powieściopisarka. Jej debiutancka powieść „Kosowo” (Mademesis, 2012) została entuzjastycznie przyjęta przez czytelników i krytykę, zyskując miano portretu własnego współczesnych trzydziestolatków. Opowiadanie „One night stand” opublikowane w tomie „Bookopen. Bo po trzydziestce wiele się zmienia” (Nowy Świat, 2013) ugruntowało jej pozycję jako autorki psychologicznych opowieści pełnych prostych, tnących głęboko jak skalpel zdań. Kolejna książka „Levante” (BookFlow, 2015) przyniosła pisarce popularność jako specjalistce od trudnych tematów. Związki międzyludzkie, seksualność, trudne wybory życiowe, lęki trzydziestolatków, poszukiwanie siebie, własnej tożsamości i utraconego czasu - wyzwania pokolenia po transformacji Niewińska opisuje z odwagą i bezkompromisowo. W roku 2018 wydała samodzielnie powieść „Pod powierzchnią”, która częściowo oparta jest na osobistej historii autorki. Po raz kolejny zainicjowała tym samym publiczną rozmowę o przemilczanych sprawach i trudnych emocjach dotyczących uwikłania w relacje nie z miłości, a ze współodpowiedzialności. Uczy pisania książek, prowadzi literacki mentoring, recenzuje literaturę i prowadzi podcast. Z wykształcenia socjolog sztuki, z zamiłowania trenerka międzynarodowych organizacji pozarządowych w zakresie praw człowieka. Na stałe mieszka w Andaluzji. Ćwiczy jogę, chodzi po górach, lubi wyzwania i eksperymenty. Nade wszystko ceni sobie jednak leniwą strefę komfortu.
www.edytaniewinska.comhttp://www.edytaniewinska.com
- Widziałam kobietę, ubraną w żółta sukienkę, śpiewa flamenco. Była tu?
- Nie widziałem tu żadnej kobiety, od lat. Tu przychodzą sami mężczy...
- Widziałam kobietę, ubraną w żółta sukienkę, śpiewa flamenco. Była tu?
- Nie widziałem tu żadnej kobiety, od lat. Tu przychodzą sami mężczyźni.
- Dlaczego tu nie ma kobiet?
- Kobiety mają swoje tajemnice.
- Kobiety mają swoje bary?
- Mężczyźni lepiej śpiewają flamenco.
- Mężczyźni grają na gitarze. Flamenco jest dla kobiet, śpiewają je i tańczą.
- Flamenco jest mężczyzną. Możesz mi nie wierzyć, hija, ale tak właśnie tu jest.
Cieszę się, że ktoś właśnie o tym napisał książkę. Od pierwszych stron wiedziałem, że chcę ją przeczytać całą, bo jej treść odbiorę osobiście. I tak też się stało, bo ja właśnie w swoim życiu trafiam na takie kobiety. Niezwykłe, ale totalnie niepoukładane. Bardzo inteligentne i wiedzące, co należałoby zrobić, aby sobie to życie ułożyć, ale kompletnie nie potrafiące podjąć decyzji, nie mówiąc już o działaniu. Oczywiście jest to zasługą mężczyzn, których spotkały wcześniej. Ojców, partnerów, a najczęściej obu. Przez spustoszenie, jakiego dokonali u tych kobiet - tak jak to jest ukazane w książce - prawie niemożliwy jest z nimi normalny związek. Ktoś nie mający rozeznania w temacie mógłby pomyśleć: "rąbnięta baba". A przecież ona musi być fascynująca lub co najmniej intrygująca. Jest inteligentna i zapewne ma jakieś talenty. Czytelnik może sobie pomyśleć: "raczej nie ma takich wariatek", a tymczasem to nie wariatki i jest ich bardzo dużo, tylko raczej nie pokazują na co dzień, jaki bałagan mają w głowie. Zakończenie jest kapitalne. Normalnie wybuchnąłem śmiechem, że autorka taki numer wykręciła czytelnikowi.
Kupiłem bo akcja dzieje się w Hiszpanii, w dodatku powieść napisana przez polska autorkę. Strata czasu.
Autorka ma zdaje się osobiste związki z Hiszpanią i tam mieszka, więc powieściowe realia nie są od czapy, na podstawie trzech turnusów na Costa del Sol. To największy plus. I obawiam się, że jedyny.
Powieść pretensjonalna i egzaltowana. Starannie skrojona pod feministyczną modę, żeby były tam wszystkie niezbędne akcesoria tego nurtu (chociaż muszę powiedzieć, że wątek męskiej przemocy jest eksploatowany z umiarem, czyli jednak drugi plus). Polska kopia jednego z dwu najbardziej popularnych trendów powieściowych w Hiszpanii: odkrywania mrocznej rodzinnej przeszłości (drugi trend to new-age o duchach itepe). Fabuła niby zagadkowa, ale w gruncie rzeczy nudna i marnie skonstruowana. Aluzje polityczne banalnie prawidłowe (95% postępowych Hiszpanów gnębionych przez 5% wstrętnych reakcjonistów). Psychologia rozłazi się między palcami. Literacko na pograniczu grafomanii. Dialogi bez bigla i nawet nuty autentyzmu.
Ostatnie 70 stron przekartkowałem, bo czytać się nie dało.
Konfekcja literacka pośredniego gatunku, typowe czytadło udrapowane na dzieło ambitne, że niby z psychologiczną głębią i szerszym oddechem.