rozwińzwiń

Led Zeppelin. Historie największych utworów

Okładka książki Led Zeppelin. Historie największych utworów Chris Welch
Okładka książki Led Zeppelin. Historie największych utworów
Chris Welch Wydawnictwo: InRock muzyka
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
muzyka
Tytuł oryginału:
Led Zeppelin: Dazed and Confused: the Stories Behind Every Song
Wydawnictwo:
InRock
Data wydania:
2013-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-09-01
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788360157787
Tłumacz:
Agata Wyszogrodzka
Tagi:
led zeppelin rock muzyka
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
967
967

Na półkach: , ,

Początkowo do tej książki odnosiłem się z dużym dystansem. Niewielki format do tak uznanego w świecie muzycznym zespołu wydawał się wręcz niestosowny. Ale jako osoba, która swoją prawdziwą edukację rockową rozpoczęła od płyty „Led Zeppelin I”, postanowiłem osobiście poznać zawartość tej publikacji. W sumie nie jest to zły pomysł: zwięzłe omówienie utworów wydawanych w ramach regularnych płyt oraz singli, wraz podaniem okoliczności powstania każdej piosenki oraz wydania każdej płyty. Do tego garść wplecionych w opowieść wywiadów, kilka wyraźnych kolorowych fotografii oraz kalendarium – a to wszystko na tle eleganckiego, lśniącego papieru.
Myślę, że gdybym rozpoczynał swoje muzyczne hobby byłbym z niej raczej zadowolony – w kategorii muzycznego drogowskazu: co warto poznać. Obecnie to raczej tylko miłe przypomnienie (w pigułce) odległych czasów z przyjemnymi dla ucha gitarowymi akordami (Page) i ciężko brzmiącą perkusją (Bonahm),nad którymi dominuje głos Roberta Planta.

Początkowo do tej książki odnosiłem się z dużym dystansem. Niewielki format do tak uznanego w świecie muzycznym zespołu wydawał się wręcz niestosowny. Ale jako osoba, która swoją prawdziwą edukację rockową rozpoczęła od płyty „Led Zeppelin I”, postanowiłem osobiście poznać zawartość tej publikacji. W sumie nie jest to zły pomysł: zwięzłe omówienie utworów wydawanych w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
161
40

Na półkach: , ,

Z Zeppelinami to jest tak ,że najgorsza ich płyta (według mnie CODA) jest lepsza niż 99 procent innych rockowych albumów. Książkę kupiłem parę lat temu i w pociągu zmęczyłem do połowy. Wróciłem do niej ostatnimi czasy bo do muzyka Zeppelinów towarzyszy mi parę razy w tygodniu. Czasami zastanawiając się nad tym jaką dyskografię bym zabrał na bezludną wyspę to na 1 miejscu by byli Ledzi. Ale nie o moich dziwnych myślach ale o książce... Okładeczka miękka ale lubię takie , papier dobrej jakości , tak mi się przynajmniej wydaje. Książka podzielona jest na rozdziały. Wygląda to mniej więcej tak,ze każda płyta do odrębny rozdział. Na początku nieco o historii samego albumu a potem wyszczególniony każdy utwór i opisany. Według mnie za mało jest właśnie nawiązania do historii zespołu jak i do biografii poszczególnych członków. Jednak już na okładce wiemy mniej więcej czego się spodziewać. Plusem jest ,że autor opisał projekty muzyczne Roberta i Jimiego po rozpadzie zespołu. Jest chyba też jedna strona o Johnie Paul'u Jonesie. Autor jednak jest subiektywny i wydaje opinie z którymi nie do końca się zgadzam. Powiedzmy sobie szczerze jeśli w jeden wieczór ktoś będzie z was chciał przeczytać tą pozycje to po paru płytach zacznie patrzeć, która to już strona :P . Książka dla fanów. Uważam tak, ponieważ sam czytając o utworach których nie słyszałem i nie mam w głowie bym się zirytował. Z drugiej strony prawdziwi fani i znawcy mało się dowiedzą. Także właśnie stąd ta ocena. Dobrze,że w nielicznych przypadkach autor odważył się skrytykować daną piosenkę. Podobna książką do "Hołdu", który również miałem wątpliwą przyjemność przeczytać i posiadam na półce. Lecz w opisywanej pozycji mniej jest tego meczącego chwalenia bezkresnego. 5/10 , ale że znam wszystkie piosenki do daje 6. Jeśli nie nie znacie większości piosenek to nie polecam. Lepiej zacząć od czegoś innego.

Z Zeppelinami to jest tak ,że najgorsza ich płyta (według mnie CODA) jest lepsza niż 99 procent innych rockowych albumów. Książkę kupiłem parę lat temu i w pociągu zmęczyłem do połowy. Wróciłem do niej ostatnimi czasy bo do muzyka Zeppelinów towarzyszy mi parę razy w tygodniu. Czasami zastanawiając się nad tym jaką dyskografię bym zabrał na bezludną wyspę to na 1 miejscu by...

więcej Pokaż mimo to

avatar
780
50

Na półkach: , , ,

Ta mała książeczka zawierająca opisy wszystkich wydanych utworów słynnego brytyjskiego zespołu na pewno nie jest wydawnictwem dla osób rozpoczynających przygodę z Led Zeppelin. Jest w niej szczypta dezinformacji, która wynika z chęci opisania poczynań grupy "w pigułce" na rzecz skupienia się na samych piosenkach i ich strukturze (potem podam kilka przykładów, żeby teraz nikogo nie zanudzić ;)).

Zatem krótkie rozdziały, będące skrótem wydarzeń prowadzacych do wydania płyty, są niezbyt rzetelnym źródłem informacji, ale za to jak przyjemnie brzmią w przekładzie! Tłumaczka naprawdę się postarała i przytłaczająca liczba przymiotników jest jak najbardziej do przełknięcia. Są one bardzo różnorodne, nie powtarzają się z wyjątkiem jednego: każdy muzyk, któremu coś się nie udało, albo (niestety) przedwcześnie umarł, jest "nieodżałowany". I to nieodżałowanie będzie naszym przyjacielem niemalże przez całą lekturę. Tak jakby ktoś opowiadając nam jakąś historię cały czas powtarzał na końcu zdania "prawda?" albo "tak?" lub po prostu wciskał wszędzie "oczywiście". Nie wina tłumaczki, ale widzę jej inteligentną i udaną próbę oddania maniery autora ;)

Same opisy utworów zostały już niezbyt pochlebnie skomentowane przez czytelników. Z wielu recenzji wynika, że są zbyt opisowe, przedstawiają subiektywne odczucia autora wobec tekstu lub po prostu nie zawierają rzeczowych informacji, których by się oczekiwało. Faktycznie, czyta się to jak (powiedzmy że) dobrą opowiastkę, ale nawet subiektywne spostrzeżenia mogą być ciekawe ;) Miło mi się czytało, jak człowiek, który osobiście znał Zeppelinów, miał możliwość (i niewątpliwą przyjemność) zobczyć ich na koncercie opowiada o swoich przemyśleniach (w szczególności na temat The Ocean - jakoś nie przyszło mi do głowy, że może chodzić o ocean wsłuchanych w muzykę fanów na koncercie, super!). Do tego pojawia się sporo przyjemnych określeń stylu, w którym grają Zeppelini w danej partii piosenek, przydatne wyczucie łamania rytmu i zmian frazowania (czasem z dość dokładnym określeniem, w którym miejscu możemy to usłyszeć) i sporo specjalistycznej terminologii, która na pewno przyda się w moich lingwistycznych badaniach ;)

Plusem jest ładne wydanie, mały format (zmieści się do plecaczka a la Lara Croft) i przyjemne w dotyku, "śliskie" kartki. Dużo zdjęć ze zręcznymi podpisami, trochę niechęci wobec wycofania Jonesa, sporo niechęci wobec ludzi, którzy narzekali na Zeppelinów, jad wobec ludzi, którzy narzekali na piśmie, nienawiść wobec tych, którzy bezczelnie kopiowali muzykę Zeppsów.

Książka 10/10 dla bezkrytycznych fanów Led Zeppelin, 1/10 dla osób, które rozpoczynają z nimi przygodę, 5/10 dla tych, którzy się naczytali, ale poszukują nowych faktów, 6/10 dla robiących lingwistyczny research na obronę prace, 11/10 dla tych, którzy nigdy nie znudza się fotkami słynnej czwórki i docenią przepiękne zdjęcie na ostatniej stronie! Sztos!


Czepialskie olskowe brednie dla zainsteresowanych:

Wszystkie wymienione kwestie to wybór najlepszych smaczków z książki ;)

Błędy merytoryczne?

Już na 10 stronie książka informuje nas, że "Plant, za namową ostatniego menedżera The Yardbirds, postanowił założyć własny zespół i rozpoczął rekrutację muzyków". Co to się narobiło! Ciekawe, co robił wtedy Page? ;)

Przy opisie utworu Livin' Lovin' Maid napisano, że "Zeppelini rzadko wykonywali [ten utwór] na żywo". Wikipedia cytuje Dave'a Lewisa ("The Complete Guide to the Music of Led Zeppelin", 1994 - sprawdzone),informując, że piosenka nie była NIGDY wykonywana przez zespół, ponieważ Page jej nie znosił (potwierdzone info, jeżeli może o niej nie wspominać, to na pewno tego nie zrobi - wystarczy zajrzeć do jego "biografii w rozmowie" stworzonej przez Brada Tolińskiego).

"(Page) Chętnie opowiadał o mistyku każdemu, kto okazał zainteresowanie tematem" (s. 52). Sic! do nie-wiem-już-nawet-której potęgi. Page wielokrotnie podkreślał, że nie dzieli się swoimi poglądami z prasą (ani z jakimkolwiek podejrzanym zainteresowanym),aby nie zostać opacznie zrozumianym, co może doprowadzić do skandalu. Na stronie 63 opis zachwytów jakie od samego początku wzbudzał utwór Stairway To Heaven, podczas gdy muzycy ze śmieszkiem opowiadają, jak kiedyś, jeszcze przed wydaniem LZIV, kiedy wykonywali ten utwór, ludzie zasypiali po jakiejś 3 minucie (co nawet nie jest połową kompozycji) ;) Dwie strony dalej czytamy słowa Page'a, że "Na koncertach staramy się trochę mniej hałasować" tylko po to, żeby pod zdjęciem gitarzysty ilustrującym ten rozdział przeczytać podpis "Głośniki na 11! Teraz damy czadu" :) (uśmieszek ironii). Taka sama zdjęcowa śmiesznostka pojawia się dużo dalej przy okazji opisów płyt "Presence" i "In Through The Out Door". Przy opisie pierwszej czytamy, że Jones i Plant nie mieli wkładu w tworzenie utworów, które się na niej znalazły (co potwierdza Page, żaląc się w niektórych wywiadach, że chciałby, aby było na tych płytach więcej Jonesa),ale już kilkanaście stron dalej widzimy zdjęcie Jonesa (s. 129),pod którym czytamy podpis "John Paul Jones miał ogromny wpływ na ostateczny kształt albumu 'Presence' " i nie jest to skomentowane w żaden sposób w tekście.

Logiki brakuje też przy kwiecistych metaforach. Na stronie 151, przy opisie Bonzo's Montreaux w jednym akapicie czytamy, że mamy to czynienia z twórcą "rozważnym", poukładanym, żeby potem przeczytać, że utwór brzmi jakby "kilkuosobowy zespół, grający wyłącznie na pustych stalowych beczkach, runął w dół po ruchomych schodach". Kappa? Kek? ;)

Problemy z kobietami dopadają każdego ;) Ale autora już w zadziwiającym stopniu. Pisze o tym, że Plant jest już dawno po ślubie, po czym nagle przy okazji piątego krążka opisuje, że "Plant zetknął się z hinduską muzyką także w Birmingham, gdzie mieszkała jego dziewczyna". Co się wydarzyło? A dalej (s. 113),przy opisie utworów z Physical Graffiti, wydanego w 1975 autor pisze, że "W owym czasie dwóch Zeppelinów było już po ślubie (...)", co jest następnym niedociągnięciem.

Nie wiem, jak się na to zapatrywać, ale w niektórych piosenkach podani autorzy utworów są inni niż w internetowych źródłach, np. Babe I'm Gonna Leave You czy Bring It On Home.

Czasem teksty zacytowane są dość boleśnie, np. Your Time Is Gonna Come: "Lying, cheating, hurting, that's all you ever (sic!) seem to do"; How Many More Times: "Oh Rosie, steal away now" (SICSICISICSIC!!!); Misty Mountain Hop jest cytowane jako "Why don't you take a look at yourself and describe what you see?" z pominięciem przymiotnika "good", co zaburza rytm piosenki no i jest po prostu błędem, ehhh. Co powiecie na The Ocean? "Singing to an ocean, I can hear the oceans roar" to tak naprawdę "(...) I can hear the ocean's roar".

Litrówki (wybrane) ;)

"(...) grających ciężki rock (...)" s. 40 (korpus i słownik wskazują na to, że powinien być biernik w postaci 'ciężkiego rocka')
"(...) efekty dźwiękowe uzyskano dzięki umiejętnemu użyciu pedała (...)" s. 40 as well (na nieszczęście tłumaczy słowo "pedał" ma dwa znaczenia i przez to dwie formy odmiany; taka forma jaka została zastosowana w zdaniu wskazuje na użycie kogoś odmiennej orientacji seksualnej do uzyskania efektów :( a chyba chodziło o użycie pedału, nie wykorzystujmy ludzi tak haniebnie ;))

(Trochę wkurzające) Uproszczone konkluzje, przemyślenia:

Napisanie, że "Władca Pierścieni" to opowieść tylko i wyłącznie o "elfach, krasnoludach i magii" to bolesne uproszczenie nie tylko dla fanów tej wspaniałej historii, ale też dla samego Planta, który uwielbiał prozę Tolkiena i nie tylko uproszczenie, ale też umniejszenie znaczenia tekstów Zeppelinów. Jak tylko o krasnoludach i elfach to gdzie miejsce na cały rozbudowany fantastyczny świat? Też mam drobne wątpliwości co do tego, czy "I'm gonna ramble on (...)" wyraża "dumanie" jak zapisano w książce. Od kiedy "I'm going to" wyraża dumanie to ja nawet nie ;)

Nazywanie Crowleya i całej paki mistyków "magikami" sprawia, że patrzy się tęsknie przez okno.

Joe Massott, który po prostu "zrezygnował" reżyserowania filmu "The Song Remains The Same". Bardzo delikatne określenie, które absolutnie nie sugeruje kolosalnej różnicy poglądów i profesjonalizmu między reżyserem a Page'em.

Wybitnie bolesne podejrzenia: "Może Jones skrycie marzył o graniu długich solówek na organach Hammonda w kolorowej poświacie scenicznych reflektorów?" (s. 98). Jones wielokrotnie podkreślał, że koledzy chcieli, aby wyszedł do przodu podczas koncertów, ale to nie w jego stylu, lubi skupiać się na muzyce, nie na robieniu show (wiele wywiadów, książkowo można się tego dogrzebać we wspomnianej biografii Page'a wg Tolinskiego, rozdział 4, od s. 114, rozmowa z Jonesem).

A wy pracujecie i mieszkacie sobie z rodzinką? Otóż Plant z tego zrezygnował, bo wg autora nie chciał wieść "zwykłego, satysfakcjonującego większość ludzi życia". Jeszcze nie obrażeni?

W takim razie co powiecie na opinię autora, że "Codzienny widok atrakcyjnych kobiet opalających się nad morzem miał z pewnością zbawienny wpływ na wokalistę i pomógł uleczyć jego cierpiącą duszę". Tak to jest jak się kurujecie po wypadku, w którym uczestniczyła też wasza żona ;D

Bezkrytyczne uwielbienie dla Zeppelinów:

Pierwsze krytyczne opinie na temat Led Zeppelin III są skwitowane przez autora w następujący sposób: "Jednak każdy miłośnik muzyki mający odpowiednie wyczucie i wprawne ucho z przyjemnością słuchał 'Led Zeppelin III'. Nawet najbardziej szokujące akustyczne kawałki Zeppelinów mają moc, której nie udało się osiągnąć żadnej folkowej kapeli" (s. 51). Nie podoba Ci się LZIII? Nie znasz się na muzyce ;) Czyli krotki poradnik jak obrazić słuchaczy i inne zespoły folkowe w jednym akapicie ;)

Ktoś obraża Zeppelinów? To może my też się na nich obrazimy? "Jeśli zaś chodzi o punk rock, to oznaczał on tylko tyle, że młode zespoły miały teraz dostęp do sławy i pieniędzy, którymi rzekomo gardziły. Ciekawe, że czołowi bohaterowie punkowego nurtu, zachłyśnięci własnym sukcesem, kupili rezydencje w Kalifornii, jak tylko udało im się zgromadzić wystarczająco dużo gotówki. W przeciwieństwie do nich Zeppelini nigdy na stałe nie opiścili Anglii" (s. 126). Ci co mówią coś złego są be, ale Zeppelini to zawsze klasa i to co najlepsze. Oczywiście wiadomo o jakie zespoły chodzi, nie jest to anonimowe (The Clash, Sex Pistols). Takie prztyczki w nos są na porządku stronnicowym w tej książce.

Hej, jakaś piosenka Zeppelinów pasuje stylistyką do utworu innego zespołu? Na pewno ten drugi zespół jest beznadziejny ;) Przykład? Już biegnę! "Hej, Freddie Mercury - Zeppelini biją cię na głowę!" (s. 149). Bez komentarza.

Ta mała książeczka zawierająca opisy wszystkich wydanych utworów słynnego brytyjskiego zespołu na pewno nie jest wydawnictwem dla osób rozpoczynających przygodę z Led Zeppelin. Jest w niej szczypta dezinformacji, która wynika z chęci opisania poczynań grupy "w pigułce" na rzecz skupienia się na samych piosenkach i ich strukturze (potem podam kilka przykładów, żeby teraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
33

Na półkach: ,

Nie mogę wyjśc z szoku, jakim jest fakt, że nie mogłam po prostu przebrnąc
przez tę książkę.
Czytając o jednym z moich ulubionych zespołów, o moich idolach męczyłam się
niemiłosiernie.
Ciekawa i to tylko trochę jest końcówka i przytaczane wypowiedzi
rockowych gigantów, ale reszta mierna, szczególnie, to
że autor powtarzał te same kwestie co kilka stron.
No cóż zostaje mi tylko odstawienie jej na półkę, żeby zbierała kurz
bo nie należy do tych książek, do których zawsze z chęcią i sentymentem wracam.

Nie mogę wyjśc z szoku, jakim jest fakt, że nie mogłam po prostu przebrnąc
przez tę książkę.
Czytając o jednym z moich ulubionych zespołów, o moich idolach męczyłam się
niemiłosiernie.
Ciekawa i to tylko trochę jest końcówka i przytaczane wypowiedzi
rockowych gigantów, ale reszta mierna, szczególnie, to
że autor powtarzał te same kwestie co kilka stron.
No cóż zostaje mi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    34
  • Przeczytane
    26
  • Posiadam
    16
  • Muzyka
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Chcę w prezencie
    2
  • Biografie muzyków
    1
  • 2017
    1
  • Biografie
    1
  • Biografie muzyków, etc.
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Led Zeppelin. Historie największych utworów


Podobne książki

Przeczytaj także