Sięgając po tę książkę spodziewałem się kolejnej opowieści w sosie Ludluma i McLeana. Autora nie znałem, wiedziałem, że jest dobry film na jej podstawie i tyle. I zaskoczenie. Nie ma tu pościgów i strzelanin, fabularnych twistów i szpiegowskich rekwizytów. Jest żmudne snucie się w burych tweedowych garniturkach po beżowych korytarzach archiwów i przerzucaniu ton szarych teczek z nudnymi dokumentami. Rozmowy i wspomnienia nieistotnych na pozór wydarzeń. Syzyfowe docieranie do prawdy. Nie ma charyzmatycznego bohatera tylko nieco znudzony i rozczarowany życiem starszy pan Smiley. O czym zatem ta książka? O lojalności, patriotyzmie, dewaluacji istotnych wartości w rozpoczynającej się dobie wyścigu szczurów i karierowiczostwa. O odchodzeniu starego i mizerii nowego pokolenia. Patrząc na życiorys autora wydaje się być świadectwem trudu i wykluczenia jaki dostarcza praca w tym fachu i goryczy zdrady współpracowników.

Sięgając po tę książkę spodziewałem się kolejnej opowieści w sosie Ludluma i McLeana. Autora nie znałem, wiedziałem, że jest dobry film na jej podstawie i tyle. I zaskoczenie. Nie ma tu pościgów i strzelanin, fabularnych twistów i szpiegowskich rekwizytów. Jest żmudne snucie się w burych tweedowych garniturkach po beżowych korytarzach archiwów i przerzucaniu ton szarych...