rozwińzwiń

Levante

Okładka książki Levante Edyta Niewińska
Okładka książki Levante
Edyta Niewińska Wydawnictwo: Wydawnictwo BookFlow literatura piękna
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo BookFlow
Data wydania:
2015-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-06-01
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365183019
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3129
803

Na półkach: , ,

„Levante” to cieniutka książeczka, ale czytało mi się ją bardzo opornie, a to za sprawą głównej bohaterki. Tutaj należą się ogromne brawa autorce – jej Alicja jest jedną z najbardziej wkurzających postaci, jakie w mym czytelniczym życiu spotkałam. I nieważne, po której stronie lustra Alicja goni za białym królikiem.

Są kobiety-torpedy, które osiągają w zasadzie wszystko, co sobie zaplanują. Wcale nie dążą do celu po trupach. Po prostu są najlepsze w tym, co robią i nie pozwalają sobie na żadne sentymenty czy chwile słabości. Wymagają od otoczenia tyle, ile wymagają od siebie. A że trudno doskoczyć do postawionej przez nie poprzeczki, na ogół ludzie w równym stopniu szanują je i nienawidzą. One z reguły mają to gdzieś. Choć takie kobiety są niezwykle silne, wcale nie są niezniszczalne. Gdy pojawi się w ich życiu katastrofa, rozpadają się kompletnie, gubią i równie skutecznie staczają się na samo dno, jak wcześniej osiągały wyznaczone szczyty.

Powyższy akapit jest w zasadzie streszczeniem fabuły „Levante”. Początek, prowadzony w narracji trzecioosobowej, to opis perfekcyjnego życia Alicji, które rozsypuje się jak domek z kart w wyniku pewnego tragicznego zdarzenia. I w tym momencie zaczyna się jazda. Autorka wrzuca czytelnika w potargane myśli Alicji, naznaczone depresją i zasilane oparami alkoholowymi. Dostajemy to wszystko w narracji pierwszoosobowej, dzięki czemu zupełnie nie wiadomo, co jest prawdą, a co majakiem kobiety szukającej ukojenia w alkoholu i przygodnym seksie. Bohaterka jest jakby zahibernowana i potrzebuje naprawdę mocnych wrażeń, by poczuć cokolwiek. Doznania Alicji są odrealnione. Ja do tej pory nie wiem, czy przypadkiem autorka nie zaserwowała nam pijackich zwid, wywołanych przez mącący umysł wiatr levante. Zwłaszcza przygody Alicji z mężczyznami zdają się być utkane z sennych omamów.

Irytowała mnie ta książka bardzo. Alicja nie budzi nawet cienia sympatii. Trudno znaleźć jakieś wytłumaczenie dla jej zachowania i tego egoizmu, który sprawia, że kobieta wszystkich traktuje przedmiotowo. Niby jest wyzwolona, niby jest niezależna, a jednak gdzieś tam czai się rys szaleństwa i to w tym najbardziej podstawowym znaczeniu tego słowa. Raczej nie poleciłabym nikomu tej książki. No, może miłośnikom filmów Lyncha – klimat tej opowieści jest jak z cholernego „Mulholland Drive”.

„Levante” to cieniutka książeczka, ale czytało mi się ją bardzo opornie, a to za sprawą głównej bohaterki. Tutaj należą się ogromne brawa autorce – jej Alicja jest jedną z najbardziej wkurzających postaci, jakie w mym czytelniczym życiu spotkałam. I nieważne, po której stronie lustra Alicja goni za białym królikiem.

Są kobiety-torpedy, które osiągają w zasadzie wszystko,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
247
17

Na półkach: ,

Edyta Niewińska jest autorką wyjątkową, ponieważ pisze o życiu wewnętrznym współczesnych trzydziestolatków. Nie tylko o pozorach jakie sprawiają swoim zachowaniem, ale głównie o tym, co dzieje się w ich głowach. Portrety psychologiczne postaci są bardzo dokładne, wielowymiarowe, pasjonujące.
Pomysł na bohaterkę "Levante" był świetny. Jest wykształcona, odnosi sukcesy i nie jest szczęśliwa. Jednak nie dlatego, ze to ktoś ją stłamsił. To ona sama się uwięziła, nieświadomie zamknęła się w ciasnym pudełku. Tkwi w nim cały czas mimo swoich dalekich i egzotycznych podróży. Jej cele są ograniczone. Niby szuka miłości, ale nie ma na to szans. Dlatego, że nie wie, na czym ona polega. Alicja jest skupiona na sobie. Myśli, że miłość przyjdzie automatycznie razem z właściwym mężczyzną, tymczasem kolejni ją rozczarowują. Miłości nie ma, ale Alicja wciąż nie rozumie, że sama w dużym stopniu za to odpowiada. Myśli schematami, jakie wdrukowało jej społeczeństwo, media. Najsmutniejsze jest to, że niczego się nie uczy. Dlatego dostaje nauczkę. Jest nim jak zawsze u tej autorki zaskakujące zakończenie.

Edyta Niewińska jest autorką wyjątkową, ponieważ pisze o życiu wewnętrznym współczesnych trzydziestolatków. Nie tylko o pozorach jakie sprawiają swoim zachowaniem, ale głównie o tym, co dzieje się w ich głowach. Portrety psychologiczne postaci są bardzo dokładne, wielowymiarowe, pasjonujące.
Pomysł na bohaterkę "Levante" był świetny. Jest wykształcona, odnosi sukcesy i nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Co wspólnego może mieć współczesna trzydziestoparolatka z levante, hiszpańskim odpowiednikiem halnego i mistrala? Zaskakująco wiele. Alicję, główną bohaterkę poznajemy, gdy właściwie ma wszystko, co według współczesnych standardow kobiety sukcesu, mieć powinna i przypomina raczej postać wyciętą z eksluzywnego magazynu dla kobiet niż osobę z krwi i kości. Atrakcyjna, twarda, niezależna. I duchowo i finansowo. Jak kapitan, który pewną i silną ręką kieruje swój statek na wybrany kurs. Ale czy rzeczywiście? Moment, w którym życie boleśnie uświadomi naszej bohaterce banalną prawdę, że wszystkiego zaplanować się nie da, to chwila, gdy narracja powieści się zmienia. Nie ma już narratora wszechwiedzącego. Znajdujemy się w głowie Alicji i patrzymy na świat jej oczami. Jaka naprawdę jest Alicja i ile ma wspólnego z tą twardą kobietą, której bali się praktykanci w biurze poselskim? Wiele sympatii być może nie zyska. Ma doskonały talent do autodestrukcji, jedno wyznaje, drugie robi; jak tytułowy levante nie może znaleźć sobie miejsca i wprowadza chaos, za trzeba będzie zapłacić... Warto jednak wybrać się z nią w tę chaotyczną podróż po świecie, chociażby po to, by się przekonać ile z Alicji jest w nas samych, ile takich Alicji znamy, a i po to, by nabrać nieprzepartej ochoty na własną wycieczkę do magicznej Andaluzji i zmierzyć się z levante osobiście. :)

Co wspólnego może mieć współczesna trzydziestoparolatka z levante, hiszpańskim odpowiednikiem halnego i mistrala? Zaskakująco wiele. Alicję, główną bohaterkę poznajemy, gdy właściwie ma wszystko, co według współczesnych standardow kobiety sukcesu, mieć powinna i przypomina raczej postać wyciętą z eksluzywnego magazynu dla kobiet niż osobę z krwi i kości. Atrakcyjna, twarda,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach: ,

"Levante" przenosi do wietrznej Andaluzji w iście magiczny sposób. Czuję się, jakbym sama ją odwiedziła, jakby Levante potargał mi włosy. Oczywiście teraz już mam Andaluzję na mojej liście podróży marzeń! Chociaż, tytułowy złowrogi wiatr przeraża mnie i pociąga jednocześnie, marzę o wycieczkach po Vejer i odwiedzeniu z książką w ręce wszystkich opisanych lokalizacji, pójść na występ flamenco, odwiedzić kafejki i podpić sherry.

Książka wciąga od pierwszej strony, intryguje i też zastanawia nad tym, jak różne wydarzenia, wpływają na nas i jak nas zmieniają. Razem z bohaterką podróżuję po kolejnych krajach, ale też nastrojach. Czasem byłam zaskoczona jej wyborami, czasem myślałam, że zrobiłabym tak samo jak Alicja.

Nie czytałam niestety "Kosowa" Edyty Niewińskiej, nie mogę więc odnieść się do występujących tam bohaterek, ale teraz zdecydowanie chcę je poznać i porównać!

"Levante" przenosi do wietrznej Andaluzji w iście magiczny sposób. Czuję się, jakbym sama ją odwiedziła, jakby Levante potargał mi włosy. Oczywiście teraz już mam Andaluzję na mojej liście podróży marzeń! Chociaż, tytułowy złowrogi wiatr przeraża mnie i pociąga jednocześnie, marzę o wycieczkach po Vejer i odwiedzeniu z książką w ręce wszystkich opisanych lokalizacji, pójść...

więcej Pokaż mimo to

avatar
30
5

Na półkach: ,

„Levante” podsuwa nam do rozstrzygnięcia ważny dylemat: co zrobić, gdy w jednej chwili nasze plany, marzenia, poczucie stabilizacji okazują się tylko ułudą? Poddać się czy walczyć? A jeśli walczyć, to czy za wszelką cenę?
Tytulowy levante to wiatr, który przyprawia o szaleństwo, rodzi wizje, sieje spustoszenie. Dla Alicji, bohaterki książki oznacza to nadchodzące zniszczenie, któremu – podobnie jak huraganowi – nie można się przeciwstawić. Przed tym znanym mieszkańcom Andaluzji wiatrem lepiej schronić się w czterech ścianach. Tyle że Alicja nie ma swoich czterech ścian. Wszystko, na czym budowała swoją życiową stabilność, poczucie spełnienia i plany na przyszłość, w pewnym momencie, zupełnie bez jej woli obraca się w pył. W to miejsce wkrada się pustka.
W przeciwieństwie do Anieli, bohaterki „Kosowa” Edyty Niewińskiej, Alicja nie wydaje się miotaną przez życie marionetką, niezdolną do wykonania z własnej woli choćby jednego gestu – wręcz przeciwnie, to kobieta przebojowa, brylująca na politycznych salonach, a w biurze budzi na równi podziw jak i lęk. A jednak gdy dotychczasowe życie przestaje być ważne, przebojowość Alicji okazuje się tylko paniczną próbą pozbierania gruzów i budowania na nich choćby ułudy nowego życia. Nic z tych nieco chaotycznych zabiegów nie wynika, bo pustka, która nosi w sobie bohaterka wypełniona może być tylko prawdą, a nie ułudą, za którą goni Alicja.
http://zupelnieinnaopowiesc.com/2015/05/19/rozwiane-marzenia-edyta-niewinska-davila-levante/

„Levante” podsuwa nam do rozstrzygnięcia ważny dylemat: co zrobić, gdy w jednej chwili nasze plany, marzenia, poczucie stabilizacji okazują się tylko ułudą? Poddać się czy walczyć? A jeśli walczyć, to czy za wszelką cenę?
Tytulowy levante to wiatr, który przyprawia o szaleństwo, rodzi wizje, sieje spustoszenie. Dla Alicji, bohaterki książki oznacza to nadchodzące...

więcej Pokaż mimo to

avatar
37
37

Na półkach:

Upolowane: Edyta Niewińska Dávila „Levante”, papier

Pokrzywnica: To jedno z najbardziej niesamowitych naszych polowań. Właściwie ociera się o hodowlę!

Ciernik: Faktycznie. Sami przyłożyliśmy skrzydełko i płetwę do powstania tej książki.

Pokrzywnica: I nie tylko my. Hodowców było wielu, a pastwisko nazywało się KulturaHula. Kto sieje i orze…

Ciernik: … i hoduje…

Pokrzywnica: … i hoduje, ten potem ma co jeść!

Ciernik: Pamiętasz jeszcze naszą dyskusję o poprzedniej książce Edyty Niewińskiej, o „Kosowie”?

Pokrzywnica: Jasne! A wiesz, że przegapiliśmy wtedy pewien trop? Ja sobie poświergoliłam z autorką i dzięki temu „Levante” czytałam już uzbrojona we wskazówkę.

Ciernik: Jaki trop?

Pokrzywnica: Tam była niejaka Alicja, pamiętasz? I ona mogła być alter ego głównej bohaterki. Niektórzy tak czytali. My nie.

Ciernik: Alter ego tej mimozowatej Anielki?

Pokrzywnica: Tak, właśnie jej. I ta Anielka może wtedy ukazywać się od całkiem innej strony.

Ciernik: E, i tak jest wkurzająca! Edyta Niewińska ma talent do tworzenia irytujących bohaterek. Alicja z „Levante” na szczęście nie jest aż tak irytująca, ale… Ech, tak właśnie mogłaby wyglądać porażka i miłosne jazdy kobiety z twardym charakterem, która niby wie, czego chce od życia. Alicja podoba mi się trochę bardziej od Anielki, ale też mnie wkurza.

Pokrzywnica: Dlaczego „niby wie”? Nie wierzysz jej, że naprawdę wie?

Ciernik: Jak może cokolwiek wiedzieć ktoś, kto jest nieustannie w sztok pijany?

Pokrzywnica: No tak, mnie to jej picie też trochę, ehem, zmęczyło. Ale tym razem, nie gubiąc tropu, „Levante” odczytuję jako starcie Animusa z Cieniem.

Ciernik: Animus, Cień i Alkoholizm. Twardość Alicji wydawała mi się maską, jakąś wymuszoną pozą, sztywną Personą, co by później ładnie tłumaczyło to rozpłynięcie się bohaterki w facecie z Krakowa. Właśnie ta bezduszność w połączeniu z piciem wydawała mi się irytująca.

Pokrzywnica: Alicja nie jest bezduszna. Może trochę, na początku, ale później już nie. „Mam ochotę i mogę po prostu do niego pójść, powiedzieć, co mi chodzi po głowie, a nawet się z nim przespać. Na litość boską, mogę wszystko. Miłość, nie miłość, czasy są takie, że można przebierać w uczuciach, rodzajach związków czy samotności, jakie się chce mieć. Już to przerabiałam przecież, zawsze miałam to, co mi się należało. Czemu tym razem miałoby być inaczej?” To jest bezduszne? To po prostu rozsądne! A co do faceta z Krakowa – pytanie, czy to był rzeczywiście facet z Krakowa, czy facet z jej umysłu. Ja myślę, że to drugie. Ciekawy był motyw karmienia. Co w nas samych może nas nakarmić? Kim jest nasz wewnętrzny kucharz?

Ciernik: Bezduszny rozsądek, wykalkulowany… W końcu to jest pani polityk! Facet z Krakowa i facet z umysłu to jedno, bo przecież projekcja zawsze potrzebuje ekranu.

Wewnętrzny kucharz? Hmm. Ciekawe. Nigdy nie śniłem o tym, że ktoś mnie karmi. Raz, co prawda, śniło mi się, że zjadałem puste talerze, ale to było w czasie jakiejś diety oczyszczającej, gdy jeszcze wierzyłem w coś takiego, jak diety oczyszczające.

Wewnętrzny kucharz to musiałby być dosyć złożony archetyp. Z jednej strony ktoś, komu zależy na naszym szczęściu, spełnieniu, radości i zdrowiu, ale z drugiej – egocentryk domagający się oklasków jak każdy artysta.

Pokrzywnica: On dociera do Alicji poprzez smak. Budzi w ten sposób inne zmysły. To dosyć osobliwa metoda. Do mnie by się tak nie dało. Przez dotyk, przez zapach, przez słuch… może tak. Przez intelekt! O, to na pewno. Ale nie przez smak. Jedzenie jest przereklamowane!

A jeżeli obaj panowie (Sinan i kucharz) są tylko wytworami jej umysłu, to jaka ona jest? Co z siebie odrzuciła, jak myślisz? A jeśli Adrian też jest tylko częścią jej, to co zabiła?

Ciernik: Jeśli oni są wytworami jej umysłu, to ona jest oczywiście chora. Myślę, że to może być delirium tremens…

Sinan czyli początkujący gangsta, żołnierz organizacji mafijnej, to ktoś w pewnym sensie podobny do polityka, czyli całkowicie podporządkowany strukturze i bez szemrania wykonujący rozkazy szefa. Mafia to taka jeszcze brudniejsza polityka, Sinan jest politycznym Cieniem, który ściga ją nawet po porzuceniu pracy.

Pokrzywnica: Nie zapominaj, że to płatny zabójca!

Ciernik: Nie zapominam. A kucharz jest oczywiście rewersem Sinana. To artysta, jest panem samego siebie – robi, co mu się podoba, zapomina o tych, których życie już nieświadomie zmienił, rzuca pracę i jedzie na koniec świata, żeby po kilku dniach rzucić kolejne zajęcie i pojechać jeszcze dalej. Alicja balansuje między tymi stanami. Zabijając Adriana, teoretycznie zabiła… swojego wewnętrznego polityka niskiego szczebla. Ale przecież to nie ona go zabiła. Ona się tylko z nim pokłóciła.

Pokrzywnica: Zaraz, zaraz. Niekoniecznie chora. Niekoniecznie deliryczne omamy. To przecież levante. „Levante – powiedział stary – przynosi sny. To wiatr, która otula senną, zmęczoną głowę gęstą powłoką wspomnień, które być może nie miały miejsca. To sen, który mógł być twoją przeszłością. To zapowiedź tego, co mogłoby się zdarzyć albo zdarzyło się tylko w twojej głowie”.

Ciernik: Ja myślę, że to wszystko się w książce miesza. Alkohol pity przez bohaterkę w dużych ilościach może stanowić wytłumaczenie dla czytelników o bardziej naukowych, sceptycznych umysłach. Natomiast ci, którzy wolą realizm magiczny, wybiorą wyjaśnienie w postaci levante. Swoją drogą: to fajne, że im głębiej wchodzimy w opowieść, tym bardziej zaczyna się ona wymykać logice. Lubię takie zabiegi pisarskie, szczególnie, jeśli granica jest przesuwana subtelnie. A tutaj właśnie tak jest.

Pokrzywnica: Mnie się najbardziej podobała właśnie ta magia: coraz silniejsze podmuchy dziwacznego andaluzyjskiego wiatru, który sprawia, że nie wiesz, czy żyjesz, czy śnisz. A w tym śnie (albo i nie śnie) odsłaniają się kolejne warstwy umysłu. A poza tym, to bardzo ładnie i starannie wydana książka z piękną okładką.

Ciernik: Rzeczywiście. Dawno nie miałem w ręku tak ładnie (ale bez zbędnych udziwnień) wydanej książki! Udało nam się to pasienie przyszłej zdobyczy!

www.leniwiecliteracki.pl

Upolowane: Edyta Niewińska Dávila „Levante”, papier

Pokrzywnica: To jedno z najbardziej niesamowitych naszych polowań. Właściwie ociera się o hodowlę!

Ciernik: Faktycznie. Sami przyłożyliśmy skrzydełko i płetwę do powstania tej książki.

Pokrzywnica: I nie tylko my. Hodowców było wielu, a pastwisko nazywało się KulturaHula. Kto sieje i orze…

Ciernik: … i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach: ,

„Levante” czyta się jednym tchem i jak już Cię wciągnie to ciężko się oderwać. Szybkie zwroty akcji i pociągająca osobowość bohaterki są tego przyczyną. Gdy już czytelnik przyzwyczai się do jakiejś sytuacji i odrobinę opadną mu emocje, nagle bach! pojawia się takie zamieszanie w życiu głównej bohaterki, że znowu jest się wytrąconym ze spokojnego rytmu. Alicję, bo tak ma na imię, trudno polubić. Wywyższa się, ignoruje ludzi, nie dba o swój związek, za dużo pije, bezmyślnie wydaje pieniądze, nie ma zobowiązań, żadnych ograniczeń i nigdzie nie zapuszcza korzeni. Lata między Marokiem, Hiszpanią, a Polską jak gdyby nigdy nic. ..Być może ten brak sympatii to po prostu czysta zazdrość? Niech nikogo nie zmyli okładka, ta książka nie ma nic wspólnego z historią, która dzieje się na hiszpańskiej plaży. Fabuła najlepszych, moim zdaniem, rozdziałów osadzona jest w Andaluzji i ten klimat najbardziej mnie urzekł. Dziwny wiatr, który ciągle wieje i miesza ludziom w głowach, upał, ciężkie cierpkie sherry i poruszające flamenco…

„Levante” czyta się jednym tchem i jak już Cię wciągnie to ciężko się oderwać. Szybkie zwroty akcji i pociągająca osobowość bohaterki są tego przyczyną. Gdy już czytelnik przyzwyczai się do jakiejś sytuacji i odrobinę opadną mu emocje, nagle bach! pojawia się takie zamieszanie w życiu głównej bohaterki, że znowu jest się wytrąconym ze spokojnego rytmu. Alicję, bo tak ma na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    15
  • Chcę przeczytać
    11
  • Posiadam
    6
  • Z podróży
    1
  • Literatura "dorosła"
    1
  • Biblioteka Publiczna
    1
  • Powieści
    1

Cytaty

Więcej
Edyta Niewińska Levante Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także