Świadectwo tamtym dniom

Okładka książki Świadectwo tamtym dniom Stanisław Wałach
Okładka książki Świadectwo tamtym dniom
Stanisław Wałach Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie reportaż
520 str. 8 godz. 40 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1976-09-01
Data 1. wyd. pol.:
1976-09-01
Liczba stron:
520
Czas czytania
8 godz. 40 min.
Język:
polski
Tagi:
reakyjne podziemi w PRL walka o władzę w PRL
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1029
417

Na półkach: , ,

Jak wszyscy wiemy z lekcji historii, w czasie II wojny światowej na terenie Polski działało tzw. podziemie, którego zadaniem było działanie w zgodzie z duchem polskiej polityki, nie narzuconej przez okupanta. Ta organizacja przetrwała jeszcze przez kilka lat po zakończeniu działań wojennym. Służba Bezpieczeństwa za wszelką cenę starała się zlikwidować zarówno całą organizację, jak i jej członków. Efekty tych działań zostały opisane w książce "Świadectwo tamtym dniom".
Jej autor Stanisław Wałach był funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa, jednym z tych, którzy podjęli walkę z nielegalnym podziemiem odradzającego się Państwa Polskiego. Z swojej perspektywy opisuje walkę z członkami podziemia działającymi w województwach Krakowskim, Kieleckim i Białostockim, czyli wszędzie tam, gdzie mieszkania zostaje wysłany do pracy. W każdym z tych województw brał udział w co najmniej kilku akcjach likwidacyjnych. Wymienia członków podziemia z nazwiska, imienia, a także pseudonimu, przedstawia po krótce ich historię życia, a także przybliża co się z nimi stało po aresztowaniu, o ile do niego doszło.
Książka dosyć ciężka pod względem treściowym, ponieważ czasami wręcz w detalach pokazuje w jaki sposób likwidowani byli ludzie współpracujący z podziemiem w okresie powojennym. Od niektórych z tych opisów włos się jeży na głowie. Na uwagę zasługuje rzetelność z jaką autor opisuje akcje, jakie były przeprowadzane w związku z tym procederem. Przytoczone dokumenty nadają wiarygodności przywołanym sytuacją. Bogaty materiał zdjęciowy jest ciekawym uzupełnieniem całości. Dlatego też uważam, że jest to raczej książka dla ludzi o mocnych nerwach, albo przynajmniej obeznanych w tej tematyce.

Jak wszyscy wiemy z lekcji historii, w czasie II wojny światowej na terenie Polski działało tzw. podziemie, którego zadaniem było działanie w zgodzie z duchem polskiej polityki, nie narzuconej przez okupanta. Ta organizacja przetrwała jeszcze przez kilka lat po zakończeniu działań wojennym. Służba Bezpieczeństwa za wszelką cenę starała się zlikwidować zarówno całą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach: ,

Dzień dobry,
chciałbym się wypowiedzieć w kwestii oceny henoi32 i innych, którzy podobnie książkę odbierają. Otóż nie potrafię zrozumieć, dlaczego tacy ludzie wyciągają pozytywne wnioski na podstawie słów "megamanipulatora" jakim jest S.Wałach. Trzeba wiedzieć kim był autor, aby wyrobić sobie zdanie nt. jego wersji wydarzeń. Wcześniejsza książka Wałacha "Partyzanckie noce" opisująca jego udział w partyzantce AL w rzeczywistości mija się z prawdą. Dlaczego? Oddział im Jarosława Dąbrowskiego wg historyków prawdopodobnie nie istniał. Akcje przypisywane temu oddziałowi pokrywają się z działaniami innego oddziału AL (a właściwie NKWD) lub wręcz z akcjami przeprowadzonymi przez AK.
A wracając do "Świadectwa tamtym dniom" toż to istna manipulacja faktami, miejscami i nazwiskami. Nie zgodzę się tu ze stwierdzeniem, że prawda leży pewnie po środku. Bo jak wierzyć komuś kto już wcześniej "mijał" się z prawdą. Oczywiście historia nie jest obrazem czarno-białym i wtedy w Polsce szerzył się też bandytyzm, ale żeby wszystko przypisywać żołnierzom wyklętym. Np. sprawa gwałtu na "16-letniej" W. Stypulance i jej rozstrzelanie przypisywane partyzantom "Mściciela".
[...]
Okoliczności zbrodni były jednak nieco inne niż te opisane w książce, zaś zachowane materiały śledztwa pokazują, jak sprawę tą bezpieka kreowała i usiłowała nią manipulować. Tadeusz Stypuła, referent PUBP w Wadowicach znany był na terenie Makowa Podhalańskiego i Zawoi jako pijak i awanturnik. Nawet funkcjonariusze WUBP z Grupy Operacyjnej „Maków" raportowali o nim, że po pijanemu zgubił notes z nazwiskami osób rozpracowywanych (co było jeszcze do wytrzymania) ale i agentów (a to było dla UB nieszczęście).
Z opisanych powodów T. Stypuła był w swoich rodzinnych okolicach spalony i nie miał możliwości operacyjnego uzyskiwania informacji. Pod jego wielkim wpływem pozostawała młodsza, ale bynajmniej nie szesnastoletnia, a pełnoletnia siostra, która zbierała dla brata informacje o interesujących go ludziach z terenu Zawoi, Skawicy i Makowa i pod pretekstem, że wraz z ciotką chodzi w odwiedziny do krewnych w innych miejscowościach, spotykała się z bratem, oraz innymi funkcjonariuszami UB, przekazując im owe informacje. W ten sposób przyczyniła się do rozpracowania ponad 30 osób wspomagających oddział „Huragan", a z jej donosów co najmniej 12 osób trafiło do katowni UB. Informacje wskazujące na agenturalną pracę Władysławy S. podziemie uzyskało od jej rodziny – bowiem uczciwi ludzie nie akceptowali ani służby Tadeusza w organach ani roli spełnianej przez jego siostrę. A skoro rozpracowywała osoby związane z „Huraganem" i działo się to na obszarze operacyjnym tego oddziału, to nie partyzanci „Mściciela" ale właśnie „Huraganu" przeprowadzili śledztwo. Wobec uzyskanych bezsprzecznych dowodów i informacji wyrok (sąd polowy powołany przez por. „Sana" orzekał w tej sprawie w pięcioosobowym składzie) zapadł jednomyślnie. Karą za zbrodnie na Polakach, a takie skutki rodziły donosy Władysławy S., mogła być tylko śmierć.
Wyrok wykonali żołnierze „Huraganu", którzy ujętą w czasie powrotu z jednej z donosicielskich wypraw Władysławę doprowadzili na miejsce egzekucji przy drodze pomiędzy Skawicą a Zawoją. Jak z tego wynika, nie zgadza się w opisie Wałacha ani wiek ofiary, ani przyczyna jej likwidacji ani wskazanie sprawców. Pozostaje sprawa gwałtu, niewątpliwie najbardziej odrażająca oprócz samego faktu śmierci. A gwałtu... nie było!
W aktach prokuratorskich zachował się protokół oględzin zwłok, sporządzony przez dwóch funkcjonariuszy Sekcji Kryminalnej Służby Śledczej KPMO w Wadowicach, którzy pojechali tam wraz z bratem zastrzelonej pod ochroną grupy operacyjnej KBW – „zabezpieczyć" pogrzeb. I jak napisali „zwłoki zastaliśmy w trumnie" po czym dodali, że nie mogli prowadzić dalszych oględzin ze względu na rozpoczynającą się ceremonię. A na końcu dopisali, że „została zgwałcona" nie podając w jaki sposób to stwierdzili. Protokół ten nie zawiera żadnych szczegółowych danych, pozwalających na udowodnienie czegokolwiek więcej niż faktu, że milicjanci widzieli nieboszczkę w trumnie. Dokładny opis w tekście >>Prawda leży… w archiwach, czyli jak "ubecja" zafałszowała historię<< Michał Siwiec-Cielebon.
Tyle się naczytałem relacji uczestników ze strony UB jak i pamiętników i wspomnień uczestników ze strony "anty" oraz opracowań współczesnych na podstawie istniejących dokumentów, iż wiem, że ... powtórzę ... PRAWDA NIE LEŻY NAWET PO ŚRODKU. A zbrodnie popełnione przez zwykłych bandytów czy samych UB-eków i MO nie mogą w całości obciążać żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Dziękuję za przeczytanie tego długiego tekstu.

Dzień dobry,
chciałbym się wypowiedzieć w kwestii oceny henoi32 i innych, którzy podobnie książkę odbierają. Otóż nie potrafię zrozumieć, dlaczego tacy ludzie wyciągają pozytywne wnioski na podstawie słów "megamanipulatora" jakim jest S.Wałach. Trzeba wiedzieć kim był autor, aby wyrobić sobie zdanie nt. jego wersji wydarzeń. Wcześniejsza książka Wałacha "Partyzanckie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
85
85

Na półkach: ,

Wpadła w me ręce przypadkowo i dostępna już chyba tylko w antykwariacie /wydana 1974 rok/. Zabierałem się do niej jak pies do jeża bo "książka zalecana przez ministerstwo obrony i wychowania do bibliotek szkół średnich" a autor Stanisław Wałach to ni mniej ni więcej tylko stary SB-ek /od 1945r/ co akurat okazało się zaletą tej książki.
Warto ją też omówić ze względu na teraźniejszy zalew publikacji/ i programów w TV/ o "żołnierzach wyklętych.
No ale do rzeczy.
Jeżeli odrzucimy polityczną poprawność autora tamtego czasu /a nie wątpię że każdy czytelnik może to zrobić/ to mamy w rękach kapitalny dokument. Dokument dlatego, że autor opisuje akcje, które sam prowadził i brał w nich osobisty udział. Mamy sporo zdjęć z akcji, fotokopie dokumentów SB jak i "wyklętych"/ulotki, odezwy,groźby/. Mamy w końcu rzetelny opis /nie wątpię, że rzetelny przynajmniej na 90% bo autor nie miał powodu by coś ukrywać a wręcz przeciwnie/ tego jak było, gdzie było, zdjęcia oficerów, ściganych, pełne nazwiska i jak prowadzono sprawy - łącznie z prowokacjami, namawianiem świadków itd.
Mamy w końcu obraz wyczynów "wyklętych" - tego co rzeczywiście robili i za co ich ścigano/poza ideologią/.
I tu mała dygresja. Dzisiaj każdy "żołnierz wyklęty" to bez wyjątku bohater , niemalże święty - a jak wiemy /nie tylko z tej książki/ wcale tak nie było... w większości przypadków.
Książkę czyta się z zainteresowaniem, autor pisze ciekawie z "zębem" , logicznie i systematycznie niczego/?/ nie pomijając.
Główna wartość tej książki poza suchymi faktami i opisami prowadzonych spraw polega na tym , że widzimy autentyczny tragizm ludzi, tych po drugiej stronie barykady - tych ściganych.
Zły los, wojna doprowadziły do tego, że tym dalej od wojny tym mocniej widać bezsens walki właściwie nie wiadomo już o co. To zapis historii ludzi, którzy nie wycofali się w odpowiednim momencie bo nie chcieli lub nie mogli i przyciśnięci do muru postanowili walczyć do końca coraz bardziej odchodząc od ideałów w stronę zwykłej bandyterki.
Właśnie tak - bandyterki - bo jak inaczej nazwać fakt gdy na przykład "wyklęty" zabija oficera a przy okazji jego żonę w ciąży, lub sklepową w GS - ie na który dokonał napadu?
Moja rekomendacja: mimo politycznego zadęcia na prawdę warto przeczytać /oczywiście jeśli ktoś lubi ten trudny temat/ choćby po to aby zobaczyć racje drugiej strony i nie łykać jak gęś zboże dzisiejszej propagandy, że wszystko było tylko białe lub czarne... Pozycja dla konesera tematu

Wpadła w me ręce przypadkowo i dostępna już chyba tylko w antykwariacie /wydana 1974 rok/. Zabierałem się do niej jak pies do jeża bo "książka zalecana przez ministerstwo obrony i wychowania do bibliotek szkół średnich" a autor Stanisław Wałach to ni mniej ni więcej tylko stary SB-ek /od 1945r/ co akurat okazało się zaletą tej książki.
Warto ją też omówić ze względu na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Posiadam
    8
  • Chcę przeczytać
    7
  • Przeczytane
    6
  • 2020 rok
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Historia.1 Polityka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Świadectwo tamtym dniom


Podobne książki

Przeczytaj także