rozwiń zwiń

61 godzin

Okładka książki 61 godzin
Lee Child Wydawnictwo: Albatros Cykl: Jack Reacher (tom 14) kryminał, sensacja, thriller
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Jack Reacher (tom 14)
Tytuł oryginału:
61 HOURS
Wydawnictwo:
Albatros
Data wydania:
2013-05-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-05-01
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376599991
Tłumacz:
Andrzej Szulc
Tagi:
śnieżyca świadek koronny Jack Reacher Andrzej Szulc
Średnia ocen

                7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Sekret Andrew Child, Lee Child
Ocena 6,6
Sekret Andrew Child, Lee C...
Okładka książki Bez planu B Andrew Child, Lee Child
Ocena 6,3
Bez planu B Andrew Child, Lee C...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Odkupienie Börge Hellström, Anders Roslund
Ocena 7,0
Odkupienie Börge Hellström, An...
Okładka książki Detektywi z Private Maxine Paetro, James Patterson
Ocena 6,8
Detektywi z Pr... Maxine Paetro, Jame...
Okładka książki Strażnik Andrew Child, Lee Child
Ocena 6,6
Strażnik Andrew Child, Lee C...

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
488 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2471
697

Na półkach:

To moja czwarta powieść z Reacherem w roli głównej. Po zachwytach nad „Jednym strzałem”, co mogło być efektem świeżości, im bardziej zagłębiam się w powieści Childe’a Lee, tym bardziej niekonsekwencje i naciąganie logiki przez autora zaczynają mnie irytować. Oczywiście nadal uważam przygody Jacka Reachera za dobrą literaturę rozrywkową, dobrze napisaną, trzymającą w napięciu, ale… coraz częściej zastanawiam się, dlaczego autor wystawia na próbę zdolności umysłowe czytelników.
Superman Reacher ląduje przez przypadek w niewielkim miasteczku, gdzie pobudowano duże więzienie. Praktycznie od samego początku widać, że coś w tym miasteczku „śmierdzi” a policja w jakimś stopniu w ten smrodek jest uwikłana. Odkryje to natychmiast każdy średnio rozgarnięty czytelnik, ale nie Reacher. Widać mróz spowalnia jego szare komórki ;-) – rzecz dzieje się zimą.
Każdy czytelnik niewiele później połapie się, że to komendant jest uwikłany w ciemne sprawki. Jeśli nawet nie jest bezpośrednio winien, to na pewno dużo wie i z niewiadomych przyczyn nie chce tego zdradzić. Reacherowi potrzeba na odkrycie tego kilkaset stron tekstu.
Zostawmy jednak stan umysłu bohatera w spokoju, przyjrzyjmy się jego zachowaniu. Nie tylko w tej powieści, ale w tej wyjątkowo, cała populacja Ameryki przedstawiona jest jak banda naiwniaków i idiotów. Oto pojawia się człowiek z nikąd, podróżuję do nikąd, nie ma bagażu, wystarczy jednak, ze przyzna się, że jest byłym wojskowym, że służył w żandarmerii i już wszyscy, którzy mają jakieś problemy spowiadają mu się niczym księdzu. A nie mówię o szarych obywatelach, ale o szeryfach, komendantach posterunków etc. Zaskakujące. W armii też na dowódczych stanowiskach siedzą idioci. Aż dziw, że NATO się jeszcze nie rozleciało. Dowiadujemy się, że Reacher onegdaj dowodził elitarną jednostką żandarmerii. Teraz dowodzi nią tajemnicza (oczywiście na pewno piękna i ponętna) kobieta. I co? Nie dziwię się, że Reacher ma możliwość bezproblemowego dodzwonienia się do swojej dawnej jednostki, ale zaskakujące jest, że wystarczy, że się przedstawi a obecna pani dowódca paple przez telefon całkiem sporo tajemnic obcemu, w sumie w ogóle nie znajomemu facetowi. Ba! Podejmuje się nawet sprawdzić i zdobyć całkiem sporo informacji mających niewątpliwie klauzule tajności lub choćby poufności. I to wszystko przez telefon, do tego nie szyfrowany. Agent 007 niech się schowa. Do tego wszystkie telefoniczne dialogi zaczynają przypominać jakiś sextelefon. Kogóż to NATO umieszcza na dowódczych stanowiskach. Zgroza!
No dobra, może coś przeoczyłem, może gdzieś na początku autor dał Reacherowi jakieś tajne uprawnienia, może to agent 008.
Mamy jednak w powieści parę innych nieścisłości a właściwie niezgodności tak chronologicznych jak i rzeczowych. W okolicy mieści się stary, opuszczony obiekt wojskowy. Jak dowiadujemy się, obiekt powstał 50 lat temu, a po dacie opublikowania powieści (2010) możemy wnosić, że powstał gdzieś w drugiej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku czy nawet w kolejnej dziesięciolatce. Za nieco późniejszą datą przemawia fakt, iż mowa jest o jądrowej psychozie Zimnej Wojny. A dowiadujemy się, że obiekt powstał jako podziemny atomowy schron niewiadomego z początku przeznaczenia. Autor wprowadza tu zupełnie niepotrzebny wątek. Tajnych, ale potem opuszczonych baz wojskowych na pewno w USA jest co niemiara, które mogły by być równie odpowiednim miejscem akcji. Sowieci detonują swoją pierwszą bombę w połowie 1949 roku. Ale posiadanie bomby to jedno, możliwości jej dostarczenia na teren wroga to drugie. Musiało upłynąć jeszcze kilkanaście lat, zanim Sowieci realnie zagrozili zbombardowaniem rakietowym terytorium USA. Dla przypomnienia kryzys kubański i próba rozmieszczenia rakiet na Kubie przez Chruszczowa to rok 1962. Dlaczego jest to takie ważne? Ano dlatego, że w opuszczonej bazie zmagazynowano jakoby co najmniej kilkanaście ton czegoś, co pozostało po II wojnie światowej w Europie. Po zakończeniu działań w Europie, na kontynencie pozostało jakoby około 40 ton czegoś, co przestało być potrzebne a czego nie można było sprzedać z zyskiem jako „demobil”, nie dało się w normalny sposób zniszczyć, czyli spalić (w gęsto zaludnionej, pomimo strat wojennych, Europie), trzeba było to odtransportować z powrotem do USA i ukryć. I tu absurd goni absurd. W czasie wojny w wyniku działań wojennych na dno Atlantyku poszły setki tysięcy ton statków wraz z ładunkiem. Wystarczy dostęp do cioci Wiki czy wujka Google’a, żeby szybko policzyć, ile miejsca zajmuje 40 ton „czegoś”. Przyjmując, że tajemnicza substancja ma podobną gęstość do cukru a wielkość torebki cukru i standardowego kontenera jest znana, można założyć, że tajemnicza substancja zmieściła by się w jednym kontenerze, najwyżej w dwu. Zamiast więc po cichu utopić transport gdzieś na środku Atlantyku (a to nie były czasy, kiedy ktokolwiek specjalnie przejmował się ochroną przyrody) Amerykanie kombinują, jak tajemniczy transport przewieźć drogą lotniczą do kraju. Ten absurd za chwilę ociera się o kolejny. Oto przez kilkanaście lat (!) kombinują, co z tym kłopotliwym transportem zrobić, by w końcu zmagazynować go na dnie atomowego schronu, który okazał się być niepotrzebny. No i potem zapominają i o ładunku i o schronie. Absurdalne. A przecież wystarczyło taki jeden kontener przetransportować na bezkresne połacie pustyń Nevady czy Teksasu, oblać benzyną i spalić. I nikt postronny by się o tym nie dowiedział.
Nie każdy się interesuje historią II wojny, ale wystarczyło logicznie pomyśleć o jaką substancję może chodzić, jeśli w powieści czarnym charakterem jest mafiozo uwikłany w narkotyki. Nie będę się chwalił, ale wpadłem na to przed Reacherem ;-). Może dlatego, że wiedziałem, że piloci bombowców byli karmieni amfetaminą. Nie tylko zresztą alianccy.
Zostawmy jednak ten wątek w spokoju. Spójrzmy na spektakularny koniec, czyli zapłon dużej ilości rozlanej nafty lotniczej w korytarzach podziemi bunkra. Niestety muszę tu trochę zdradzić treści książki, za co przepraszam.
Latynoski mafiozo zwany Platonem postanawia zlikwidować swój tajny magazyn, który właśnie mieści się w podziemiach bunkra. Mafiozo mieszka w Meksyku, ale swój Sezam umieszcza na terytorium USA. Już to jest dziwne. Mowa jest o 13 tonach amfetaminy ale i o nieprzebranych ilościach biżuterii, obrazów i innych precjozów. W jaki sposób zamierza to zrobić? Ano przylatuje do bazy z sześcioma gorylami ni mniej, ni więcej tylko Boenigiem 737. Cóż, samolot ten nie należy do największych, ale nie jest to również awionetka. Przypomnę, że rzecz dzieje się ładnych parę lat po ataku na WTC a tu po niebie USA lata sobie swobodnie duży samolot pasażerski o którym nic nikt nie wie. To nie jest samolocik, który może lecieć kilka metrów nad ziemią, żeby schować się przed radarami. W normalnych warunkach brak identyfikacji takiego samolotu wywołuje natychmiastowe poderwanie klucza myśliwców przechwytujących, które w razie dalszego braku reakcji pilota (brak kontaktu radiowego i chęci ucieczki) po prostu mogą go zestrzelić! Ale kto by się tam martwił o takie detale. A samolot z załadunkiem miał przecież wrócić do Meksyku. Ale obrona powietrzna w USA widać śpi w najlepsze.
Cóż robi Platon, mafiozo, przed którym drżą wszyscy z wyjątkiem Reachera. Ano popełnia największy błąd, którego nie zrobiłby absolutnie nikt logicznie myślący. Schodzi do podziemi z Reacherem zostawiając na górze swoich goryli, którym skądinąd nie dowierza do końca. Po prostu wchodzi z własnej woli do pułapki! Skończony idiota! Nie trzeba by było Reachera, wystarczyło by teraz przy wyjściu postawić oddzialik policji i taki by był koniec kariery Platona. Okazuje się, że dwóch z sześciu goryli to zdrajcy. Postanawiają wylać większość zmagazynowanej nafty lotniczej do korytarzy i spalić Platona. Z zakończenia powieści wynika, że im się to udało, choć zupełnie nie wiadomo, jak z opresji wyszedł Reacher. Jestem w trakcie lektury kolejnej książki i po ¼ tekstu nadal nie wiadomo, jak Reacher przetrwał. A przetrwał kataklizm totalny. Do korytarzy wrzucona jest płonąca flara, która powoduje zapłon rozlanej nafty i wybuch jej oparów. Pod ziemią rozpętuje się piekło, które bluzga ogniem wiele, wiele godzin. Dopiero po czterech dniach temperatura obiektu spada na tyle, że różne federalne służy mogą wejść do środka. I cóż się okazuje? Ano to, że autor ma poważne kłopoty z fizyką. Czym innym jest temperatura spalania a czym innym osiągana temperatura miejsca, w którym coś się spala. Że było to piekło, wiemy choćby po tym, że w promieniu wielu metrów od budynku została spalona ziemia a agenci federalni mieli niejakie problemy z identyfikacją wraku samolotu, który w sporej części po prostu się stopił. Od autora dostajemy jednak kuriozalną informację. Dowiadujemy się, że w podziemiach praktycznie wszystko się zwęgliło, pozostało jednak … wiele nienaruszonych w ogóle diamentów. Hm… diament to węgiel, specyficzny, ale węgiel. Z informacji w necie możemy dowiedzieć się, że diament nie jest w stanie przetrwać temperatury 1000 stopni. Przy tej temperaturze zaczyna się palić. Czy to bardzo wysoka temperatura? I tak i nie. Temperatura spalania paliwa lotniczego jest niższa, ale nie zapominajmy, że mamy sytuację wielogodzinnego inferna w podziemnym piecu. Piec się rozgrzewa, ciepło się kumuluje. Do tego stopnia, że – jak nas informuje autor – stopieniu uległy stalowe schody i ściany klatki schodowej szybu. Przerażające! No tak, tylko, że stal kwasoodporna topi się w temperaturze około 1400 stopni. Jak u licha mogły przetrwać diamenty? Nie mogły! Ba, Reacher też nie mógł. Nawet jeśli zdążył wybiec z bunkra tuż przed wrzuceniem tam flary. Przecież cały był umoczony w nafcie! W bunkrze wszystko spłonęło i stopiło się (z wyjątkiem diamentów ;-) ) wokół wytopiło śnieg w dużej odległości pomimo siarczystego mrozu, spaliło do niepoznania duży samolot, ale Reacher się uratował, o czym dowiemy się w kolejnej powieści. Jedynie doskwiera mu nadwerężenie licznych mięśni doznane w czasie ucieczki z szybu. Ani śladu choćby oparzenia palca. Superman? Transformers?

Ale w sumie to fajna powieść :-) .

To moja czwarta powieść z Reacherem w roli głównej. Po zachwytach nad „Jednym strzałem”, co mogło być efektem świeżości, im bardziej zagłębiam się w powieści Childe’a Lee, tym bardziej niekonsekwencje i naciąganie logiki przez autora zaczynają mnie irytować. Oczywiście nadal uważam przygody Jacka Reachera za dobrą literaturę rozrywkową, dobrze napisaną, trzymającą w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 683
  • Chcę przeczytać
    1 147
  • Posiadam
    566
  • Ulubione
    51
  • Lee Child
    37
  • Audiobook
    31
  • Teraz czytam
    24
  • Audiobooki
    22
  • 2013
    20
  • Jack Reacher
    16

Cytaty

Więcej
Lee Child 61 godzin Zobacz więcej
Lee Child 61 godzin Zobacz więcej
Lee Child 61 godzin Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także