Każdy z nas ma swojego idola, kogoś kogo podziwia i wiele by dał żeby móc z nim pobyć choć przez chwilę sam na sam. Marzenie Colina Clarka się spełniło. Gdy pracował przy filmie „Książe i aktoreczka” na mało znaczącym stanowisku. Jednak niska pozycja jaką zajmował nie przeszkodziła mu w nawiązaniu przyjaźni z najbardziej pożądaną kobietą wszechczasów – Marilyn Monroe. Clark opowiada w swojej książce o tym, jaka była Marilyn poza kamerami, co odczuwała, czego się bała, co dawało jej radość. Nie wszyscy potrafili dostrzec w niej te cechy, które zaobserwował Colin przy bliższym poznaniu tej niezwykłej kobiety. „Mój tydzień z Marilyn” to piękna historia uczucia, które niespodziewanie może połączyć dwoje ludzi, emocjonalny romans, który zamknął się w granicach dobrego smaku. I choć Clark dopiero teraz zdecydował się wyjawić światu prawdę, myślę że rzuca ona inne światło na kobietę, która do tej pory kojarzyła się nam przede wszystkim z charakterystyczną pozą sceniczną, głupiutką blondynką ze ślicznym uśmiechem. W książce mamy okazję zobaczyć Marilyn w roli zwyczajnej dziewczyny, zagubionej w wielkim i bezwzględnym świecie Hollywood.

Każdy z nas ma swojego idola, kogoś kogo podziwia i wiele by dał żeby móc z nim pobyć choć przez chwilę sam na sam. Marzenie Colina Clarka się spełniło. Gdy pracował przy filmie „Książe i aktoreczka” na mało znaczącym stanowisku. Jednak niska pozycja jaką zajmował nie przeszkodziła mu w nawiązaniu przyjaźni z najbardziej pożądaną kobietą wszechczasów – Marilyn Monroe. Clark...