Fin-De-Siecleistka

Okładka książki Fin-De-Siecleistka Gabriela Zapolska
Okładka książki Fin-De-Siecleistka
Gabriela Zapolska Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
514 str. 8 godz. 34 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1958-03-26
Data 1. wyd. pol.:
1958-03-26
Liczba stron:
514
Czas czytania
8 godz. 34 min.
Język:
polski
Tagi:
literatura polska naturalizm Gabriela Zapolska
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
43
40

Na półkach:

Poszedł do lamusa ten format literatury, pokryty patyną czasu, czeka aż ktoś nieopatrznie zaglądnie w te karty pisane przeżytą i przebrzmiałą formułą stylistyki, która kiedyś święciła triumfy i rzewniła serca i usypiała. I cała ta analiza psychologiczna ludzkiego behawioryzmu, skreślona jakby niedorzecznie, jakby inną imaginacją, tkliwą i zdezaktualizowaną.
Kto porywa się na ten literacki gatunek, winien szukać nie wytrawnej logiki języka parafrazowanego, ale coś innego: finezji językowej, lekkości, tej starej kojącej, sennej, słodkiej konwencji, i wślizgnąć się do kreowanego świata skrojony lingwistyką na jego modłę, świata zapomnianego wymazanego utrwalonego cokolwiek przez Gabrielę Zapolską.
Zapolska pisarka epiki i utworów scenicznych, aktorka, ma w sobie specyfikę, czasy w których żyła, kiedy szedł pozytywizm wybity z konserwatyzmu poprzedniej epoki ku dekadentyzmowi, kiedy kobieta czynem deklarowała łamanie konwenansów, kiedy próżność kobieca wypierana była jej samorealizacją, kiedy biegła zmiana moralna, kiedy biegła ochota na przewartościowania i kasację życia pełnego znużenia i bezczynności, były beneficjum w aspekcie podejmowania literackich tematów.
Faworyzowanie naturalizmu szło z wnikliwości obserwacji, narzuconej spostrzegawczości, aby z życia, tej Belle Epoque dziejącej się transformacji generacji, czerpać całymi garściami treści do fikcji. Można to robić w sposób mistrzowski jak konwencje literackie Prusa, Żeromskiego , Orzeszkowej można to robić specyfiką Zapolskiej, przerysowaną, pełnej niespójności artystycznej, literacko nieco odrealnioną, zakamuflowaną swoistym stylem i interpretacją. Widać w tej literaturze feministyczny duch kobiecy, przesadzony nienaturalnym epatowaniem i kłębem niedookreślonej transgresji, nasycony biologizmem kobiecego odbioru świata.
Lecz nie do końca to literatura dla kobiet, wysyłana w świat zapewne tylko z taką intencją, to literatura dla populizmu, chociaż ten świat kobiecy rezonuje w społeczności najbardziej, identyfikuje ją, stygmatyzuje, powleka ją swoja wodzącą osnową.

To czasy schyłku wieku XIX –tego, lata 1899-1894, czasy schodzącego ze sceny pozytywizmu, który zostawia za sobą swoje preferencje, oparte na apoteozie nauki, wiedzy, pracy i wiary w postęp, zmienione maniery i afirmację zdroworozsądkowego podejścia do życia. Heglowa pragnie niezależności i pracy, w niej widzi sens i samorealizacje, Born zrywa ze starymi konwenansami w i mię obnażania surowej prawdy życia i realiów. Śnieżawski pomnaża kapitał posagu żony, z determinacją… tworzą się meandra spekulacji kapitalistycznej. Funkcjonują uzdrowiska dla dotkniętych zaburzenia umysłu. Są i akty filantropi, ekscezy życia kulturalnego na cele dobroczynne. Ma się dobrze literacka polemika nurtów estetycznych na lamach publicystyki, jedynych mediów z presją na opinię i potencjałem wpływu na zmiany w spostrzegania rzeczywistości.
Aczkolwiek dalej to mieszczaństwo skołtunione, cała jego kokieteria: fasony, dystynkcje, gry, pozy, kamuflaże…zakorzeniona, i oporna do wytrzebienia, panoszy się jak dawniej. Krwistym przykładem jest postać Żabusi, obłudnej kobiecości, cudzołóstwa, bawiącej się uczuciami tak lekko i bezpretensjonalnie, aktorskiej niemalże pozy tam gdzie potrzeba dla ukrycia całej kobiecej hipokryzji i cynizmu.
Ale ta gra nikomu nie szkodzi, jest mistrzowska, wytrenowana i pozbawiona skrupułów.
Ale jak ma być inaczej, gdy w teatrach, w tych wystawianych sztukach przy masowym odbiorze dominują stare sentymentalizmy, do szczętu starte z realizmu i bez prowokacji na inny mental, bez wytykania ignorancji społecznej. Bo o czymże wszak jest sztuka w uzdrowisku obleganym przez kuracjuszy, jak przykładem ustawicznej propagacji archaizmów, w imię tradycji i starych zwyczajów.

Kimże jest Helena Śnieżawska, kobieta idąca z pozytywizmu w czasy cezury, dekadentyzmu, czasy nieufne, wątpliwą przyszłością. Z ksywą fin-de-siecleistki ( żyjąca u schyłku wieku),dekadentka, skrojona aurą tych czasów i stygmatyzmem dziedzictwa całego mijającego wieku, gdzie społeczne rudymenty i przeżytki toczą bitwę z awangardą i postępem, gdzie ścierają się racje: co wypada co nie, kiedy dochodzi do trybun głos feministyczny, nasiąknięta starym konwenansem i tradycją. Postać zmieniająca swój rys z przykładnej i próżnej tradycjonalistki , mężatki, to raz lojalnej kochanki, to znowuż kobiety chciwej na dojrzałe uczucie, w kobietę neurasteniczną, zagubioną, nieporadną emocjonalnie, oszukaną z pretensją do świata i siebie, z myślą samobójcza wzmacnianą prowokacją dekadenta Siennickiego, znajdującą w końcu ucieczkę w nagłych w modach: spirytualizm, okultyzm buddyzm, literaturę dekadentyzmu. aż wreszcie pogodzona staje się …
Jest atrakcyjna i piękna, kwiecie młodości, pociąga męskie otoczenie, ale jakby nieświadoma wartości swojej urody, upokorzona rzuca się w wir flirtowania w akcie odwetu za niewierne gry męża i z odruchu własnej kobiecej godności. Była wychowana przez babkę Stebnawską w duchu snobizmu i snobistycznej miłości, w którą potem mknie ślepo, aczkolwiek starym utartym wzorcem wierności na zawsze . Małżeństwo jak wiele burżuazyjno-mieszczańskich mariaży było kontraktem, nie szło z miłości. I tutaj Zapolska od razu jakby zaznacza efekt tego nawyku niczym schematu, taka konstrukcja związku jest krucha i nietrwała.
Mąż nawykły do kawalerskiego intensywnego życia, kiedy w związku faworyzuje ten styl życia Helena zaczyna grać w swoje, a separacja umowna i zachowany status małżeństwa jest osłoną tej gry przed otoczeniem i plotkarskim językiem. Tym samym w wymiarze moralnym wpada w pułapkę obłudy i blagierstwa.
Tylko jedno ale, jej status egzystencjalny pozwala na taki tymczasowy styl życia, życia rozwiązłego, ale ten status wprawdzie na bazie jej kapitału z posagu ale jest utrzymywany z inwencji jej męża.
Autorka nie proponuje innego wariantu, idącego z idei pozytywizmu, aby swoją fin-de-siecleistkę rzucić w wir pracy codziennej, w jakąś sferę obowiązków lub służby dla tych kast pokrzywdzonych i biednych, jakiś wolontariat, który sprawi może sens jej życia, jakąś misję wypełniającą jej codzienność.
Kreuje ją na promotorkę mieszczańskiego blichtru, reprezentantkę mieszczańskiej elity, statusu danego raz na zawsze jakby z urodzenia, i nie pozwala aby tego wizerunku plamić lub dezawuować. Dlatego nurza ją w światku nadętym i jałowym damsko-męskim, gdzie esencją myślową apriori są relacje takiego a nie innego pokroju.
Helena ulega intelektualnemu snobizmowi, ulega wariantowi jednego z trendów obyczajowo-estetycznych bliski idealizmowi jakby zgodnej z jej credo, i marzy o konfrontacji z Hohe-Tańskim , który ten kierunek wyraża w swojej literackiej twórczości. Przypadkowe spotkanie staje się zaczynem uczucia, uczucia ślepego i spełnionego, jakiejś dziwnej improwizacji. które z racji jednostronności nie ma siły na kontinuum.
W istocie to obraz kobiety chwiejnej, wrażliwej i nade wszystko z bezczynności próżnej i tak łatwo podatnej na sygnały z zewnątrz, szukającej wsparcia i pokierowania z racji braku wiary w siebie i słabości, poszukującej po zdradzie niby zwykłej miłości , tej niby stabilności uczuciowej leczącej ten jej stan rozedrgania, który niby jest źródłem szczęścia, ale w jej przypadku póki co jednym moralnym chaosem.
I te cztery sugerowane metamorfozy moralne ( „przeobrażenia”) osobowości, których w istocie są niepotrzebną próbą sankcjonowania pewnych etapów życia, biorąc pod uwagę normatyw kształtowania życia każdego człowieka. Czy życie, które ściele scenariusz każdemu nie miele charakterów, nie wzmacnia ich, nie wzbogaca, nie zuboża, nie załamuje, to jego kwintesencja i prawo.

Ale to pierwsze zauroczenie Heleny na fali werterowskiej nostalgii i i imaginacji adolescencji, skreślone jakoś niedorzecznie, jakąś nielogiczną autorską wizją w aspekcie metody osaczania kamuflowanym mobbingiem minoderyjnej ofiary w podbojach erotycznych lowelasa i literata Hohe-Tańskiego , ten flirt zaciąga syndromem wysnutej autorskiej iluzji strategii pożeracza niewieścich serc.
Nie przekonuje realizmem konstrukcja romansu Heleny z Hohe- Tańskimem, a nawet wziąwszy pod uwagę prawo autorskie do preparacji nawet udziwnionej fikcji. Tylko autorka nie pisze parabolicznie, tylko naturalistycznie z istoty narzuconej konwencji, a więc intencją jest fabularyzowanie świata lustrzanego, jaki naprawdę jest.
Podobną mistyfikacją zaciąga romans z Siennickim, rzucona przez autorkę ilustracja zawiązującej się znajomości wydawało się zmierzającej do dojrzałego i i nieomylnego uczucia na bazie zaszłej porażki emocjonalnej, które się rozmyje tak szybko jak się zaczęła, wychodzi na kolejne epatowanie, jakby autorka grzebała nie w tej autentycznej słusznej psychologii tylko własnej spreparowanej własnymi zależnościami, iluzjami i interpretacjami.
Wprawdzie to epoka dekadentyzmu gdzie moda na wynaturzenia ekspozycja na wszelką anomalie, dziwaczność, sensacje idzie z duchem tych czasów naznaczonych schyłkiem wieku, dekatento-manią i wielkiej niewiadomej.
Postać Siennickiego jakby mistyczna, paranormalna, surrealistyczna pomijając przypisanie tej postaci silnej patologii, i ten akt samobójstwa zbyt wyrafinowany aby był prawdziwy, i skąd on wypłynął, na podstawie niewystarczającego zarysu tej osobowości … nie łatwo określić egzegezę autorską tego wątku, która przecież istnieje, i nie łatwo to pogodzić z obrazem realnym.

Warto zwrócić uwagę na konfrontację dwóch deklaratywnych postaw życiowych Hoego i Borna. Postawy te niejako reprezentują dwa odmienne środowiska kulturalne, pierwsze konserwatywne, gdzie niezmiennie wiara w idealizm, marzycielstwo, irracjonalizm podszyte zepsutym i spaczonym moralitetem, druga to powiew świeżości w aspekcie pojmowania priorytetów społecznych wspieranych fundamentem uczciwości, prawości i realizmu.
Która wychodzi triumfem z tej konfrontacji, autorka wyraźnie wskazuje w przeobrażeniu Heleny.

Nie można ominąć postaci Szerkowskiego, postaci zrysowanej niemal perfekcyjnie, która wszędzie pojawia się z doskoku, w roli ekspresywnego ironicznego prześmiewcy całego anturażu. Jest jak Stańczyk fin de siecleu, wysyła impet aroganckiej krytyki na Hoego, na cały ten blamaż menażerii aktorskiej, w kwestii Heleny jakby pokazuje właściwą destynację .

Nie sposób przejść obojętnie wobec pisarstwa Zapolskiej, jest ono schludne i ciepłe w swojej liryce, mieszają się w nim style, raz ten lakoniczny zwięzły nagle przechodzi w wyrzut polotu i egzaltacji, w emanację formułowaną szaloną wyobraźnią lingwistyczną i obfitym słowotwórstwem, sama specyfika wnikania w kwestie, które można ująć prosto i jednoznacznie, która w istocie jest swoistą kreacją obrazowania ekspansywnego, polega na talencie pisarskim i wenie.
W odbiorze dzisiejszym w rzeczy samej te treści się wloką swoją ślamazarnością i dłużyzną, jak codzienność, czuje się na siłę wypełnianie luk w fabule, nieraz te treści nużą w swojej wymowie, bo wszakże naturalizm poruszający wszelkie morale społeczne jest niewyczerpanym źródłem, z którego autorka pisząca nie w konwencji naturalizmu historycznego ale postrzeganego na żywo ( epika ukończona w 1895 roku)dobywać powinna bez liku inspiracji.
Fanka twórczości Zoli, francuskiego naturalisty, czerpie wzorce ale daleko jej od mistrzostwa.
Aczkolwiek ten obraz fin de siecleu kreślony perypetiami Heleny, mógłby być wzbogacony rozwlekłym obrazem, wielokierunkową osnową fabularną aby oddać jego ekstremum.
Brakuje wyrazistego fermentu tych czasów, opisu przekroju życia warstw społecznych, całego spektrum moralistyki społecznej, szczególnie tej warstwy ubogiej, nie tylko tej preferowanej elitarnej.
Ale tak czy owak uznanie, że autorka w ogóle poderwała się na eksplikację fenomenu dekady kończącego się wieku, niechby był ten zarys to tknięcie eksploracji aby uznać tą epiką jako walor poznawczy.

Poszedł do lamusa ten format literatury, pokryty patyną czasu, czeka aż ktoś nieopatrznie zaglądnie w te karty pisane przeżytą i przebrzmiałą formułą stylistyki, która kiedyś święciła triumfy i rzewniła serca i usypiała. I cała ta analiza psychologiczna ludzkiego behawioryzmu, skreślona jakby niedorzecznie, jakby inną imaginacją, tkliwą i zdezaktualizowaną.
Kto porywa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1230
264

Na półkach: ,

Powieść Zapolskiej nie była wznawiana od 1958 roku i zdobycie jej egzemplarza stanowiło ogromne wyzwanie - w warszawskich bibliotekach jest w sumie kilka sztuk, ale często są dostępne jedynie na miejscu. Po skomplikowanych poszukiwaniach udało mi się jednak "Fin-de-siecle'istkę" zdobyć. I naprawdę było warto.
Helena Świeżawska na początku tej książki ma zaledwie 18 lat, parę miesięcy wcześniej wyszła za mąż, ale wciąż zachowuje się jak dziecko. Przyłapanie męża w objęciach pokojówki sprawia, że bohaterka nagle staje się kobietą - i to od razu kobietą upodloną. Od tej pory Helena będzie starała się ukształtować swoją osobowość, chociaż na drodze będą stawały jej coraz różniejsze mody intelektualne i światopoglądowe, zwykle niesione do niej przez mężczyzn. Oprócz tego (najbardziej dziś aktualnego) motywu dojrzewania do stania się osobą zdolną znieść siebie samą, powieść porusza również typowe dla epoki wątki emancypacji kobiet, nędzy proletariatu i stosunków klasowych.
Zapolska łączy w tej książce naturalizm z pogłębioną analizą psychologiczną bohaterki. Helena Świeżawska to jedna z najbardziej intensywnych kobiet w literaturze polskiego pozytywizmu. Otaczające postaci stanowią prawdziwą galerię zmieniających się charakterów (powieść rozgrywa się na przestrzeni kilku lat i nie tylko Helena ulega rozmaitym przemianom).

Powieść Zapolskiej nie była wznawiana od 1958 roku i zdobycie jej egzemplarza stanowiło ogromne wyzwanie - w warszawskich bibliotekach jest w sumie kilka sztuk, ale często są dostępne jedynie na miejscu. Po skomplikowanych poszukiwaniach udało mi się jednak "Fin-de-siecle'istkę" zdobyć. I naprawdę było warto.
Helena Świeżawska na początku tej książki ma zaledwie 18 lat,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    21
  • Chcę przeczytać
    17
  • 2019
    2
  • Powieść kobieca (od Jane Austen do Virginii Woolf)
    1
  • Polonistyka
    1
  • Posiadam
    1
  • Polonistyka - lektury ze studiów
    1
  • Dobra obyczajówka
    1
  • 2013
    1
  • 2023
    1

Cytaty

Więcej
Gabriela Zapolska Fin-De-Siecleistka Zobacz więcej
Gabriela Zapolska Fin-De-Siecleistka Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także