„Jako dziecko czułam się inna” – Elena Ferrante w rozmowie z Elizabeth Strout

LubimyCzytać LubimyCzytać
07.03.2022

15 marca 2022 roku, nakładem wydawnictwa Europa Editions, ukaże się angielskie wydanie zbioru esejów Eleny Ferrante „In the Margins: On the Pleasures of Reading and Writing”. Z okazji premiery jej najnowszej książki z włoską pisarką porozmawiała inna znana autorka – Elizabeth Strout.

„Jako dziecko czułam się inna” – Elena Ferrante w rozmowie z Elizabeth Strout Kadr z serialu „Genialna przyjaciółka” na podstawie powieści Ferrante, źródło: HBO

Rozmowę – nie na żywo, a w formie pisemnej – z ukrywającą się pod pseudonimem twórczynią opublikowano w „The Guardian”. Ferrante to autorka nie tylko cyklu neapolitańskiego, „Córki” czy „Czasu porzucenia”, ale również esejów. W 2019 roku ukazał się niewydany jeszcze w języku polskim zbiór „La frantumaglia”. Wśród zebranych w ciągu 20 lat tekstów (poza esejami także listów, wywiadów) znalazły się te, w których Włoszka wyjaśnia, dlaczego postanowiła nie ujawniać swojego prawdziwego imienia i nazwiska, wspomina o swoich literackich inspiracjach, obawach i nadziejach związanych z ekranizacjami jej książek. W „In the Margins” znajdują się cztery nowe eseje. Elena Ferrante wspomina w nich przede wszystkim początki swojej literackiej pracy, omawia również twórczość swoich ulubionych autorek, pisze o tym, że zbyt długo kobiecy głos pozostawał w literaturze niesłyszany. Właśnie o jej najnowszej publikacji porozmawiała z Ferrante Elizabeth Strout.

„Nie lubię artystów, którzy wyobrażają sobie, że są szamanami”

Ferrante zaznaczyła, że bardzo lubi twórczość Strout, m.in. powieści „Amy i Isabelle”, „Olive Kitteridge” czy w końcu – „Mam na imię Lucy”. Ta ostatnia książka opowiada bowiem, w pewnym stopniu, o trudach pisania, problemach, jakie się z wiążą z tą czynnością, przedstawia także relację między Lucy Barton a pisarką Sarah Payne. Ferrante zaznacza, że ilekroć natrafia na podobną – „pisarską” – tematykę w czytanych przez nią książkach, zwłaszcza tych autorstwa kobiet, odkłada dany egzemplarz na osobną półkę w swojej biblioteczce, z zamiarem do powrócenia do niego w przyszłości. Jak zaznacza włoska pisarka w odniesieniu do powieści Strout:

Z jednej strony Lucy nie podoba się to, że twórcy wierszy i prozy – czy sztuki w ogóle – uważają się za lepszych od innych istot ludzkich. […] Ten sam impuls rozpoznaję również w sobie. Nie lubię artystów, którzy wyobrażają sobie, że są szamanami i wolałabym, żebyśmy definitywnie przestali uświęcać alfabet, żebyśmy dokończyli sekularyzację literatury i przestali uważać, że stoimy tuż pod bogami lub jesteśmy przez nich bezpośrednio inspirowani.

Z drugiej jednak strony bohaterka powieści Strout sama wyznaczyła sobie wzniosły cel: „Będę pisać, a ludzie nie będą się czuć tak samotni”. Ponadto, również przywoływana przez Ferrante Sarah Payne twierdziła, że „zadaniem pisarza literatury pięknej jest opisywanie ludzkiej kondycji”. Jak te ambitne cele pogodzić z pisarską nieśmiałością, skromnością i przekonaniem, że autor nie jest jednak niemal równy bogom, a po prostu człowiekiem, który pisze?

Ferrante zaznacza, że nie ma tu żadnej sprzeczności – człowiek piszący, jak każdy wykonujący swój zawód – początkowo może gubić się w pracy, zmagać się ze swoimi ograniczeniami związanymi z tym, że wychował się w konkretnym kręgu kulturowym, więc najczęściej to o tym wycinku geograficznej rzeczywistości będzie opowiadać. Jako jeden człowiek twórca nie przeżył też wszystkich doświadczeń, o których chciałby pisać. Jednak jego tekst nadal może pozostawać ambitny. Do dyspozycji pisarza jest nie tylko jego ograniczone konkretnymi doświadczeniami „ja”. Czasem – zdaniem pisarki – warto odłożyć je na bok na rzecz zanurzenia się w zasobach zgromadzonych w wiekowym magazynie literatury.

„Wciąż się Wam wydaje, że Wasze opowieści są w stanie objaśnić świat, którego nawet sztab specjalistów nie jest w stanie wyjaśnić”

Pisarka przywołuje w rozmowie również słowa swojego przyjaciela, który – choć zaznaczył, że twórcy literatury rzeczywiście nie uważają się już dzisiaj za wszechwiedzących proroków – to jednak wydaje im się, że swoimi dziełami są w stanie objaśnić świat, a to nie udaje się nawet ekspertom z różnych dziedzin. Co więcej, gdy twórczość danego pisarza lub pisarki zaczyna się podobać większej ilości czytelników, gdy staje się on/a popularny/-a, to i literatura staje się jednym z elementów ogromnego przemysłu rozrywkowego. Jak odpowiada na taką opinię Ferrante? Nie ma nic przeciwko byciu częścią wspomnianego przemysłu, byle tylko pozwolono jej pozostać „jedynie” pisarką ukrytą za tekstem.

„Czułam się inna jako dziecko”

Rozmawiając z Elizabeth Strout, Elena Ferrante wspomina również, że jako dziecko czuła się inna, przez długi czas wypowiadała się, używając jedynie nieśmiałych monosylab. Potem jednak szybko zaczęła tworzyć opowieści – niekoniecznie prawdziwe. Już w zbiorze „La frantumaglia” pisarka wspominała, że do 14. roku życia kłamała bardzo często, na co zwracali jej uwagę dorośli. Potem przestała, przekonała się też jednak, że ci sami dorośli często sami kłamią na co dzień. Ona natomiast wymyślane przez siebie opowieści zaczęła przelewać na karty książek.

W mających swoją anglojęzyczną premierę w przyszłym tygodniu „In the Margins” pisarka zdradzi jeszcze więcej informacji związanych z początkami jej twórczości, ze zmaganiami, inspiracjami jako twórczyni i jako czytelniczka. Wśród nazwisk, które padną w książce, znajdą się m.in. Emily Dickinson, Gertrude Stein, Ingeborg Bachmann.

Źródło: „The Guardian”


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
grared  - awatar
grared 15.03.2022 08:45
Czytelniczka

Czekam z niecierpliwością na premiere ksiązki w Polsce
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 07.03.2022 17:01
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post