

Ta książka, debiut literacki Pawła Atamańczuka jest tego warta, żeby się czytelnik nią zainteresował i przeczytał, bo niewątpliwie jest wartościowa. Docenić też trzeba wkład pracy autora, to, że oprócz tekstu, ilustracji, mapek, mamy również muzykę klimatem zbliżonym do książki, a to wszystko dzieło autora. To wszystko świadczy o tym, że autor włożył w tą książkę sporo serca. Mi jako czytelnikowi pozostaje życzyć Pawłowi Atamańczukowi kontynuowania kariery literackiej i żeby była ona jak najlepsza.

Warto przeczytać.














Ad.
* Na marginesie przyznam bez bicia, że miałem okazję wirtualnie poznać autora, przez co to utrudnia mi życie przy pisaniu recenzji, ale z tej okazji, że recenzując książkę mam tylko papier, tutaj akurat e-book, otrzymany od autora, i to co jest napisane w książce. Wynika z tego, że zajmując się książką rozpracowuję tutaj dokładnie to co ja tu mam przed sobą.

„ Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”
„ Szczególnie jeśli napaskudził do niej troll”


Od tej fajnej gry słów z jednej strony filozoficzny bajer, a z drugiej twarde lądowanie na fantastycznej ziemi świata wykreowanego przez Pawła Atamańczuka.* Ten świat jest oryginalny i ciekawy mający swoją własną historię. Zdecydowanie tak jest, mamy tutaj interesujący świat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
745
469

Na półkach:

www.ujrzecslowa.pl

Jak już nie jeden raz wspomniałam, lubię zanurzać się w gatunku fantastyki, ponieważ zawsze jestem ogromnie ciekawa, jaką wyobraźnię posiada autor i jak postanowił ją przedstawić w książce. Tym razem doza fantastyki bardzo mnie zadowoliła, bo muszę przyznać autorowi niezły pomysł.

Ce'Seline Di Votte to Tancerka Ostrzy, którą wyróżniają srebrne oczy, które skrywają tajemnicze moce. Magia oraz rozwój wydarzeń sprawiają, że wraz z innymi członkami wyrusza w podróż, która odciśnie się na niej i jej towarzyszach na pewno. Już na samym początku w głowie czytelnika kotłują się pytania, czym jest ta nieznana magia i jak się objawia? Kim jest Kurt Wolfstone? Oraz najważniejsze pytanie: Jaki tak naprawdę jest cel podróży Seline?

Zacznę od rzeczy, które mi się niebywale podobały. Pierwszym i jednocześnie najważniejszym aspektem, który stanowi wartość dodaną tej książki, to wyobraźnia autora. Musze przyznać, że bardzo mnie ciekawiło, co stanie się dalej. Przenosimy się z bohaterami do całkiem innego świata, odmiennego od naszego, ale zarazem podobnego w swej istocie, ponieważ każdy twój ruch może mieć wpływ na przyszłość twoją jak i innych. Autor, jako dodatek do swojej książki dołącza również płytę z muzyką, skomponowaną przez niego. Należy to uznać za ogromny plus, ponieważ jest to dość niespotykanie zagranie. Możemy znaleźć w książce pewne urozmaicenia w postaci obrazków, czy map oraz na samym końcu znajdziemy słowniczek, dotyczący osób, które przewijają się przez książkę. Uwielbiam zawsze takie dodatki, bo są wspaniałą wartością dla czytelnika, który uwielbia takie smaczki.

Bohaterowie są dość wyraziści, niezależnie czy jest to bohater, który przewija się przez całą książkę, czy jest tylko epizodyczną postacią. Seline jest bardzo twardym charakterem, który sprawia, że powieść nabiera specyficznego klimatu. Podczas czytania opisów i dialogów nie ma większych zgrzytów. Chociaż czasem przeskakując ze strony na stronę, nie miałam pojęcia, co się stało z poprzednim wątkiem. Często miałam wrażenie jakby historia była ucięta, a niektóre wątki były traktowane zbytnio ogólnikowo. Brakowało mi tu trochę uczuć, którymi bohaterzy mogliby się wyróżniać. W szczególności chodzi mi o śmierć jednej z bohaterek. Miałam wrażenie jakby to było, o tak po prostu przyjęte i od razu hop do kolejnego wątku.

Warto zwrócić uwagę również na okładkę, która mi niezbyt przypadła do gustu. Ale to tylko moje subiektywne spostrzeżenie, ponieważ skoro tytuł książki to Krew i srebrne oczy, to jest to wręcz przewidywalne, że na okładce znajdziemy oko. Lecz to właśnie coś innego przyciąga czytelnika, bo oczy znajdujemy na wielu okładkach, warto byłoby się czymś wyróżnić.

Pomimo, iż otrzymałam wiadomość od Autora, że książka została wydana szybko, i że mogą się pojawić w nim błędy, to jednak pojawiło się ich tu trochę. Ale uznałam, że nie będę zwracać uwagi na tę stronę książki, chociaż autor powinien pamiętać, że to bardzo ważny aspekt i w pewnym momencie musi on wpłynąć na ocenę czytelnika. Niezwykle trudno mi się ją czytało ze względu na zamieszczoną czcionkę i brak wcięć. To sprawiło, że tekst się zlewał i dlatego często zdarzało się, że nie wiedziałam, że została zmieniona sceneria lub wątek.

Wiele problemu sprawiło mi również mnogość bohaterów, wprowadzanie skomplikowanych imion czy ich nazwisk wręcz mnie przerosło i czasem nie miałam pojęcia, czy dany bohater się już pojawił czy nie (tutaj jednak przydał się opis bohaterów na końcu książki – który w moim mniemaniu autor powinien stworzyć alfabetycznie, by lepiej było odszukać danego bohatera). Chociaż z jednej strony rozumiem, ze Autor chciał stworzyć inną historię, z własnymi nazwami, lecz czasem sprawia to po prostu zawrót głowy. Ja nawet, gdy kogoś poznaję w rzeczywistym świecie, to po minucie zapominam jak ktoś miał na imię, a co dopiero w książce.

Mam nadzieję, że większość błędów zostanie usunięta w dodruku, bo gdy zostanie to zrobione, to czytelników czeka naprawdę dobra porcja fantastyki. Książka jest przeznaczona zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, czekajcie na dodruk i rozkoszujcie się tą fantazją.

www.ujrzecslowa.pl

Jak już nie jeden raz wspomniałam, lubię zanurzać się w gatunku fantastyki, ponieważ zawsze jestem ogromnie ciekawa, jaką wyobraźnię posiada autor i jak postanowił ją przedstawić w książce. Tym razem doza fantastyki bardzo mnie zadowoliła, bo muszę przyznać autorowi niezły pomysł.

Ce'Seline Di Votte to Tancerka Ostrzy, którą wyróżniają srebrne oczy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
74

Na półkach: , ,

Dawno, dawno temu... chociaż nie aż tak dawno w moje ręce wpadł debiut Pawła Atamańczuka „Krew i Srebrne Oczy”. By nie czuła się samotnie, w kierowanej do mnie przesyłce dołączyła do niej zakładka (na punkcie których mam obsesję),płyta z muzyką autorstwa Pawła oraz liścik, w którym prosi, abym po otrzymaniu swojego egzemplarza zrobiła sobie zdjęcie z książką i wysłała je na podany w liście e-mail. Sam autor, jak mówi, jest sercem i duszą związany z Krakowem, w którym mieszka i tworzy. Paweł działa na paru płaszczyznach: jest muzykiem-amatorem (gitara, bass),komponuje w klimatach muzyki rockowej, metalowej i symfonicznej, od niedawna zgłębia tajniki fotografii, a od czasu do czasu lubi sobie pobazgrać ołówkiem.

Ce'Seline Di Votte jest utalentowaną Tancerką Ostrzy z Kalivali. Dziewczyna ma oczy o niespotykanym srebrzystym kolorze. Ich barwa to efekt uboczny tajemniczych mocy. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy Seline czeka na wyrok za uprawianie magii. Dzięki pomocy kapitana straży Patricka udaje jej się uniknąć kary śmierci, która wymierzona by była dość brutalnie. Jednak to dopiero początek historii. Dziewczyna zabija kapitana i wyrusza na poszukiwania banitów, którzy towarzyszyć jej będą w pewnej podróży. Co łączy Seline z Kurtem Wolfstone'm? Kim jest drugi srebrnooki Tancerz Ostrzy? Jaki jest cel podróży? Czy tak naprawdę dziewczyna sama kieruje swoim losem, czy może zdana jest na stojących wyżej od niej? Historia, która zabierze Cię w niesamowitą i pełną przygód podróż po krajach Federacji Terilandu.

Przejdźmy do meritum. Na początku omówię to, co mi się najbardziej podobało w powieści. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że czasem ciężko mnie zachęcić do sięgnięcia po coś innego niż tak zwany ckliwy romans. Ale jeśli już sięgnę i nie tyle że przeczytam, a pochłonę daną książkę, oznacza to, że była naprawdę dobra, skoro mnie zaciekawiła. Autor ani na moment nie pozwala czytelnikowi się nudzić. Książkę wypełnia nieprzerwana akcja. Gdy jeden wątek się kończy, pojawia się kolejny. Tak, że ta pozycja - jak na debiut literacki - jest napisana dobrze. Bardzo dobrym zagraniem było zamieszczenie na łamach książki mapy federacji. Dzięki temu, gdy gubiłam się albo pojawiało się nowe miejsce, mogłam bez problemu odnaleźć się w fabule. Kolejny plus należy się za spis oraz opis bohaterów. Przyznam, że kusiło mnie, aby zacząć czytanie książki od tego momentu. Jednak za radą autora zrezygnowałam. Zaglądałam tam jedynie wtedy, gdy naprawdę tego potrzebowałam. Jak już wspominałam we wstępie, autor lubi sobie od czasu do czasu pobazgrać ołówkiem. W trakcie całej lektury można przyjrzeć się z bliska jego pracom. Ciekawy pomysł na pokazanie większej cząstki siebie czytelnikowi. Na końcu książki zamieszczono wstawkę historyczną, która pozwala czytelnikowi poznać historię całej federacji. Świetny pomysł. Pisałam już o płytce, na której są autorskie utwory Pawła. Autor chciał pobudzić naszą wyobraźnię nie tylko rysunkami, mapką oraz treścią, ale również muzyką dopasowaną do książki. Z takim pomysłem miałam okazję spotkać się jedynie przy powieści „Arisjański fiolet. Cisza” autorstwa Poli Pane. Do książki, również dołączona była płytka. Jedyną różnicą między muzyką do „Krew i Srebrne Oczy” i „Fioletem” jest to, że Paweł jest kompozytorem muzyki oraz to, że muzyka nie pojawiała się bezpośrednio w fabule książki jako jej element. W każdym razie ja tego nie zauważyłam. Nie może też zabraknąć opinii o okładce. Mateusz Śladkowski przy jej projekcie wykonał kawał dobrej roboty. Nie obędzie się jednak bez przysłowiowego „ale”. O tym za chwilę. Na samym końcu pozytywów wspomnę o podziękowaniach. Mało który autor decyduje się na taki zabieg w swojej książce. Co jest niestety przykre. W końcu, aby książka powstała, pracuje nad tym sztab ludzi. Nie piszę tego dlatego, że znalazłam się na tej liście, choć przyznam, że byłam tym zaskoczona. Jednak na tej liście znajdują się rodzice autora, jego brat, przyjaciele, osoby, które pomagały przy pracy nad książką.

Żeby nie było, że słodzę. Książka posiada również wady. Mimo że oko z okładki przypadło mi do gustu, nie wiem w końcu, czy należy ono do Seline czy kogoś innego. Osobiście na okładce chętnie zobaczyłabym twarz tancerki, której włosy skrywałby kaptur, by widać było wyraźnie srebrzyste, kobiece oczy. Jednak to tylko moja interpretacja. Fonty wykorzystane na okładce nie przypadły mi do gustu. No i ostatni minus okładki. Niepotrzebnie zamieszczono na jej tyle kolejne oko. Rozprasza podczas czytania opisu książki. Kolejny minus wędruje w stronę nadmiernej ilości postaci w książce oraz imionom, które był dla mnie zbyt skomplikowane. Momentami musiałam przerywać, by kilka razy przeczytać imię, żeby zrobić to poprawnie. W tych momentach zaglądałam do opisu, aby przypomnieć sobie, czy dobrze kojarzę daną postać. Podczas lektury miałam okazję zetknąć się z językiem Kalivawskim. Użyty w całej książce był kilka razy, jednak autor raz zamieścił tłumaczenie, a raz nie, co było denerwujące. Ostatnim minusem są błędy, między innymi interpunkcyjne i ortograficzne. Autor wyjaśnił, że są one wynikiem zbyt szybkiej chęci wydania książki z powodów osobistych i że obiecuje usunąć je w dodruku. Trwają włąśnie prace nad ich usuwaniem, dlatego jestem w stanie je wybaczyć. Nie ma zresztą książek idealnych. bez błędów.

Podsumowując, książka skierowana jest do czytelnika, który kocha fantastykę. Na pewno czytając tę pozycję, poczuje się jak ryba w wodzie. Sama jestem najlepszym przykładem, że nie tylko miłośnicy fantastyki mogą czytać takie pozycje. Jest to idealna odskocznia od rutyny, w jaką czasem zdarza mi się popadać. Nadmiar jednego gatunku szkodzi. Dzięki tej powieści mogłam odpocząć od klasycznych pozycji, po jakie zwykle sięgam i dać szansę czemuś nowemu. Przyznam szczerze, że jestem ciekawa dalszych losów Seline. Mam nadzieję, że moja opinia pomoże Wam zdecydować, czy chcecie sięgnąć po „Krew i Srebrne Oczy” czy też nie.

Dawno, dawno temu... chociaż nie aż tak dawno w moje ręce wpadł debiut Pawła Atamańczuka „Krew i Srebrne Oczy”. By nie czuła się samotnie, w kierowanej do mnie przesyłce dołączyła do niej zakładka (na punkcie których mam obsesję),płyta z muzyką autorstwa Pawła oraz liścik, w którym prosi, abym po otrzymaniu swojego egzemplarza zrobiła sobie zdjęcie z książką i wysłała je...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    43
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    6
  • Ulubione
    2
  • Egzemplarze recenzenckie
    2
  • Polscy autorzy
    2
  • Zdobyczne
    2
  • Wymienię.
    1
  • Fantasy
    1
  • Pol
    1

Cytaty

Więcej
Paweł Atamańczuk Krew i Srebrne Oczy Zobacz więcej
Paweł Atamańczuk Krew i Srebrne Oczy Zobacz więcej
Paweł Atamańczuk Krew i Srebrne Oczy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także