Sięgając na półkę po „Listę Śmierci” Paula Johnstona, nie miałam w zasadzie pojęcia, co chwytam w swoje żądne liter ręce. Niegdyś obiło mi się o uszy, że książka jest dobra, co z pewnością zmotywowało mnie stosunkowo dawno temu do wyłuskania pieniędzy z portfela, jednak powieść musiała swoje odleżeć, by ponownie przykuć moją uwagę. I przykuła ją na całego.

Znalazłam się we współczesnym Londynie, jednakże odbiegającym od wizerunku dostojnej, cywilizowanej stolicy. Miasto na kartach powieści Johnstona ocieka krwią, staje się sceną dla żądnego zemsty psychopaty, Białego Diabła, który nie cofnie się przed niczym, byleby tylko swoje przedstawienie doprowadzić do końca.

Jednak to nie seryjny morderca gra w książce pierwsze skrzypce. Bohaterem spajającym akcję, będącym początkiem i końcem całości jest pisarz, Matt Wells, który kompletnie wyzuty z weny nie potrafi odbić się od dna i z każdym dniem popada w coraz większą depresję. Tkwiąc w literackim zapomnieniu, prowadzi korespondencję ze swoim zagorzałym fanem, z czego wynikają jego późniejsze kłopoty. Zmanipulowany Matt zostaje uwikłany w paskudną sprawę seryjnych morderstw. Staje się powiernikiem zabójcy, z przymusu spisuje jego makabryczną biografię.

„Lista Śmierci” pełna jest brutalnych opisów zbrodni, które znakomicie oddają mroczny klimat. Autor cały czas trzyma czytelnika w napięciu, nie pozwala mu odetchnąć. Kiedy wydaje nam się, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku, sprawy z nagła przybierają zupełnie inny obrót, pojawiają się nowe przeszkody, a czarny charakter po raz kolejny wyślizguje się z rąk pościgu.

Powieść Paula Johnstona wciąga. Dynamika wydarzeń i niespodziewane zwroty akcji, nie pozwalają oderwać się od książki choćby na chwilę, a silnie uwypuklony motyw zemsty, skłania do przemyśleń nad tym, czy człowiek może żyć wedle zasady „oko za oko, ząb za ząb”.

Sięgając na półkę po „Listę Śmierci” Paula Johnstona, nie miałam w zasadzie pojęcia, co chwytam w swoje żądne liter ręce. Niegdyś obiło mi się o uszy, że książka jest dobra, co z pewnością zmotywowało mnie stosunkowo dawno temu do wyłuskania pieniędzy z portfela, jednak powieść musiała swoje odleżeć, by ponownie przykuć moją uwagę. I przykuła ją na całego.

Znalazłam się we...