Mam problem z oceną tego wydawnictwa. Z jednej strony to cenna i dobrze napisana książka o Szwecji i Szwedach, z drugiej czuję jednak spory niedosyt, przypomina ona bowiem trochę foldery reklamowe organizacji Visit Sweden albo bałwochwalcze artykuły rodem z Gazety Wyborczej. Jest równościowo, genderowo i postępowo. Jest polityczka i prezydentka (nie wiedzieć czemu zabrakło premierki). Wszystko fajnie, ale jednak dość powierzchownie. Och, ach - Szwedzi są wspaniali, tolerancyjni, kochają wszelkie mniejszości i żyją w najlepszym kraju na świecie. O tym, że ta powszechna miłość jest jednak raczej zadekretowana niż wynika z dobrej i nieprzymuszonej woli mieszkańców ani słowa, o rosnącej popularności partii Szwedzkich Demokratów podobnie. Próżno też szukać wyjaśnienia fenomenu sukcesu tej partii. Znajdziemy co najwyżej pogardliwe nazwanie jej nacjonalistyczną (w przeciwieństwie do - a jakże - postępowej Partii Lewicy). Jeśli ktoś chce poznać szerszy obraz Szwecji, to zdecydowanie bardziej polecam "Alfabet szwedzki" Jacka Kubitsky'ego. Autor w momencie pisania tej książki mieszkał w Szwecji od ponad 40 lat i jego spostrzeżenia są jednak dużo bardziej pogłębione od spostrzeżeń Katarzyny Molędy.

Mam problem z oceną tego wydawnictwa. Z jednej strony to cenna i dobrze napisana książka o Szwecji i Szwedach, z drugiej czuję jednak spory niedosyt, przypomina ona bowiem trochę foldery reklamowe organizacji Visit Sweden albo bałwochwalcze artykuły rodem z Gazety Wyborczej. Jest równościowo, genderowo i postępowo. Jest polityczka i prezydentka (nie wiedzieć czemu zabrakło...